piątek, 30 października 2020

Chwila zamyślenia

Autorzy naszych lektur. Znamy ich książki. Pamiętamy. Nierzadko do nich wracamy. Dzisiaj podarujemy chwilę zamyślenia samym pisarzom. Oto cmentarze, na których spoczywają (lub spoczywali – w przypadku kilku pogrzebów, co też się zdarzało). Z naszej biblioteki najbliżej mamy do katowickiego cmentarza przy ul. Henryka Sienkiewicza, gdzie pochowano Alfreda Szklarskiego. Ale podróżujemy. Możliwe, że odwiedzimy też inne nekropolie.
źródło: Pixabay.com
1.    Adam Asnyk – Kraków (Krypta Zasłużonych na Skałce).
2.  Stanisław Barańczak - Cambridge (Massachusetts, cmentarz Mount Auburn).
3.    Miron Białoszewski – Warszawa (Cmentarz Powązkowski).
4.  Tadeusz Borowski – Warszawa (Aleja Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach).
5.  Aleksander Fredro   – Rudki koło Lwowa (kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny).
6.    Witold Gombrowicz - Vence koło Nicei (cmentarz komunalny Cimetiere de Vence-Ville).
7.    Gustaw Herling-Grudziński – Neapol (Cmentarz Poggioreale).
8.    Jan Kasprowicz – Zakopane (mauzoleum na Harendzie).
9.    Jan Kochanowski – najprawdopodobniej Lublin, a po roku – przewieziony do Zwolenia.
10. Ignacy Krasicki – 1. Berlin (katedra pw. Świętej Jadwigi Śląskiej). 2. Gniezno (Katedra Gnieźnieńska).
11.   Maria Konopnicka – Lwów (Cmentarz Łyczakowski).
12.  Józef Ignacy Kraszewski -  Kraków (Krypta Zasłużonych na Skałce).
13.  Zygmunt Krasiński -  1. Paryż. 2. Opinogóra.
14.   Stanisław Lem – Kraków (Cmentarz Salwatorski, zwany Zwierzyniecki).
15.  Kornel Makuszyński – Zakopane (Cmentarz Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku).
16. Adam Mickiewicz – 1. Montmorency (Cmentarz Les Champeaux). 2. Kraków (Krypta Wieszczów Narodowych na Wawelu). – O losach jego pochówku pisałyśmy TUTAJ.
17.   Czesław Miłosz – Kraków (Krypta Zasłużonych na Skałce).
18.   Sławomir Mrożek – Kraków (Panteon Narodowy).
19. Zofia Nałkowska – Warszawa (Aleja Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach).
21.    Cyprian Kamil Norwid – 1. Montmorency (Cmentarz Les Champeaux). 2. Kraków (Krypta Wieszczów Narodowych na Wawelu).
22.    Eliza Orzeszkowa – Grodno (Cmentarz farny).
23.    Bolesław Prus – Warszawa (Cmentarz Powązkowski).
24. Kazimierz Przerwa-Tetmajer – Zakopane (Cmentarz Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku). Grób symboliczny – Warszawa (na Starych Powązkach).
25.    Mikołaj Rej – Oksza (zbór kalwiński - niepewne).
26.  Władysław Stanisław Reymont – Warszawa (Alei Zasłużonych na Cmentarzu Stare Powązki).
27.   Bruno Schulz – Drohobycz – najprawdopodobniej anonimowa wspólna mogiła.
28.   Henryk Sienkiewicz – 1. Vevey (Szwajcaria). 2. Warszawa (podziemia Katedry św. Jana Chrzciciela).
29.   Juliusz Słowacki – 1. Paryż (Cmentarz Montmartre). 2. Kraków (Krypta Wieszczów Narodowych na Wawelu). – O sprowadzeniu prochów do Polski pisałyśmy TUTAJ.
30.    Wisława Szymborska – Kraków (Cmentarz Rakowicki).
31.    Stanisław Wyspiański – Kraków (Krypta Zasłużonych na Skałce).
32. Gabriela Zapolska – Lwów (Aleja Zasłużonych na Cmentarzu Łyczakowskim).
30.    Stefan Żeromski – Warszawa (Cmentarz Ewangelicko-Reformowany).
 Suplement.

1.    Albert Camus – Vaucluse (Cmentarz Lourmarin).
2.    Charles Dickens – Londyn (Katedra Westminsterska, Poets' Corner).
3.    Fiodor Dostojewski – St. Petersburg (Cmentarz Tichwiński - w kompleksie Klasztoru św. Aleksandra Newskiego).
4.    Ferenc Molnár – Nowy Jork.
5.   Antoine de Saint-Exupéry – ciała nie odnaleziono, chociaż kilkakrotnie pojawiały się różne hipotezy i informacje na temat jego śmierci. Zob. np. TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ.

poniedziałek, 26 października 2020

Utracjusze, rozrzutnicy, lekkoduchy

31 października przypadnie zarówno Dzień Oszczędzania, jak i Dzień Rozrzutności. Migawkowo wspomnimy niektórych literackich rozrzutników, bo to postaci niejednokrotnie malownicze. Myślałyśmy też o skąpcach, ale takiego dnia nie ma w kalendarzu, więc (na razie) sobie ich darujemy.
źródło
Utracjusze, rozrzutnicy, lekkoduchy… Jest ich spora galeria. Na przykład Zbyszko, syn Anieli Dulskiej (Moralność pani Dulskiej Gabrieli Zapolskiej). Lubił pobalować i poswawolić. Wydać, co nie jego. Jego przodkami mogliby być baron Krzeszowski i kuzynek Starski z Lalki Bolesława Prusa. A może nawet sam Stanisław Wokulski, który dla niedostępnej Izabeli stracił nie tylko głowę, ale również sporo gotówki, kupując lekcje obcego języka, hojnie wspierając akcje dobroczynne z jej udziałem, bywając tam, gdzie ona. Niemało funduszy przepuścili Walerian Ziembiewicz (Granica Zofii Nałkowskiej) i młodziutki Tomaszek – utrapienie Niechciców (Noce i dnie Marii Dąbrowskiej). Z literatury światowej wystarczy przypomnieć Gracza Fiodora Dostojewskiego oraz uroczego i groźnego Lancelota z Kieszeni pełnej żyta Agathy Christie.

We wspomnianym kryminale Christie powtarza motyw najsławniejszego rozrzutnika - syna marnotrawnego, mającego swój pierwowzór w ewangelicznej przypowieści (Łk 15,11-32). Literatura zna ich niemało. W epice, dramacie i liryce. Np. Wesley’a z Pogody dla bogaczy (Rich Man, Poor Man) Irvina Shawa, bohatera opowiadania André Gide’a (Powrót syna marnotrawnego) i piosenki Jacka Kaczmarskiego (Syn marnotrawny).

Pisarze sportretowali sporo rozrzutnych kobiet. Przypomnimy Żonę modną Ignacego Krasickiego, Emilię Korczyńską (Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej), siostry Anastazję i Delfinę de domo Goriot (Ojciec Goriot Honoré de Balzaca). A galerię można powiększyć…

Są jeszcze inni, powiedzielibyśmy – duchowi rozrzutnicy. Żal rozrzutnika Adama Mickiewicza. Należy do Liryków lozańskich. Ponieważ to utwór wieszcza narodowego, wypada przywołać go w całości:

Kochanek, druhów! ileż was spotkałem!
Ileż to oczu jak gwiazd przeleciało!
Ileż to rączek tonąc uściskałem!
A serce? - nigdy z sercem nie gadało!
Wydałem wiele z serca, jak ze skrzyni
Młody rozrzutnik! lecz dłużnicy moi
Nic nie oddali. Ktoż dzisiaj obwini,
Że się rozrzutnik spostrzegł? że się boi
Zwierzać w niepewne i nieznane ręce!
Żegnam was, żegnam, nadobne dziewice;
Żegnam was, żegnam, o druhy młodzieńce!
Rozrzutnik młody, resztę skarbu schwycę,
W ziemię zakopię! nie czas resztę tracić.
Już czuję starość; mam żebrać w potrzebie?
Znalazłem tego, co zdoła zapłacić
Rzetelnie - z lichwą i na czas - on w niebie!

Ponieważ rozrzutność nie należy do zalet, chyba dobrze się stanie, jeśli zakończymy cytatem, którego autora trudno nam w tej chwili skojarzyć. To też forma rozrzutności, ale nie ma asocjacji negatywnych, pasuje więc jako optymistyczne zwieńczenie refleksji nad literackimi utracjuszami:

Jeśli czegoś w życiu nie będziemy żałować, to tego, że od czasu do czasu byliśmy zbyt serdeczni.

piątek, 23 października 2020

Książki (nie)zapomniane - Nikt nie przypuszczał, że niebawem zacznie się apokalipsa

Pewnego wieczoru (...) wyszedłem z żoną na przechadzkę. Niebo było wygwieżdżone i pokazywałem jej znaki zodiaku, a potem Marsa, jasny punkcik wspinający się powoli coraz wyżej, ku zenitowi (...). Wracając mijaliśmy grupę spacerowiczów (...). W oddaleniu jaśniały okna domów. Ludzie kładli się spać (...). Wszystko tu wydawało się takie spokojne, takie bezpieczne. Nikt nie przypuszczał, że za kilkadziesiąt godzin zacznie się apokalipsa, a ludzki gatunek i jego cywilizacyjne osiągnięcia ulegną niemal całkowitej zagładzie. Że nadciąga Wojna światów, opisana przez GEORGE'A HERBERTA WELLSA (1866-1946).

Początek brzmi jak popularnonaukowe sprawozdanie z odkrycia oznak życia na Czerwonej Planecie. Informacja budzi chwilowe zainteresowanie i niebawem słabnie. I oto nieoczekiwanie, gdy jedynie fachowcy o nim pamiętają, w okolicach Woking zostaje odnaleziony walec. Zdumieni politycy, którzy przyszli zobaczyć zjawisko, giną z broni istoty wychodzącej z przedmiotu. Naukowcy przypominają sobie zaobserwowane jakiś czas temu niezwykłe wybuchy na Marsie i zaczynają je wiązać z przybyszami.

Marsjanie nie wyglądają jak ludzie. Mają olbrzymią głowę, jedno ucho, bardzo duże oczy i liczne macki. Można by powiedzieć, że to chodzące na trójnogach głowy, nigdy nie zasypiające, porozumiewające sie za pomocą gestów i dźwięków. Ziemskie istoty żywe - ludzie, rośliny i zwierzęta - giną od wytwarzanego wewnątrz nich i emitowanego światła lub "czarnego oparu". Obcy nie oszczędzają też dobytku swych ofiar. Bliższe i dalsze okolice z prędkością błyskawicy zamieniają w zgliszcza. A z kosmosu stale przybywają nowe pojazdy. Wkrótce cała Anglia staje w ogniu.

Marsjanie działają metodycznie i na swój sposób rozumnie, otaczając zaatakowany obszar i uniemożliwiając mieszkańcom ucieczkę. Ich celem jest osadnictwo na Ziemi.

Narrator, uciekając - jak wszyscy - w popłochu i na oślep, trafia do zrujnowanego domu, w którym ukrywa się nieco niezrównoważony wikary. Nie potrafiąc dojść z nim do porozumienia i obawiając się, że dziwne zachowanie towarzysza niedoli zdradzi ich kryjówkę, decyduje się na desperacki krok uśmiercenia go. Spędziwszy dwa tygodnie wśród gruzów, a w pewnym momencie stając oko w oko z Obcym, nadal żyje. Wreszcie - wygłodniały i niemal obłąkany ze strachu - decyduje się wyjść na zewnątrz. Błąka się po pustkowiu, by wreszcie spotkać także niezbyt rozgarniętego żołnierza, który namawia go do konformizmu - współpracy z najeźdźcami. Mężczyzna odmawia. Idzie dalej przez bezludne okolice. Zmierza w kierunku zniszczonej przez inwazję stolicy.

I oto w pewnej chwili dostrzega sterty złomu. To, co zostało z Marsjan. Tak, wrogowie zostali pokonani. Nie przez ultranowoczesną broń, ale przez niewidoczne bakterie, na które nie byli odporni. Cywilizacja przegrała, bo zwycięstwo ocalałej garstce ludzkości zgotowały maleńkie stworzonka, będące na ogół nieprzyjaciółmi nie tylko kosmitów, ale także ludzi...

Ps. Warto przeczytać także wstrząsającą antyutopię tego autora, Wyspę doktora Moreau, omówioną TUTAJ.

Wells Herbert George, Wojna światów, przeł. Henryk Józefowicz, Warszawa 1974 (sygnatura: 62347).
Wells Herbert George, Wojna światów, przeł. Henryk Józefowicz, Warszawa 1977 (sygnatura: 76904).
Wells Herbert George, Wojna światów, przeł. Henryk Józefowicz, wyd. 3, Warszawa 1987. ISBN 83-207-0815-X (sygnatury: 118822, 118085, 118418).

poniedziałek, 19 października 2020

Głosy z epoki głupiopisów

„Płomyk” nr 7 (rocznik 1932/33) informował:

Stulecie stalówki. W tym roku cały świat kulturalny obchodzi 100-letnią rocznicę wynalezienia pióra stalowego. Pierwsze pióra stalowe ukazały się w roku 1830. Ale były one zbyt wielkie, ciężkie i niewygodne i dlatego nikt nie chciał ich używać. Używano w dalszym ciągu piór gęsich. Dopiero po dwóch latach, w r. 1832, wynaleziono drewniane obsadki do piór, uczyniono stalówki małymi i lekkimi. Dopiero wtedy szybko się rozpowszechniły.
(Kochanowska Maria (wybór), Płomykowe kroniki. Lata 1922-1939, Warszawa 1984. ISBN 8310081944, sygnatura: 106906)
Tak więc w bieżącym roku mija 170 lat od pojawienia się tego przedmiotu. A jednak pióro jako przybór do pisania odegrało niemałą rolę w historii. Na jego cześć stworzono nawet wiersze. Oto przykłady:

I wlano w ciebie duszę nie anielską, czarną,
Choć białym włosem strzępisz wybujałą szyję
I wzdrygasz się w prawicy wypalonej skwarną
Posuchą (…)
Nierozerwany promień z ciebie głosek tryska
I znakiem zapytania jak skrzywioną wędką
Łowisz myśl, co opodal ledwo skrzelą błyska... (…)
(Cyprian Kamil Norwid, Pióro)

naprzód zwracam się kornie do ciebie
pióro z drewnianą obsadką
pokryte farbą lub chrupkim lakierem

w żydowskim sklepiku
– skrzypiące schodki dzwonek u drzwi oszklonych –
wybierałem ciebie
w kolorze lenistwa
i już wkrótce nosiłeś
na swym ciele
zadumę moich zębów
ślady szkolnej zgryzoty

srebrna stalówko
wypustko krytycznego rozumu
posłanko kojącej wiedzy
– że ziemia jest kulista
– że proste równoległe
w pudełku sklepikarza
byłaś jak czekająca na mnie ryba
w ławicy innych ryb
– dziwiłem się że tyle jest
przedmiotów bezpańskich
i zupełnie niemych –
potem
na zawsze moją
kładłem cię nabożnie w usta
i długo czułem na języku
smak
szczawiu
i księżyca

atramencie
wielmożny panie inkauście
o świetnych antenatach
urodzony wysoko
jak niebo wieczoru
schnący długo
rozważny
i cierpliwy bardzo
przemienialiśmy ciebie
w Morze Sargassowe
topiąc w mądrych głębinach
bibułę włosy zaklęcia i muchy
aby zagłuszyć zapach
łagodnego wulkanu
apel przepaści

kto was dzisiaj pamięta
umiłowani druhowie
odeszliście cicho
za ostatnią kataraktę czasu
kto was wspomina z wdzięcznością
w erze szybkich głupiopisów
aroganckich przedmiotów
bez wdzięku
imienia
przeszłości
(Zbigniew Herbert, Elegia na odejście pióra atramentu lampy)
Godziny przy piórze – one leczą rany.
Nawet śmierć jest daleka, jak była w dzieciństwie.
Zwierzęta domowe śpią ufnie przy twoich stopach.
A płomień świecy
Nieruchomieje jak miecz czuwający. (…)
Godziny przy piórze – one leczą rany.
One też wstrzymują od ran zadawania. (…)
(Stanisław Grochowiak, Ars poetica)

Wydaje się, że ten ostatni poeta szczególnie upodobał sobie pióra. Pisał o nich kilkakrotnie. Pisali też inni. W epoce komputerów są (dla nieco starszych) nie tylko uroczym reliktem z przeszłości, ale przedmiotem uruchamiającym wiele wzruszających szkolnych wspomnień…

piątek, 16 października 2020

Nasz Mały Leksykon Filmowy - Filmy (nie)zapomniane: Trylogia (Jak w zwierciadle, Goście Wieczerzy Pańskiej, Milczenie) Ingmara Bergmana

Krytycy nazywają te filmy trylogią. Poruszają wszystkie tematy obecne w twórczości Bergmana: samotność, niemożność porozumienia, lęk przed śmiercią. Tu jednak najbardziej wybrzmiewa egzystencjalne, rozdzierające pytanie o istnienie Boga.

Karin - bohaterka Jak w zwierciadle - jest schizofreniczką, córką znanego literata i żoną lekarza. Wraz z nimi i niepełnoletnim bratem wypoczywa w domku na wysepce. Surowy krajobraz, wszechobecne skały zdają się pełnić rolę dodatkowego "bohatera". Bo w tym odizolowanym od cywilizacji miejscu choroba Karin nasila się. A każda z trójki otaczających ją osób w obliczu tego cierpienia zdobywa sporą samowiedzę. Ojciec dostrzega własny egoizm, mąż - bezradność wynikłą z braku miłości. Jedynie nastolatek usiłuje zrozumieć siostrę, ale gdy ona - boleśnie szukając ludzkiej dobroci - otrze się o kazirodztwo i dostrzeże swoje samolubstwo (w tym okaże się podobna do ojca), poprosi o transport do szpitala. Dopiero wtedy pisarz wyrazi zainteresowanie dramatem, którego dotąd był beznamiętnym widzem i podejmie dialog z synem, uszczęśliwiając go samym faktem nawiązania werbalnego kontaktu. Tak mało było trzeba...

Tytuł filmu nawiązuje do Hymnu o Miłości (1 Kor, 13, 12) św. Pawła. Do Biblii odnoszą się również Goście Wieczerzy Pańskiej. Akcja obejmuje godziny pomiędzy porankiem a zmrokiem w pokrytej śniegiem rybackiej osadzie. Rankiem pastor Tomas Ericsson sprawuje liturgię. Takie też będzie zakończenie. Pomiędzy tymi czynnościami jest czas na kilka spotkań. Żona Perssona, rybaka, żali się przed nim na depresję męża. Sam rybak - zamiast pomocy - otrzymuje od pastora słowa o jego własnym zwątpieniu. Ułomny kościelny, Frövik, skarży się na cierpienie fizyczne. Märta, z która pastor od kilku lat jest w niezbyt udanym związku, oskarża go o brak miłości. Wreszcie ktoś przynosi wiadomość o śmierci Perssona. Ta chwila - paradoksalnie - stanowi katharsis Tomasa. Wielkie oczyszczenie. Wyzwolenie. Przestają nim szarpać wątpliwości. Znika niewiara. Wreszcie czuje, że potrafi współczuć. I kochać. Spokojnie rozpoczyna wieczorne nabożeństwo, którego jedyną uczestniczką jest Märta.

Milczenie przenosi nas do zagrożonego wojną estońskiego miasta. W hotelu, pełnym zawiłych korytarzy, zatrzymują się Ester i Anna wraz z synem tej drugiej, Johanem. W ciągu doby (tyle trwa akcja) bliżej poznajemy chorą Ester, szukającą pociechy w alkoholu, oraz jej siostrę (?), pełną energii Annę, znajdującą chwilową przyjemność w ramionach barmana. A po kilku godzinach Anna wraz z synkiem wyjeżdżają z hotelu, w którym umiera Ester.

Trzy filmy o nieczułości i wyobcowaniu. Każdy zawiera jednak błysk nadziei. W pierwszym jest to kilka słów padających między ojcem a synem. Prawdziwie  l u d z k i c h  słów. W drugim - konsolacja, którą niesie porzucenie postawy obserwatora i włączenie się w nurt ludzkich spraw. Dreszcz współczucia czy litości. W ostatnim - stary kelner pochylający się dobrotliwie nad łóżkiem umierającej kobiety i Johan trzymający w ręku kartkę z zapisanym przez Ester tłumaczeniem kilku obcych sów. Z kodem porozumienia. Czy tyle promyczków wystarczy, aby roztopić góry lodowe pomiędzy ludźmi? Wystarczy, by ogrzać świat?

Jak w zwierciadle (Sasom i en spegel), reż. Ingmar Bergman, Szwecja, 1961, 89 min. Główne role: Harriet Andersson (Karin), Gunnar Björnstrand (David), Max von Sydow (Martin), Lars Passgard (Minus).
Goście Wieczerzy Pańskiej (Nattvardsgästerna), reż. Ingmar Bergman, Szwecja, 1961, 81 min. Główne role: Gunnar Björnstrand (Tomas Ericsson), Ingrid Thulin (Märta), Gunnel Lindblom (Karin Persson), Max von Sydow (Jonas Persson).
Milczenie (Tystnaden), reż. Ingmar Bergman, Szwecja, 1961, 96 min. Główne role: Ingrid Thulin (Ester), Gunnel Lindblom (Anna), Jörgen Lindström (Johan).
Filmografia
Jak w zwierciadle (sygnatura: DVD 2086), Goście Wieczerzy Pańskiej (sygnatura: DVD 2087), Milczenie (sygnatura: DVD 2088), w:  Bergman: Pakiet, Warszawa, Gutek Film, 2006.

Bibliografia (wybór)
Bergman Ingmar, Laterna magica, przeł. Zygmunt Łanowski, Warszawa 1991 (sygnatura: 134999).
Koszalińska Magdalena J., Napisałem film, „Dialog” 2009, nr 1, s. 126-133 (Czytelnia).
Aleksander Kwiatkowski, Film skandynawski. Fakty - dzieła – twórcy, [współpr. i uzup. Andrzej Kołodyński], Warszawa, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, 1986, s. 163-167 (sygnatura: 118714).
Samsel Monika, Twórca obrazów, „Dialog” 2009, nr 1, s. 113-125 (Czytelnia).
Szczepański Tadeusz, Śladami Bergmana, „Kino” 2018, nr 7, s. 28-31 (Czytelnia).

poniedziałek, 12 października 2020

Oni wszyscy są potrzebni

W minionym roku Święto Edukacji Narodowej uczciłyśmy dziękując Nauczycielom wierszami z dawnych podręczników (TUTAJ). Dzisiaj - pozdrawiając Nauczycieli! - skupimy się na literackich ujęciach innych pracowników oświaty.

Dyrektorzy, wizytatorzy, woźni. Także bez nich nie sposób wyobrazić sobie szkoły. Oto oni.
 
Najpierw dyrektorzy. Oto Dyrektor Szkoły im. Samuela Lindego w Warszawie na Żoliborzu, czyli Dyr ze Sposobu na Alcybiadesa Edmunda Niziurskiego. Wymagający i surowy. Jego także można było zadziwić, czego dowodem jest zakończenie powieści. Jednak częściej padały z jego ust słowa podobne do tych:

Pokolenia patrzą na was z obrzydzeniem… (...) Do zagadek stulecia będzie należał zdumiewający fakt, w jaki sposób w ogóle znaleźliście się w ósmej klasie…
źródło: Pixabay.com
Postać z Syzyfowych prac Stefana Żeromskiego. Piotr Nikołajewicz Jaczmieniew, wizytator wiejskiej szkółki pana Wiechowskiego, który przeszedł wielką ewolucję osobowości:

Był to wysoki i przygarbiony nieco człowiek, lat czterdziestu paru, o twarzy dużej, nieco rozlanej i obwisłej, którą otaczał rzadki zarost czarny. Z ust dyrektora Jaczmieniewa prawie nie schodził uśmiech łagodny i dobrotliwy. Zamglone jego oczy spoglądały przyjacielsko i życzliwie.

Teraz psycholog - osoba jakże ważna. Znowu Sposób na Alcybiadesa:

Psycholog orzekł, że cechuje nas żywa inteligencja, aczkolwiek zainteresowania nasze nie zawsze idą w pożądanym kierunku. Zarzucił nam natomiast mitomanię, rozbujałą fantazję oraz niezdyscyplinowanie wewnętrzne na skutek braku dostatecznej opieki pedagogicznej i właściwego metodycznego prowadzenia.

W tej samej książce - osoba nie do zastąpienia. Woźna Więckowska:

(…) bardzo zasłużyła się dla szkoły. Wraz z mężem ocaliła w czasie okupacji różne szkolne zbiory, cenne urządzenia gabinetu fizycznego i chemicznego oraz uratowała szkołę od pożaru. Jej mąż przypłacił to nawet życiem, bo aresztowany przez Niemców zginął w obozie.
źródło: Pixabay.com
Jednak tę panią wiele pokoleń uczniów zapamiętało najlepiej, a wśród nich - pisząca te słowa. Oto woźna z Elementarza Mariana Falskiego:

Do okienka małej Brońci już zagląda ranne słońce. Promień słońca z okna pada wprost na buzię Brońci. Jest już późno. Wstań już, Brońciu. Ale Brońca śpi. Późno spać się położyła. Bo za długo się bawiła. Kto to taki? - Pani woźna. Ojej, jaka mina groźna. Sień zamiotła i spogląda, kto to się na lekcje spóźnia. W kącie sieni Brońcia stoi. Tak się groźnej woźnej boi. Ale dobra pani woźna wcale nie jest taka groźna.


Bez nich nie byłoby szkoły. Wszyscy są potrzebni. Nauczyciele, wychowawcy i uczniowie. Woźni. Pracownicy sekretariatu. Pedagodzy i psychologowie. Wizytatorzy i kuratorzy. Ci, którzy dbają o czystość i bezpieczeństwo. Wszystkim składamy serdeczne gratulacje z okazji Ich Święta!

piątek, 9 października 2020

Książki (nie)zapomniane - Hołd oddany morzu i jego pracownikom

Gdyby Joseph Conrad był poetą, może pisałby jak generał brygady MARIUSZ ZARUSKI (1867-1941). Może, gdyż w twórczości tego drugiego łatwo dostrzec jeszcze silne ślady stylistyki modernistycznej. Muszą być widoczne, bo głównie w tej epoce tworzył. Jednak właśnie on jest uważany za twórcę polskiej marynistyki, bo Conradowi bliżej do literatury angielskiej, którą w podręcznikach reprezentuje. Dwa tomiki Zaruskiego - Sonety morskie i Sonety żeglarskie, z których pochodzi prezentowany wybór - stanowią swoisty hołd oddany morzu i jego pracownikom, ale biografia ich autora jest chyba jeszcze bardziej godna uwagi. Kim był twórca podstaw wychowania morskiego?

Urodzony na Podolu, wykształcony w Kamieńcu Podolskim (gimnazjum) i Odessie (uniwersytet, wydział fizyczno-matematyczny), już w czasie wakacji zaciągał się na statki kursujące na Daleki Wschód. Skazany za przynależność do "Sokoła" i Ligi Narodowej, zabiega - z powodzeniem! - o dalszą możliwość pływania po morzach arktycznych. Kończy nawet szkołę nawigacyjną, uzyskując dyplom szturmana żeglugi wielkiej. Po powrocie z zesłania trafia do krakowskiej... Akademii Sztuk Pięknych, a przeniósłszy się - wraz z żoną - do Zakopanego, zostaje zapalonym taternikiem. Organizuje Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe i publikuje książki o tematyce górskiej. Wstępuje do Związku Strzeleckiego, potem do Legionów, ale w I wojnie światowej walczy jako ułan. Po wojnie zostaje generalnym adiutantem prezydenta. Przechodzi w stan spoczynku w połowie lat 20. I wraca do swej pierwszej miłości. Inicjuje żeglarstwo jachtowe, zostaje komandorem Yacht-Klubu Polskiego, pełni jeszcze kilka innych ważnych funkcji, aż wreszcie - na prośbę harcerzy - zostaje kapitanem jachtu szkolnego "Zawisza Czarny". W czasie wojny trafia do Lwowa, ale umiera w Chersoniu.

Barwna, malownicza postać. Życie burzliwe, pełne zaskakujących zwrotów. I taka właśnie jest też jego poezja. Gdybyśmy mieli znaleźć dominujący temat morskich sonetów, na pewno byłaby nim burza. Animizowana, groźna, ale zawsze możliwa do pokonania:

A morze coraz groźniej chmurzy się i dąsa,
Jak niedźwiedź w głuchej puszczy szukający żeru.

(Burza północna)

Okropne było morze w swym dzikim szaleństwie: (...)
Lecz morze już natenczas ze wstydem, nieznacznie
Swe fale jęło cofać z wichrowej zawiei -
Gdy myśmy jeszcze trwali... Zwycięstwo, zwycięstwo!

(Opowieść)

Jest także tematem m.in. Rybaków, Ogni św. Elma, Jungi, Dziewiątej fali czy sonetu łudząco podobnego do Mickiewiczowej Żeglugi i noszącego taki sam tytuł. Natomiast o ciszy morskiej traktuje Sternik. Danina złożona Młodej Polsce, to nierzadkie porównania wzburzonych wód do niespokojnego ludzkiego serca lub pojawiające się znienacka filozoficzne uogólnienia:

O życie! I ty niesiesz na fal swoich wierzchu
Takie piękne na pozór umysły i serca -
A takie zimne i puste jak owe meduzy!

(Meduzy)

Typowo modernistyczny jest też np. ten fragment:

Posłuchaj, jak szemrzą głębiny,
Jak pluszcze w kryształach kaskada:
O cudach bajecznej krainy
Bezduszny tam głaz opowiada.

(Śpiew morza)

I może wielokierunkowa działalność Zaruskiego oraz jego prozatorskie dokonania przyćmiły nieco twórczość poetycką, jednak warto po nią sięgnąć. Bo jest napisana z miłości do morza. Tak, zaledwie nieliczni (a wśród nich Zaruski) mogą czy mogli szczerze wyznać:

O, znam cię, morze! Kocham cię jak księgę,
Z której wybrani czytać tylko mogą.

(Apostrofa)
Zaruski Mariusz, Sonety morskie, Gdańsk 1977 (sygnatura: 75695)

poniedziałek, 5 października 2020

Zawrotna kariera kotka na płotku. Na marginesie Światowego Dnia Zwierząt

Piszemy o nim niemal co roku, bo to wdzięczny temat. Światowy Dzień  Zwierząt przypadł właśnie wczoraj. Dwa lata temu było głównie o psach (TUTAJ). Teraz będzie o kotku.

Wlazł kotek na płotek uchodzi za przyśpiewkę taneczną o folklorystycznym rodowodzie. Oskar Kolberg zanotował ją ze słyszenia i opublikował wraz z nutami w Pieśniach ludu polskiego (Warszawa 1857). Tekst brzmiał tak:

Wlazł kotek na plotek i mruga,
Piękna to piosneczka, niedługa.
Wlazł kurek na murek i pieje,
Niech się nikt z tych piosnek nie śmieje.

Początkowy dystych zainspirował Władysława Syrokomlę do napisania uroczego wiersza O kotku, do którego melodię stworzył mało znany kompozytor, Wiktor Każyński, i wydał w Śpiewniku (Petersburg, 1854-1853). Z czasem okazało się, że ten utworek stał się najbardziej znanym dziełem trzeciorzędnego muzyka. Tekst Syrokomli był dość długi:

Wlazł kotek na plotek i mruga,
Piękna to piosenka, niedługa.
My temu chytremu kotkowi
I sami odmrugnąć gotowi,
A żaden nic zgadnie, nie zoczy,
Co sobie powiemy przez oczy.
W tym sekret, w tym cala zasługa -
Wlazł kotek na plotek i mruga.
Ej, kotku, ty kotku, filucie,
Czy mruga w twych oczach uczucie,
Czy zdrada głęboka i słodka?
Zwyczajnie, jak w oczach u kotka!
Nie pytam, czy szczerze, nieszczerze,
Ja zawsze kotkowi uwierzę
I wzajem odmrugnę tak ładnie,
że kotek nic wcale nie zgadnie.
W tym sekret, w tym cala zasługa -
Wlaz1 kotek na płotek i mruga.
A kiedy kotkowym zwyczajem
Zawiedziem i zdradzim się wzajem,
Niech żaden się o to nie żali,
Bo myśmy oboje mrugali.
Na zręczne mruganie z ukradka
Nikogo nic znajdziesz za świadka;
Kto widział, nic odgadł, co znaczy,
Bo coraz mrugamy inaczej.
W tym sekret, w tym cala zasługa -
Wlazł kotek na plotek i mruga.


Piosenka zainspirowała Antoniego Kolankowskiego, który napisał podobny tekst i ogłosił w czasopiśmie „Kłosy" (1869 r.). Oto początek:

Wlazł kotek na plotek i mruga:
Piękna to piosenka, niedługa.
Któż tobie, koteczku mój złoty,
Odmrugać by nic miał ochoty?

Duet Władysław Bełza i Bolesław Dembiński (kompozytor) stworzył kolejny wariant, odbiegający treściowo od poprzednich:

Wlazł kotek na płotek i mruga,
Piękna to piosneczka, niedługa.
Nad srebrnym ruczajem u wzgórza,
Gdzie brzoza pochyla się biała,
Zosieńka, prześliczna jak róża,
Na chłopca pod płotkiem mrugała.
(...)

Jednak źródła ludowego tekstu muszą być znacznie wcześniejsze, bo już Ignacy Krasicki umieścił Kotka i płotek w swych Bajkach.

Także późniejsi poeci nie zapomnieli o dziełku. Wyraźnie nawiązują doń np. Fragment  [Na brzegu morza stoi płot / na płocie czarny siedzi kot] Stanisława Wyspiańskiego, Srebrne i czarne koty Jana Lechonia, Oktostych o kotku Jarosława Iwaszkiewicza. Kotek, który wlazł na płotek, zrobił w polskiej literaturze zawrotną karierę.
Ps. Pełna historia wierszyka (wraz z całymi wariantami tekstu) została opowiedziana przez Romana Kaletę w Sensacjach z dawnych lat, wyd. 2 udoskonalone i poszerzone, Wrocław 1980, s. 474-480 (sygnatura: 92211)

piątek, 2 października 2020

Nowości książkowe w naszych zbiorach

Oto wybrane nowości z ostatnich tygodni:

Łukasz Albański, Społeczno-pedagogiczne i kulturowe konteksty migracji dzieci. Między globalnym wykluczeniem a walką o godność, Kraków 2020. ISBN 9788380957725 (sygnatury: 179920, cz LXIII-7/9)

Całość obejmuje dziewięć rozdziałów (z podrozdziałami): Przywiązanie i przynależność jako dwa fundamenty myślenia o dzieciństwie,  Dziecko jako aktor społeczny, Dziecko jako migrant, Obywatelstwo dziecka, Samodzielnie migrujące osoby małoletnie: wiktymizacja i zagrożenie wykluczeniem,  Szkoła jako przestrzeń przynależności i wykluczenia ,  Adopcja międzynarodowa, usługi reprodukcyjne i handel dziećmi, Meandry sprawiedliwości społecznej: dzieci żołnierze, Śmierć małego migranta.        

Kuczyńska-Kwapisz Jadwiga, Dycht Marzena, Śmiechowska-Petrovskij Emilia (red. Nauk.), Kluczowe zagadnienia tyflopedagogiki i nauk pokrewnych, Kraków 2020. ISBN 9788380958418 (sygnatury: 179907, cz LXIII-2/1 c)

Książka podzielona na dwie części: Historyczne i aksjologiczne zagadnienia tyflopedagogiki oraz Edukacja, rehabilitacja i terapia osób niewidomych i słabowidzących w biegu życia. W części pierwszej znajdują się prace: Poglądy Matki Elżbiety Róży Czackiej na rehabilitację, kształcenie i wychowanie osób z niepełnosprawnością narządu wzroku w kontekście współczesnych oczekiwań (Jadwiga Kuczyńska-Kwapisz), Wychowanie społeczne Kardynała Stefana Wyszyńskiego i jego związki z osobami niewidomymi (Stanisław Chrobak), Człowiek wobec cierpienia. Perspektywa pedagogiczna (Jan Niewęgłowski). W części drugiej znajdują się: Edukacja z prawdziwego zdarzenia - szkoły ogólnodostępne „dobrze” przygotowane na kształcenie niewidomych i słabowidzących (możliwa perspektywa przyszłości)  (Marzenna Zaorska), DOBRY POCZĄTEK, czyli warunki prawidłowej organizacji wczesnego wspomagania rozwoju małego dziecka z niepełnosprawnością wzroku  (Agnieszka Wdówik), Koncepcja adaptacji narzędzi diagnostycznych do całościowej oceny funkcjonowania dzieci i młodzieży z uszkodzonym wzrokiem w obszarze osobowościowym i emocjonalno-społecznym  (Emilia Śmiechowska-Petrovskij), Czytać czy nie czytać. Opinie i preferencje niewidomych adolescentów na temat pisma Braille’a - badania pilotażowe   (Małgorzata Paplińska), Terapie regeneracyjne z zastosowaniem komórek macierzystych w okulistyce (Anna Nagańska, Anna Sarnowska), Rehabilitacja wzroku a specyfika potrzeb rehabilitacyjnych i edukacyjnych osób słabowidzących w różnym wieku  (Marzena Dycht), Mobilność osób niewidomych i słabowidzących jako problem interdyscyplinarny, wyzwanie dla profesjonalistów z odniesieniem do przykładów z własnej praktyki (Jadwiga Kuczyńska-Kwapisz, Jacek Kwapisz), Wsparcie dorosłych osób z niepełnosprawnością wzroku w zakresie rozwijania orientacji w przestrzeni i samodzielnego przemieszczania się oraz czynności życia codziennego na przykładzie działalności organizacji pozarządowych  (Małgorzata Walkiewicz-Krutak), Rehabilitacja niewidomych osób w starszym wieku  ( Marlena Kilian).   

Karina Leksy, Młodzież we współczesnej przestrzeni społeczno-kulturowej. Wybrane aspekty zdrowotne i pedagogiczne, Warszawa 2020. ISBN 9788380855489 (sygnatury: 179925, cz LV-1/32 a)

Książka składa się z ośmiu rozdziałów: Zdrowotne konsekwencje przemian społeczno-kulturowych w zglobalizowanym świecie, Globalny nastolatek wobec wartości, W sidłach konsumpcji - znaczenie mody i konsumpcji dla zdrowia i jakości życia młodego pokolenia, Nowe media a styl i jakość życia współczesnych nastolatków, Pokolenie „lubię to”, czyli ekshibicjonizm społeczny w wirtualnym świecie, Somatyzacja tożsamości - konsekwencje psychospołeczne i zdrowotne, Seksualizacja kultury współczesnej - znaczenie dla funkcjonowania młodzieży, Zdrowie, kształcenie i wychowanie (pop)nastolatków - perspektywa edukacyjna.
Marek Łukasiewicz, Następstwa braku bezpieczeństwa w pracy resocjalizacyjnej z nieletnimi, Warszawa 2020. ISBN 9788380852938 (sygnatury: 179912, cz LXIII-5/10 a)


Główne rozdziały: Polski system resocjalizacji nieletnich, Bezpieczeństwo w procesie resocjalizacji nieletnich, Funkcjonowanie zawodowe pedagoga resocjalizacji w następstwie sytuacji zagrożenia i/lub utraty bezpieczeństwa - założenia teoretyczne, Założenia metodologiczne części badawczej, Wybrane aspekty funkcjonowania zawodowego pedagoga resocjalizacji w następstwie sytuacji zagrożenia i/lub utraty bezpieczeństwa w świetle przeprowadzonych badań.
Aleksander Piecuch, Media cyfrowe wspierające procesy dydaktyczne, Rzeszów 2020. ISBN 9788379966950 (sygnatury: 179909, cz LIV-6/7)


Pozycja dwuczęściowa. W pierwszej (Media cyfrowe w edukacji) omówiono Techniczne środki wsparcia dla procesów uczenia się i nauczania oraz Internet i jego technologie w szkole. W części drugiej (Technologie bliskiej przyszłości) przedstawiono: Technologie inżynierii wiedzy, Teleedukację i Edukację wirtualną.

Iwona Tomas, Zajęcia plastyczne w aktualizowaniu potencjalności twórczej dzieci. Eksperymentalny program zajęć plastycznych inspirowanych wybranymi współczesnymi nurtami w sztuce wizualnej, Toruń 2020. ISBN 9788381801997 (sygnatury: 179924, cz B XII-4/38)

Sprawozdanie z działań eksperymentalnych w szkole podstawowej na Górnym Śląsku. Prezentacja zagadnień dotyczących twórczości i sztuki współczesnej oraz programu oryginalnych zajęć plastycznych. Podsumowanie wyników badań nad wpływem przeprowadzonych zajęć na myślenie dywergencyjne, postawy twórcze i wyobraźnię oraz dzieci w wieku wczesnoszkolnym. W aneksie znajdują się m.in. często poszukiwane dokumenty: Arkusz Skali Semantycznej Oceny Dzieła Twórczego, klucz do zmodyfikowanego Kwestionariusza KANH, Zmodyfikowany kwestionariusz badań postaw nonkonformizmu, konformizmu oraz zachowań algorytmicznych i heurystycznych (Kwestionariusz KANH-1 Stanisława Popka).