poniedziałek, 31 października 2016

By nie żałować dnia, w którym zabrakło czasu na uśmiech

Ano, jesień już mamy za oknami. Kazimierz Wierzyński w jednym ze swych wierszy melancholijnie pisał, że „po polach snuł się listopad”. Ale to nie jest smutny miesiąc! Przecież w nim więcej myślimy o tych, którzy byli blisko. Uśmiechali się do nas. Których znaliśmy. Kochaliśmy. Myślimy więc o życiu! Dziś opowiemy o kilku... testamentach. Nie tylko nastrojowo, jak stereotypowo na listopad przystało, ale także... no, zaraz się przekonamy, jak.

Najkrótszy - jest autorstwa Karla Tauscha z Langen (Niemcy, wówczas RFN), napisany 19 stycznia 1967 r., po czesku (!). W całości brzmi tak: Vše žene, to znaczy: Wszystko żonie. Najdłuższy - został stworzony przez panią F. Evelyn Stivell Cook i uwiarygodniony w Sommerset House (Londyn), 2 listopada 1925 r. Liczył... 4 tomy (95 940 słów)!
(Źródło:  Księga rekordów Guinnessa 1991, 2 ed. w jęz. polskim, Gdańsk [1991]. ISBN 83-85147-01-2)

Dość oryginalne są słowa wypowiedziane w ostatnich dniach życia przez niemieckiego romantyka, Heinricha Heinego (1797-1856). Przez osiem ostatnich lat życia cierpiący, sparaliżowany, nie wstawał z łóżka, ale do końca zachował humor. Przeczytajmy o – jak się podniośle mówi – końcu jego dni:

Gdy przewożono go do szpitala, a pielęgniarki  znosiły go do karetki (…), powiedział do przyjaciół:
- Jak widzicie, w moim życiu nic się właściwie nie zmieniło. Kobiety wciąż noszą mnie na rękach.
A gdy w przededniu śmierci zjawił się u niego notariusz, (…) oświadczył uroczyście:
- Cały mój majątek zapisuję swojej żonie Matyldzie – pod warunkiem, że po raz drugi wyjdzie za mąż.
- Dlaczego? – zdziwił się rejent.
- Pragnę, aby znalazł się choć jeden człowiek, który by szczerze opłakiwał mój zgon.

(Źródło: Safrin Horacy, Przy szabasowych świecach. Wieczór drugi, Łódź 1981. ISBN 83-218-0141-2).

A oto wspomnienie zanotowane przez znanego z pogodnego usposobienia ks. Jana Twardowskiego. Jak się niżej okaże, nie tylko on sam potrafił umierać z uśmiechem:

Jeden z księży założył się, że przy jego śmierci wszyscy się roześmieją. Uważano to za żart.
Przyszła jednak chwila, kiedy się rozchorował bardzo poważnie. Kiedy umierał, zgromadził wszystkich kolegów pracujących w parafii, żeby byli przy nim.
- Proszę o spowiednika (…). Ponieważ mam wyrzuty sumienia, nie chcę się spowiadać po cichu, (…) tylko na głos, żeby wszyscy słyszeli.
Niektórzy się krępowali, chcieli wyjść. Chory powiedział:
- Jednego przykazania nie zachowałem: rośnijcie i rozmnażajcie się.
Wszyscy się uśmiechnęli. Umarł i wygrał zakład.
Wszyscy zebrali się, żeby otworzyć testament zmarłego księdza. Odczytano: „Niech każdy łapie, co może”.

(Źródło: Twardowski Jan, Autobiografia. Myśli nie tylko o sobie, t. 2, Czas coraz prędszy 1959-2006, oprac. Aleksandra Iwanowska, Kraków 2007. ISBN 978-83-08-03942-7)

Gabriel José de la Concordia García Márquez (1927-2014), kolumbijski literat, noblista,  w 2002 r. dowiedział się, że choruje na raka limfatycznego. Wtedy rozesłał do przyjaciół piękny pożegnalny list, swoisty testament. Opublikowano go również w Internecie, bo jednoznacznie z niego wynika, że taka była wola autora, który po jego napisaniu... przeżył jeszcze niemało lat. Piękny tekst przetłumaczył na język polski prof. Zdzisław Jan Ryn z Katedry Psychiatrii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, były ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Chile i Boliwii. Przeczytajmy spore fragmenty. Warto!:

Jeśli Bóg zapomniałby przez chwilę, że jestem marionetką i podarowałby mi odrobinę życia, wykorzystałbym ten czas najlepiej, jak potrafię.
Prawdopodobnie nie powiedziałbym wszystkiego, o czym myślę, ale na pewno przemyślałbym wszystko, co powiedziałem. (...)
Spałbym mało, śniłbym więcej, wiem, że w każdej minucie z zamkniętymi oczami, tracimy 60 sekund światła. Szedłbym, kiedy inni się zatrzymują, budziłbym się, kiedy inni śpią.
Gdyby Bóg podarował mi odrobinę życia, (…) rzuciłbym się ku słońcu, odkrywając nie tylko me ciało, ale moją duszę. (...)
Dziecku przyprawiłbym skrzydła, (...) Osobom w podeszłym wieku powiedziałbym, że śmierć nie przychodzi wraz ze starością, lecz z zapomnieniem (opuszczeniem).
Tylu rzeczy nauczyłem się od was, ludzi... Nauczyłem się, że wszyscy chcą żyć na wierzchołku góry, zapominając, że prawdziwe szczęście kryje się w samym sposobie wspinania się na górę.
Nauczyłem się, że kiedy nowonarodzone dziecko chwyta swoją maleńką dłonią, po raz pierwszy, palec swego ojca, trzyma się go już zawsze.
Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł. (...)
Gdybym wiedział, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objąłbym cię mocno i modliłbym się do Pana, by pozwolił mi być twoim aniołem stróżem.
Gdybym wiedział, że są to ostatnie minuty, kiedy cię widzę, powiedziałbym "kocham cię", a nie zakładałbym głupio, że przecież o tym wiesz.
Zawsze jest jakieś jutro i życie daje nam możliwość zrobienia dobrego uczynku, ale jeśli się mylę i dzisiaj jest wszystkim, co mi pozostaje, chciałbym ci powiedzieć jak bardzo cię kocham i że nigdy cię nie zapomnę.
(…) Być może, że dzisiaj patrzysz po raz ostatni na tych, których kochasz. Dlatego nie zwlekaj, uczyń to dzisiaj, bo jeśli się okaże, że nie doczekasz jutra, będziesz żałował dnia, w którym zabrakło ci czasu na jeden uśmiech, na jeden pocałunek, że byłeś zbyt zajęty, by przekazać im ostatnie życzenie.
Bądź zawsze blisko tych, których kochasz, mów im głośno, jak bardzo ich potrzebujesz, jak ich kochasz i bądź dla nich dobry, miej czas, aby im powiedzieć "jak mi przykro", "przepraszam", "proszę", dziękuję" i wszystkie inne słowa miłości, jakie tylko znasz.
Nikt cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne. Proś więc Pana o siłę i mądrość, abyś mógł je wyrazić. Okaż swym przyjaciołom i bliskim, jak bardzo są ci potrzebni.
Prześlij te słowa komu zechcesz.
Jeśli nie zrobisz tego dzisiaj, jutro będzie takie samo, jak wczoraj.
I jeśli tego nie zrobisz nigdy, nic się nie stanie.
Teraz jest czas. (...)

(wg: "Apostolstwo Chorych" 2002, nr 11, s. 11-12; sporo publikacji także w Internecie)

I wreszcie swoisty „testament” heroicznego Janusza Korczaka. Apostrofa do rodziców, pochodząca z tekstu Sam na sam z Bogiem (Modlitwy tych, którzy się nie modlą): Dziękuję wam, że poznam tajemnicę życia w pięknej godzinie śmierci.
(Źródło: Korczak Janusz, Pisma wybrane, 4, Warszawa 1978).

Post scriptum. Na chwilę listopadowej zadumy… nad życiem – jeszcze fragment pięknego wiersza Anny Kamieńskiej (Rzeczy ostatnie):

Ci co poznali głód znają już smak chleba
ci co poznali samotność znają smak miłości
ci co poznali odtrącenie znają smak dotknięcia
może ci co poznali śmierć znają smak życia

(Źródło: Kamieńska Anna, Inne miejsca, Poznań 1996. ISBN 83-7033-154-8)
Źródło
 


piątek, 28 października 2016

Książki (nie)zapomniane – „Żaden człowiek nie otrzymuje więcej, niż dał z siebie”, czyli historia Wielkiego Marzenia

Dla człowieka z Zachodu jest to tylko daleki, obcy zakątek, w dalekim, obcym kraju. Ale dla mnie to oznacza dom.

Tak napisał o swej nepalskiej ojczyźnie góral, jeden z najsłynniejszych himalaistów, który - wraz z Edmundem Hillarym - jako pierwszy stanął na Mount Evereście. "Napisał", choć tej sztuki nie posiadł, gdyż narzecze Szerpów nie ma pisowni, a co za tym idzie - żadnych kronik czy dokumentów. Człowieka Everestu TENZINGA (1914-1986) spisał James Ramsey Ullman, ale bez cienia wątpliwości możemy powiedzieć, że był bardziej osobą nadającą artystyczny kształt wypowiedzi tamtego, niż autorem.
Z żoną i dziećmi

Dla Tenzinga wszystko, co najważniejsze, wydarzyło się w maju. W tym miesiącu urodził się i zmarł. Także w "błękitny poranek majowy" (jak sam określił dzień 29 maja 1953 roku) stanął - wraz z Edmundem Hillarym - na najwyższej górze Ziemi. Książka jest autobiografią - od narodzin do okresu następującego bezpośrednio po zdobyciu góry.

Długa to była droga, o tak! Od podnóża Everestu na szczyt. Od pastwisk Solo Khumbu do domu Pandit Nehru i przyjęcia w Pałacu Buckinghamskim. Od tragarza górskiego objuczonego ładunkiem, do posiadacza całego rzędu medali (...). Była to droga wzwyż. Dokądkolwiek mnie za sobą wiodła, zawsze w końcu wyprowadzała mnie z powrotem w góry.

Przyszedł na świat jako jedno z trzynaściorga dzieci. Otrzymał imię Namgyal Wangdi, które niebawem jeden z lamów zmienił na to, pod którym stał się znany. Młody pasterz marzył o górach. Przeniósł się do Dardżylingu, gdzie formowano ekspedycje. Jak mówił: Szerpa niesie swój ciężar w grę lub w dół i w tym właśnie leży sens jego życia. Przez 20 lat zakładał obozy, dźwigał ciężary, wchodził na szczyty. Na przykład...

... Nanga Parbat (8 126 m) ... Daleko na zachodzie Himalajów (...) stoi góra grozy i śmierci (...). Z biegiem lat pochłonęła ona tyle istnień ludzkich, ile ich zabrały wszystkie inne góry razem wzięte.

... Nanda Devi East (7 816 m) ... Ostatnimi laty zapytywano mnie nieraz, która z moich dróg była najtrudniejsza i najbardziej niebezpieczna. Spodziewano się usłyszeć, że Everest. Ale to nie był Everest. To Nanda Devi East.

... Mount Everest (Czomolungma, 8 848 m). Atakowany sześciokrotnie. Bez powodzenia. Za siódmym razem - zwycięstwo! Ale wymagające odpowiedniej postawy: Kiedy jest oddany wielkiej sprawie, musi jej nieść w darze wielkie serce.

I pokory: 

Zdobyć Everest (...) pragnąłem nade wszystko w świecie. Próbowałem siedem razy. Nie z pychą i nie przemocą jak żołnierz, co idzie na wroga, lecz z miłością dziecka, które wspina się do kolan matki (...). Na szczycie Everestu pochyliłem głowę i pomyślałem o Bogu. (...) A z Bogiem jest tak jak z wielką górą: cała rzecz w tym, aby zbliżać się do Niego nie z obawą, lecz z miłością.

Oto lapidarne streszczenie tego, co najważniejsze – momentu ostatecznego "pokonania" góry:
Szliśmy wolno i równomiernie. Po chwili stanęliśmy na szczycie. Hillary pierwszy, a ja za nim.
John Hunt, Edmund Hillary i Tenzing

Uogólnienie sensu wspinaczek: Everest jest nie tylko szczytem takiego czy innego kraju, lecz szczytem Ziemi. Zdobyli go ludzie ze Wschodu i Zachodu. Należy do nas wszystkich.

A potem... Sława. Zaproszenia i dalekie podróże. Także do Europy. Nagrody. Odznaczenia. Laudacje i... dociekania, który z dwóch był jednak pierwszy... Wreszcie - założenie Himalayan Mountaineering Institute w Dardżylingu. Zapytany, czego chce w nim uczyć młodych, wskazał trzy główne zasady:

(...) bez względu na zdolności nie można być dobrym alpinistą, jeśli się nie ma w sobie pogody ducha i koleżeńskości. Zdobyć przyjaciół to równie ważne osiągnięcie.
 
(...) kluczem do zwycięstwa jest zespołowość, podczas gdy samolubstwo czyni (...) człowieka małym.

 
(...) żaden człowiek, czy to będzie w górach, czy gdzie indziej, nie otrzymuje więcej, niż dał z siebie... Bądź wielki i szlachetny. Staraj się aby i inni byli tacy - oto, czego się nauczyłem sam i czego może się nauczyć każdy od potężnej bogini Czomolungmy. 


Prosty, pokorny Szerpa z Nepalu. Niewielu filozofów mogłoby mu dorównać w mądrości.


Tenzing, Człowiek Everestu, oprac. James Ullman, tł. Maria Skroczyńska, Warszawa 1957 (sygnatura: BS 26783).  Ps. Wszystkie fotografie pochodzą z tej edycji.

środa, 26 października 2016

Kącik Maturzysty – 33: Epoki literackie. Ćwiczenia (cz. 1)

Dziś i za tydzień - małe teściki ze znajomości epok. Konkretnie - z każdej epoki po jednym pytaniu (oraz kilka porównawczych między epokami). Najpierw będą pytania, poniżej (w tym samym opracowaniu) - odpowiedzi.

Ćwiczenie 1. Epoki... Z pewnością wszyscy potrafimy ułożyć je chronologicznie, dlatego od razu przepraszam za tak łatwe zadanie. Ale, dla porządku, od niego zacznijmy. Ułóżcie tę "rozsypankę" we właściwej kolejności: średniowiecze, okres wojny i okupacji, starożytność, barok, dwudziestolecie międzywojenne, renesans (odrodzenie), romantyzm, Młoda Polska (neoromantyzm), oświecenie, pozytywizm, okres powojenny.

Ćwiczenie 2. Do podanych bogów dopisz dziedzinę, której patronowali oraz przypisywany im atrybut - według wzoru:
Afrodyta - miłość - kwiat lub owoc,
Apollo -
Ares -
Artemida -
Atena -
Demeter -
Posejdon -
Temida -

Ćwiczenie 3. Zaszereguj przedstawione niżej zabytki średniowiecznej architektury do stylu romańskiego lub gotyckiego. Podaj dwie, trzy najważniejsze cechy każdego ze stylów: 
1. Rotunda św. Prokopa w Strzelnie (XII w.):
 źródło
2. Kościół św. Katarzyny w Krakowie (XIV w.):
Źródło

3. Wieża zamkowa na Zamku w Lublinie (XIII w.):
Źródło

4. Kolegiata św. Krzyża i św. Bartłomieja we Wrocławiu (XIII w.):
Źródło
Ćwiczenie 4. Oto cztery znane już w starożytności gatunki: oda, sonet, psalm, epigramat. Z którym spokrewniona jest "popularna" w renesansie fraszka?

Ćwiczenie 5. Dwa spośród zamieszczonych poniżej dzieł reprezentują antyk, dwa - renesans. Przyporządkuj je do epok i podaj tytuły oraz nazwiska twórców.


Nr 1:
Źródło
Nr 2:

Źródło
Nr 3:
Źródło

Nr 4:
Źródło

Ćwiczenie 6. Podaj cztery powody, dla których Makbet (z dramatu Williama Szekspira) nie chciał zabić króla Duncana.

Ćwiczenie 7. Z czyjej inicjatywy powstały:
- Collegium Nobilium –
- Obiady czwartkowe –
- Teatr Narodowy –
- Korpus Kadetów –
- Biblioteka Publiczna Rzeczypospolitej -

Ćwiczenie 8. Do podanych definicji dopisz terminy (definicje – według: sjp.pl):
a)    Założenie o niemożności rozumowego poznania rzeczywistości; kierowanie się czymś pozarozumowym, wiarą, intuicją, odruchem itp.,
b)    Spontaniczne działanie bez przygotowanego z góry planu (i efekt takiego działania); tworzenie utworu muzycznego, wiersza lub przemowy ad hoc, bez przygotowania (i utwór powstały w ten sposób).
c)    Przepowiadanie przyszłości; prorokowanie.
d)    Prąd filozoficzno-religijny uznający możliwość łączenia się duszy ludzkiej z Bogiem (i postawa, stanowisko wyrażające ten pogląd).

Odpowiedzi.

Ćwiczenie 1. Starożytność, średniowiecze, renesans (odrodzenie), barok, oświecenie, romantyzm, pozytywizm, Młoda Polska (neoromantyzm), dwudziestolecie międzywojenne, okres wojny i okupacji, okres powojenny.

Ćwiczenie 2.
Afrodyta - miłość - kwiat lub owoc,
Apollo - sztuka - lira, wieniec laurowy,
Ares - wojna - miecz, zbroja,
Artemida - łowy, pola i lasy - łuk,
Atena - mądrość - sowa,
Demeter - urodzaj - kłosy, jabłko granatu, maki, narcyz,
Posejdon - morza i oceany - trójząb,
Temida - sprawiedliwość - przepaska na oczach, miecz i waga (w dłoniach).

Ćwiczenie 3.
Styl romański. Numery 1 i 3. Cechy stylu: kształt rotundy, na planie krzyża, małe okna, grube mury.
Styl gotycki. Numery 2 i 4. Cechy stylu: strzelistość budowli, wysokie wieże, duże okna, witraże.


Ćwiczenie 4. Z epigramatem.

Ćwiczenie 5.
Antyk. Numery 2 i 4 - Dyskobol (V w. p.n.e., późniejsza kopia), Fidiasz, Atena Parthenos (447–438 p.n.e., późniejsza kopia).
Renesans. Numery 1, 3 - Michelangelo (Michał Anioł) Buonarotti, Pieta [watykańska] (1498–1500), Michał Anioł (Michelangelo) Buonarotti, Dawid (1501–1504).


Ćwiczenie 6. 1. Makbet był krewnym i wasalem Duncana; otrzymał od króla godności, za które winien mu był wdzięczność. 2. Uważał, że  - będąc rycerzem – nie może zabić bezbronnego. 3. Bał się, że zbrodnia wyjdzie na jaw, a on straci dobre imię, którym do tej pory zasłużenie się cieszył. 4. Jako gospodarz powinien dbać o bezpieczeństwo gościa.

Ćwiczenie 7. Z czyjej inicjatywy powstały:
- Collegium Nobilium – Stanisław Konarski,
- Obiady czwartkowe – Stanisław August Poniatowski (król),
- Teatr Narodowy – Stanisław August Poniatowski (król),
- Korpus Kadetów – Stanisław August Poniatowski (król),
- Biblioteka Publiczna Rzeczypospolitej – bracia Józef Andrzej oraz Andrzej Stanisław Załuscy.


Ćwiczenie 8.
a)    Irracjonalizm.
b)    Improwizacja.
c)    Profetyzm.
d)    Mistycyzm.

poniedziałek, 24 października 2016

Literackie obrazy zwierząt - odcinek 3: Wiernie kroczące z człowiekiem i wędrujące własnymi drogami, czyli psy i koty

Ks. Jan Twardowski powiedział w jednym z wywiadów:

Ciekawe, iż w języku angielskim na zwierzę mówi się animal, a słowo to wywodzi się z łacińskiego rzeczownika anima, czyli dusza. Zwierzę ma więc nie tylko ciało, ale i ducha (...). Nigdy zatem nie powiem: pies zdechł, lecz wyzionął ducha, o koniu mówię, że padł, o pszczole, że usnęła.

WIERNE DO KOŃCA

Najwierniejsze z wiernych. Pokornie idą za człowiekiem. Mają swoje radości i rany. W milczeniu przeżywają cierpienie. Psy. Zatem słowem-kluczem dla psa jest wierność. Do końca. Gdy rozmawiam z młodzieżą na temat lektur, które najmilej wspominają, na ogół wymieniają Małego Księcia Antoine'a de Saint-Exupéry'ego oraz... O psie, który jeździł koleją Romana Pisarskiego. Szkoda, że nie znają opowiadania Wierność psa Luigi Pirandella! Ale W pustyni i w puszczy Henryka Sienkiewicza też przedstawia piękny "portret" psa będącego zawsze blisko człowieka.

Jest bohaterem utworów poetyckich, np. Bałem się oraz Czekanie wspomnianego ks. TwardowskiegoDo zbłąkanego pieska Ewy Szelburg-Zarembiny, Psa w słońcu Leopolda Staffa, ale także niepokojącego wiersza Lasem (pies to czy wilk?) Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i filozoficznego tomiku Piesek przydrożny Czesława Miłosza. Nie można pominąć Ferdynanda Wspaniałego Ludwika Jerzego Kerna. Pojawia się też w prozie. I są to, rzecz znamienna, nierzadko smutne teksty, np. Wilk, psy i ludzie Adolfa Dygasińskiego, Lassie, wróć! Erica Knighta, Biały Kieł Jacka Londona. Często widzimy go w literaturze dziecięcej (Finek; Puc, Bursztyn i goście Jana Grabowskiego, Kajtuś Czarodziej Janusza Korczaka, Ucho, dynia, sto dwadzieścia pięć! Marii Krüger, O chłopcu, który szukał domu Ireny Jurgielewiczowej). Gości w kryminałach (np. Pies Baskerville’ów Arthura Conana Doyle'a), a nawet w dramatach (Pies ogrodnika Lopego de Vega). W Biblii (Mt 15,21-28) i Mitologii (Cerber).

Pies ma też swą dzikszą "odmianę". Wilka. Te dwie strony łączy Kazan, the Wolf-Dog Jamesa Olivera Curwooda. Dziki zew słyszymy w metaforycznym Wilku stepowym Hermanna Hessego. Wilk ze swą posępną naturą nader często jest widoczny w bajkach. Zawsze w złym oświetleniu. Obaj pojawiają się w licznych związkach frazeologicznych. Przykłady? Tylko niektóre, bo jest ich mnogość! Pies. Czuć się jak zbity pies; goić się jak na psie; łgać jak pies; na psa urok; ni pies, ni wydra; nie dla psa kiełbasa; pies go lizał; pies z kulawą nogą; pieskie życie; pod psem; psa żal wyrzucić; psi obowiązek; psie pieniądze; psu na budę; psy szczekają, karawana idzie dalej; schodzić na psy; traktować jak psa; tu jest pies pogrzebany; wieszać na kimś psy; wypędzić jak psa; zdechł pies; zimno jak w psiarni; żyć jak pies z kotem. Wilk. Najczęściej jest w owczej skórze. Często jest się
głodnym jak wilk. Można mieć też np. wilcze ślepia. Człowiek człowiekowi (bywa) wilkiem. Ale lepiej przejdźmy do milszego zwierzątka.
CHODZĄ WŁASNYMI DROGAMI
 
Są śliczne, ale nie zawsze mówi się o nich dobrze. Bo mają charakter(ek). I swoje drogi. Niekoniecznie tożsame z ludzkimi. A człowiek lubi panować. Średnie pokolenie zapewne czytało Moją lwią rodzinę Joy Adamson i (lub) widziało serial Elza z afrykańskiego buszu (1974, prod. Columbia Pictures Television) zrealizowany na jej podstawie. Dziś jednak wspomnimy mniejsze kotki.

Są bohaterami licznych utworów adresowanych do młodego czytelnika, np. O kotku, który szukał czarnego mleka Heleny Bechlerowej, Kocia mama i jej przygody Marii Buyno-Arctowej, Buraski, czarnuchy… Teodora Goździkiewicza, Puch, kot nad koty Jana Grabowskiego, Sł
Filemon i Bonifacy awomira Grabowskiego i Marka Nejmana, Kocie historie Jamesa Herriota, Myszołów, kot wspaniały Andrzeja Urbańczyka, Dwa koty i pies trzeci Marii Terlikowskiej, Pieśń Łowcy Tada Williamsa, Eragon Christophera Paoliniego... I mnóstwo innych. Nie darujemy sobie jednak notatki o kilku "klasykach": słynnym łakomczuszku, czyli Chorym kotku Stanisława Jachowicza, Szkolnych przygodach Pimpusia Sadełko Marii Konopnickiej, Przygodach Filonka bezogonka Gösty Knutssona, Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carrolla. I o sprytnym Kocie w butach Charlesa Perraulta! Wzmianka należy się też poematowi Koty Charlesa Baudelaire'a i scence dramatycznej Siedem kotów Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, wchodzącej w skład Teatrzyku "Zielona Gęś". Tu koty zjadły Gęś, która jednak "postanowiła na własną rękę zmartwychwstać" w następnym odcinku przedstawienia...

Koty nierzadko goszczą w kryminałach czy horrorach. Bo miewają skrytą, tajemniczą naturę. Budzą niepokój. Przywołajmy choćby opowiadanie Czarny kot Edgara Allana Poe'a. Bywają, niestety, figurą (bo trudno byłoby powiedzieć, że "uosobieniem"!) zła, jak w Mistrzu i Małgorzacie Michaiła Bułhakowa. Często towarzyszą czarnoksiężnikom czy alchemikom (Kot alchemika Waltera Moersa). Mają swoją filozofię życiową (Kota Mruczysława poglądy na życie Ernsta Theodora Amadeusa Hoffmanna) i cierpienia (Kot w pustym mieszkaniu Wisławy Szymborskiej). Pomimo swego "indywidualizmu" potrafią zaprzyjaźnić się z człowiekiem. Tak jest na przykład w Koralinie Neila Gaimana i w bestsellerze ostatnich lat - autentycznej historii Bob i ja. Jak kocur i człowiek znaleźli szczęście na ulicy Jamesa Bowena.

Długo by jeszcze wymieniać... Dopiszmy we własnym zakresie dalszy ciąg. Aby nie zostać posądzonymi o monotemat, zamkniemy już ten cykl. Dodamy jeszcze tylko wybór związków frazeologicznych o kotach, bo może się komuś przydadzą. Na lekcję. W celu zaszpanowania podczas konwersacji. Z innych powodów. Zatem mała wyliczanka: bawić się z kimś jak kotek z myszką; drzeć z kimś koty; kocia muzyka; kota nie ma, więc myszy harcują; kupić kota w worku; mieć kota; odwracać kota ogonem; pierwsze koty za płoty; tyle, co kot napłakał.

Aneks. Aha! Uprzejmie przypominam, że ptaki pokrótce omówiłyśmy TUTAJ.
Źródło
 

piątek, 21 października 2016

Przed premierą, czyli powrót Harry’ego

W ostatnim dniu lipca trafiła do brytyjskich księgarń. W Polsce jej premierę wyznaczono na 22 października. Nowa książka o Harrym Potterze, czyli Harry Potter i Przeklęte Dziecko, już pobiła jeden rekord: jest najczęściej zamawianą w przedsprzedaży książką w historii. O dotychczas wydanych częściach pisano sporo. W kartotece zagadnieniowej online mamy około 60 opisów bibliograficznych. Znaczna część, to materiały dla nauczycieli: scenariusze lekcji, inne rozwiązania metodyczne, konkursy. Zapraszamy do korzystania. Poniżej zaprezentujemy kilka pozycji niebędących opracowaniami metodycznymi, ale mogących wesprzeć wiedzę nauczycieli i miłośników cyklu. Przedstawiamy różne spojrzenia - od w pełni aprobujących po (częściowo) krytyczne. Przy każdym opisie podajemy (na początku) najkrótsze streszczenie, poniżej – cytat z tekstu.

Dunin-Borkowski Jacek, Harry Potter a magia, „Więź" 2002, nr 3, s. 137-140

Polemika z krytykami i wychowawcami uważającymi magię w książkach Rowling za niebezpieczną lub wręcz szkodliwą dla młodego odbiorcy. Niektóre tezy artykułu są... bardzo oryginalne. Zresztą, przeczytajmy całość! Tutaj - tylko próbka:

Rola czarów w "Harrym Potterze" jest podobna do roli techniki w "Tytusie, Romku i A'Tomku". Nikt zdrowy na umyśle nie sądzi chyba, że Papcio Chmiel wmawia młodym czytelnikom, iż można łatwo przerobić wannę lub żelazko na pojazd latający, ani że czytelnicy w coś takiego wierzą. Niektórzy przestrzegają przed Harrym jako inicjacją w magię. Sami jednak przyznają, że sposób uprawiania potterowskich czarów nie ma nic wspólnego z magią prawdziwą. Zaklęcia są najczęściej żartobliwymi zbitkami słów łacińskich, imiona i nazwiska po wielekroć okazują się szaradami, wskazującymi na językową erudycję autorki, nie zaś na wiedzę okultystyczną (sam znalazłem zbitki z angielskiego, łaciny, francuskiego, a sądzę, że jest ich więcej). (...) A co jest zaletą historii o Harrym Potterze? (...) Harry to anty-Barbie. Przecież właśnie śliczna laleczka Barbie jest niemoralna i zdecydowanie szkodliwa. Na ulicach i w szkołach, a bodaj i w przedszkolach widać małe dziewczynki poubierane jak kobiety lekkich obyczajów. To jest pokłosie Barbie i prasy tzw. młodzieżowej.

Górski Michał, Podwójna pieczęć Miłości, „Communio" 2009, nr 3, s. 134-147

Analiza świata przedstawionego cyklu i jego wewnętrznych podziałów. Charakterystyka postaci głównego bohatera i innych czarodziejów, magicznych stworzeń, przedmiotów i miejsc. Omówienie każdej z książek (wówczas siedmioczęściowego) cyklu.

Zaskakująco stwierdzić trzeba, że sednem powieści J.K. Rowling jest miłość. Choć nie jest ona widoczna na pierwszy rzut oka, jednakowoż została opatrzona dwoma pieczęciami: na początku i na końcu. A może lepiej byłoby stwierdzić, że została zamknięta w klamrach? (…) Kluczem do otwarcia pieczęci są dialogi głównego bohatera z charyzmatycznym dyrektorem Albusem Dumbledorem. Harry nie mógł pojąć, jak to się stało, że ugodzony śmiertelnym zaklęciem nie umarł, lecz złowroga siła odbiła się od niego pozostawiając mu tylko bliznę na czole. (…) To miłość jego matki aż po śmierć sprawiła, że nadal żyje.

Jedliczko-Malik Marta, Harry Potter i pytania Antygony, „Polonistyka" 2004, nr 2, s. 24-28

Omówienie zastrzeżeń rodziców i wychowawców dotyczących książki: eksponowania (i nauczania) magii, a także „apoteozy” buntu przeciw opiekunom. Sugestia sposobów omawiania tych zagadnień podczas lekcji.

Książki te wymagają gruntownego, aksjologicznego odczytania, wychodzącego poza stereotypowe sposoby lektury. Niepokojącym wychowawczo jest brak rozróżnienia między dobrem a złem. Pozory są takie, że mamy do czynienia z utworem dydaktycznym. Powieścią o wyzwalaniu się spod ciężaru ograniczeń, ze spętania konwencjami (…). O dydaktyzmie powieści świadczy i miejsce akcji (szkoła), i środowisko bohaterów (uczniowie, nauczyciele). Książka jednak nie mówi nam do końca, co jest dobrem, a co złem. Powoduje to pewne zamieszanie, które prowadzić może młodego czytelnika do błędnych konstatacji, że czyniąc zło, można czynić dobro.

Just Monika, Harry Potter jako medialny wzorzec kształtowania dziecięcych postaw wobec siebie i świata, w: Limont Wiesława, Nielek-Zawadzka Kamilla (red.), Dylematy edukacji artystycznej, t. 2, Edukacja artystyczna a potencjał twórczy człowieka, Kraków 2006, s. 440-456 (sygnatura: cz XXI-9/75)

Wyniki badań przeprowadzonych w roku szkolnym 2002/2003 w klasie 3 szkoły podstawowej, mających na celu poznanie opinii uczniów na temat Harry’ego jako bohatera pozytywnego.

[Dzieci] Młodsze utożsamiają się z głównym bohaterem, starsze zaś znajdują tylko niektóre cechy godne naśladownictwa. Postać Harrego miała na dzieci bezpośredni wpływ i duże znaczenie osobiste. Na nią skierowały swoją uwagę. Mały czarodziej był podziwiany za:
- chłopcy: mądrość, dobroć, uczynność, odwagę, zaradność, spryt, sprawiedliwość, wysoką pozycję społeczną (blizna na czole, pochodzenie „z czystej krwi”);
- dziewczynki: dobroć, delikatność uczuć, dociekliwość, odwagę, uczciwość, niezwykłość, mądrość, życzliwość, opiekuńczość.


Kołodyński Andrzej, Harry Potter jeszcze dorasta, "Kino" 2009, nr 12, s. 20-21

Wyjątkowość filmów o Harrym w dziejach kina, polegająca na zatrudnianiu wciąż tych samych aktorów.

Czym wyjaśnić fenomen powodzenia? Przecież to tylko anachroniczna – jak twierdzą przeciwnicy – baśń o czarodziejach. A jednak czytana i oglądana. Zagadka dla socjologów kultury.

Kostecka Weronika, Skowera Maciej (red.), Harry Potter. Fenomen społeczny, zjawisko literackie, ikona popkultury, Warszawa 2014. ISBN 978-83-64203-06-0 (sygnatury: 173692, cz IB V-4/147 b)

14 rozpraw. Harry Potter w polskiej prasie i dyskursie naukowym. Także zagadnienia magii, kobiecości, seksualności, bestiariuszy oraz wybranych postaci cyklu.

W realiach XXI w. (…) globalizacja, kojarzona przede wszystkim ze zjawiskami gospodarczymi i społecznymi, ale też kulturowymi, przejawia się także (..) w doświadczeniach lekturowych młodego pokolenia. Sam “Harry Potter”, jako literacka mieszanka rozmaitych popkulturowych motywów i nawiązań, jest w jakimś sensie “produktem” globalizacji; za taki “produkt” należy bez wątpienia uznać popularność cyklu i związane z nią zjawiska. (Ze Wstępu).

Morgado Maria Margarida, Magia Harry Pottera, tł. Lucjan Balter, „Communio" 2009, nr 3, s. 118-133

Wieloznaczność “magii”: “magia” fenomenu popularności książki, “magia słowa pisanego w królestwie obrazu”, “magia bohaterów”.

Chociaż jesteśmy wytworami ery technologicznej i racjonalnej, nie potrafimy mimo wszystko przestać interesować się funkcjonowaniem magii, względnie pytaniem: dlaczego tak bardzo popularne są książki oraz samo tworzenie świata fantastycznego i magicznego, dzięki czemu fikcja zyskuje sobie status zjawisk magicznych?  

Paczoska Ewa, Za co (nie) lubimy Harry'ego Pottera?, w: Papuzińska Joanna, Leszczyński Grzegorz (red.), Kultura literacka dzieci i młodzieży u progu XXI stulecia, Warszawa 2002, s. 175-185 (sygnatury: 159046, 165900, cz LVI-4/1 c)

Książki Rowling na tle anglosaskiej tradycji baśniowego i fantastycznego pisarstwa dla dzieci: Carrolla, Tolkiena, Lewisa, Le Guin, Dahla. Do szukania analogii zachęcać ma sama pisarka. Nazwisko jej bohatera może kojarzyć się z Beatrix Potter, popularną autorką i ilustratorką książek dla dzieci….

Rowling wykorzystuje znane scenariusze i konwencje literatury, (…) przede wszystkim motyw dziecka – „brzydkiego kaczątka”, które okazuje się potężnym czarodziejem. Krytycy łączą też powieści o przygodach Harry’ego z konwencją bildungsroman, powieści rozwojowej. (…) Schemat powieści inicjacyjnej (…) zostaje tu jeszcze dopełniony innymi modnymi konwencjami, takimi jak: fantasy, proza psychologiczna, thriller, horror. I właśnie ta gra z tradycją literatury dla dzieci i tym, co jest dziś „na topie” (…) wydaje się być jednym ze źródeł fenomenu popularności książek Rowling.

Rak Isabelle, Harry Potter. Kiedy magia zachęca do refleksji, tł. Maria Żerańska, „Communio" 2009, nr 3, s. 101-117

Podstawowe pytania i zagadnienia cyklu: postaci (nieobecnego) ojca (i ich kompensacje), rzeczywistość Zła i jej przezwyciężanie, oblicza Zła, wola mocy, cierpienie i ofiara, śmierć i „zabójcza nieśmiertelność”.

A gdyby tak uwielbienie dla „Harry Pottera” wywodziło się stąd, że podkreśla on pewne tematy „nieobecne” w naszych współczesnych społeczeństwach: temat ojca, zła, śmierci? (…) Otóż dzięki magii, której niezwykłość pozwala obejść liczne cenzury, owe fundamentalne rzeczywistości ludzkiego życia podejmowane są w sposób mocny i stały w całym tym dziele.


Źródło

środa, 19 października 2016

Kącik Maturzysty - 32: Interpretacja wiersza. Julian Przyboś, Notre-Dame

Dziś przedstawimy wytyczne do interpretacji wiersza będącego opisem (?) dzieła architektonicznego. Notre-Dame JULIANA PRZYBOSIA, przedstawiciela Awangardy Krakowskiej (1922-1927). Tekst pochodzi z tomu Równanie serca (1938). Oto on:

Z miliona złożonych do modlitwy palców wzlatująca przestrzeń!

Lecz zdjęło mnie z iglicy jak z haka Wnętrze – przerażenie.

Wyszydzony i opluty śród poczwar rozdziawionych deszczem
wiem: Co znaczę ja żywy o krok od filarów!
Te mury z odrąbanych skał – jak łby ponade mnie
zmartwychwstają z sarkofagu.

Kto wstrząsnął tą ciemnością, nagiął –
i ogarnął?

Wiem. Obciążone Jezusami krzyże
trzeba wyostrzyć w piony budowniczych drabin
i swoją wolę, zrównaną z niezgłębionym lazurem,
swoją śmierć
z ostrołuku
trafić –

- tam na kluczu sklepienia
drga zamknięty pęd strzał –

I trwać pod hurgotem głazów szybujących coraz wyżej i wyżej,
aż je, nie skończone, nagły zawrót
stoczy ze szczytu
w dwie wieże, urwane dna.

Kto pomyślał tę przepaść i odrzucił ją w górę!

Źródło

Zacznijmy od nierzadko powtarzanej przez interpretatorów opinii, że wiersz jest ekfrazą. A co to? Ekfraza (gr. ékphrasis = dokładny opis) - utwór poetycki będący opisem dzieła malarskiego, rzeźby lub budowli. Dlaczego zatem w pierwszym zdaniu przy słowie "opis" stawiam pytajnik? Ponieważ nie wydaje mi się, że mamy tu z nim do czynienia w dosłownym znaczeniu. Owszem, wymienia się niektóre elementy architektury (np. filary, mury, ostrołuk, sklepienie, wieże) i wystroju świątyni (np. krzyże, poczwary, tzn. gargulce). Jednak "opis" kojarzy się ze statyką, a ten jest - można powiedzieć - samą dynamiką! Widać to na "pierwszy rzut oka":
- Pierwsza i ostatnia strofa - jednowersowe zdania zakończone wykrzyknikami, sugerującymi  emocjonalne podejście podmiotu do tematu. To nastawienie wyrażają też słowa: przerażenie, wstrząsnął.
- Strofy o  nierównej długości, nieregularność wiersza.
- Duże i małe litery - użyte dowolnie, według absolutnie subiektywnych reguł. Jednym z najważniejszych wyrazów jest Wnętrze.
- Rymy niedokładne, np.asonanse - spajają ze sobą podobne lub dopełniające się treści (np. przestrzeń - wnętrze, nagiął - ogarnął, przestrzeń - deszczem).

W katedrze wszystko "żyje": drga, szybuje, (s)toczy się... Zatem - słowami kluczowymi są: przestrzeń i następujący w niej ruch. Wyrazy z tego rozległego pola znaczeniowego wymienił w swej interpretacji Stanisław Barańczak. Wspominam o nim, bo sam był poetą, więc człowiekiem wyczulonym na tekst wierszowany. Jakie to słowa? Oto skan:




Barańczak dostrzegł jeszcze jedną ważną kwestię: kompozycyjną funkcję opozycji będących osią "architektury" (tak to sobie nazwijmy!) wiersza:
- otwarcie (np. wyrazy: przestrzeń, niezgłębionym, drga) – zamknięcie (np. wnętrze, ogarnął, klucz),
- ruch, zmiana (np. pęd, wyostrzyć w piony, hurgotem głazów szybujących)  – bezruch, trwanie (np. obciążone, śmierć, urwane),
- góra (np. wzlatująca, szybujących, coraz wyżej i wyżej, ze szczytu, odrzucił w górę) – dół (np. zdjęło, stoczy z, nagiął, pod, w dna, przepaść). Tych opozycji jest chyba najwięcej.
Źródło
Podobna dynamika cechuje zachowanie podmiotu lirycznego. To nie jest osoba jedynie obserwująca, kontemplująca piękno budowli. Ona jest aktywna, zaangażowana emocjonalnie w to, co widzi (por wspomniane wykrzyknienia). Także do jej przeżyć odnosi się opisany wyżej układ: góra - dół. Przerażenie jest wyrazem jakby nie pasującym do kontekstu. Spodziewalibyśmy się raczej "ekstazy", "zachwytu" itp. Ciemność - kolejny zadziwiający rzeczownik, bo przecież tyle pisze się o świetle "grającym" w szybach witraży gotyckich katedr! Dwukrotne użycie czasownika wiem też świadczy o tym, że podmiot jest aktywny. Analizuje, jak powstało to piękno. Konsekwentnie buduje ciągi przyczyn i skutków. Np. trudna metafora Wyszydzony i opluty śród poczwar rozdziawionych deszczem stanowi zapis obserwacji maszkaronów: opluty, bo one mają otwarte paszcze, z których cieknie woda deszczowa. A ostatnie zdanie, zaczynające się zaimkiem pytajnym (Kto?), będące jednak wykrzyknieniem? Po prostu: odwrócenie perspektywy. Zwyczajne u człowieka, który - stojąc na ziemi - długo patrzy w górę. Zwykły zawrót głowy. Wtedy "dół" (otchłań, przepaść) jest na "górze". Bo w pierwszym wersie mieliśmy wzlatującą przestrzeń, w ostatnim, po długim analizowaniu jej elementów - przepaść [odrzuconą w górę].

Wróćmy jeszcze do pierwszego wersu: Z miliona złożonych do modlitwy palców wzlatująca przestrzeń! Jaki to rodzaj metafory? Oczywiście, synekdocha. Zamiast "złożonych dłoni", mamy palce. Rozłóżmy na czynniki etapy skojarzenia, które stało się podstawą "zbudowania" (to w kontekście całości chyba właściwe słowo!) tego środka stylistycznego:
- etap 1: ostrołuk, będący symbolem dążenia w górę;
- etap 2: złożone dłonie, czyli symbol tego, co wyżej;
- etap 3: dostrzeżenie  podobieństwa jednego i drugiego (architektury i palców złożonych dłoni).
Dlaczego zredukowano człowieka do dłoni (palców)? Żeby pokazać jego małość wobec wielkości sztuki. Bezradny podziw przerażenie. I jeszcze jeden środek: oksymoron (wzlatująca przestrzeń). Tak też wyraża się emocje (nie wprost).
Źródło

Zadajmy sobie ponownie wstępne pytanie. Czy to ekfraza? Wydaje się, że nie jest to wiersz "opisowy", ale raczej refleksyjny. Subiektywny obraz katedry i zapis własnych przeżyć podczas jej oglądania. Poczucie przytłoczenia jej ogromem i wspaniałością (Co znaczę ja żywy o krok od filarów!).

I jeszcze jeden  wymiar utworu. Metatekstowy. Podmiot liryczny jest twórcą (wiersza). Nie mógł nie postawić pytania o twórcę monumentu, na który patrzy:

Kto wstrząsnął tą ciemnością, nagiął –
i ogarnął? (...)
Kto pomyślał tę przepaść i odrzucił ją w górę!


Po pierwszym pytaniu następuje rozbudowana odpowiedź, wprowadzona przez czasownik Wiem. Trzeba przezwyciężyć śmierć I trwać - jak posąg z tej katedry. Końcowe pytanie - wykrzyknienie, to złożenie hołdu tamtemu artyście. Bo on trwa w swoim dziele.

Aneks. Może jakimś tropem interpretacyjnym będzie także cytat z książki Poeci polscy XX wieku. Biogramy. Wiersze. Komentarze:

Wiersz nie jest (...) prostym, statycznym i werystycznym [realistycznym - przypis mój] opisem (...) katedry (...), lecz próbą zbudowania jej pełnego dynamizmu odpowiednika w postaci utworu poetyckiego. Poeta niejako cofa się do stadium budowy katedry Notre-Dame i odtwarza akt jej kreacji. Próbuje również psychicznie zmierzyć się z tym arcydziełem architektury i zbiorowego wysiłku ludzkiego, którego artystyczną wielkość porównuje z własną małością.

Kontekst - inne teksty kultury.
- Inne "katedralne" wiersze Przybosia: Widzenie katedry w Chartres; Przed Notre-Dame po latach; Notre-Dame III; Katedra jest biała; Widok z wieży Notre-Dame; Abstrakcja i gotyk; Katedra w Lozannie. Wiersze innych poetów: Fioletowy gotyk Mirona Białoszewskiego.
- Powieść: Katedra Marii Panny w Paryżu Victora Hugo.
- Dramat: Morderstwo w katedrze Thomasa Stearnsa Eliota.
- Rozprawa naukowa: Czasy katedr. Sztuka i społeczeństwo Georgesa Duby'ego.
- Obraz: Katedra w Rouen Claude'a Moneta.
Źródło

Bibliografia (wybór, pozycje dostępne w PBW)
Barańczak Stanisław, Wzlot w przepaść. Julian Przyboś: Notre-Dame, w: tegoż, Pomyślane przepaście. Osiem interpretacji, Katowice 1995, s. 23-51.
Dziadek Adam, Uobecnianie przedmiotu – Notre-Dame Juliana Przybosia, w: Tegoż, Obrazy i wiersze. Z  zagadnień interferencji sztuk w polskiej poezji współczesnej, Katowice 2004, s. 29-49.

poniedziałek, 17 października 2016

Literackie obrazy zwierząt - część 2: Wolne, piękne i malownicze

Są piękne i wolne. Malowniczo potrząsają grzywami. Z dzieciństwa pamiętam śliczny film Szczęśliwy, kto jak Ulisses (1970, reż. Henri Colpi). Tytuł jest nawiązaniem do utworu poetyckiego Joachima du Bellay, przedstawiciela renesansu. Nigdy nie zapomnę widoku "tańczącego" z innymi końmi Ulissesa w parku narodowym Vaccares. Arcydzieło. I westerny... Ale dziś tylko incydentalnie wspominamy filmy.

W NAJWIĘKSZYCH TEKSTACH KULTURY

Tradycyjnie, zacznę od tekstów największych. Skrótowo, punktowo, ale pominąć nie sposób.

Biblia. Przykład najbardziej znany - czterej jeźdźcy z Apokalipsy św. Jana (Ap 6,1-8). I konie. Są to - według Biblii Tysiąclecia - mustangi: biały (którego dosiada zwycięzca), "barwy ognia" (mający odebrać Ziemi pokój), czarny (trzymający wagę) i "trupio blady" (ze Śmiercią jako jeźdźcem).

Mitologia. Koń trojański - najbardziej czytelny symbol podstępu. Klacze Diomedesa – ich uprowadzenie było jedną z prac Heraklesa. Nieuporządkowana stajnia Augiasza. Skrzydlaty Pegaz - metafora natchnienia. Ujeżdżanie koni przez Kastora i Polluksa... Pamiętajmy też o antycznej rzeźbie. O rumakach wyrzeźbionych przez Lizypa, a uwiecznionych w literaturze popularnonaukowej za sprawą Zenona Kosidowskiego (w książce właśnie tak zatytułowanej: Rumaki Lizypa).

W KRĘGU RYCERSKIEJ LEGENDY, (ROMANTYCZNEJ) GROZY I BAŚNI

Konie średniowiecznych Rycerzy Okrągłego Stołu i rycerskich zakonów, krzyżowców, władców. Jeździec na siwym koniu - romantyczna nowela Theodora Storma, przywołująca historię z dawnego podania. Inny romantyk. Amerykanin, Edgar Allan Poe, to autor przedziwnego opowiadania Metzengerstein. Lepiej nie czytać w nocy. Aż strach się bać. I  opowiadanie nawiązujące do polskiego mitu narodowego, choć napisane w XX wieku. Obrazek z kampanii wrześniowej 1939 roku: Lotna Wojciecha Żukrowskiego. A ujęcia baśniowe? Bardzo liczne, np. inteligentny Konik Garbusek Piotra Jerszowa albo baśń o Szklanej górze.

W KRĘGU REALIZMU (I NATURALIZMU)

Coś z epoki pozytywizmu: Nasza szkapa Marii Konopnickiej. Późniejsze utwory o smutnym losie zwierzęcia, to Black Beauty Anne Sewell czy Łysek z pokładu Idy Gustawa Morcinka (płakaliśmy nad nim w szkole, bo był lekturą). Wymieńmy jeszcze realistyczne przedstawienie dziejów Kasztanka Johna Steinbecka, Konia z Hogget Tarjei Vesaasa i Zaklinacza koni Nicholasa Evansa (któż nie pamięta uroczego Roberta Redforda w jego filmowej adaptacji z  1998 roku?).
Źródło
W KRĘGU UJĘĆ POETYCKICH

Tu warto wspomnieć modernistyczną pisarkę, Beatę Obertyńską. Piszącą przed i po wojnie Ewę Szelburg-Zarembinę (Koń). Także wiersz pod tym samym tytułem autorstwa Władysława Sebyły, lirycznego kolejarza, który młodo zobaczył oblicze śmierci w lesie katyńskim. I koniecznie przeraźliwie smutny tekst Końskie kolana Kazimierza Wierzyńskiego. W obrębie meliki (a przecież z niej wywodzi się poezja!) mamy legendarne Konie Władimira Wysockiego. Drżeliśmy z wrażenia, słuchając nieco zachrypniętego głosu barda, który zawarł w tym tekście wszystkie tęsknoty własne i swojego pokolenia.

KU METAFORZE

Jeśli przenośnia, to modernizm. Na przykład O bohaterskim koniu i walącym się domie Jana Kasprowicza. Dziś rzeczownik "dom" odmienilibyśmy inaczej, prawda? Ale w tytule jest właśnie tak. Z najsławniejszych tekstów wymieńmy jeszcze filozoficzne Podróże Gullivera Jonathana Swifta, awangardowe, surrealistyczne opowiadanie Koń na księżycu Luigi Pirandella oraz Folwark zwierzęcy George'a Orwella. Także Czyż nie dobija się koni? Horace'a McCoy'a. Ale to o tańcu. Powieść z koniem zapewne ma tę styczność, że chyba trzeba mieć końskie zdrowie, by wytrzymać morderczy taniec.

W ZWIĄZKACH FRAZEOLOGICZNYCH

Końskie zdrowie... Właśnie, związki frazeologiczne. Czarny koń; darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby; i w sto koni nie dogoni; konia z rzędem; konie z kimś kraść; koń by się uśmiał; koń, jaki jest, każdy widzi; koń trojański; końska dawka (kuracja); łaska pańska na pstrym koniu jeździ; mieć konika (czyli "pozytywnego" bzika); pańskie oko konia tuczy; pędzić co koń wyskoczy; postawić na dobrego konia; silny jak koń (czasem - wymiennie - tur); słowo się rzekło, kobyłka u płotu(a); wsiąść na dobrego konia; zjeść konia z kopytami; znać się jak łyse konie; zrobić w konia. Kto wymieni jeszcze inne, niech... będzie dumny, że tyle wie :). 

ANEKS

Może jeszcze co o innych kopytnych? Są do koni podobne, a jednak stanowią, by tak rzec, swoistą karykaturkę mustangów. Osły. O biblijnych osiołkach była mowa w poprzednim odcinku. Do tych ujęć nawiązuje w swej poezji ks. Jan Twardowski (np. Taki mały). Często spotykamy to sympatyczne zwierzątko w bajkach lub baśniach (np. Ośla Skórka Charlesa Perraulta). Zagościło również w wielkim tekście kultury - w Mitologii greckiej (mit o Królu Midasie z oślimi uszami).

A które zwierzęta przedstawimy za tydzień? Najwierniejsze z wiernych. I te, które chodzą własnymi drogami.
Źródło

piątek, 14 października 2016

Książki (nie)zapomniane - Uroczy, okrutny czarodziej

Na Oceanie Indyjskim tworzyły się bujne monsuny i gwałtowne baśnie. W jego wodach odbijały się urzekające gwiazdy tysiąca i jednej nocy. Na jego białych plażach brązowi ludzie majaczyli gorączkowe sny. (...) Był to ocean nadziei hardych i płomiennych, nadziei często zawiedzionych, nadziei wciąż od nowa się odradzających...

Czy to początek pięknej baśni o dalekich krainach, pełnych egzotyki i tajemnicy?  Nie. Cytat z Wyspy kochających lemurów ARKADEGO FIEDLERA (1894-1985), przyrodnika i podróżnika, autora urzekających barwnym stylem reportaży z 30 wypraw na różne kontynenty, których plonem były 32 książki. Także porucznika Wojska Polskiego (Dywizjon 303 zapewne kojarzymy jako szkolną lekturę). Na Madagaskar, któremu poświęcona jest wspomniana książka, podróżował dwukrotnie. I zachwycił go do tego stopnia, że poświęcił mu aż sześć tytułów. Znajdujące się w naszych zbiorach wyróżniam pogrubionym drukiem: Jutro na Madagaskar (1939), Żarliwa wyspa Beniowskiego (1946), Radosny ptak drongo (1946), Gorąca wieś Ambinanitelo (1953), Wyspa kochających lemurów (1957), Madagaskar, okrutny czarodziej (1969).

Niezwykła wyspa i niezwykli ludzie. (...) Ile razy uchodziła (...) za najgorsze piekło i za najpiękniejszy raj, jak często Malgasze wydawali się wcieleniem zbrodni i jednocześnie cnót wszelakich! Tysiące przybyszów i setki badaczy łamało sobie głowy, by zrozumieć wyspę i ludzi - i nie doszło do celu. (Madagaskar, okrutny czarodziej)

Czwarta pod względem wielkości wyspa na świecie i pierwsza w Afryce, zróżnicowana pod względem krajobrazu czy roślinności, stanowi nie lada zagadkę. Posiada trzy strefy klimatyczne: tropikalną, umiarkowaną i suchą. Jej wschodnie wybrzeże jest nizinne, ale przechodzące w strome (i malownicze!) urwiska. Zachodnie - obfituje w małe zatoki i rozległe równiny. Centralną część stanowi wyżyna. Na północy rozciągają się góry wulkanicznego pochodzenia, a na południu - płaskowyże i pustynie. I ciekawostka: z południa już bardzo blisko do... Europy! Ale żeby wszystko było jasne: mam na myśli wyspę o takiej nazwie, liczącą znacznie :) mniej kilometrów kwadratowych niż nasz kontynent, bo tylko 28.

Madagaskar... Pozwolę sobie jeszcze dodać garść informacji udostępnioną w liście, który niedawno otrzymałam od koordynatora programu Misja Szkoła. Pomoc dzieciom trzeciego świata. Myślę, że obrazuje jeszcze więcej paradoksów Czerwonej Wyspy:

Tu wszystko jest naj! Żyje tu najwięcej gatunków lemurów, najwięcej gatunków baobabów, a aż 80 % roślin i zwierząt to okazy, których nie spotka się w żadnym innym miejscu na kuli ziemskiej. Występuje m.in. kameleon lamparci – największy przedstawiciel swojego gatunku oraz kameleon karłowaty – najmniejszy gad świata, niewiele większy od… mrówki. A to nie koniec (...) wyliczanki. Wyspa jest też największym eksporterem wanilii, a jej krajobraz swą różnorodnością może przyprawić o zawrót głowy.

Wszystko jest naj! Powróćmy do Fiedlera. W Madagaskarze, okrutnym czarodzieju, niezwykle plastycznie sportretował przy pomocy słów wizerunek stolicy kraju, Antananarivo:

Francuzi (...) zabrali się do kopciuszka i przerobili go w nowoczesny klejnocik (...) maniacy upiększania zalali miasto istną powodzią zieleni. Zwieźli drzewa ze wszystkich stron świata, nawet dęby z Francji, rozkwiecili aleje i bulwary barwami tęczy. (...) Kwiaty wymierzały tu czas, stwarzały swoisty kalendarz w mieście. Co miesiąc rozkwitały inne (...), każdy miesiąc miał swe szczególne (...). A równocześnie zjawiały się motyle. Liczne i nerwowe, jakby w rozterce co do wyboru kwiatów.

Tak prezentowało się pod koniec lat 60. (i raczej wygląda współcześnie - widziałam zdjęcia!) miasto szumnie obnoszące w swej nazwie symbol potęgi. Końcówka "-arivo" oznacza "tysiąc". Miejscowi wszystko, co znaczące, hojnie nim obdarzali (stąd sporo nazw kończących się w ten sposób).

Ludzie. Urodziwi, raczej o hinduskich niż typowo afrykańskich rysach (teorię ich indyjskiego pochodzenia autor także przedstawia), ale nieskorzy do wzmożonego wysiłku, zróżnicowani plemiennie. Sakalawowie, Merinowie, Mahafalowie... W głowie kręci się od trudnych nazw... Prawie 80 % żyje w buszu. Tak ich zobaczył podróżnik:

Siedzieli, leżeli, odpoczywali od rana do południa i od południa do wieczora, trawili słodko, patrzyli przyjemnie na kobiety, roili różowe sny, myśleli o niebieskich migdałach, drzemali... (Wyspa kochających lemurów)

Europejczycy przebywający na wyspie podkreślają, że owa urocza charakterystyka jest tylko w części prawdziwa. Tubylcy potrafią być nieobliczalni. Także agresywni. Ale czy to nowość? Człowiek zawsze pozostanie zagadką.

Zwierzęta. Madagaskar - Wyspa kochających lemurów. Właśnie, lemur. Najbardziej znany miejscowy okaz fauny. Potrafi pokochać człowieka. Żywi wielkie pragnienie bliskości:

Zwierzęta są często jak ludzie – potrzeba im tylko trochę ciepła ludzkiej życzliwości, by nagle z ukrytych głębi buchnęły źródła nowych uczuć i trysnęły niespodziane wartości duszy.

Obyczaje. Parzenie kawy. Historia. Polacy w dziejach wyspy. Barwna sylwetka Maurycego Beniowskiego. Heroiczna postać ks. Jana Beyzyma, ofiarnie pracującego wśród trędowatych. Codzienność i odświętność. Miasta i prowincja. Busz. Każdy z wymienionych reportaży jest próbą zgłębienia tajemnic tego niezwykłego miejsca na Ziemi. Wyspy, która wabi. Wyspy, która woła. Czerwonej, żarliwej, gorącej. "Okrutnej", a czarującej.

Bibliografia (pozycje dostępne w PBW)
Fiedler Arkady, Gorąca wieś Ambinanitelo, Warszawa 1953. (Sygnatura: 6987).
Fiedler Arkady, Madagaskar, okrutny czarodziej, [wyd. 3], Warszawa 1982. ISBN 83-207-0556-8, 83-207-0211-9 (błędny). (Sygnatury: 100019, 100737). Także wyd. 1, 1969. (Sygnatura: BS 34459).
Fiedler Arkady, Wyspa kochających lemurów, [wyd. 3], Warszawa 1986. ISBN 83-207-0613-0. (Sygnatura: 115408).