piątek, 30 sierpnia 2019

Książki (nie)zapomniane - Tragedia w trzech aktach

Napisany trzydzieści lat po zakończeniu II wojny światowej, ale odtwarza grozę tamtych dni z taką wiernością, jakby był dziennikiem spisywanym na bieżąco. Pod wpływem makabry, która trwa. Dzieli się na trzy części. Budowałam barykadę ANNY ŚWIRSZCZYŃSKIEJ (1909-1984). Tomik wierszy. Poetycki obraz Apokalipsy, czyli powstania warszawskiego.

Nocą
staliśmy razem na warcie,
nakazaliśmy sercom, żeby nie biły.
Żebyśmy mogli słyszeć,
jak w ciemności
biją serca wrogów.

(Nocą na warcie)

Jest tu cała otchłań cierpienia. Dzień po dniu. W migawkach, zbliżeniach, ale także w uogólnieniu. Są naloty, schrony, płonące i walące się domy, barykady, gruzy, duszne szpitale, w których ciągle za mało lekarstw i miejsca. Są ludzie - żołnierze, harcerze, sanitariuszki, łączniczki, sąsiedzi. Także zwierzęta. Przerażone i bezbronne jak ludzie. Ginące jak oni. Jest codzienność - budowanie ulicznych umocnień, jedzenie surowej kaszy, walka o żywność. I strach. Dziecko boi się odgłosu butów niemieckiego oficera. Przedwojenny prymus, który teraz musi strzelać, a tego w szkole nie uczyli. Dowódca, pijący przed akcjami i po nich. Także cicha nadzieja, że może inne kraje pomogą. Wreszcie - agonia nadziei.

Po pijanemu
wlazł na barykadę pod ostrzałem (...)
Trafili go (...)
Powiedzieli matce:
zginął jak bohater.

(Po pijanemu)


Kilka obrazów z walczącej i ginącej stolicy. Oto jakiś człowiek, który po nalocie zauważył, że pocisk wybił szybę sklepu z futrami. Zakrada się do opustoszałego budynku, by wynieść parę z nich. Przydadzą się na zimę. Jeśli jej doczeka... Następny pocisk zabija go, niosącego na plecach kilka płaszczy.

... Matka wędruje piwnicami przez cały dzień na drugi koniec miasta, by przynieść dziecku dwie łyżki mleka. Zdobywa je. Dziecko żyje godzinę dłużej niż ona.

... Szpital. Na dwóch szpitalnych łóżkach konają obok siebie mąż i żona. Czy w agonii dociera do nich myśl, że do końca są bardzo blisko siebie?

... Na innym łóżku umiera harcerka, która nigdy nie była na zabawie i głośno marzyła, by ją po śmierci ubrano w sukienkę z koronką. Koleżanki zrobiły to dla niej.

... Po nalocie słychać spod ziemi przeraźliwe krzyki. Ludzie podbiegają, gorączkowo odkopują jęczących pod trzema zwalonymi piętrami. Jak na trzecim kręgu dantejskiego piekła. Jeszcze nie zdążyli. Zaczął się drugi nalot. I już nikogo nie słychać.

... W zasypanej piwnicy umierają zakochani. Dzielą sie ostatnim łykiem powietrza i ostatnim uderzeniem serca. Jak ci mężni z wiersza Zbigniewa Herberta.

Konała w piwnicy
na workach z węglem (...)
Syn zapomniał o matce,
syn czyścił automat.
Liczył naboje
przed walką.

(Zapomniał o matce)


... Niemiecki żołnierz. On też się boi wojny. W domu zostawił dzieci.

... Kobieta prosi inną kobietę, niosącą dwa ziemniaki, by je sprzedała dla jej głodnych dzieci. Tamta odmawia, bo ma w domu głodną matkę.

... Kanały. Sanitariuszka przez dziesięć godzin niesie na plecach rannego porucznika. Gdy ostatkiem sił dociera do wylotu, okazuje się, że niosła zmarłego.

... Stary człowiek wynosi z domu książki. Chce je ocalić. Podchodzi oficer. Kopie go i wytrąca mu książki. Mądrość pokoleń leży na ulicy.

... Żołnierze powstania idą do niewoli. Najmłodszy ma dziesięć lat....

W kałuży błota i krwi (...)
leży spalony po brzegach
strzęp miłosnego listu:
"Jestem taka szczęśliwa".

(Martwa natura)

Świrszczyńska Anna, Budowałam barykadę, Warszawa 1974 (sygnatura: 61110).
Świrszczyńska Anna, Budowałam barykadę = Building the barricade, Warszawa 1979 (sygnatura: 88833).
Świrszczyńska Anna, Budowałam barykadę, Kraków, Wrocław 1984 (sygnatury: 106119, 106628).

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Leonardo

Malarz. Rzeźbiarz. Architekt. Filozof. Pisarz. Muzyk. Matematyk. Hydrolog. Mechanik. Anatom. Geolog. Odkrywca. Wynalazca. I geniusz. Po prostu: Leonardo da Vinci (1452-1519). W bieżącym roku przypada 500. rocznica jego śmierci. Oto kilka pozycji z naszych zbiorów, które warto poznać.

Leonarda da Vinci "Traktat o malarstwie", [tł. z włos. Maria Rzepińska], Wrocław [i in.] 1984. ISBN 83-04-01385-1 (sygnatura: cz K XXIX-2/25 b)

Autentyczne dzieło Mistrza. Zbiór notatek o malarstwie, które po raz pierwszy wydano – choć w okrojonej formie – w 1651 roku.
Fabiani Bożena, Gawędy o sztuce. Dzieła, twórcy, mecenasi, wyd. 1 (4 dodruk), Warszawa 2011. ISBN 978-83-01-16398-3 (sygnatura: 167937)

Tej autorki przedstawiać nie trzeba. Pisze wyśmienicie. Geniuszowi z Vinci poświęciła trzy gawędy. Pierwsza ogólnie prezentuje jego osobę i dzieło. W kolejnych - Monę Lisę i Damę z gronostajem.
Aneta Grodecka, Poeci patrzą... Obrazy, wiersze, komentarze, Warszawa 2008. ISBN 978-83-89315-92-2 (sygnatury: 177147, cz XX-4/3 b)

Bardzo wartościowa pozycja poświęcona ekfrazom. Najsłynniejsi twórcy. Wielkie obrazy. I wiersze. Nawiązania do Leonarda mamy tu dwa, czyli Monę Lizę Jana Kasprowicza i Monę Lizę Zbigniewa Herberta.
Łysiak Waldemar, Wyspy zaczarowane, wyd. 3, 1986 ISBN 83-03-01416-1 (sygnatury: 118483-6)

Zbiór esejów o kulturze włoskiej. Nie tylko o malarstwie. Któż jednak – myśląc o Italii – nie wspomni o renesansowym Mistrzu? Rozdział Nóż Leonarda jest mu poświęcony.
źródło
Nicholl Charles, Leonardo da Vinci. Lot wyobraźni, przeł. Małgorzata i Andrzej Grabowscy, 2006. ISBN 83-7414-220-0 , ISBN 978-83-7414-220-5 (sygnatura: 175725)

Współczesne spojrzenie na geniusz Leonarda. Autor rozważa jego olśniewające dokonania naukowe i artystyczne nie pomijając historycznego, kulturalnego i obyczajowego kontekstu, w którym powstawały. Akcentuje rozległość zainteresowań. Szczegółowo interpretuje wybrane dzieła.
źródło
Mikulski Kazimierz, Inżynier renesansu. 500 rocznica śmierci Leonarda da Vinci, „Fizyka w Szkole z Astronomią” 2019, nr 1, s. 40-44 (Czytelnia)

Leonardo był opisywany jako archetyp „człowieka renesansu”, którego, wydawałoby się, niespożytej ciekawości dorównywała tylko siła jego kreatywności. Uważa się go za jednego z największych malarzy wszech czasów i najprawdopodobniej najwszechstronniej utalentowaną osobę w historii.
Leonardo da Vinci. Pasjonujące życie geniusza (DVD). Film włoski. Reż. Renato Castellani. 2 płyty. Czas trwania 270 minut. Polski lektor i napisy (sygnatura: DVD 2073)

Z okładki: Film ukazuje fascynujące fakty z biografii Leonarda da Vinci. Losy genialnego twórcy Renato Casttelani przedstawia w kontekście wydarzeń społeczno-politycznych.
Tajemnice Leonarda da Vinci (BBC, DVD). Na okładce: Opowieść o człowieku, który chciał wiedzieć wszystko. Prod. Wielka Brytania, 2003. 100 minut. Język angielski i polski. Napisy polskie (sygnatura: DVD 2048)

Z okładki: Leonardo da Vinci był jedną z najwybitniejszych postaci Renesansu. Mimo to wiemy o nim bardzo niewiele, a o jego życiu krąży wiele legend... Leonardo artysta pozostawił nam „Monę Lisę” oraz „Ostatnią Wieczerzę”, jako naukowiec przeprowadzał sekcje zwłok i badał skamieliny, w roli inżyniera budował katedrę i zawracał bieg rzek. Podążmy (…) śladami Leonarda, odwiedzając malownicze miejsca Włoch: Florencję, Wenecję, Mediolan i Rzym. Wirtualna rzeczywistość pozwoli nam dosłownie zajrzeć w głąb jego malarskich dzieł, poznamy również sekrety jego umiejętności, a z pomocą inżynierów NASA skonstruujemy (…) robota, zaprojektowanego przez mistrza 500 lat temu…
źródło
 Ps. Więcej pozycji z naszych zbiorów - TUTAJ.

piątek, 23 sierpnia 2019

Szeregowcy, towarzysze chorągwi husarskiej, generałowie… Ciekawostki o dawnym wojsku polskim (na podstawie naszych zbiorów)

Święto Wojska Polskiego już za nami, ale do tematyki żołnierskiej warto powrócić choćby z tego względu, że w bieżącym roku przypada 135 rocznica wydania Ogniem i mieczem Henryka Sienkiewicza. Innym powodem jest dostępność w PBW kilku pozycji o tej tematyce, które naprawdę mogą zainteresować. Niektóre przedstawiłyśmy TUTAJ. Dziś będzie kilka ciekawostek. Zaczniemy od historyjki z książki Fakty – plotki anegdotki Aliny Budzińskiej, wydanej w Katowicach w 1987 roku (sygnatura: 121110):

Dziennikarz radiowy przeprowadza uliczną sondę na temat zarobków.
- Gdzie pan pracuje?
- W odlewni.
- A co pan produkuje?
- Tajemnica wojskowa.
- A ile wam płacą?
- 1000 zł od bomby, a 300 zł od granatu.
I skoro już jesteśmy przy broni i pieniądzach… Oto kilka faktów z przeszłości:

W późnym średniowieczu koszt wyprodukowania jednej bombardy (dość prymitywnego działa) był równoważny cenie około 500 krów, a koszt jednego wystrzału z tej broni – cenie około 10 krów.
bombarda - źródło
Wydatki skarbu królewskiego na koszty wojny trzynastoletniej z Krzyżakami (1454-1466), wynoszące 1 300 000 zł, pochłonęły całkowity dochód tego skarbu z 18 lat.

A jeśli piszemy o cenie broni… Dwa wieki później za sprowadzany z Holandii muszkiet płaciło się 8,5 zł.

Coś o żołnierskich dochodach:
Za czasów Aleksandra Jagiellończyka (1461-1506) roczny żołd husarza wynosił 24 zł.
Pod koniec XV wieku żołd piechura wynosił 5 zł na kwartał, zaś w kolejnym stuleciu wzrósł do 6 i 8 zł.
W połowie XVI w. żołd towarzysza chorągwi husarskiej wynosił 4 zł miesięcznie, a za tę kwotę można było wówczas kupić w Krakowie 400 kg pszenicy lub 700 kg żyta.
W połowie XVII w. żołd dragona wynosił 11 zł miesięcznie, za co można było kupić w Poznaniu 200 kg pszenicy lub 500 kg żyta.
Sto lat później żołd szeregowca piechoty wynosił miesięcznie 9 zł i 15 gr, za co można było kupić w Warszawie 70 kg pszenicy lub 90 kg żyta.
Wiek XIX. W Królestwie Polskim na dzienne wyżywienie szeregowca przeznaczano od 15 do 16,5 gr, za co można było kupić 4 kg chleba lub ok. 75 dag mięsa wieprzowego (Warszawa, 1820 r.).
źródło
A teraz o bohaterach wspomnianej Trylogii. Skrzetuski, Kmicic i Wołodyjowski to – jak wiemy - postaci historyczne. Ich imiona i prawda dziejowa są nieco odmienne od tych, które odmalował pisarz. Mikołaj Skrzetuski rzeczywiście przedarł się do Zbaraża, ale na pewno był człowiekiem już niemłodym i żonatym (nie wiadomo tylko, który raz, gdyż ponoć żenił się kilkakrotnie, zawsze mając na uwadze korzyści materialne). Samuel Kmicic istotnie był równie porywczy jak jego literacki odpowiednik. Słynął z awanturnictwa, żołnierskiej odwagi, nawet brawury, ale też z braku zdyscyplinowania i pogoni za majątkiem. Nie brał udziału w obronie Jasnej Góry. Uwzględniając wojenne zasługi, sejm zdjął z niego karę banicji, wymierzoną wcześniej za rabunki i przemoc popełniane względem pokonanych zdrajców. Jerzy Wołodyjowski to postać najwierniej odmalowana u Sienkiewicza, który dysponował pamiętnikiem szwagra swego bohatera (tu m.in. została opisana śmierć Wołodyjowskiego w Kamieńcu Podolskim).
Kamieniec Podolski - widok obecny, źródło
Powyższe ciekawostki pochodzą z książki 500 zagadek o dawnym wojsku polskim Zdzisława Spieralskiego (sygnatura: 77025). A na koniec jeszcze nieco rubaszny (z naszego punktu widzenia) tekst, czyli fragment Wyciągu z regulaminu koszarowego (1926 r.), opublikowany w numerze 3/1995 „Wojska i Wychowania. Pisma żołnierzy zawodowych WP” (sygnatura: cz KVI A-2 b). Oto on:

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Dzieła pierwsze, dzieła ostatnie

Debiuty Mistrzów i Ich ostatnie dzieła (słowa). Fascynują. Oto kilka pozycji z naszych zbiorów, dotyczących pierwszych i ostatnich dzieł Artystów. Pisarzy. Filmowców. Malarzy. Muzyków.

Kisiel Marian, Prawdziwy debiut Różewicza, "Śląsk" 2004, nr 10, s. 10-13 (Czytelnia)

W powszechnej świadomości (…) Tadeusz Różewicz debiutował krakowskim tomem Niepokój (1947). Mało kto pamięta o wcześniejszym o rok częstochowskim zbiorku W łyżce wody, prawie nikt nie zatrzymuje się dzisiaj nad konspiracyjną książeczką poety – Echa leśne (1944)
 
Prawdziwym debiutem Różewicza był ten ostatni tytuł. W nim widać wszystkie główne cechy późniejszego niepowtarzalnego stylu pisarza. Artykuł przedstawia wojenne losy zbiorku, jego tematykę i recepcję.

Brzeźniak Oliwia, Tygryski Joanny Papuzińskiej - 50-lecie debiutu literackiego, "Poradnik Bibliotekarza" 2017, nr 2, s. 29-30 (Czytelnia)

(…) jako pisarka zadebiutowała 60 lat temu na łamach „Świata Młodych opowiadaniem o Januszu Korczaku Człowiek o gorącym sercu, a 10 lat później (w 1966 r.) wydana została jej pierwsza książka – Tygryski.

Zwierzątka z flanelowej piżamki szybko zostały dostrzeżone przez bibliotekarzy, nauczycieli, opiekunów i terapeutów dzieci niepełnosprawnych jako wartościowy materiał do pracy z dziećmi. Co w nich do dziś inspiruje?

Stachówna Grażyna, „Nóż w wodzie” Romana Polańskiego, czyli: jak debiutować w kinie?, „Kino” 1987, nr 8, s. 4-7, 24-26 (Czytelnia)

Wzorem dla filmu miał być klasyczny thriller: para małżeńska przyjmuje na pokład małego jachtu pasażera, który znika w tajemniczych okolicznościach. (…). Polański zaplanował, że film zostanie zrealizowany z niezwykłą starannością i zmontowany z precyzją szwajcarskiego zegarka. Krótko mówiąc, że będzie (…) „prawie formalistyczny”. W 1959 r. to słowo miało jeszcze ciągle swój dawny, groźny sens.

W ten sposób film – jeszcze zanim powstał – stał się artystyczną prowokacją. O samej realizacji, roli Jerzego Skolimowskiego w napisaniu scenariusza, kłopotach w doborze obsady i szczególnej roli Chłopca, którego pierwotnie chcieli zagrać obaj autorzy scenariusza (tzn. Polański i Skolimowski), oraz wielu innych ciekawostkach z tamtego czasu – w obszernym, wnikliwym artykule.
Fortuna Grzegorz. Jr., Wehikuły czasu. Jak czytać debiuty mistrzów, „Kino” 2017, nr 9, s. 42-44 (Czytelnia)
 
Oglądanie debiutów uznanych reżyserów ma w sobie coś z podróży w czasie – daje unikatową możliwość przyjrzenia się pierwszemu etapowi procesu, którego dalsze rozdziały już poznaliśmy, i spojrzenia na niego z perspektywy wysłannika z przyszłości.


Debiuty Michaela Haneke, Johna Hustona, Michaela Laughtona, Francisa Forda Coppoli, Jonathana Demme, Jamesa Camerona, Davida Lyncha, Edgara Wrighta i Jerzego Skolimowskiego.

Conrad Joseph, Ostatnie szkice, przeł. Halina Caroll-Najder, Leszek Elektorowicz i Józef Miłobędzki,  Warszawa 1974 (sygnatura: cz D I-1/25 a)

Tom (…) zawiera artykuły i inne przeznaczone do druku pisma nie-powieściowe (…), za życia pisarza nie umieszczone w żadnym zbiorze.

Są to między innymi: Dziennik kongijski, Książki mego dzieciństwa, John Galsworthy, Milczenie morza, Nieoświetlone wybrzeże, Służba patrolowa Dover, Gotowanie. Przedmowa do Podręcznika gotowania, Poza literaturą, Proust jako twórca, Boże Narodzenie na morzu, Geografia a niektórzy odkrywcy, Legendy

Wallis Mieczysław, Późna twórczość wielkich artystów, Warszawa 1975 (sygnatury: 67567, cz XXV-1/31)

Podczas mych wędrówek po świecie niektóre późne dzieła wielkich artystów zrobiły na mnie wrażenie przemożne: Powrót syna marnotrawnego Rembrandta, portrety przełożonych Domu Starców w Haarlemie Halsa, Otwarcie piątej pieczęci i Toledo podczas niepogody El Greca. Dodajmy do tego jeszcze wieloletnie zachwyty nad późną liryką Goethego, nad Doktorem Faustusem Tomasza Manna, nad IX symfonią i ostatnimi kwartetami smyczkowymi Beethovena.

Oprócz wymienionych twórców osobne rozdziały w książce mają: Michał Anioł (Sąd Ostateczny), Tycjan (Cierniem koronowanie, Autoportret), Claude Monet (Nenufary) oraz Leopold Staff (tomy Wiklina i Dziewięć Muz). Jest też rozdział prezentujący kolejne liczne przykłady. Niesamowita książka. Wyśmienity autor, znakomitość w dziedzinie historii sztuki, daje się poznać również jako nie tylko koneser, ale też znawca literatury i muzyki.
Szczekała Barbara, Ostatnie spojrzenie Michelangela Antonioniego, "Kino" 2012, nr 10, s. 32-34 (Czytelnia)

(…) Spojrzenie Michelangela (2004) jest dziełem, które drogi artysty nie rozpoczyna, lecz ją kończy. To intymny film, w którego tkance odciśnięte zostały ślady nie tylko autorskiej obecności, lecz także cierpienia schorowanego człowieka, naznaczonego nieubłaganym upływem czasu. Film, w którym Michelangelo Antonioni zdecydował się na realizatorską dezynwolturę, jaka przystoi jedynie wiekowym wielkim mistrzom.

Projekcja filmu nakręconego przez Mistrza trzy lata przed śmiercią, będąca pretekstem do „rzutu oka” na jego całą, bogatą twórczość.

Ps. Artykuł o ostatnich słowach słynnych Twórców – TUTAJ.

Można też przeczytać:
Frister Elżbieta, Kupiec warszawski - debiut dramaturgiczny Romana Brandstaettera, w: Udalska Eleonora (red.), Tytkowska Anna (współpr..), Żydzi w lustrze dramatu, teatru i krytyki teatralnej, Katowice 2004, s. 145-159 (sygnatura: K I-4/2198)
Piekarski Ireneusz, O debiutach Juliana Stryjkowskiego, "Twórczość" 2007, nr 8, s. 79-80 (Czytelnia)
Przychodniak Zbigniew, Ostatnie zdania i uwagi Juliusza Słowackiego, "Polonistyka" 2009, nr 11, s. 6-11 (Czytelnia)
Wallis Mieczysław, Ostatnie obrazy Halsa i Rembrandta, "Przegląd Humanistyczny" 1971, nr 5, s. 29-42 (Czytelnia)

Fotografie - Katarzyna Herich.

piątek, 16 sierpnia 2019

Książki (nie)zapomniane - Gdy dom nie jest Domem

O amerykańskim Południu można pisać epicko (jak np. Margaret Mitchell) lub "kameralnie". Ten drugi sposób narracji wybrał w dwóch powieściach z "domem" w tytule ERSKINE CALDWELL (1903-1987). Dzisiaj prezentujemy Blisko domu oraz Dom na wzgórzu.

Dom kojarzy się z ciepłem i bezpieczeństwem. Tutaj jednak niesie konotacje przeciwne. Szczególnie w drugim utworze. Ponadto urodzajna ziemia, mityczne Południe, na pewno nie jest przyjaznym domem dla ciemnoskórych mieszkańców. Niejednokrotnie ofiarowuje gorycz, ból i upokorzenie.

Blisko domu (Close to Home). Palmyra. Nieduże miasteczko. Wszyscy się tu znają, toteż sensacja dnia - małżeństwo Native'a Hunnicutta ze starszą o kilkanaście lat wdową, Maebelle Bowers - jest szeroko komentowane. Native to szczęściarz, nicpoń i drań, z szerokim uśmiechem i pustą kieszenią. Znowu mu się udało. Kobieta ma piętrowy dom, 5 000 akrów ziemi uprawnej i lasu, a ponadto rzadki dar kulinarny. Jej drugi małżonek jednak nie zamierza zmienić hulaszczego trybu życia. Ani myśli też zerwać intymną znajomość z Josene Maddox, uroczą Mulatką, służącą żony. Zapytany, dlaczego się ożenił, z rozbrajającą szczerością wyznaje: Chyba po to, by utrzymać moje szczęście w dobrym stanie (...). I rzeczywiście sprytnie postąpiłem, bo okazało się, że ona świetnie gotuje. Poza tym, lubię komuś oddać przysługę, jak mnie o to prosi. Od tego ciepło mi się robi we wnętrzu. (...) Poszedłem do jej domu, żeby spróbować szczęścia. A potem całe gadanie ona wzięła na siebie.

Sielanka trwa króciutko. Maebelle niebawem przyłapuje męża z Josene w jednoznacznej sytuacji. Wyrzuca służącą na bruk, a przeciw mężczyźnie wytacza proces. Uruchamia łańcuch nieszczęść, które doprowadzą do wybuchu rasistowskich, pełnych nienawiści słów i czynów zastępcy szeryfa, śmierci i okrutnego okaleczenia ciała narzeczonego Josene oraz wyjazdu jej samej z rodzinnych stron (co wcale aż tak bardzo nie zmartwi jej niedawnego kochanka). A co stanie się z Native'em? Zawsze był szczęściarzem, więc nawet w takiej sytuacji los się do niego uśmiechnie...

Dom na wzgórzu (A House in the Uplands). Grady, przedstawiciel jednego z wymierających rodów, które niegdyś tworzyły bogactwo Południa, żyje wraz z żoną i matką w zrujnowanej posiadłości. Jest ostatnim z Dunbarów, a ponadto człowiekiem do gruntu złym, agresywnym brutalem i utracjuszem. Lucjana - młoda i śliczna żona - całymi dniami czeka na jego powroty z kasyn i lokali, z których przybywa na ogół po kilku dniach, kompletnie pijany. Matka - zawsze stając po stronie syna - poniża jego małżonkę i nakazuje jej pokorne milczenie wobec wybryków i okrucieństwa męża. Sama nie otrzymała od życia niczego innego i doszła do wniosku, że taki jest los każdej kobiety. Zakochana Lucjana w istocie potulnie znosi nikczemne postępki Grady'ego wobec siebie i czarnoskórych pracowników, ale pewnej nocy miarka się przebiera. Mężczyzna od jakiegoś czasu nie pozostawał obojętny wobec natarczywych zalotów młodziutkiej pokojówki, Sallie John, Mulatki, ale teraz żona widzi przez okno wszystko, czego mogła się jedynie domyśleć. Chciałaby uciec, ale w ostateczności - częściowo zmuszona - wraca do męża. A nazajutrz okazuje się, iż Grady jest zadłużony na ogromną sumę. Wierzyciel, Skeeter Wilhite, przyjeżdża po swoją własność. Wywiązuje się strzelanina. Skeeter zabija dłużnika. Matka Grady'ego umiera na zawał. I gdy wydaje się, że oferta Brada Harrisona, cichego wielbiciela Lucjany, który niedawno udzielił jej pomocy, zostanie przyjęta z wdzięcznością, a kłopoty kobiety tym samym skończą się, następuje nieoczekiwany zwrot w jej postępowaniu...

Caldwell Erskine, Blisko domu, tł. Kazimierz Piotrowski, Warszawa 1985. ISBN 83-05-11210-1 (sygnatura: 112404)
Caldwell Erskine, Dom na wzgórzu, tł. Kazimierz Piotrowski, Warszawa 1983. ISBN 83-05-11114-8 (sygnatura: 102716)

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

„Barykady jak Góry Oliwne”… Powstanie warszawskie w literaturze (cz. 2)

Dzisiaj przypomnimy kilka epickich obrazów powstania. Pierwsze były - krytyczne wobec zrywu - Szkice piórkiem (1940-1944, wyd. 1957) Andrzeja Bobkowskiego. Potem pojawiły się powieści. W rozwalonym domu (1946) Jana Dobraczyńskiego, literata identyfikującego się ze środowiskiem katolickim, pokazywała środowisko harcerzy, zaś Pokolenie (1948) Bohdana Czeszki prezentowało lewicowy punkt widzenia. W tym drugim ujęciu powstanie jawiło się jako rozgrywka pomiędzy nieodpowiedzialnymi przywódcami. Podobny był wydźwięk powieści Człowiek nie umiera (1951) Kazimierza Brandysa.

Trzy opowiadania o powstaniu - Godzina W, Węgrzy oraz Kanał (1956) - napisał Jerzy Stefan Stawiński, później autor wielu scenariuszy filmowych. Najbardziej znany z tej trójki jest Kanał, przeniesiony na ekran przez Andrzeja Wajdę. Mniej dziś popularni autorzy z tego czasu to Jerzy Pytlakowski (także opowiadania), Lesław Bartelski (Pejzaż dwukrotny), Zbigniew Florczak (Autoportret z rubinem) i Władysław Zambrzycki (Kwatera Bożych Pomyleńców).

Jednak za najważniejsze utwory o tematyce powstańczej uznaje się te dwa: powieść Kolumbowie. Rocznik 20 (wyd. 1957) Romana Bratnego (zekranizowaną później przez Janusza Morgensterna) i Pamiętnik z powstania warszawskiego (1970) Mirona Białoszewskiego. Pierwsza ukazuje młodzieżowe środowisko konspiracyjne (tom 1), pełny obraz powstania (tom 2) oraz - co było niezwykle rzadkie w literaturze tamtego czasu - nie pomija kwestii represjonowania młodych z Armii Krajowej przez powojenną władzę (tom 3). Proza Białoszewskiego zaś, to głównie obraz powstańczej codzienności przeżywanej przez ludność cywilną: jej heroicznej walki o przetrwanie - zdobywanie żywności, życie i umieranie w obskurnych piwnicach i kanałach, nieustanny strach.


Wśród literatury wspomnieniowej warto wspomnieć także Strategię czekania (1982) Ireny Jurgielewiczowej, poświęconą głównie tematyce popowstaniowej, a konkretnie - losom pisarki i innych kobiet-oficerów AK w obozie dla jeńców wojennych, oraz Powstanie na Żoliborzu Leopolda Buczkowskiego (wydarzenia spisane na bieżąco od 1 sierpnia do 19 września 1944 roku, drukowane we fragmentach w „Regionach”, 1992).

Piszący o powstaniu oscylowali między ukazaniem heroizmu walczących, nawet pewną ich mitologizacją, a próbą wykazania bezsensu ich działań. Wśród tych pierwszych można umieścić Kinderszenen (2008) Jarosława Marka Rymkiewicza, a wśród drugich np. wzmianki w Zniewolonym umyśle i Rodzinnej Europie Czesława Miłosza, Ani tryumf, ani zgon (2009) Tomasza Łubieńskiego czy prozę Sylwii Chutnik (Kieszonkowy atlas kobiet, Dzidzia).

Powstanie warszawskie jest obecne w literaturze dla młodzieży, np. w cenionym przez krytyków Galopie'44 (2014) i w Fajnej Ferajnie (2015) Moniki Kowaleczko-Szumowskiej, oraz w kryminale Ostatni dzień lipca (2012) Bartłomieja Rychtera.

Śmiało można stwierdzić, że powstańcy żyją. W literaturze i w pamięci.

Skany okładek - książki z naszych zbiorów.

piątek, 9 sierpnia 2019

„Barykady jak Góry Oliwne”… Powstanie warszawskie w literaturze (cz. 1)

Powstańczy sierpień. Mija od niego 75 lat. Wypada wspomnieć tamte dni i noce.

Powstanie warszawskie w literaturze pięknej to obszerny otwarty temat. Istnieje już ponad 20 tomików wierszy, ponad 80 powieści i zbiorów opowiadań i ponad 180 pamiętników. Pojawiają się wciąż nowe pozycje. Przypomnimy niektóre. Dzisiaj - lirykę.
Wiersze o powstaniu zaczęto pisać, gdy ono jeszcze trwało. Większość powstała jednak na fali wspomnień.

A więc stało się Kazimierza Wierzyńskiego. Wstrząsający tekst napisany na wieść o upadku powstania:

A więc stało się!
Gruzy już tylko i klęska
I skowyt nieczłowieczy
spod ziemi dalekiej.
Zamknijcie jej kamienne
na czole powieki;
Umiera pokonana, umiera zwycięska. (...)
Mija granice, armie,
moc wszelką przerasta
I nocą przelatując,
ze swej wysokości,
Jak gromowładna klątwa
nad ziemią podłości,
Los świata zapisuje
w los jednego miasta.


Chyba najbardziej znanym poetyckim ujęciem ukazującym codzienność tamtych wydarzeń jest tomik Budowałam barykadę (1974) Anny Świrszczyńskiej. Nie ma tu podniosłości ani masowej martyrologii. Są natomiast "małe" tragedie pojedynczych osób, szara codzienność - brak żywności i wody, gehenna cierpiących w powstańczych szpitalach, heroizm powszedniości. Oto kilka obrazków z walczącej stolicy:

Żeby wszystkie kule na świecie
trafiły we mnie,
toby już nie mogły trafić nikogo. (…)
I żeby ludzie wcale nie wiedzieli,
że ja umarłam za nich,
żeby nie było im smutno.

(Czternastoletnia sanitariuszka myśli zasypiając)

Konając we krwi na bruku
skąd ma wiedzieć, że kona. (...)
Nie umie umierać. Umiera przecież
pierwszy raz.

(Jej śmierć ma szesnaście lat)

Baliśmy się budując pod ostrzałem
barykadę.
Knajpiarz, kochanka jubilera, fryzjer,
wszystko tchórze. (...)
Choć nikt nas nie zmuszał,
zbudowaliśmy barykadę
pod ostrzałem.

(Budując barykadę)

I jeszcze tekst z tego tomiku, łudząco przypominający Dwie krople Zbigniewa Herberta:
 
Zakochani umierali
w zasypanej piwnicy.
Gdy powietrze już się skończyło
a śmierć
zapomniała przyjść
kto komu oddał
ostatnią kroplę powietrza?

(Ostatnia kropla powietrza)

A oto jeden ze szczególnie wzruszających liryków, bodaj czy nie najpiękniejszy. Ballada [Na równinie stoi stare drzewo] Czesława Miłosza. Skarga matki Tadeusza Gajcego - poety poległego w powstaniu - patrzącej na odbudowane po wojnie miasto:

- Zapomnieli synku przyjaciele.
Nikt z kolegów ciebie nie wspomina.
Narzeczona dzieci urodziła
I o tobie nie pomyśli w nocy.
Zbudowali w Warszawie pomniki
A na żadnym twojego imienia.
Tylko matka, póki jest, pamięta
Jaki śmieszny byłeś i dziecinny.

Leży Gajcy przysypany ziemią
Już na wieki dwudziestodwuletni.
Nie ma oczu ni rąk ani serca,
Nie zna lata ni zimy ni wiosny.
A co roku huczą w rzekach lody,
W ciemnym lesie zawilec rozkwita.
Czeremchami napełniają dzbanki,
Nasłuchują co kukułka wróży.

Leży Gajcy, nigdy się nie dowie
Że warszawska bitwa zeszła na nic.
Barykadę na której umierał
Rozebrały popękane ręce.
Biegły wiatry, niosły pył czerwony,
Spadły deszcze i słowik zaśpiewał.
Pod obłokiem krzyczeli murarze,
Podciągali w górę nowe domy. (...)


To mógłby być nowy lament. Nie świętokrzyski, ale - warszawski...
źródło
Tego autora nie mogło zabraknąć. Miron Białoszewski. O jego prozie jeszcze wspomnimy. A teraz apostrofa do Chrystusa powstania:

Barykady jak Góry Oliwne
szumią okruchami kości -
dłoń po dłoni wywlecz
spod ziemi bruków i odpuść

Wstąp w Jordan kanałów –
w szlamie zielonym jak wieczność
szukaj nieżywych włosów (...)


Były jeszcze inne wiersze. Na przykład Jana Lechonia. Jednak zakończymy fragmentem Piosenki o Powstaniu Agi Zaryan (Agnieszki Czulak z domu Skrzypek):

Powstanie chłopców pełne,
powstanie pełne snów.
I tamte pieśni rzewne,
i tamten pożar głów,
I ta naiwność wszędzie,
taka głupota w krąg.
I Polska, która wzejdzie
z serc tamtych, z tamtych rąk. (...)

O młode głowy chore!
O, po coś wtedy szedł.
Zaśmieją się wieczorem
spowici w ciepły pled.
Siostrzyczko, napleć wieńce
poległym pacierz mów.
Zostanie brat w piosence
z tą piękną tęczą snów.
źródło
Skan okładki - z naszych zbiorów. Ciąg dalszy (powstanie warszawskie w prozie - 12 sierpnia (w poniedziałek).

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

„Moczygęby, łykacze, dybidzbany, szmirusy…”

Nikt by tego lepiej nie wymyślił. To się po prostu wydarzyło. Otóż w amerykańskim browarze Miller Brewing Co. w latach 60. XX wieku byli zatrudnieni:
William Beer (pol. piwo) - dyrektor,
Walter Brewer (piwowar) - kierownik straży fabrycznej,
John Sourbeer (skwaśniałe piwo) - kierownik działu sprzedaży, a także:
Harold Bock (piwo ciemne),
Fred Hopp (chmiel),
Harland Stein (kufel),
Aloys Booze (gorzała, chlać alkohol).

(Wg: Witold Paweł Cienkowski, Z tajemnic języka, Warszawa 1963)

I jeszcze historyczna anegdota. Słynne obiady czwartkowe u króla Stanisława Augusta Poniatowskiego były dość skromne, ale wykwintnie podane. Podobnie było z napojami. Sam król w ogóle nie pił alkoholu. Serwowano na ogół hiszpańskie wino, a wyjątkowo – węgrzyn zwany Popielem. Podano go właśnie przy czytaniu jednej z komedii Franciszka Zabłockiego. Król osobiście polewał do kielichów, ale zawahał się przy Adamie Naruszewiczu.
- Wasza Wielebna Uczoność pić tego nie zechce, bo nie wierzysz w Popiela – powiedział do historyka.
- Najjaśniejszy panie! Tego uznaję! – stwierdził Naruszewicz, a kiedy wypił, dodał: Prawdziwy, jeszcze myszką trąci!

(Wg: Plotki z brodą, „Mówią Wieki” 2009, nr 3, okł. III)
Źródło: Pixabay.com
Dlaczego o tym piszemy? Bo 5 sierpnia przypada Międzynarodowy Dzień Piwa i Piwowara, a kilkanaście tygodni wcześniej - 15 kwietnia - wspominaliśmy Międzynarodowy Dzień Trzeźwości. I proszę sobie wyobrazić, że na te tematy można u nas znaleźć naprawdę sporo materiałów. Oto klasyczny przykład, czyli Polski słownik pijacki i antologia bachiczna Juliana Tuwima, wyd. 2, Warszawa 1991. ISBN 83-85239-03-0 (sygnatura: 174034) oraz tegoż, Polski słownik pijacki, Warszawa 2000. ISBN 83-7163-194-4 (sygnatura: 153145).

Jaka była motywacja autora słownika, wyjaśnił on sam – nieco żartobliwie - w Słowie wstępnym:

Nie śmiem twierdzić, że brak słownika pijackiego był tzw. „dotkliwą luką" w polskiej bibliografii słownikarskiej, sądzę jednak, że wolny trzydziestomilionowy naród, posiadający, skromnie licząc, z pięć milionów zawołanych pijaków, powinien mieć jakiś leksykon, jakąś encyklopedię, w której zabłysłyby świetności mowy ojczystej, w kieliszku odbite. A odbiły się taką wspaniałą rozmaitością barw, zadzwoniły w szklanki i butelki taką symfonią, rozbulgotały się w przepastnych gardzielach taką pieśnią i takie w nich mnóstwo odgłosów dawnego obyczaju i historii, że nie wątpię, iż mój Linde pijacki znajdzie skromne uznanie nawet w oczach abstynentów. Cóż dopiero, gdy się dostanie do rąk mistrzów i adeptów wysokiego kunsztu pociągania z butelki. Jakie piękne możliwości, jakie rozlegle perspektywy otworzą się rodzimym moczygębom, łykaczom, dybidzbanom i szmirusom! Pijak bywał dotychczas nietrzeźwy, wlany, zawiany, ululany, wstawiony, urżnięty - a tu dowie się nagle, że i na trzysta innych sposobów może być pijany. Golił sznapsa, trąbił gorzałkę, wcinał monopolkę - teraz będzie mógł szmarnąć ślepuchy, siec smołsko, dusić dryzdelichę i szwiecować grybsbubę. Żyć nie umierać!

Temat jest jednak poważny, dlatego podamy liczbę pozycji na temat szkodliwości alkoholu, które mamy w zbiorach. Oto wykaz oznaczonych hasłami alkohol, alkoholizm. Nie liczymy tych, które traktują o uzależnieniach w ogóle, czyli podajemy cyfrę najmniejszą. Książki – ok. 300. Książki dostępne w Czytelni, ich fragmenty, artykuły z czasopism, czyli pozycje z Kartoteki zagadnieniowej (tylko elektronicznej) – prawie 1350! Zatem jest problem, prawda?

piątek, 2 sierpnia 2019

Książki (nie)zapomniane - Wartościowe świadectwo czasu, który minął

KAROL OLGIERD BORCHARDT (1905- 1986) to jedna z najbardziej znanych postaci polskiej marynarki. Oficer żeglugi wielkiej i utalentowany pisarz, którego książki przed laty cieszyły się ogromną popularnością, a dziś także niektórzy chętnie do nich wracają. Przedstawię trzy.

Znaczy Kapitan. Chyba najsławniejszy, debiutancki utwór Borchardta. Zbiór opowiadań, których głównym bohaterem jest barwna sylwetka Mamerta Stankiewicza, przedwojennego kapitana żeglugi wielkiej. Tytuł nawiązuje do słówka znaczy, którym oficer zaczynał każde zdanie. Był niezrównanym dowódcą, kochanym, wręcz uwielbianym przez podwładnych, a żył w niełatwych czasach tworzenia polskiej państwowości po z górą stuletnim okresie zaborów. Borchardt - świadek budowy ojczystej marynarki handlowej i wojennej - przedstawia ówczesnych nieustraszonych ludzi morza i ich dokonania z humorem oraz sentymentalną nutką, właściwą tym, którzy mają świadomość zamknięcia pewnej epoki, stanowiącej dla nich niewyczerpane źródło najpiękniejszych wspomnień.

Szaman Morski. Zbiór opowieści prezentujących postać Eustazego Borkowskiego, kolejnego dowódcy z okresu międzywojennego dwudziestolecia. To był człowiek o nietuzinkowej osobowości, której wyjątkowość sam chętnie rozgłaszał, zyskując sobie tym na równi podziw i niechęć. Lubiący pochwały i niemal wymuszający je, uwielbiany przez niektórych pasażerów i członków załogi, uważany za bufona przez innych, w skrzących się humorem anegdotach Borchardta pozostaje jednak postacią bardzo sympatyczną. Wielu czytelników wspomina, że spośród olśniewających przygód kapitana transatlantyków najbardziej zapamiętali tę, która - po jego pełnej elokwencji przemowie skierowanej do kapelana - zakończyła się... ochrzczeniem bizonów przez duchownego.

Krążownik spod Samosierry. Kolejny tom opowiadań, jednak już nie tak interesujący (pod względem stylistycznym), jak dwa wyżej wspomniane. Migawki autobiograficzne, w których pojawiają się między innymi wspomnienia z pobytu w szkole morskiej i końcowego egzaminu (te akurat bardzo wciągające i opisane z wielkim poczuciem humoru), przedwojennych rejsów na statkach pasażerskich i handlowych oraz trudnych lat II wojny światowej. Niestety, obok uroczych, zabawnych gawęd mamy tu historie pełne dramatyzmu, a nawet przepełnione ogromnym smutkiem. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to dość przypadkowa składanka. Stanowi jednak wartościowe świadectwo czasu, który minął. Przywołuje z mroków przeszłości osoby i zdarzenia, które mogłyby na zawsze utonąć w oceanie niepamięci. Ocala od zapomnienia niemały fragment historii polskiej marynarki cywilnej i wojennej. Przede wszystkim zaś - powstała (jak dwie poprzednie) z autentycznej miłości do morza.

Borchardt Karol Olgierd, Znaczy Kapitan, wyd. 8, Gdańsk 1977 (sygnatura: 77289)
Borchardt Karol Olgierd, Szaman Morski, Gdańsk 1985. ISBN 83-215-5190-4 (sygnatura: 120268)
Borchardt Karol Olgierd, Krążownik spod Samosierry, wyd. 4, Gdańsk 1980. ISBN 83-215-5177-7  (sygnatura: 90730)