poniedziałek, 29 czerwca 2015

Grał pięcioma asami, czyli hrabia wśród gwiazd.

W naszych zbiorach mamy małą książeczkę:
Aforyzmy ANTOINE’A DE SAINT-EXUPÉRY’EGO. 


Na stronie 14 czyjaś ręka zanotowała ołówkiem cytat z nieznanego autora:

Gdy wiele tracisz - … jak gracz
SOBĄ – piątym Asem – zacznij grać…


Nie zachęcamy do pisania po książkach, a raczej przeciwnie – prosimy, by tego nie czynić. :) A jednak – zanim ktoś wymaże ten zapis – zauważmy, iż on wspaniale pasuje do twórczości, a przede wszystkim życiorysu de Saint-Exa, którego 115. rocznicę urodzin dzisiaj świętujemy.

Jego życie to nieustanne balansowanie między zyskami i stratami. Poznaje smak przyjaźni – i gorycz utraty niektórych przyjaciół, co niemal oczywiste w niebezpiecznym zawodzie pilota. Zawiera małżeństwo z pełną temperamentu Argentynką, które okaże się nieustanną „walką”, pasmem kłótni i przeprosin. Ale gdy rozpoznaje w sobie talent pisarski i własną biografię oddaje potomnym w niezapomnianych, pełnych nawiązań do autentycznych zdarzeń dziełach, zaczyna grać SOBĄ – piątym Asem – naprawdę się unieśmiertelnia…

A dlaczego hrabia? Ponieważ z takiego szacownego rodu się wywodził. Był więc arystokratą z pochodzenia. Ale talent nadał mu naprawdę nieprzemijające szlachectwo…
Ta twórczość traktuje o sprawach oczywistych: obowiązku, braterstwie, przyjaźni, więziach międzyludzkich. I o miłości. Do tego wątku jeszcze nawiążemy w końcowej niespodziance, a teraz – kilka myśli z twórczości autora Małego Księcia:
Pracując dla samych dóbr materialnych budujemy sobie więzienie. Zamykamy się w samotni ze złotem przesypującym się w palcach, które nie daje nam nic, dla czego warto byłoby żyć. 
Wolnym może być tylko ten, kto do czegoś dąży. A zatem wyzwolić człowieka znaczyłoby obudzić w nim pragnienie i wskazać drogę do studni.
Dlaczego mamy się nienawidzić? Zespala nas solidarność, niesie ta sama planeta, jesteśmy załogą tego samego statku.
Przyjaźń poznaje po tym, że nic nie może jej zawieść, a prawdziwą miłość po tym, że nic nie może jej zniszczyć. 
Miłość prawdziwa zaczyna się wtedy, gdy niczego w zamian nie oczekujesz. 
Tylko człowiek, który kochał, umiera jak człowiek. 

Właśnie – miłość. Czy widziałe(a)ś uroczy musical Stanleya Donena (The Little Prince, 1974)? Jeśli tak, na pewno pamiętasz tę nocną rozmowę Lotnika (Richard Kiley) i Małego Księcia (Steven Warner) o Róży. Rozmowę, przechodzącą w cudownie zaśpiewane wyznanie Lotnika.
To wyjątkowa piosenka, zawsze nas szczerze wzrusza:

Oh I have met a daisy
But where we met is hazy
And I have walked the streets
With marguerites
And clinging vines beside me
Oh I've met a lot of those
But I never met a rose
There's often been a heather
And armful all together
And I have even met a violet
That almost satisfied me
Yes I've met every kind that grows
But I never met a rose
Among the dallies
I often dally
I left a lily in the valley
But now and then I ponder
And wonder as I wander
Among the fields and shrub
Perhaps the trouble is
Who knows
That I never met a rose
Never, never met a rose
While roaming through the clover
Could I have passed her over
When all is said and done
Am I the one to blame
Who knows
That I never met a rose
Never, never met a rose
 źródło tekstu

Posłuchajcie sami:


Spisu dzieł de Saint-Exa, które można u nas wypożyczyć, dziś nie podamy, bo niejednokrotnie będziemy je jeszcze wspominać. :) A po bibliografię opracowań zapraszamy do IB! 

piątek, 26 czerwca 2015

Książki (nie)zapomniane - Zostały dwie samotne kobiety

Tym razem prezentujemy kameralny utwór sceniczny, w którym grają tylko cztery postacie: Matka, Syn, Córka i Gość, czyli Amanda Wingfield, Tom, Laura i Jim O'Connor.

 

O czym jest Szklana menażeria TENNESSEE WILLIAMSA (1911-1983)? Pewnie w podręcznikach przeczytamy niejedną interpretację: o szarej egzystencji w przedwojennych amerykańskich ośrodkach wielkomiejskich, o codziennej wegetacji i marzeniach... Dla nas ważnym kluczem jest jednak fragment z didaskaliów, przedstawiający Laurę przed przyjściem Gościa:
ujawniła się jej krucha, nieziemska uroda, (...) jak kawałek przezroczystego szkła, które pod dotykiem światła zajaśniało przelotnym blaskiem.
Przelotnym - to znaczy chwilowym, ulotnym, nie dającym się zatrzymać na dłużej. Bo właśnie sztuka Williamsa jest chyba o chwili, na którą przez całe życie czekamy lub którą przez całe życie rozpamiętujemy.

Aha, didaskalia. Są obszerne. Nadają sztuce wymiar liryczny. Przeczytajmy:
Miejsce akcji jest wspomnieniem i dlatego ma w sobie wiele poetyckiej swobody. Opuszcza pewne szczegóły, inne wyolbrzymia, zależnie od emocjonalnej wartości rzeczy, jakich dotyka, pamięć ludzka bowiem gnieździ się głównie w sercu.
Autor wprowadza nietypową dla współczesnej dramaturgii ramę narracyjną. Jeden z bohaterów (Syn) na początku i końcu zaznacza (zwracając się bezpośrednio do widza), że ta historia jest jego wspomnieniem.

Zaułek St. Louis. Amanda mieszka ubogo ze swą kaleką (lekko kulejącą) córką i synem, pracownikiem fabryki obuwia. Kobieta - porzucona przed laty przez męża - żyje wspomnieniami oraz jednym marzeniem: pragnie wydać za mąż Laurę. Nieustannie powtarza jej: Bądź świeża i ładna! Lada chwila mogą przyjść panowie z wizytą! Ale zakompleksiona, nieśmiała dziewczyna wie, że nie nadejdą. Matka, głucha na perswazje, wymusza na Tomie, by zaprosił któregoś z kolegów.
I oto zjawia się Jim O'Connor. Ale nim stanie w tych skromnych progach, Amanda zasypuje syna tysiącem pytań o jego zarobki, pozycję zawodową, ewentualne nałogi. Oto próbka tego wybornego dialogu:
AMANDA: Mam nadzieję, że ten O'Connor nie jest zbyt ładny.
TOM: Ostatni nie jest. Twarz ma usianą piegami, a nos jakiś taki mizerny.
AMANDA: Ale chyba nie jest ostatnim brzydalem?
TOM: Ostatni nie jest. Średni brzydal, tak bym powiedział.
AMANDA: Charakter - tego się przede wszystkim wymaga od mężczyzny.
Tom jest prostym, bezpośrednim chłopakiem. Witając się ze zdrętwiałą z wrażenia Laurą, wesoło rzuca: No to fajno! Po uroczystym posiłku Amanda zabiera syna do kuchni, by zostawić Córkę z Gościem.

I oto właśnie chwila, na którą czekały i Laura, i Matka. Każda inaczej. Pierwsza, pragnąc, by przybysz zakochał się w dziewczynie, druga - właśnie, na co czekała? W blasku świec (bo elektrownia wyłączyła prąd za niezapłacenie w terminie rachunku przez Toma) mimowolnie odkrywa przed Jimem cały swój wewnętrzny świat. Przepraszamy, chciałyśmy napisać: pokazuje mu swe skarby, czyli kolekcjonowane przez siebie szklane figurki zwierząt. Gdy chłopak pragnie ją nieco ośmielić, utrąca róg jednorożca - jej ulubionej zabawki. Słusznie, bo przecież - jak sam wcześniej stwierdził - jednorożce już wymarły... Ale ten nie zginął, jedynie został okaleczony i upodobniony do innych zwierząt, by już nie uważał się za odmieńca...

Kiedy następuje deziluzja? Czy wówczas, gdy Jim - domyślając się, dlaczego został zaproszony - mówi: Chciałbym być twoim bratem. Pod moim wpływem nabrałabyś więcej wiary w siebie? A może dopiero wtedy, gdy oznajmia, iż ma narzeczoną?

Przed naszymi oczami przesunęła się ważna chwila. Już jej nie ma. Zostały dwie samotne kobiety: Matka i Córka. Syn odpłynął w dalekie kraje, jak 16 lat temu jego ojciec. Aby pobiec za własnymi marzeniami, okradł z nich siostrę? Bo nie możemy oprzeć się wrażeniu, że najbardziej zraniona jest jednak Laura. Ale chyba naprawdę nikt nie zawinił. Tom nie wiedział o planach kolegi.

Co naprawdę się wydarzyło? Tom - narrator powiedział na początku: ja wam pokażę prawdę pod miłą postacią iluzji. Ale może pokazał tylko kruche iluzje, na których nieraz budujemy życie. Tak, jakby były prawdą.


Williams Tennessee, Szklana menażeria, tł. Kazimierz Piotrowski, w: Współczesny dramat amerykański, wybór, słowo wstępne i noty biograficzne Adam Tarn, [tł. z ang.], t. 3, Archibald MacLeish, Hiob, Tennessee Williams, Szklana menażeria, Arthur Miller, Śmierć komiwojażera, William Motter Inge, Wróć Kropeczko, Edward Franklin Albee, Kto się boi Wirginii Woolf?, Warszawa, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1967, s. 131-222. (Sygnatura: 44484/III).

czwartek, 25 czerwca 2015

Chciał zostać pierwszoligowym graczem w baseball, pracował jako prawnik, jest jednym z najpopularniejszych pisarzy amerykańskich.

Najnowsza powieść (Góra bezprawia) tego znanego autora thrillerów prawniczych i kryminałów jest już dostępna w księgarniach. JOHN GRISHAM, bo to o tym twórcy mowa, w tym roku (8 lutego) obchodził swoje 60. urodziny.

Jego powieści były wielokrotnie ekranizowane - najpopularniejsze z nich to:
  • Firma (reż. Sydney Pollack),
  • Raport Pelikana (reż. Alan J. Pakula), 
  • Klient (reż. Joel Schumacher).
John Grisham jest jednym z trzech autorów, którzy sprzedali 2 miliony egzemplarzy pierwszego wydania swojej książki (chodzi o tytuł: Firma, wydany w 1991 roku).

My również posiadamy w swoim księgozbiorze książki Johna Grishama. Zapraszamy do biblioteki!

środa, 24 czerwca 2015

Nie skomponuje już muzyki do filmu...

Przedwczoraj, w katastrofie lotniczej niedaleko Kanionu Quatal, na terenie Parku Narodowego Los Padres (południowa Kalifornia), zginął JAMES HORNER, wybitny kompozytor, twórca muzyki m.in. do takich filmów, jak Titanic, Braveheart – Waleczne Serce, Avatar, Apollo 13, Obcy – decydujące starcie, Niesamowity Spider-Man i Piękny umysł. Oprócz Hornera w katastrofie śmierć poniósł również pilot maszyny. Nikogo więcej nie było na pokładzie. Przyczyny nie są na razie znane. Ten fakt 11 godzin po wypadku potwierdziła na Twitterze asystentka kompozytora, Sylvia Patrycja.

Pochodził z rodziny związanej z branżą filmową. Jego ojciec, Harry, jako scenograf zdobył dwa Oscary. James był dziesięciokrotnie nominowany do tej nagrody (w kategoriach muzyka i piosenka filmowa). W 1997 roku otrzymał ją za muzykę do Titanica i za jego temat przewodni - piosenkę My Heart Will Go On, śpiewaną przez Celine Dion.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Pies też człowiek, czyli Jacek Kosmala w psiej postaci.

Na ostatnie w tym roku szkolnym (czerwcowe) spotkanie Klubu Interesującej Książki zaprosiłyśmy wybrane uczennice ze Szkoły Podstawowej nr 31 im. Henryka Sienkiewicza w Katowicach.

Dziewczynki (które poprzednim razem świetnie poradziły sobie z zadaniami przygotowanymi dla nich do Ani z Zielonego Wzgórza), tym razem zmierzyły się z lekturą Ucho, dynia, 125! Marii Krüger.
Nie straszne im były pytania quizu, rozsypanka (w której trzeba było uszeregować chronologicznie wydarzenia z życia Jacka zamienionego w małego, żółtego pieska) ani żadna z wykreślanek. Świetnie poradziły sobie również z przygotowaniem planu sytuacyjnego klasy, do której uczęszczali bohaterowie książki.
Najtrudniejsze zadanie polegało za scharakteryzowaniu Jacka Kosmali przed i po przemianie w żółtego jamnika, ale również ono nie sprawiło uczennicom żadnego problemu.

Na zakończenie spotkania dziewczynki wysłuchały opowiadania o innych książkach, w których dominuje motyw przemiany postaci.

Im tym razem o oprawę graficzną zadbała p. Basia rysując nam na tablicy głównego bohatera. :)

Zapraszamy do obejrzenia zdjęć ze spotkania:









Dziękujemy p. Beacie za zdjęcia. :)

niedziela, 21 czerwca 2015

Zimowe lektury na lato.

Dziś pierwszy dzień lata, zatem może napiszemy o zimie? Nie? :) Ale tak się składa, że w natłoku różnych rocznic niemal niepostrzeżenie - w połowie maja - minęła 85. rocznica śmierci FRIDTJŐFA NANSENA (1861-1930). 

Fridtjőf Wedel-Jarlsberg Nansen był norweskim badaczem polarnym, oceanografem, wykładowcą biologii na uniwersytecie w Oslo. Podjął wyprawę w kierunku Bieguna Północnego, którego nie osiągnął, ale właśnie z niej opublikował dziennik. Zakończywszy karierę podróżniczą, zajął się działalnością społeczną. Pomagał uchodźcom politycznym z Rosji Radzieckiej i między innymi za to wielkie zaangażowanie otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla.


Jego biografia zainspirowała Alinę i Czesława Centkiewiczów, którzy napisali wielokrotnie wznawianą powieść biograficzną Fridtjőf co z ciebie wyrośnie? Opowieść o Nansenie. Warto przeczytać. Lecz dziś pragniemy zachęcić do lektury jego diariusza, zatytułowanego Do bieguna. Bo to fascynująca historia. Oprócz fachowych notatek na temat temperatur, grubości lodu itp., czasem w ujęciu tabelarycznym, znajdujemy w nim zapiski… niemal poetyckie, piękne uogólnienia o życiu, konsekwencji w działaniu, odpowiedzialności. Przytoczymy kilka – dla zachęty:
Dziś żegna nas słońce - zacznie się noc polarna. Gdzie będziemy, kiedy pojawi się znowu gwiazda życia? Księżyc, by nas pocieszyć po stracie słońca, lśni niezwykłym blaskiem.
Jakże piękny jest śnieg - cichy, łagodzący swoją nieskalaną warstwą wszystkie ostre zarysy! Te płaszczyzny ruchomych lodów są jak życie bez miłości. Nic ich nie łagodzi.
Zawsze te same zmierzchy - ich piękno tak smutne i tak głęboko przejmujące!

Ależ ten surowy z pozoru (i wyglądu) mężczyzna musiał być wrażliwy! A teraz deser – arcypiękny opis zorzy polarnej. Nikt nie napisałby (i nie namalowałby!) tego zjawiska doskonalej!
Nie ma nic cudowniejszego niż noc polarna! To kraj marzeń! Ubarwiony tak delikatnie, jak można tylko sobie wyobrazić – nieziemska tonacja. W cudownej harmonii jedne tony przechodzą w drugie. Czyż całe piękno życia nie jest tak wspaniałe, subtelne i czyste jak ta noc?! Niebo to potężna kopuła, błękitna w zenicie, przechodząca ku horyzontowi w zieleń, w fiolet bzu, w fiolet fiołka. Na polach lodowych jawią się zimne cienie ciemnoniebieskiej barwy, tu i tam wysokie krawędzie lodów zapalają się czerwonym blaskiem, ostatnimi refleksami umierającego dnia. W górze lśnią gwiazdy, wieczny symbol pokoju. Na południu wstaje czerwona poświata, otoczona chmurami jasnego złota, płynącymi po błękicie. W tym samym czasie zorza północna rozpina swe zmienne draperie – srebrzyste, złote, zielone lub czerwone. Co chwila zmienia kształt: rozwija się, zwija, rozpada w usiane srebrem kręgi płomienistych promieni. Nagle gaśnie niczym jakieś nieziemskie zjawisko. Za chwilę ogniste języki płoną w zenicie, a na horyzoncie wstaje lśniąca smuga, która stapia się z księżycową poświatą. Godzinami mieni się ponad olbrzymią lodową pustynią to świetlne dziwo, a widzowi pozostaje wrażenie czegoś nieokreślonego, czegoś, co nie istnieje. Nie, nigdy nie uwierzę, by końcem tego świata miało być opuszczenie i nicość. Po co całe to piękno, jeśli żadna istota nie miałaby się nim rozkoszować?

I jeszcze:
Wokoło ciągną się pola lodowe, posrebrzone blaskiem księżyca, usiane wielkimi ciemnymi plamami - cieniami sterczących płyt lodowych, a hen, hen w dali jasna linia znaczy horyzont. Bardzo nisko na południu wyłania się czerwonawa światłość, wyżej żółta, potem zielona, rozpływająca się niepostrzeżenie w ogromnej błękitnej kopule. Nie dająca się opisać harmonia - jedynie muzyka mogłaby ją wyrazić. To więcej, niż wolno oczekiwać od życia: to zjawisko nie z tego świata, wizja przyszłego życia.

  • Centkiewicz Alina, Centkiewicz Czesław, Fridtjőf co z ciebie wyrośnie? Opowieść o Nansenie, Warszawa, Nasza Księgarnia, 1962. (Sygnatura: BS 33384).
  • Centkiewicz Alina, Centkiewicz Czesław, Fridtjőf co z ciebie wyrośnie? Opowieść o Nansenie, wyd. 9, Warszawa, Nasza Księgarnia, 1981. ISBN 83-10-08097-2. (Sygnatura: 95374).
  • Centkiewicz Alina, Centkiewicz Czesław, Fridtjőf co z ciebie wyrośnie? Opowieść o Nansenie, wyd. 10, Warszawa, Nasza Księgarnia, 1987. ISBN 83-10-07928-1. (Sygnatury: 122150, 122194).
  • Nansen Fridtjőf, Do bieguna, przeł. [z adaptowanego wyd. fr.] Joanna leszczyńska, Warszawa, „Iskry”, 1961. (Sygnatura: 32662).

piątek, 19 czerwca 2015

Zmarł Christopher Lee.

7 czerwca – wskutek problemów z oddychaniem - zmarł CHRISTOPHER LEE (1922-2015), aktor i wokalista, odtwórca roli Sarumana we Władcy Pierścieni i Hobbicie Petera Jacksona. Na prośbę żony, wiadomość o jego zgonie została podana do mediów 4 dni później.

Był arystokratą, synem pułkownika Geoffrey’a Trollope’a Lee z 60. Pułku Królewskiego Korpusu Strzelców i hrabiny Estelle Marie Carandini di Sarzano. Studiował w słynnym Eton College oraz Wellington College. W czasie II wojny światowej służył w Królewskich Siłach Powietrznych RAF i wywiadzie brytyjskim. Po zakończeniu wojny rozpoczął karierę aktorską. Został odnotowany w Księdze Rekordów Guinnessa jako odtwórca największej liczby ról (ponad 250).

Światową sławę przyniosła mu rola Draculi w filmie z 1958 r. (reż. Terence Fisher). Chętnie grał w horrorach. Przyjmował role u najsławniejszych reżyserów, m.in. Johna Hustona, Orsona Wellesa, Nicholasa Raya, Billy’ego Widera, Stevena Spielberga, Tima Burtona i – oczywiście – Michaela Jacksona. Będąc kuzynem Iana Fleminga (autora książek o Jamesie Bondzie), sam wystąpił w jednym z filmów o Agencie 007, dziewiątym z serii – Człowiek ze złotym pistoletem (1974) – jako Francisco Scaramanga.

I jeszcze mały polski akcent. W 2005 roku zagrał rolę kardynała Stefana Wyszyńskiego w filmie Jan Paweł II (reż. John Kent Harrison), nakręconym we współpracy Telewizji Polskiej, włoskiej Rai Uno oraz amerykańskiej CBS.

Za swą działalność artystyczną został odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego oraz Orderem Świętego Jana Jerozolimskiego.

wtorek, 16 czerwca 2015

Nasz Mały Leksykon Filmowy (4) - Pretty Woman walking down the street…


Vivian jest piękną, pełną uroku osobistego i niezwykłego czaru kobietą. Obecnie ma… 25 lat. Wszyscy – pod każdą szerokością geograficzną – mówią o niej tak samo. Po prostu: Pretty Woman. 23 marca minęło ćwierć wieku od światowej premiery filmu. To najsławniejsze dzieło Garry’ego Marshalla.

Bogaty przedsiębiorca, Edward Lewis, przybywa do Los Angeles w interesach. Jest raczej pozbawionym skrupułów facetem. Poznaje Vivian Ward i zatrudnia ją – jak nieraz podkreśla, profesjonalistkę – na tydzień. Za 3000 dolarów… Znamy tę historię. Dlatego dziś zaproponujemy kilka ciekawostek spoza planu.

Obsada roli kobiecej. Julia Roberts dzięki tej roli stała się hollywoodzką gwiazdą. Ale nie od razu dostała angaż. Najpierw jako Vivian widziano Daryl Hannah, która stanowczo odmówiła. Następnie propozycje otrzymywały kolejno Meg Ryan i Michelle Pfeiffer, które także ją odrzuciły. Wreszcie zdecydowano się na Roberts. I chyba nikt już nie potrafi wyobrazić sobie na jej miejscu innej aktorki.

Obsada roli męskiej. Z nią było podobnie, jak z główną postacią kobiecą. Twórcy filmu widzieli w tej roli najpierw Ala Pacino, a następnie Christophera Reeve’a. Ale czy byliby lepsi? Każdy sympatyk Pretty Woman zdecydowanie zaprzeczy.

Hotel. Jest piękny, luksusowy, pracuje w nim sympatyczny zespół. Naprawdę to Hotel Regent Beverly Wilshire. W nim kręcono sceny miłosne. Po światowym sukcesie filmu stał się sławny, więc… dlaczego miałby nie przynieść dodatkowych zysków? Zaczął więc oferować weekendy „w stylu Pretty Woman” i z pewnością na brak klientów nie mógł narzekać.

Piosenka Oh, Pretty Woman. Jej autorami są Bill Dees i Roy Orbison. Pierwszym wykonawcą był właśnie Orbison. Powstała… w 1964 roku, ale spopularyzował ją – po latach – film Marhalla.


Reżyser. Garry Kent Marshall. Do współpracy z Gere i Roberts wrócił jeszcze w innym filmie, Uciekająca panna młoda (1999), także cieszącym się wśród widzów sporą popularnością.

Niektórzy krytycy nieco kręcili nosami, że to kiczowaty film. Inni byli bardziej łaskawi i pisali życzliwsze recenzje, akcentując lekkość, z jaką napisano scenariusz i miłosiernie pomijając mankamenty, np. nikłość życiowego prawdopodobieństwa. Ale czyż twórcy tego nie przewidzieli? W ostatniej scenie do widza mówi bohater z tego filmowego świata, że w Hollywood niektóre sny się urzeczywistniają. Tylko dzięki sztuce (także filmowej) możemy śnić na jawie. Dlatego jest nam w życiu potrzebna.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Poziomy ruch powietrza względem powierzchni ziemi. :)

15 czerwca przypada Dzień Wiatru. :)
Zachęcamy do zapoznania się z licznymi artykułami na temat energii wiatru i elektrowni wiatrowych, zamieszczonymi w czasopiśmie Aura - dostępnym w naszej Czytelni.

Poniżej, majestatyczne wiatraki produkujące energię z pomocą wiatru




oraz kilka tradycyjnych - teraz już najprawdopodobniej zabytkowych.




O filmie Przeminęło z wiatrem będzie na blogu innym razem, a już teraz zapraszamy na jutrzejszy odcinek NMLF. ;)

piątek, 12 czerwca 2015

Książki (nie)zapomniane - Dramat odkrywcy, rzucającego wyzwanie Nieznanemu

Wizjoner. Geniusz. Polski Verne. Tak o nim pisano. A chociaż sporo fragmentów tej książki może wywołać lekki uśmiech, niejeden do dziś zaskakuje odkrywczością. Zarówno w opinii znawców gatunku, jak i „zwykłych” czytelników, to jedna z najlepszych książek science-fiction. Co szczególnie interesujące, chętnie biorą ją do ręki również ci, którzy nie gustują w s-f, bo odnajdują w niej – oprócz opisów księżycowych krajobrazów – niebanalne uogólnienia metafizyczne, powiedzielibyśmy „kosmiczny niepokój”. Także elementy grozy, jaką tchnie przeogromny, nieogarniony Kosmos. Ta, jakże aktualna do dziś powieść, została ukończona w 1902 roku! Wtedy żył jeszcze Jules Verne, ale Lema nie było jeszcze na świecie. Pozytywistyczne idee już ucichły, ustępując miejsca lękom przełomu wieków. Na srebrnym globie. Rękopis z Księżyca JERZEGO ŻUŁAWSKIEGO (1874-1915). Niepokojące arcydzieło.


Międzynarodowa ekipa naukowców zostaje wystrzelona ze środkowej Afryki na Księżyc, by sprawdzić hipotezę, że jego niewidoczna strona nadaje się do zamieszkania. Wkrótce po niej wyrusza drugi pojazd kosmiczny. Załogę pierwszego stanowią: O’Tamor (irlandzki astronom), Piotr Varadol (młody portugalski inżynier), Tomasz Woodbell (angielski lekarz), Polak – Jan Korecki oraz Niemiec – Braun, który w ostatniej chwili się wycofuje, a jego miejsce zajmuje nieznany ochotnik (jak się później okaże – Marta, jedyna kobieta). W drugim pocisku znajdują się dwaj bracia Remogner, Francuzi. Ekspedycja zrazu budzi ogromne zainteresowanie na świecie, ale z czasem – gdy łączność zostaje przerwana – zostaje zastąpiona głuchym milczeniem. Po półwieczu na Ziemię spada kapsuła z zapiskami czynionymi przez Koreckiego. Opublikowane, znów stają się sensacją.
Pamiętnik urzeka bogactwem opisów księżycowych pejzaży, gór i pustkowi, surowego – i mroźnego, i gorącego – klimatu, ale nade wszystko ukazuje samotność naukowców. Po śmierci O’Tamora, Remognerów i kochanego przez Martę Woodbella, rozpoczyna się zrazu cicha, a z czasem bezpardonowa walka Koreckiego i Varadola o kobietę, zakończona rzucaniem losów. Wreszcie z grupy pierwszych „księżycowych” osadników zostaje on sam, Polak. Ale na skolonizowanej drugiej stronie Księżyca rośnie już nowe pokolenie – dzieci Marty i Woodbella, a potem Varadola. I tu książka zaczyna nabierać głębokiego, naddanego sensu. Jest jak prastary mit kosmogoniczny. Jednocześnie – głęboko pesymistyczna konstatacja o skutkach oderwania człowieka od korzeni, środowiska i przemieszczenia go w głuche, obce Universum.
Życie moje rozłamało się na dwie wielkie części, z których jedna była pragnieniem rzeczy nieznanych, a druga tęsknotą za straconymi… A obie były smutne i nad wyraz bolesne…

Oto dramat odkrywcy, rzucającego wyzwanie Nieznanemu…
Na srebrnym globie. Rękopis z Księżyca stanowi pierwszą, najlepszą część Trylogii księżycowej Żuławskiego. Można ja czytać jako zamkniętą całość. Pozostałe, to: Zwycięzca (1910) i Stara Ziemia (1911).
Swoistym aneksem do książki może być historia filmu Na srebrnym globie Andrzeja Żuławskiego, kręconego w latach 1976-1977, którego produkcję wstrzymano na dziesięć lat, by ją wreszcie ukończyć w 1987 roku, a premierę wyznaczyć… jeszcze dwa lata później. Ot, historia z PRL-u. Film odkrywczy, niestandardowy, niosący pesymistyczne przesłanie. Nic dziwnego, że reżyser przeszedł przy jego produkcji kolejną drogę przez mękę. Pierwszą przemierzyli (na Księżycu) bohaterowie powieści.

Żuławski Jerzy, Na srebrnym globie. Rękopis z Księżyca, przedmowa Stanisław Lem, posłowie Kazimierz Kordylewski, wyd. 3, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 1975. (Sygnatura: 65342).
Żuławski Jerzy, Na srebrnym globie. Rękopis z Księżyca, wyd. 6, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 1979. (Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej). ISBN 83-08-106-8. (Sygnatura: 87155).
Żuławski Jerzy, Na srebrnym globie. Rękopis z Księżyca, przedmowa Stanisław Lem, posłowie Kazimierz Kordylewski, wyd. 6, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 1987. (Trylogia Księżycowa). ISBN 83-08-01659-6. (Sygnatura: 119136).

Dla zainteresowanych dalszymi częściami trylogii:
Żuławski Jerzy, Zwycięzca, wyd. 4, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 1979. (Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej). (Sygnatura: 87156).
Żuławski Jerzy, Stara Ziemia, wyd. 4, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 1979. (Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej). (Sygnatura: 87157).

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Mówią Czytelnicy (3)

Czytelnicy odwiedzający Wydział IB zazwyczaj potrzebują porady bibliotecznej albo poszukują literatury (bibliografii) na dany temat. Oprócz standardowych, "zwykłych" zagadnień związanych z pedagogiką, psychologią, socjologią - nasi Czytelnicy pytali na przykład:

- o to, czy mówi się tą kaczkę czy tę kaczkę,
- o bibliografię na temat: walka nożem,
- o zestawienie bibliograficzne na temat: skóra sportsmenek,
- o bibliografię dotyczącą budowy taboru kolejowego.

Czy znalazłyśmy literaturę związaną z powyższymi tematami?
Oczywiście, że tak. :) Każdy Czytelnik wychodzi z IB z informacją. :)

sobota, 6 czerwca 2015

Typo-ciekawostka.

Twój tekst zostanie utworzony spośród znaków wyciętych z tysięcy publikacji dostępnych w portalu Polona.pl
Wpisz dowolny tekst, który chciałbyś zamienić w Typo. Może to być hasło, wiadomość do znajomych czy ulubiony cytat. Twój tekst zostanie stworzony z liter pobranych z publikacji powstałych na przestrzeni ostatnich sześciu wieków zgromadzonych w cyfrowym repozytorium Biblioteki Narodowej - Polona.pl.
To informacja ze strony internetowej: typo.polona.pl. Więcej na temat tego projektu Biblioteki Narodowej można znaleźć w tym miejscu: link (O PROJEKCIE), a tymczasem my zachęcamy do utworzenia własnego TYPO. :)
Nasze wygląda tak:


Albo tak (tutaj w wersji animowanej):

piątek, 5 czerwca 2015

Od upiorów klasycznych do e-upiorów.

Upiory znowu w akcji, to znaczy w grze komputerowej Wiedźmin – Dziki Gon. Ale upiór jest bohaterem wielu tekstów kultury. Wystarczy zajrzeć do Leksykonu duchów Petera Haininga (mamy w zbiorach!), by się o tym przekonać.


Dlatego dziś nie będziemy pisać o (nazwijmy je roboczo) e-upiorach, lecz o tych  klasycznych, „stylowych”. Wprawdzie wspomniana pozycja odnotowuje raczej upiory, by tak rzec – zagraniczne, ale (przed ogólną definicją upiora) wymienia hasło związane z Polską:
Upiorna beczka – w Żywcu (…) od bez mała pięciuset lat straszy (…) Piotr Skrzyński herbu Łabędź, którego duch toczy nocami ciężką dębową beczkę łączącą miejsce, gdzie niegdyś wznosił się zamek „Na Grójcu” (…). Owa upiorna beczka była ongiś narzędziem kaźni Piotra Skrzyńskiego, rycerza rozbójnika. (…) I oto pewnego dnia do Żywca przybył oddział zbrojny z rozkazem zrównania z ziemią zbójeckiego gniazda. (…) Herszta (…) wsadzono do wielkiej dębowej beczki nabijanej wewnątrz ostro zakończonymi gwoździami i zepchnięto z zamkowych murów. 
Następnie pojawia się  osobny artykuł hasłowy: Upiór pustkowi (Ghost of the Outback) – jedna z najsłynniejszych zjaw australijskich, która została nawet sfotografowana w 1956 r. To zdjęcie zamieszczono w książce!

Ale nie tylko przedmioty potrafią być upiorne. „Osobowe” upiory romantyczne wszyscy znamy, bo są bohaterami szkolnych lektur obowiązkowych. Dziady oraz  Lilije Adama Mickiewicza – to tylko najbardziej znane tytuły. Ale są również inne, bardzo liczne. Przeprowadźmy małą typologię:

Upiory zlokalizowane w jakimś budynku (lub jego fragmencie), a najsławniejsze z nich, to:

  • Upiór w kuchni. Utwór sceniczny Patricka G. Clarka (czyli naprawdę Janusza Majewskiego), wystawiany przed laty z wielkim sukcesem i we wspaniałej obsadzie na scenie Teatru Telewizji. Czarna komedia. Tematycznie nawiązuje do Arszeniku i starych koronek Josepha Ottona Kesselringa, czyli historii dwóch pań pragnących ulżyć cierpieniom panów wynajmujących u nich lokum. Czyli - bez eufemizmu - uśmiercających ich.
  • Upiór w operze. Powieść Gastona Leroux i musical z muzyką Andrew Lloyda Webbera, z librettem Charlesa Harta i Richarda Stilgoe’a. Historia oszpeconego genialnego muzyka, mieszkającego w podziemiach opery paryskiej i jego miłości do młodej artystki. 
  • Upiór z Canterville. Opowiadanie Oscara Wilde’a. Właśnie przy nim zatrzymajmy się dłużej, bo mamy je w zbiorach. To był bardzo nieszczęśliwy upiór. Przez lata żył bezpiecznie w Canterville Chase, skutecznie odstraszając potencjalnych nabywców posiadłości. Aż pewnego dnia… Hiram B. Otis, amerykański minister, wprowadził się do niej wraz ze swą nowoczesną, rozkrzyczaną rodziną. Szczególnie jego synek nie dawał spokoju upiorowi, nieustannie mu dokuczając. Sam pan Otis też nie postępował taktowniej. Gdy w pokoju bawialnym zobaczył ślady krwi lady Eleonory, która tu przed laty została pozbawiona życia, zawołał, że:
płyn Pinkertona do wywabiania rdzy, a także pasta Paragona usuną to w jednej chwili
i rzucił się do wycierania posadzki. Skutecznie. Innym razem, nawiedzony przez zjawę o przerażającym wyglądzie, hałaśliwie ciągnącą za sobą zardzewiałe okowy, upomniał ją:
Drogi panie (…) muszę stanowczo prosić pana o naoliwienie tych łańcuchów. Przynoszę w tym celu flaszeczkę smaru, który zwie się Tammany Rising Sun Lubricator. Ma być niezawodnie skuteczny już po pierwszym użyciu i są na to świadectwa, wypisane na etykiecie, (…) Pozostawię tę flaszeczkę na pański użytek tu, obok świec, i zawsze chętnie dostarczę panu większej ilości w razie potrzeby (tł. Jadwiga Korniłowiczowa). 
Tylko panienka Otisówna była łagodniejsza. Zawsze potrafiła uspokoić wzburzonego upiora. Raz nawet zamknęła się z nim w podziemiu, ale tajemnicy tego spotkania nikomu nie chciała wyjawić… Zdesperowany upiór pokonał rodzinę czy ona jego? Można się przekonać - czytając. A o autorze opowiadania będziemy jeszcze w swoim czasie pisać.

Upiory zasiedlające jakieś większe obszary, np. miejscowości:
  • Upiór z Llano Estacado Karola Maya. Western. Old Shatterhand (częsty bohater powieści Maya) jako detektyw-amator próbuje rozwikłać zagadkę upiora straszącego mieszkańców wioski. Także do wypożyczenia u nas. 
Upiorne przedmioty, jak np. wspominana wyżej beczka.

Upiory metaforyczne, np.:
  • Upiory Henryka Ibsena. Dramat. Bohaterowie – uwikłani w sieć kłamstw – próbują się z nich wyplątać i rozpocząć życie na nowych podstawach. Ale to wcale nie jest łatwe, bo przeszłość nie daje o sobie zapomnieć.
I jeszcze jeden upiór, który straszył… w okresie PRL-u. Nazywał się upiór dzienny! Jeśli ktoś nie kojarzy (tak, Czytelników mamy bardzo młodych!), już wyjaśniam. Upiór dzienny – to ilość bielizny przeznaczona do wyprania w ciągu jednego dnia w pralni miejskiej. Autentycznie!

  1. Haining Peter, Leksykon duchów, przeł. [z ang.] Tomasz Wyżyński, Krzysztof Zarzecki, Warszawa, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, 1990. ISBN 83-221-0498-7. (Sygnatura: cz XXXVI-4/22).
  2. Ibsen Henrik, Upiory, przeł. Jacek Frūhling, w: tegoż, Dramaty, przeł. z niem. Jacek Frūhling, Cecylia Wojewoda, z norw. Józef Giebułtowicz, posłowie napisała Olga Dobijanka-Witczakowa, Poznań, Wydawnictwo Poznańskie, 1977,  (Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej), s. 93-169. (Sygnatura: 75685).
  3. Ibsen Henrik, Upiory, przeł. Jacek Frūhling, w: tegoż, Wybór dramatów, przeł. Jacek Fruhling, Józef Giebułtowicz, oprac. Olga Dobijanka-Witczakowa, cz. 1, Wrocław, Warszawa, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1984, (Biblioteka Narodowa, Seria II, nr 210), s. 183-337. (Sygnatury: 107707/1, 108080/1, cz D IV-5/210 (1)).
  4. May Karol, Upiór z Llano Estacado, tł. [z niem.] Wanda Piwowarczyk, [oprac. graf. Stanisław Rozwadowski], Poznań, Wydawnictwo Poznańskie, 1986. ISBN 83-210-0559-4. (Sygnatury: 116062, 118571).
  5. Wilde Oskar, Upiór z Canterville, tł. Jadwiga Korniłowiczowa, w: tegoż, Eseje; Opowiadania; Bajki; Poematy prozą, pod red. Juliusza Żuławskiego, [tł. z ang. Ewa Berberyusz i in.], Warszawa, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1957, s. 203-241. (Sygnatury: BS 26231, 105941).

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Wszyscy jesteśmy dziećmi, więc nauczmy się dziwić.

…[dziecko] co stale biega bo chciałoby fruwać (z wiersza Trudno).
W Dniu Dziecka podarujmy dzieciom skrzydła. I przypomnijmy sobie, że sami też jesteśmy dziećmi. :) Niech będzie w nas radość, pasja w odkrywaniu miejsc najbliższych i najdalszych, zachwyt i podziw dla spraw najprostszych.


Pięknie się składa, że 1 czerwca obchodzimy także kolejną rocznicę urodzin poety, który napisał zacytowane wyżej słowa, ks. JANA TWARDOWSKIEGO (1915-2006).
W jednym z wywiadów powiedział: Najchętniej piszę dla dzieci. To moja ulubiona i najważniejsza twórczość. Wydał kilka tomów prozy dla tych odbiorców (Patyki i patyczki; Zeszyt w kratkę; Na osiołku i inne). O nich także pisał w licznych wierszach. Jako prezent z okazji naszego wspólnego święta (!) przyjmijmy kilka cytatów z jego uroczej poezji:
Choćby się nosem kręciło, na babcię pyskowało

szczęście zawsze ogromne gdy lat jeszcze mało

(Kubek z jednym uchem)
czemu deszcz słyszysz z góry a śnieg trochę z boku

i skąd nagle przyszło to wielkie wzruszenie

jakby dzwonek z lat szkolnych przyłożył do ucha

dzieciństwo co minęło na zawsze zostało

(Skąd przyszło)
Żal szkoły dzieci w ławkach woźnej z pękiem kluczy

chociaż lepiej że przyjdzie tu ktoś inny po mnie

stopnie gorsze postawi lecz czegoś nauczy

(Pożegnanie wiejskiej parafii)

Czekam na was, najdrożsi, z każdą pierwszą gwiazdką - 

ze srebrem betlejemskim, co w pudełkach świeci - 

z barankiem wielkanocnym - bez was świeczki gasną - 

i nie ma żyć dla kogo. 
Ten od głupich dzieci.
(Do moich uczniów)

Starzy – to dzieci które za szybko urosły

(Starzy ludzie)
Ponadto polecamy liczne wiersze o dzieciństwie, szkole, dorastaniu, np.:
Bez dziadka w niebie; Co zostało we mnie; Do moich uczniów; Dominice; Dzieciństwo; Dzieciństwo wiary; Koło domu; Malina; Naucz się dziwić; O maluchach; O śwince; O wspomnieniach szkolnego mundurka; Pożegnanie szkoły; Pożegnanie wiejskiej parafii; Prostuje; Przeszłość [Kiedy nie umiałem jeszcze płakać…]; Szkoła; Śmietnik; Uciekam; Wiersz dla dzieci o mędrcach; Wizytacja; Wszystko co dawne; Wyjaśnienie.


Wszystkie wspomniane utwory znalazłyśmy w najobszerniejszym wyborze poezji ks. Twardowskiego pt. Wiersze o nadziei, miłości i wierze, Białystok, Wydawnictwo „Łuk”, 2000. ISBN 83-87213-30-6. (Sygnatura: 153641).

Inne pozycje tego autora w naszych zbiorach (ponieważ jest ich sporo, podajemy w wyborze):

  • Autobiografia. Myśli nie tylko o sobie. T. 1, Smak dzieciństwa 1915-1959. T. 2,  Czas coraz prędszy 1959-2006, oprac. Aleksandra Iwanowska, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 2006-2007. ISBN 83-08-03926-X, ISBN 978-83-08-03942-7. (Sygnatury: 162350/1-2, 162783/1-2).
  • Czas bez pożegnań. Wybór wierszy i prozy, wybór i posł. Aleksandra Iwanowska, Warszawa, Świat Książki, 2004. ISBN 83-7391-520-6. (Sygnatura: 160942).
  • Elementarz księdza Twardowskiego dla najmłodszego, średniaka i starszego, teksty wybrała i ułożyła Aleksandra Iwanowska, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 2000. ISBN 83-08-03026-2. (Sygnatura: 152346).
  • Który stwarzasz jagody, wybór Andrzej Kaliszewski, wyd. 3, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 1990. ISBN 83-08-00845-3 (Sygnatura: 132548). Także wydania wcześniejsze.
  • Niebieskie okulary, Kraków, Wydawnictwo „Znak”, 1980. (Sygnatura: 91206).
  • Przezroczystość. Wybór wierszy, Kraków, Wydawnictwo „Znak”, 2001. ISBN 83-240-0073-9. (Sygnatura: 158288).
  • Rachunek dla dorosłego, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1982. 83-205-3379-1. (Sygnatura: 97218).
  • Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą. Wiersze księdza Jana Twardowskiego, wybór i oprac. Aleksandra Iwanowska, Warszawa, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1999. ISBN 83-06-02775-2. (Sygnatura: 151556).
  • Tak ludzka, Poznań, Księgarnia św. Wojciecha, 1990. ISBN 83-7015-176-0. (Sygnatura: 130910).
  • Znaki ufności, wyd. 2.Kraków, Wydawnictwo „Znak”, 1995. ISBN 83-7006-390-X. (Sygnatura: 141902).

Posiadamy również bogatą literaturę przedmiotu – liczne opracowania twórczości poety. Łącznie – ponad 70 pozycji bibliograficznych (opracowań historycznoliterackich, metodycznych, scenariuszy zajęć).
Ponieważ świętujemy Dzień Dziecka, dziś podajemy dwa opracowania z tego kręgu:
  • Adamczykowa Zofia, Zadziwienie światem - o dziecięcych tekstach księdza Jana Twardowskiego. „Guliwer” 2006, nr 2, s. 20-26.
  • Sutor Paulina, Obraz dziecka w twórczości księdza Jana Twardowskiego, „Wychowanie w Przedszkolu” 2006, nr 4, s. 18-22.