Bohaterowie Agathy Christie lubią ucztować (np. w “Godzinie zero”, “Śmierci lorda Edgware'a”, “Śmierci na Nilu”, “Bożym Narodzeniu Herkulesa Poirot”, „Niedzieli na wsi”). Największym smakoszem jest Herkules Piorot. Kolejne urodziny pisarki (15 września) uczcimy nietypowo - kilkoma „kulinarnymi” fragmentami z jej twórczości. Za miesiąc (20 października) przypadnie też kolejny Międzynarodowy Dzień Kucharza. Połączymy te dwie okazje.
Zaczynamy (co oczywiste) od belgijskiego detektywa. Oto spotkanie Poirota i Entwhistle’a w Po pogrzebie (After the Funeral). Omawiają kryminalną sprawę przy suto zastawionym stole:
“Jedli sole veronique, po których następował escalope de veau milanaise poprzedzony poire flambée z lodami. Pili Pouilly Fuissé, następnie Corton i bardzo dobre porto. Poirot, którego nie interesowało porto, sączył Crème de Cacao".
(Przekład własny).
Teraz wizyta inspektora Spence’a u Poirota i rozmowa o morderstwie z Pani McGinty nie żyje (Mrs McGinty's dead):
"Poirot pytał inspektora o napoje: grenadine? Crème de Menthe? Benedictine? Crème de Cacao?...
W tej chwili George wszedł z tacą, na której stała butelka whisky i syfon. "A może pan woli piwo?" szepnął do gościa.
Czerwona twarz inspetora Spence pojaśniała.
"Piwo dla mnie” - powiedział.”
(Przekład własny).
Ten wyjazd z Hastingsem na prowincję był udany pod względem obserwacji, ale nie należał do takich od strony kulinarnej. Nie wszystko było apetyczne w Niemym świadku (Dumb Witness):
“Jedliśmy wspaniałą baraninę, wielkie kawałki wodnistej kapusty i marnie wyglądające ziemniaki. Po nich następowały nijako smakujące duszone owoce z kremem. Po gorgonzoli i kruchym cieście kelner przyniósł dwa kubki wątpliwego płynu nazwanego kawą.”
(Przekład własny).
W Dwudziestu czterech kosach (Four and Twenty Blackbirds) konsumpcja stała się osią wydarzeń:
"- Panowie pewnie będą się ze mnie śmiać - zarumieniła się Molly - ale jeśli dżentelmen przychodzi tu przez dziesięć lat, musi się znać jego upodobania. Nie znosił puddingu z baranim łojem ani jeżyn i nigdy nie widziałam, żeby brał gęstą zupę, a w ten poniedziałek zamówił zaciąganą zupę pomidorową, befsztyk, pudding z cynaderek i placek z jeżynami! Wydawało się, że nie obchodzi go to, co zamówił!
- Wie pani - rzekł Herkules Poirot - uważam, że to niezwykle interesujące."
(Z tomu: Tajemnica gwiazdkowego puddingu, tłum. Krystyna Bockenheim).
Śniadanie inspektora Jappa, Hastingsa i Poirota w wiejskiej gospodzie z Tajemnicy Market Basing (The Market Basing Mystery):
“Jajka na bekonie smakowały wyśmienicie, kawa była trochę gorsza, ale na szczęście gorąca”.
(Z tomu: Wczesne sprawy Poirota, przeł. Anna Rojkowska, Andrzej Milczarz). Sygn. 178438.
Z tego samego tomu pochodzi opowiadanie Jak rosną kwiatki w pani ogródku? (How Does Your Garden Grow?), a w nim taki przykry fragment:
“Paskudna sprawa. Pytanie, kto podał jej strychninę? Musiała ją zażyć krótko przed śmiercią. Najpierw pomyśleliśmy, że dostała truciznę w trakcie obiadu, ale okazuje się, że nie. Mieli zupę z karczochów podaną w wazie, rybę i jabłecznik”.
Oto jeszcze fragment Morderstwa w Orient Expressie (Murder on the Orient Express):
“Przy małym stoliku, wyprostowana niczym struna, siedziała najbrzydsza leciwa dama, jaką kiedykolwiek widział. (…) Właśnie instruowała kelnera wyraźnym i uprzejmym, lecz nieznoszącym sprzeciwu tonem.
- Niech pan będzie tak uprzejmy i zaniesie do mojego przedziału butelkę wody mineralnej i dużą szklankę soku pomarańczowego. Proszę też dopilnować, abym na dzisiejszą kolację dostała kurczę bez sosu i nieco gotowanej ryby.”
(Przeł. Marta Kisiel-Małecka). Sygn. 178318.
Ciąg dalszy - 5 września (w poniedziałek).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz