Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kulinaria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kulinaria. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 19 lutego 2024

Frazeologiczne smakołyki

Kochamy język ojczysty? Lubimy zjeść coś smacznego? To da się pogodzić. Z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego (21 lutego) przypomnijmy niektóre związki frazeologiczne związane z różnymi grupami żywności. A jeśli ktoś przy okazji zgłodnieje, to... bardzo dobrze! A przy okazji: Agatha Christie od kuchni – TUTAJ i TUTAJ, Kulinarne podróże przez stulecia – TUTAJ, Uczta biesiada, impreza w literaturze – TUTAJ.

Desery, słodycze, ciasta

Ciacho (przystojny mężczyzna); Co ma piernik do wiatraka (brak związku między sprawami); Cukierkowy (czułostkowy, przesłodzony); Czekolada (przen. osoba bardzo opalona); Doznać (zakosztować) słodyczy (doświadczyć dobrobytu); Dziesiąta woda po kisielu (daleki krewny); Jak pączek w maśle (wygodnie, dostatnio, bez trosk); Leżeć plackiem (leżeć płasko); Masz babo placek (wykrzyknienie stanowiące reakcję na kłopotliwą, zaskakującą sytuację); Miodowy miesiąc (pierwszy miesiąc po ślubie); Nie jesteś z cukru (nie zaszkodzi ci przebywanie na dworze podczas deszczu); Robić do kogoś słodkie oczy (wdzięczyć się, kokietować); Rosnąć jak na drożdżach (rosnąć bardzo szybko); Słodka idiotka (kobieta atrakcyjna fizycznie, ale niezbyt inteligentna); Słodka tajemnica (coś, co jest sprawą starannie ukrywaną przez kogoś, kto nie chce tego ujawnić innym, mimo że nie jest to nic wstydliwego); Słodki ciężar (1/ ciąża; 2/ Chrystusowe jarzmo, brzemię - pochodzenie biblijne - Mt 11, 28-30); Słodkie lenistwo (miłe próżnowanie; odpoczywanie bez żadnych wyrzutów, że powinno się w tym czasie coś robić); Słodkie życie (życie bez materialnych trosk); Spijać miód (zbierać to, co najlepsze; osiągać korzyść); Stary piernik (bardzo stary mężczyzna).

Kasze, produkty mączne (poza ciastami)

Bułka z masłem (łatwizna); Być z jednej mąki (być takim samym jak ktoś inny); Chleb powszedni (rzecz zwyczajna); Ciepłe kluchy (człowiek niezaradny, piecuch); Głupi jak czwarta mąka (bardzo głupi); Kaszka z mlekiem (łatwizna); Manna z nieba (coś przychodzącego bez trudu - pochodzenie biblijne - Wj 16, 1-6, 12-18); Mieć pewny kawałek chleba (mieć zapewnione utrzymanie); Nawijać makaron na uszy (opowiadać bzdury); Nie dać się zjeść w kaszy (dać sobie radę); Nie dać sobie w kaszę dmuchać (być zaradnym, pewnym siebie); Odjąć komuś chleb od ust (pozbawić środków utrzymania); Płakać nad rozlanym mlekiem (żałować czegoś daremnie); Sprzedaje się jak ciepłe bułeczki (bardzo dobrze się sprzedaje); Witać chlebem i solą (witać gościnnie, szczerze); Z niejednego pieca chleb jadł (obyty, doświadczony); Z tej mąki chleba nie będzie (ta osoba nie spełni pokładanych w niej nadziei); Żyć o chlebie i wodzie (1/ marnie się odżywiać; 2/ pościć).
Chleb w tekstach kultury - TUTAJ i TUTAJ.

Mięso

Flaki z olejem (coś bardzo nudnego); Narobić bigosu (wywołać zamieszanie); Nie dla psa kiełbasa (coś nieosiągalnego dla kogoś; ktoś na coś nie zasługuje); Odgrzewany kotlet (coś dawnego, co jest przedstawiane jako nowe); Rzucać mięsem (kląć); Trząść się jak galareta (drżeć ze strachu, zimna); Upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu (załatwić dwie sprawy przy jednej okazji); Zalać sadła za skórę (dokuczyć).
Ryby „przedstawimy” w grudniu.

Nabiał

Jajko Kolumba (łatwe rozwiązanie problemu z pozoru trudnego); Kraina mlekiem i miodem płynąca (kraina dostatku, dobrobytu); Kura znosząca złote jajka (źródło łatwych korzyści); Mieć mleko pod nosem (być bardzo młodym, niedojrzałym); Obchodzić się jak z malowanym jajkiem (obchodzić się delikatnie); Płacz nad rozlanym mlekiem (co się stało, to się nie odstanie); Ptasie mle(cz)ko (coś wykwintnego, wyszukanego); Śmiać się jak głupi do sera (śmiać się bez powodu, bezmyślnie); Wyssać z mlekiem matki (posiadać jakąś cechę od urodzenia).

Napoje, trunki, używki

Mała czarna (mała filiżanka kawy bez mleka, śmietanki); Małe piwo (coś łatwego); Nawarzyć sobie piwa (wpaść w kłopoty); Nie wylewać za kołnierz (upijać się); Wróżyć z  fusów (przewidywać coś na podstawie niepewnych przesłanek); Wyłożyć kawę na ławę (powiedzieć wprost); Wysuszyć butelkę (wypić butelkę alkoholu).
Woda – zob. TUTAJ.

Przyprawy

Być solą w oku (przeszkadzać, drażnić); Gdzie pieprz rośnie (bardzo daleko); Na słoną wodę nie zarobić (bardzo mało zarobić); Musztarda po obiedzie (rzecz wykonana za późno); Pieprzny (nieprzyzwoity); Sól ziemi (najwartościowsi ludzie); Zamienić się w słup soli (oniemieć - pochodzenie biblijne – Rdz 19, 26); Zjeść z kimś beczkę soli (długo się znać).

Tłuszcze

Dolać oliwy do ognia (podsycić niechęć, spór); Jak po maśle (bez trudu); Kto smaruje, ten jedzie (kto daje łapówki, wszystko załatwi); Masło maślane (zbędne powtórzenie - pleonazm); Mieć olej w głowie (być roztropnym, rozsądnym); Oliwa na wierzch wypływa, oliwa sprawiedliwa (prawda zawsze wychodzi na jaw); Robić maślane oczy (patrzeć zakochanym, zamglonym wzrokiem); Śmietanka towarzyska (elita); Wlać oleju do głowy (pouczyć).

Warzywa, owoce, bakalie

Amator kwaśnych jabłek (osoba mająca wyszukane zachcianki); Ananas (gagatek, ladaco); Bananowa młodzież (bogata młodzież prowadząca „imprezowy” tryb życia); Cicho jak makiem zasiał (bardzo cicho); Czerwony jak burak (zarumieniony); Dziewczyna jak malina (rumiana, dorodna dziewczyna); Figa z makiem (nic z tego!); Groch z kapustą (galimatias, pomieszanie); Grochem o ścianę (mówić, nie będąc słuchanym; daremnie przekonywać, upominać); Gruszki na wierzbie (coś nierealnego); Jabłko niezgody (przyczyna sporu - pochodzenie mitologiczne); Jak grzyby po deszczu (bardzo szybko); Kapuściana głowa (ktoś niezbyt mądry); Każdy sobie rzepkę skrobie (brak współpracy); Kokosy (intratny interes); Metoda kija i marchewki (naprzemienne nagradzanie i karani); Ni z gruszki ni z pietruszki (niespodziewanie; bez logicznego związku); Niebieskie migdały (mrzonka); Pokazać figę (zlekceważyć); Radosny jak szczypiorek na wiosnę (zadowolony); Sezon ogórkowy (letni zastój, czas bez znaczących wydarzeń); Sprać na kwaśne jabłko (dotkliwie pobić); Stary grzyb (bardzo stary mężczyzna); Śliwka pod okiem, na czole (podbite oko, guz); Trele morele (bzdury); Twardy orzech do zgryzienia (duży problem); Ubrać się na cebulkę (włożyć kilka warstw odzieży); Wpaść jak śliwka w kompot (zostać przyłapanym na niezręcznej sytuacji); Wpuszczać w maliny (oszukać); Wycisnąć jak cytrynę (bezwzględnie, cynicznie wykorzystać); Zadać bobu (dokuczyć); Zakazany owoc (coś niedozwolonego, ale kuszącego); Zdrów jak rzepa (bardzo zdrowy).

Zupy, sosy

Być nie w sosie (mieć zły humor); Czarna polewka (odmowa ręki córki); Dwa grzyby w barszcz (dwie rzeczy, gdy potrzeba jednej); Lać się żurem (ośmieszać się); Kisić się we własnym sosie (przebywać stale w tym samym kręgu ludzi, spraw); Rozebrać się do rosołu (rozebrać się do naga); Tani jak barszcz (bardzo tani).

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Kulinarne podróże przez stulecia. Kuchnia, gościnność, ucztowanie w artykułach z czasopism

Pamiętamy Misia Stanisława Barei, prawda? I scenę w barze mlecznym, w którym sztućce były połączone łańcuchami, a talerze - przykręcone do stołów. Taka prewencja przed ewentualną kradzieżą. Pamiętam coś podobnego ze studenckich czasów. Łyżkę przywiązaną sznurkiem, zawieszonym na haczyku w bufetowym okienku. Obok niej - w polu widzenia sprzedającej - stała "cukierniczka". Studenci mogli wsypać cukier do podanej herbaty tylko tą jedną łyżką. Niektórzy - odruchowo - oblizali ją po zamieszaniu w szklance. Naprawdę! Około południa była oblepiona cukrem jak okrągły brzuszek pandy. Poniżej zaproponujemy do przeczytania artykuł o kuchni w PRL-u. Ale nie tylko. Ułożyłyśmy przegląd w miarę chronologicznie. Zatem... udajmy się w podróż.
Źródło
Węcowski Marek, Kyliks i kulawka, czyli pijaństwo sportowe starożytnych Greków, "Mówią Wieki" 2010, nr 10, s. 10-13

Sympozjon (dosł. Wspólne picie) to całonocna alkoholowa biesiada greckich arystokratów epoki archaicznej i klasycznej. Niemal zawsze pili oni wino mocno rozcieńczone wodą, ale pili go naraz bardzo dużo.
Skoro już wiemy, co to było (jest?) sympozjum (nie mylić ze współczesnym znaczeniem!), warto przeczytać o „drugim dnie” nieumiarkowanej popijawy, którą niezwykle trudno pogodzić z klasycznym ideałem równowagi ducha.
Źródło
Kowalewski Krzysztof, Słodko-kwaśne średniowiecze, "Mówią Wieki" 2009, nr 12, s. 30-35

Dla jednych kuchnia średniowieczna pozostaje synonimem niezdrowego prostactwa, dla drugich stanowi prefigurację organic foods. W rzeczywistości średniowieczne dania trafiające na pańskie – monarsze, możnowładcze i patrycjuszowskie – stoły dziś najprędzej polubiliby amatorzy ulicznych garkuchni prowadzonych przez wietnamskich emigrantów.

Najnowsze badania nad kuchnią ludzi bogatych tamtej epoki wskazują na nikły udział tłuszczów i czerwonego mięsa (i to raczej gotowanego lub duszonego, a nie smażonego), za to sporo świeżych ryb, podawanych ze względu na liczne posty. W tej kuchni ponadto dużo było nabiału, gotowanych jarzyn i roślin strączkowych oraz polnych i leśnych ziół. Jednak to, co dziś budzi uznanie, stanowi dominacja produktów zbożowych: prosa, żyta, jęczmienia, owsa, pszenicy, orkiszu, a od XIV wieku – także gryki. Po prostu: zdrowa żywność!
Źródło
Sadurska Bożena, Sklepy cynamonowe, apteki marcepanowe, „Mówią Wieki” 2014, nr 2, s. 44-45

W dawnych aptekach można było znaleźć produkty, których dzisiaj szukamy na półkach w sklepach spożywczych. Wśród nich honorowe miejsce zajmował pachnący smakołyk – marcepan.

Już w starożytnej Grecji pojawiły się terminy pharmakopoles (sprzedający leki), pokrewny dzisiejszemu farmaceucie, oraz apotheke. To drugie oznaczało miejsce przechowywania, spiżarnię i… skład wina. W średniowieczu „apteka” była równoznaczna ze „sklepem”, ponieważ składniki leków były jednocześnie produktami kuchennymi. A jak doszło do rozdzielenia ich funkcji? O tym przeczytamy w artykule.
Źródło
Bikont Piotr, Makłowicz Robert, Co nam zostało z tamtych wieków, "rozm. przepr. Bogdan Borucki, "Mówią Wieki" 2009, nr 12, s. 10-13

Kuchnia jest elementem kultury i zainteresowanie nią jest zainteresowaniem kulturą w szerszym kontekście (P. Bikont). Kuchnia odróżnia człowieka od wszystkich innych istot, które muszą jeść, żeby przeżyć. Nie jest to wyłącznie zaspokajanie głodu. Człowiek uczynił z jedzenia swego rodzaju przeżycie i doświadczenie (R. Makłowicz).

Piotr Bikont (reżyser teatralny, autor filmów dokumentalnych, performer, publicysta, koneser kulinarny) i Robert Makłowicz (z wykształcenia historyk, także dziennikarz, publicysta, krytyk kulinarny) rozmawiają o kuchni staropolskiej. Kto czytał lub słuchał tych panów, ten wie, że także tu będzie mnóstwo interesujących faktów, sporo ciekawostek i trochę humoru.
Meyzie Philippe, Między ustami a brzegiem talerza, przeł. Ewa Kucińska, " Mówią Wieki" 2012, nr 9, s. 32-37

W przestrzeni miejskiej czasów nowożytnych istnieje wiele miejsc oferujących pokarmy w zależności od okazji bądź możliwości finansowych.

Gospody, zajazdy, oberże, jadłodajnie, bary, punkty gastronomiczne… Ich usytuowanie, oferta, społeczne funkcje oraz rola w przemianach europejskich zwyczajów żywieniowych i wymianie kulturowej między narodami.
Źródło
Laloux Ludovic, Czy historia może być smaczna?, tł. i red. Beata Wiśniewska, Joanna Orzeł, "Wiadomości Historyczne" 2011, nr 1, s. 5-10

I pomyśleć, że są takie kraje, w których historia po prostu smakuje…

A w którym państwie smakuje szczególnie? Spójrzmy na nazwisko autora! Oczywiście, mowa w nim przede wszystkim o Francji. Na przykład: w jaki sposób rewolucja przemysłowa wpłynęła na sektor rolno-spożywczy? Kto chce się dowiedzieć, z pewnością przeczyta.
Źródło
Kochanowski Jerzy, Żółte firanki, "Pamięć.pl" 2014, nr 1, s. 50-51

Nie wiadomo, czy wszystkie istniejące w latach 1945-1956 „sklepy specjalne” miały w witrynach rzeczywiście żółte firanki. Taka nazwa jednak skutecznie do nich przylgnęła i przyjęła się zarówno w potocznej, jak i literackiej polszczyźnie. Z pewnością były to zasłony gęste, dobrze chroniące przed wzrokiem ludzi ulicy.

Niektórzy wysocy rangą funkcjonariusze ówczesnej Polski mieli własne kanały zaopatrzenia. Nazywały się „konsumy”. W ich skład wchodziły nie tylko sklepy, lecz także zakłady produkcyjne i majątki rolne. Początkowo dostarczały materiałów podstawowych, i to po niskich cenach urzędowych. Z czasem można było w nich nabyć głównie materiały luksusowe. One same były podzielone na kilka kategorii. Jeden z nich, chociaż już nie elitarny, istnieje do dziś…
Źródło
Garlicki Andrzej, Przygody kulinarne w PRL, " Mówią Wieki" 2012, nr 11, s. 46-51

Wszystkie [bary mleczne] były zorganizowane wedle tych samych zasad. Najpierw w kasie płaciło się za zamówione potrawy, potem kwitek wręczało się przez kuchenne okienko i otrzymywało posiłek. Samoobsługa znacznie obniżała koszty. W barach mlecznych można było zjeść pierogi, naleśniki, kluski, kopytka i różnego rodzaju warzywa. Było zawsze kilka zup do wyboru, a na deser kompot lub budyń. Mięsa początkowo nie było w żadnej postaci, później, już za Gomułki, pojawiły się podroby, a nawet kotlety mielone i zrazy.

Bary mleczne to niejako „wizytówka” kulinarnego oblicza PRL. Ale nie wymysł tej epoki. Tradycja spożywania śniadań w mleczarniach sięgała jeszcze XIX wieku. Jadał w nich na przykład twórca Proletariatu, Ludwik Waryński. Pewnego dnia zapomniał w nich… paczki z „wywrotowymi” ulotkami. Właściciel ją rozpakował, powiadomił policję, a konspirator niebawem trafił za kratki. Świetnie napisany artykuł. „Kopalnia” informacji. Sporo ciekawostek.
Źródło
Grelewska Anna, Jak balowano, jak balujemy, "Przyroda Polska" 2012, nr 1, dodatek: Natura i Zdrowie, s. 2-3

Karnawał to tradycja stara, inaczej jest z sylwestrem. Jeszcze w XIX wieku sylwestrowych balów nie urządzano, wieczór i noc sylwestrową spędzano na ogół w wąskim gronie rodzinnym, bądź najbliższych przyjaciół i sąsiadów. Przygotowywano kolację, grano w karty.

Chociaż za oknem pora roku już inna, powróćmy do karnawału, gdyż o nim tu mowa. Zwięźle i interesująco przedstawiono związane z tym czasem zwyczaje (także kulinarne) – od średniowiecza po współczesność.
Źródło