"Bo dziecinadą nazywają często ludzie i te rzeczy, z których już wyrośli, i często te rzeczy, do których jeszcze nie dorośli". Marzenia a rzeczywistość. Tęsknota za prawdą i ponawiane przez wieki pytanie: Co to jest prawda?” Oto refleksyjny dramat (komedia?) „Żeglarz” JERZEGO SZANIAWSKIEGO (1886-1970).
Portowe miasto. Zapewne niemałe, bo jest tu uniwersytet i siedziba admiralicji. Zbliża się pięćdziesiąta rocznica bohaterskiej śmierci lokalnego bohatera, kapitana Nuta. Władze planują odsłonięcie jego pomnika i muzealną ekspozycję. Rzeźbiarz już tworzy podobiznę, ogłasza się zbiórkę pamiątek po zmarłym. I tu jest problem, bo ich po prostu… brak. Nie istnieje nawet wiarygodna fotografia, a każdy z nielicznych znajomych inaczej go charakteryzuje.
W pracowni Rzeźbiarza spotykają się siostra artysty, Med, miejscowi notable, a wkrótce dołącza do nich Jan – narzeczony dziewczyny. Właśnie wrócił z trwającej półtora roku podróży. Szukał śladów po kapitanie. I znalazł, ale nie takie, jakich się spodziewano. Z demaskatorskim zapałem ujawnia „prawdę”. Listy Nuta do Lady Peppilton – istniejące tylko w odpisach i świadczące o romantycznej miłości – to fałsz. Wcale ich nie było. Jedyny świadek, Stary Marynarz, sprowadzony przez Jana, twierdzi, że kapitan – rzekomo nie chcąc oddać statku wrogom - nie podpalił go i na nim nie zginął. W rzeczywistości ogień powstał przez nieuwagę jednego z członków załogi, który zasnął z fajką w składzie bawełny. Gdy pożar się rozprzestrzeniał, kapitan uciekł razem z załogą.
Zebrani nie chcą słuchać tych rewelacji. Jeden po drugim wychodzą, uprzednio usiłując usprawiedliwić nieheroiczne czyny swojego bohatera. Rzeźbiarz myśli podobnie. Zwraca się do Jana: "Kiedyś tu wszedł - toś powiedział – „To jest kapitan Nut". Skąd poznałeś, że to on? Zobaczyłeś (...) takiego, jakiego widziałem ja. Więc... może był taki, jak ten". Ale Jan nie daje za wygraną. Co więcej, znajduje sojusznika w Wydawcy, który kusi pieniędzmi za demistyfikującą książkę: "zarobimy dobrze, bo to ludzie kupią... A kupią dlatego, bo (...) lubią, gdy się bliźniego z imieniem i nazwiskiem obniży". Jan się waha. Po raz pierwszy nie ma pewności, czy dobrze czyni. Wstrzymuje się z decyzją.
I oto nadchodzi drugi kusiciel: Paweł Szmidt. Dopowiada, że Nut handlował opium, by wreszcie ujawnić, że sam jest kapitanem, a jednocześnie… dziadkiem Jana. Wyjaśnia sprawę rzekomych listów do Lady Peppilton ("nie piękne listy mówią o pięknej miłości"). Jan rzeczywiście nie przypomina sobie sytuacji, by babka źle mówiła o Pawle. Co więcej, mężczyzna zgromadził niezły majątek i chce go przekazać wnukowi. Przestaje mu też zależeć na tym, czy ten ujawni informacje zgromadzone w toku poszukiwań.
Następuje uroczysty dzień odsłonięcia pomnika. Czy w Janie zwycięży duch „prawdy” (jak ją rozumie), czy tęsknota za ideałem? Czy jego „prawda” nie okaże się zbyt mała wobec Legendy?
W interpretacjach dramatu często powtarza się, że człowiek potrzebuje mitu. Trudno się z nimi zgodzić. Przeczą im słowa Wydawcy. Raczej jest to utwór o zapalczywym młodzieńcu, widzącym świat w czarno-białych barwach, który wreszcie zrozumiał, że nikt nie zna całej prawdy o człowieku. Często myślimy, że ten drugi jest gorszy. A co, jeśli jest lepszy?
Tego autora: "Adwokat i róże" (TUTAJ), "Kowal, pieniądze i gwiazdy" (TUTAJ), "Most" (TUTAJ).
Jerzy Szaniawski, Żeglarz. Komedia w trzech aktach, Kraków 1958 (sygn. 130279). Także kilka innych wydań.
piątek, 30 maja 2025
Książki (nie)zapomniane - Nikt nie zna całej prawdy o człowieku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz