piątek, 12 października 2018

Książki (nie)zapomniane - Robinsonowie Północy

Autor tych dwóch książek, FRANTIŠEK BĚHOUNEK (1898-1973), to nie tylko literat, ale również fizyk i podróżnik. Pierwsza jest relacją z tragicznej wyprawy do Bieguna Północnego, której był uczestnikiem. Druga - powieścią przeznaczoną (nie tylko) dla młodzieży.

Rozbitkowie ma Morzu Polarnym. Generał Umberto Nobile, opromieniony sławą udanego lotu (wraz z Roaldem Amundsenem) z Europy do Ameryki nad Biegunem Północnym, po którym w sposób niehonorowy potraktował Norwega i stał się jego nieprzyjacielem, postanowił zorganizować włoską wyprawę na biegun. 23 maja 1928 roku na sterowcu "Italia" wystartowali wybitni naukowcy i doświadczeni polarnicy. Następnego dnia dotarli do celu, ale warunki atmosferyczne nie pozwoliły im na lądowanie. Wśród wzmagającej się śnieżycy zawrócili na południe, by niebawem niebezpiecznie obniżyć lot i uderzyć w lód. Dziesięciu mężczyzn upadło na krę (jeden z nich zginął), pozostałych sześciu wiatr porwał w nieznane. Dowódca i główny mechanik odnieśli ciężkie obrażenia, pozostali - lżejsze. Towarzyszący im piesek wyszedł z katastrofy bez uszczerbku. Szczęściem w nieszczęściu było ocalenie najbardziej potrzebnych sprzętów (broni, namiotu, odzieży) i żywności. 
sterowiec "Italia", fot. z książki, wyd. Katowice 1974
Czas mijał. Wreszcie pojawił się ryzykowny pomysł podzielenia rozbitków i zorganizowania pieszej wędrówki jednej grupy w celu poszukania pomocy. Szwedzki podróżnik, Finn Malmgren, zabrał w drogę dwóch Włochów - Zappiego i Mariano. Gdy po wielu dniach dostrzegł ich radziecki lodołamacz "Krasin", Malmgren nie żył, pozostawiony, już umierający - ponoć na własne życzenie - wśród lodów. Zappi kłamał, nieustannie zmieniając wersje dotyczące jego ostatnich chwil, a Mariano zdawkowo je potwierdzał lub... milczał. Nikt nigdy nie dowiedział się, co tam się naprawdę wydarzyło.

Pozostali na krze także zostali uratowani przez załogę "Krasina". Nobile zaprzeczył zasadzie, że kapitan schodzi (tutaj: z lodu) ostatni - i wyewakuował się jako pierwszy. Ale prędzej na pomoc wyruszył mu Amundsen, którego bardzo nieuczciwie potraktował w trakcie i po wyprawie sprzed dwóch lat. Norweg z(a)ginął lecąc mu na ratunek... Nigdy nie odnaleziono jego ciała. Podobnie jak sześciu pasażerów "Italii", którzy odfrunęli odciążonym sterowcem w tamtym tragicznym dniu.

Ślady wśród lodów. Powieść dla młodzieży. Z wyżej zaprezentowanym dokumentem łączy ją chyba głównie... pies, który tu także wychodzi bez szwanku z katastrofy. Ale po kolei...

Jenik Benda, nastolatek, stracił ojca na morzu. Wracając - wraz z matką i siostrą - z jego pogrzebu, już marzy o dalekich podróżach. I w nocy, nie zważając na cierpienie mamy - wdowy i jej obawy, ucieka z domu i zaciąga się na statek wielorybniczy. "Isbjörnem" dowodzi tata jego przyjaciela, Finna, który też z nimi płynie. Wraz z doświadczonymi wielorybnikami, zmierzającymi do Ziemi Franciszka Józefa, chłopcy uczą się życia na morzu, co im się niebawem przyda. Załoga przeżywa liczne przygody - spotkania z wężem morskim i fokami, polowania, wycieczki po lodzie. Jednak pewnego dnia, zupełnie nieoczekiwanie, załamująca się góra lodowa upada na krę, do której zacumowano szkuner. Wzmagający się wiatr i wstrząsy, wreszcie zawieja, dopełniają dzieła spustoszenia. Statek ginie chłopcom z oczu. Zostają sami na krze...

Na szczęście mają namiot. Ale odtąd muszą radzić sobie we dwójkę (nie licząc psa). Czekają ich choroby, niepogody, długie godziny wędrówki w nieznane, groźne niedźwiedzie, głód. Przekonani, że wielorybnicy nie żyją, muszą wydorośleć. Ale dokąd się skierować po ratunek?

Czy chłopcy znaleźli pomoc? Co stało się z załogą szkunera? Znając reguły powieści dla młodzieży, możemy domyślić się zakończenia...

Běhounek František, Rozbitkowie ma Morzu Polarnym, tł. Jadwiga Bułakowska, Katowice, 1974 (sygnatura: 63698)
Běhounek František, Ślady wśród lodów, tł. Jadwiga Bułakowska, Katowice, 1986 (sygnatura: 113895)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz