poniedziałek, 30 października 2023

Chwila zamyślenia (III)

To już trzecia "Chwilę zamyślenia" (zob. TUTAJ i TUTAJ). Przypomnimy w nich kolejnych literatów. Tym razem - piszących głównie w XX wieku. Może ktoś zechce odwiedzić miejsca ich spoczynku?

Stanisław Baliński - Cmentarz Powązkowski - Stare Powązki (Warszawa). Grób symboliczny.
Marian Brandys - Cmentarz leśny (Laski). O „Śladami Stasia i Nel” oraz „Z panem Biegankiem w Abisynii” zob. TUTAJ.
Jerzy Broszkiewicz – Cmentarz Rakowicki (Kraków).
Jadwiga Chamiec - Cmentarz w Krężnicy Jarej, k. Lublina.
Joanna Chmielewska (właśc. Irena Barbara Kuhn) - Cmentarz Powązkowski - Stare Powązki (Warszawa).
Michał Choromański – Cmentarz Wojskowy na Powązkach (Warszawa).
Stanisław Swen Czachorowski - Cmentarz Powązkowski - Stare Powązki (Warszawa).
Jan Dobraczyński - Cmentarz Powązkowski - Stare Powązki (Warszawa). O „Pustyni” zob. TUTAJ.
Tadeusz Dołęga-Mostowicz – 1. Kuty. 2. Cmentarz Powązkowski - Stare Powązki (Warszawa).
Antonina Domańska - Cmentarz Rakowicki (Kraków).
Stanisław Dygat - Cmentarz Powązkowski (Aleja Zasłużonych, Warszawa).
Wacław Gąsiorowski - Cmentarz w Skolimowie.
Ferdynand Goetel - Cmentarz Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku (Zakopane).
Wiktor Gomulicki - Cmentarz Powązkowski - Stare Powązki (Warszawa).
Adam Grzymała-Siedlecki – Cmentarz Nowofarny (Bydgoszcz).
Marian Hemar (właśc. Jan Marian Hescheles) - Cmentarz w Coldharbour, niedaleko Leith Hill.
Karol Irzykowski – 1. Cmentarz w Żyrardowie. 2. Cmentarz Rakowicki (Kraków).
Irena Jurgielewiczowa - Cmentarz Powązkowski - Stare Powązki (Warszawa).
Jonasz Kofta (właśc. Janusz Kafta) - Cmentarz Wojskowy na Powązkach (Warszawa). O jego twórczości zob. TUTAJ i TUTAJ.
Wacław Korabiewicz - urna z prochami została zatopiona w Morzu Bałtyckim.
Leon Kruczkowski – Cmentarz Wojskowy na Powązkach (Warszawa).
Maciej Kuczyński - Cmentarz Powązkowski - Stare Powązki (Warszawa).
Joanna Kulmowa - Cmentarz Wolski (Warszawa).
Andrzej Kuśniewicz - Cmentarz Wojskowy na Powązkach (Warszawa).
Stanisław Jerzy Lec - Cmentarz Wojskowy na Powązkach (Warszawa). O jego twórczości zob. TUTAJ.
Hanna Malewska - Cmentarz parafialny w Tyńcu.
Janusz Meissner - Cmentarz Witomiński (Gdynia).
Maria Nurowska - Cmentarz Wojskowy na Powązkach (Warszawa).
Artur Oppman (Or-Ot) - Cmentarz Powązkowski - Stare Powązki (Warszawa).
Agnieszka Osiecka - Cmentarz Powązkowski - Stare Powązki (Warszawa).
Ferdynand Ossendowski – Cmentarz w Milanówku.
Teodor Parnicki - Cmentarz Wojskowy na Powązkach (Warszawa).
Janusz Stanisław Pasierb – Cmentarz parafialny w Pelplinie.
Eugeniusz Paukszta - Cmentarz komunalny nr 2 Junikowo (Poznań).
Tadeusz Peiper - Cmentarz Wojskowy na Powązkach (Warszawa).
Stanisław Piętak – Cmentarz Wojskowy na Powązkach (Warszawa).
Jerzy Pilch - Cmentarz Stary (Kielce).
Walery Przyborowski - Cmentarz Powązkowski - Stare Powązki (Warszawa).
Jarosław Marek Rymkiewicz - Cmentarz w Milanówku. O pisarzu zob. też TUTAJ.
Wacław Sieroszewski - Cmentarz Powązkowski - Stare Powązki (Warszawa).
Jerzy Stanisław Sito - Cmentarz Powązkowski - Stare Powązki (Warszawa).
Julian Stryjkowski – Cmentarz żydowski przy ul. Okopowej (Warszawa).
Tadeusz Śliwiak - Cmentarz Rakowicki (Kraków).
Jan Śpiewak - Cmentarz Wojskowy na Powązkach (Warszawa).
Dorota Terakowska - Cmentarz Rakowicki (Kraków).
Melchior Wańkowicz - Cmentarz Powązkowski - Stare Powązki (Warszawa). O "Bitwie o Monte Cassino" zob. TUTAJ.
Aleksander Wat (właśc. Chwat) - Cmentarz Les Champeaux w Montmorency.
Adam Zagajewski - Panteon Narodowy (Kraków, Kościół Świętych Apostołów Piotra i Pawła - kontynuacja idei krypty zasłużonych na Skałce). O nim także TUTAJ i TUTAJ.
Jerzy Zawieyski - Cmentarz leśny w Laskach.
Witold Zechenter - Cmentarz Rakowicki (Kraków).
Wojciech Żukrowski - Cmentarz Wojskowy na Powązkach (Warszawa). O "Kamiennych tablicach" zob. TUTAJ.
Jerzy Żuławski - cmentarzu wojenny w Dębicy. O „Na srebrnym globie. Rękopisie z Księżyca” zob. TUTAJ.

Ps. Polecamy! Warto zajrzeć! Galeria grobów niektórych pisarzy zagranicznych – TUTAJ.

piątek, 27 października 2023

Nasz Mały Leksykon Filmowy. Filmy (nie)zapomniane - Robert Bresson, „Ucieczka skazańca” (1956)

André Devigny w latach II wojny światowej był członkiem francuskiego podziemia. Pojmany i skazany przez hitlerowców na śmierć, zbiegł w 1943 roku z silnie strzeżonego więzienia w Forcie Montluc (znanym też jako Fort de Villeurbanne) w pobliżu Lyonu. Jego wspomnienia stały się podstawą „Ucieczki skazańca” ROBERTA BRESSONA (1901-1999).

W tym filmie niespodzianki nie ma. Tytuł od początku sugeruje, jak wszystko się skończy. Jednak tytuł pełny, szczególnie część, którą w potocznych tłumaczeniach się pomija, skłania do bardziej rozległej, filozoficznej perspektywy interpretacyjnej. Przeczytajmy więc jeszcze raz: „Ucieczka skazańca, czyli duch wieje, gdzie chce” (Un condamné a mort s'est échappé ou Le vent souffle ou il veut).
 
Przez prawie sto minut obserwujemy na ekranie zamknięty, niemal klaustrofobiczny więzienny świat, a większość tego czasu to obrazy z malutkiej celi (o wymiarach 2 na 3 metry). Nie, absolutnie nie można powiedzieć, że nic się tu nie dzieje! Przeciwnie, każda chwila – co już wiemy – przybliża milczącego, nieujawniającego żadnych emocji mężczyznę (w filmie nazywa się porucznik Fontaine) do wolności. Każdy z nielicznych przedmiotów można wykorzystać. Potrzeba tylko cierpliwości, nieustępliwości i pragnienia przetrwania tak silnego, że zburzy zewnętrzne (i wewnętrzne!) zapory.

Z jego twarzy nie wyczytujemy nic, ale trochę o nim wiemy… Że ze wszystkich sił pragnie odzyskać wolność… Że żywi silną nadzieję na uwolnienie… Że jest niezłomny i wytrwały… Mało? Nie, jeżeli przyjmiemy filozoficzną, etyczną perspektywę interpretacji. Bo przecież nie chodzi tu o psychologię, ale  s y t u a c j ę – z pozoru bez wyjścia – którą dzięki nadludzkiej woli da się zmienić. Wkraczamy niemal na grunt walki  d u c h o w e j, a to już temat bliski Bressonowi. Porucznik z godziny na godzinę podporządkowuje sobie materię, a tym samym wzmacnia to, co w nim samym niematerialne. Naturalnym odgłosom towarzyszy – rzadko, ale dostrzegalnie – tylko jeden motyw muzyczny: „Wielka Msza c-moll KV 427” (części: „Kyrie” i „Agnus Dei”) Wolfganga Amadeusza Mozarta. Hymn triumfalny, zwycięski. Pozwolę sobie na osobistą dygresję. Nieżyjący już Janusz Dietrych, uczestnik Kampanii Wrześniowej, później profesor Politechniki Śląskiej, wspominał po latach o swoim internowaniu w Murnau: „nie byliśmy swobodni, ale byliśmy wolni”. To jest właśnie egzystencjalny stan porucznika Fontaine’a.

Wreszcie następuje  wielki  dzień. Najważniejsza  chwila. Przygotowania zakończone. I wówczas do celi trafia nowy skazaniec. Młodziutki. Czyżby ktoś przejrzał plany Fontaine’a i posłał szpicla? Trzeba zaufać… Tak, gdyby nie zaufał, nie zrealizowałby zamiaru. Ucieczka w pojedynkę – mimo czasochłonnych starań - nie byłaby możliwa…

W tym filmie niespodzianki nie ma. Wiemy, jak się zakończy. Ale jest wielka przygoda duchowa. Fascynująca podróż w kierunku odkrywania wciąż nowych pokładów człowieczeństwa. Arcydzieło.

Ps. W cyklu przedstawiono dwa inne, wspaniałe filmy Bressona: „Na los szczęścia, Baltazarze” (TUTAJ) i „Pieniądz” (TUTAJ).

Ucieczka skazańca, czyli duch wieje, gdzie chce (Un condamné a mort s'est échappé ou Le vent souffle ou il veut). Reż. Robert Bresson. Francja, 95 min. Główne role: François Leterrier (aktor niezawodowy), Maurice Beerblock, Roland Monod, Jacques Ertaud,  Jean Paul Delhumeau.

Można przeczytać
Konrad Eberhardt, Bresson, „Film na Świecie”, nr 300 (1983), s. 64-82 (sygn. cz M XX-3/13 b).
Adam Garbicz, Jacek Klinowski, Kino, wehikuł magiczny. Przewodnik osiągnięć filmu fabularnego, cz. 2, Podróż druga 1950-1959, Kraków 1987, s. 239-241 (sygn. 119161, cz II A-5/3 f).
Sara Nowicka, Ucieczka skazańca, w: 1000 filmów, które tworzą historię kina, Bielsko-Biała 2020, s. 100 (sygn. cz LXIII-4/6 c).
Jerzy Płażewski, 200 filmów tworzy historię najnowszą kina, Warszawa 1973, s. 97 (sygn. 66961).
Jerzy Płażewski, Historia filmu 1895-2000, Warszawa 2001 (sygn. cz XXVI-8/27).
Bronisława Stolarska, Bresson Robert, w: Marek Lis, Adam Garbicz (red.), Światowa encyklopedia filmu religijnego, Kraków 2007, s. 63-65 (sygn. cz XVIII-1/3 b).

poniedziałek, 23 października 2023

Od stóp…

O człowieku "kompletnie" ubranym mówimy, że jest przyodziany „od stóp do głów”. Właśnie: zaczynamy "od stóp". I na nich się dzisiaj zatrzymamy. 25 października przypada Dzień Szewca. Zaraz okaże się, że ten fach ma z literaturą więcej wspólnego, niż się wydaje. Obuwie ma pięciopiętrowe muzeum w Toronto (Bata Shoe Museum). Gromadzi eksponaty z całego świata i z różnych epok (do 4500 lat wstecz). Buty to również ważny motyw literacki.

Najsławniejsze cytaty? Z pewnością te:

„Trza być w butach na weselu”
(Stanisław Wyspiański, Wesele, słowa Panny Młodej, I, XII)

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
(Jan Twardowski, śpieszmy się)

Niektóre baśniowe buty, buciki, pantofelki i trzewiczki przypomniałyśmy TUTAJ. Równie istotne - nawet kluczowe dla rozwiązania problemu - są w kryminałach. Tak jest np. w powieści „Pierwsze, drugie… zapnij mi obuwie” Agathy Christie, „Butach modelki” Francisa Durbridge'a i "Butach No 138" Jana Brzękowskiego (sygn. 83612), czyli zagadce ze... Sherlockiem Holmesem (tym razem w przebraniu czyścibuta) w roli głównej, któremu - dzięki wrodzonemu talentowi dedukcyjnemu - udaje się zapobiec napadowi na kantor.

Buty pojawiają się w tytule powieści obyczajowej ("Włoskie buty" Henninga Mankella), brutalnego  opowiadania o tematyce wojennej - "Butów" Jana Józefa Szczepańskiego (sygn. 103880) oraz podejmujących tę samą problematykę "Takich butów" Stanisława Broszkiewicza (sygn. 62189), których bohaterka, nastoletnia Ada, wyłudza od żołnierzy pieniądze na buty, bo chce godnie ubrać się na procesję, ale za swoje czyny trafia... do sądu dla nieletnich.

Buty stanowią ważny temat rozmowy bohaterów dramatu „Czekając na Godota” Samuela Becketta, sygn. 115500). Wiele ich też w poezji. Wspomnimy kilka: filozoficzny „Posąg i obuwie” Cypriana Kamila Norwida, wielowymiarowe liryki „Szewczyk” i „Trupięgi” Bolesława Leśmiana, wstrząsające „Buciki” Małgorzaty Hillar, ewokujące wspomnienia o eksponatach z oświęcimskiego obozu - muzeum. Do wojny nawiązuje słynna „Piosenka o żołnierskich butach” Bułata Okudżawy. Inny nastrój panuje w "Pantoflach" Kazimierza Wierzyńskiego. Zdecydowanie najbardziej nastrojowe są „Pantofelki szklane” Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i „Spójrz na moje buty” Jonasza Kofty.

Obuwie w różnych kontekstach pojawia się w największych teksty kultury: Biblii i mitologii. Kilka biblijnych przykładów? Sandały Mojżesza i krzak gorejący (Wj 3,5)... Wojowniczość plemienia Asera, którego obuwiem są "miedź i żelazo" (PwP 33,25)... Tańcząca stopa księżniczki obutej w sandały (PnP 7,2)... Pokora Jana Chrzciciela, niegodnego rozwiązać rzemyk u sandałów Jezusa (Mt 3,11; Mk, 1,7; J 1,27)... Nakaz Jezusa, by ewangelizować boso (Mt 10,10; Łk 10,4), ale z dopuszczeniem - znowu - sandałów (Mk 6,9)...
 
A mitologia grecka i rzymska? Uskrzydlone sandały Hermesa (Merkurego) i Iris, oraz Perseusza idącego zabić Meduzę... Sandały Tezeusza (wraz z mieczem ojca wydobyte spod skały)... Do mitologii nawiązujące sztuki teatru antycznego, których aktorzy nosili koturny...

Jeszcze niektóre przysłowia i związki frazeologiczne. Najpierw rzymskie: „Calceus maior subvertit” („za duży but wykręci nogę”, tzn. zbyt wielkie imperium rozpadnie się; zbyt wysokie aspiracje zawiodą) i francuskie: „Parler a propos de bottes (“mówić o butach”, tzn. o byle czym, o niczym). Wreszcie polskie:
...chodzić bez butów (biedować); głupi jak but (bardzo głupi);inna para kaloszy (zupełnie co innego); lizać komuś buty (schlebiać); nie kiwnąć palcem w bucie (nie zdobyć się na najmniejszy wysiłek); pantoflarz (mąż ustępujący we wszystkim żonie); pójść w kamasze (zostać wcielonym do wojska); siedzieć pod butem (doznawać ucisku); skrzypiące buty (jeszcze nie zapłacone, nowe buty); stary but (wygoda); szewc bez butów chodzi (brak mu rzeczy, które sam wytwarza); takie buty (tak sprawa wygląda); umarł w butach (sprawa zamknięta); uszyć komuś buty (ukartować coś przeciw komuś); wchodzić z butami (nietaktownie ingerować); wejść w czyjeś buty (wczuwać się).

Dlaczego mówimy o szewcach akurat 25 października? Wówczas przypada wspomnienie ich patronów, św. Kryspina i Kryspiniana (?-ok. 285), męczenników, braci prowadzących działalność misyjną w Galii, którzy ponoć nocami szyli buty dla biednych...

Ps. Test wiedzy o parafernaliach - TUTAJ, kilka książek z motywem kamieni szlachetnych (także biżuterii) - TUTAJ

piątek, 20 października 2023

Książki (nie)zapomniane – Odyseusz z XIX stulecia

Jako ośmiolatek powiedział: "Kiedy dorosnę, odkopię Troję". Zrealizował marzenie ponad 40 lat później. Heinrich (dokładniej: Johann Ludwig Heinrich Julius) Schliemann, bohater "Snu o Troi" (Der Traum von Troja) HEINRICHA ALEXANDRA STOLLA (1910-1977). Opowieść biograficzna zachwyca nie tylko wiernym odtworzeniem życia i dzieła archeologa samouka, ale także czarownym językiem. Nie będziemy szczegółowo omawiać przystanków na jego drodze, bo nie da się opowiedzieć ich piękniej, ale rzucimy kilka snopów światła na niektóre fragmenty biografii.

Dzieciństwo. Matka (Luiza): skromna, pokorna, nie zabrakło jej serca dla stale powiększającej się gromadki. Ojciec (Ernest): zdolny, leniwy, skłonny do płaszczenia się przed wyżej postawionymi i do pogardy wobec osób z niższych szczebli społecznej drabiny. Gdy sprowadził do domu młodziutką „pomoc” o wielkim biuście, żona przeczuła swój bliski koniec. Tak się stało. Umarła po cichu, a tamta od razu zaczęła rządzić. Dziewięcioletni Heinrich prędko zrozumiał, co się stało. Siadywał na grobie mamy i płakał.

Pierwsze „wygnanie” – do domu wujka. Przerwana nauka (z powodu braku pieniędzy) i rozpacz, że język grecki, który pragnął zgłębić, „odsunął się w nieosiągalną dal, jak gałąź z owocami znad głowy Tantala.” Żelazna wola i zdolności jednak pozostały. Praca w sklepie kolonialnym dawała nikłe dochody. Trzeba było szukać dalej.

Kolejne olśnienie. Pewnego dnia usłyszał dobiegający z okna śpiew kobiety: "Szczęście jest tam, gdzie nas nie ma". Pojął, że to nieprawda. "Jeżeli się nie znajdzie szczęścia w jednym miejscu, trzeba go szukać gdzie indziej. (...) Jeśli z dostatecznym uporem za nim gonić, gdzieś wreszcie będzie można uchwycić je za skrzydło."

Kochał podróże i języki obce (poznał ich aż 13 - w tym polski). Odyseusz z XIX stulecia rozpoczął podróże kupieckie. W tym fachu dorobił się majątku. I w dwa lata opłynął cały świat. Wreszcie zlikwidował przedsiębiorstwo, ale zgromadzone fundusze procentowały.

A życie prywatne płynęło mu jak wzburzona fala. Po rozpadzie małżeństwa z Jekateriną, zawarł kolejne – z młodziutką Greczynką. Sophia okazała się godna swego imienia. Niestraszne jej było życie żony archeologa – pełne wędrówek i niewygód. Trójka dzieci z pierwszego małżeństwa nieco podrosła, gdy pojawiły się kolejne, noszące historyczne imiona: Agamemnon i Andromacha.

Wreszcie dla Heinricha nadeszła dogodna pora na realizację dziecięcych marzeń. Miłość do antyku dzielił z ukochaną kobietą. Po upływie wieków okręty znów płynęły w kierunku Hellady. Pojawiały się czarowne krajobrazy i barwy jońskiego archipelagu: "wszystkie odcienie błękitu, bieli i koloru żółtego, aż do czerwieni zardzewiałego żelaza." Sen urzeczywistnił się jednak w Azji Mniejszej. Ziemia nie mogła już zatrzymać swoich tajemnic. Oczom poszukiwaczy stopniowo odsłaniały się - przysypane kurzem tysiącleci - skarb Priama, niemityczna, a całkiem realna Troja (w dziewięciu warstwach!), Mykeny (grobowce królewskie, grób i maska Agamemnona), Tyryns. Pojawiły się sława… i zawiść. Bo "Schliemann był (...) tym, który lekturę Homera wyswobodził z czczych rozważań nad składnią i gramatyką i jako pierwszy wlał w nią barwy i kipiące życie."

Wreszcie nastąpił ostatni grudzień. Śmierć zastała go we Włoszech. "Tego dnia niemało uczonych zazdrośników odetchnęło z ulgą, bo nareszcie przestali się obawiać przeszkód i zakłóceń w swojej spokojnej pracy gabinetowej - zakłóceń, jakie tyle razy bezceremonialnie wnosił do ich pracowni, tak odległych od wszelkich terenów wykopalisk, ten (...) parweniusz nauki, ten pełen temperamentu obcy ich środowisku człowiek."

Sporo osób po nim jednak szczerze płakało. Na przykład matka zmarłego kolegi - towarzysza dziecięcych zabaw, której wypłacał comiesięczny zasiłek. I ubodzy z Meklemburgii, korzystający z kapitału wynoszącego 70 000 dolarów w złocie, zdeponowanego w Hamburgu, z którego odsetki już dawno przeznaczył wyłącznie dla ich. Jak mityczny władca – hojnie rozporządził majątkiem…

H.A. Stoll, Sen o Troi. Opowieść o życiu Schliemanna, przekład autoryzowany Halina i Stanisław Kowalewscy, wydania z lat 1980-1988 (sygn. 91421, 123780).

poniedziałek, 16 października 2023

Nasz Mały Leksykon Filmowy - Filmy (nie)zapomniane - Erich von Stroheim, Chciwość (1924)

„Jest rzeczą możliwą opowiedzieć wspaniałą historię w filmie w taki sposób, by widz uwierzył, że to, na co patrzy jest prawdziwe.” To słowa ERICHA VON STROHEIMA (1885-1957). I stworzył „Chciwość” (Greed). Obraz niezapomniany, do bólu prawdziwy, przez niektórych znawców uważany za najlepszy film wszech czasów. Projekcja nakręconego materiału zajęłaby osiem godzin. Reżyser niechętnie przystał na cięcia. Ale nawet po tak drastycznej ingerencji, obraz wywiera ogromne wrażenie i zajmuje trwałe miejsce w historii kina.

John McTeague pracuje jako górnik w kopalni złota. Pewnego dnia do osady, w której mieszka, przybywa wędrowny dentysta i – namówiony przez matkę górnika – przyjmuje go jako praktykanta. Z czasem McTeague otwiera gabinet w San Francisco. Powodzi mu się nieźle.

Marcus Schouler to serdeczny przyjaciel Johna. Znają się od dawna, więc nic dziwnego, że właśnie do niego przychodzi z narzeczoną, Triną Sieppe, by prosić o pomoc medyczną. Dziewczyna podbija serce mężczyzny. Ten nie wyobraża już sobie bez niej życia i niebawem się pobierają. Ale gdy jeszcze nie byli razem, ona kupiła los na loterii i teraz okazuje się, że wygrała. Dużo. Pięć tysięcy dolarów. Para może kupić porządne mieszkanie i potrzebne sprzęty.

Ale zaczynają piętrzyć się przeszkody. Najpierw następuje kres przyjaźni McTeague’a i Schoulera. Ten drugi uważa, że należy mu się część wygranej. I nieoczekiwanie ujawnia się wada Triny. Chorobliwe skąpstwo. Za nic w świecie nie chce rozstać się z pieniędzmi. Nie pozwala nimi dysponować ani sama w nic nie inwestuje. Małżonkowie żyją więc w nędzy, chociaż mają „skarb”. Sprzedają liche sprzęty, które im jeszcze pozostały. Coraz częściej dochodzi między nimi do kłótni, a nawet rękoczynów. Jednak czeka ich jeszcze gorsze – kompletna ruina, spowodowana donosem rozczarowanego obrotem spraw Schoulera, postanawiającego wyjechać, ale przedtem donoszącego policji na byłego przyjaciela, przyjmującego pacjentów bez stosownych kwalifikacji.

Rzekomy dentysta jest zmuszony zamknąć praktykę. Kolejna awantura z żoną też nie poprawia jego sytuacji, gdyż kobieta nie godzi się na uruchomienie kapitału. Ginie z ręki męża, a ten ucieka z jej pieniędzmi do miejsca, z którego kiedyś przybył. Licząc na pomnożenie fortuny, przyjmuje do stworzonej przez siebie spółki lokalnego poszukiwacza skarbów i razem wyruszają na ich poszukiwanie do Doliny Śmierci. Ale zbliża się Nieoczekiwane. Nieszczęście. McTeague – instynktownie antycypując nadciągającą katastrofę – pozostawia po drodze wspólnika. Przeczuwa, że jest ścigany.

Istotnie, tropią go ludzie, których zawiadomił Schouler. I on sam. Traktując sprawę bardzo osobiście i nie chcąc, by ktokolwiek ubiegł go przy wymierzaniu kary (a właściwie przy dokonaniu aktu zemsty), wyprzedza pozostałych. W Dolinie spotykają się wiec dwaj adwersarze. Zaczyna się ostatni akt…

Słońce praży niemiłosiernie… Ostatni pojemnik z wodą zostaje w szamotaninie przedziurawiony… Skłębione ciała tarzają się w piasku… Dłoń skąpca rozpaczliwie i na próżno usiłuje dosięgnąć rozsypanych pieniędzy… Klęska…

Kto przeżył? I czy ktokolwiek został zwycięzcą morderczej rozgrywki? Jakże prawdziwe okazują się słowa Thomasa Harrisa: „Nic nie czyni człowieka bardziej bezbronnym niż samotność, może tylko chciwość…”

Chciwość (Greed). Tytuł ekranowy: Złoto (Gold). Prod. USA. 1924. Niemy. Czarno-biały. Reżyseria i scenariusz: Erich von Stroheim. Główne role: Gibson Gowland (John McTeague), ZaSu Pitts (Trina), Jean Hersholt (Marcus Schouler). Według powieści “McTeague. A Story of San Francisco” Franka Norrisa.

Można przeczytać
Adam Garbicz, Jacek Klinowski, Kino, wehikuł magiczny. Przewodnik osiągnięć filmu fabularnego. Podróż pierwsza. 1913-1949, Kraków 1981, s. 92-93 (sygn. 93501, cz II A-5/2 f).
Zbigniew Pitera, Filmowy sezam, Warszawa 1983, s. 55-75 (sygn. 102584, 102734).
Rafał Syska, Ameryka w kolorze złota. Mc Teague Norrisa i Chciwość von Stroheima, w: Rafał Syska (red.), Adaptacje literatury amerykańskiej, Kraków 2011, s. 103-126 (sygn. cz V A-3/10).
Jerzy Toeplitz, Historia sztuki filmowej, t 2, 1918-1928, Warszawa 1956, s. 119-121 (sygn. cz II A-3/2 a).


 Źródło fot. Pixabay.com

piątek, 13 października 2023

Nasz Mały Leksykon Filmowy - Filmy (nie)zapomniane: Kon Ichikawa, „Harfa birmańska” (1956)

„Harfa birmańska” (Biruma-no tategoto) KONA ICHIKAWY (1915-2008). Konfrontacja koszmaru wojny z czystością duszy większej niż nienawiść, przy czym ta druga wychodzi z pojedynku zwycięsko. Jeden z najpiękniejszych filmów w historii kina.

Birma. Rok 1945. Wojna na Pacyfiku dobiega końca. Mały japoński oddział, zmuszony do wycofania, zmierza w kierunku Tajlandii. Dowódca – muzyk z wykształcenia – z pomocą sympatycznego i budzącego zaufanie żołnierza, Mizushimy, umiejącego grać na lokalnym instrumencie saung, znajduje dla podwładnych w miarę bezpieczne schronienie w wiosce. Ale oto nadciągają Anglicy. Żołnierze nie mają wiedzy o aktualnej sytuacji w teatrze wojny, konkretnie – o podpisaniu kapitulacji przez cesarza. Dźwięk harfy wielokrotnie antycypował zagrożenie. Tak dzieje się i teraz. Mizushima gra, jego koledzy zaczynają nucić. Po odśpiewaniu wspólnej pieśni z nieprzyjacielem (!) udają się do obozu jenieckiego w Mudonie. Wszyscy - oprócz muzykującego żołnierza, bo ten zgłasza się na ochotnika, by zanieść wieść o zakończeniu działań do jeszcze jednego oddziału ukrywającego się w górskiej grocie. Ale Japończycy nie poddają się. Wybierają śmierć. Po kolejnym brytyjskim natarciu giną wszyscy… znowu oprócz Mizushimy.

Mężczyzna zostaje odnaleziony i wykurowany przez buddyjskiego mnicha, w którego przebraniu rozpoczyna wędrówkę. Współczesny Odyseusz bez Itaki – mitycznego punktu odniesienia i celu. Wraca do swoich, do obozu, żadną miarą nie mogącego zastąpić Domu. Widzi przerażające skutki wojny. Bezładnie porozrzucane ciała poległych, którym oddaje ostatnią posługę, grzebiąc i ofiarując chwilę zadumy. Wegetację pozostałych przy życiu, okaleczonych, cierpiących. I gdy wreszcie dociera do Mudonu, jest już innym człowiekiem. Dojrzalszym. Świadomym sensu w pozornym bezsensie. Wie, że tutaj zbuduje podwaliny pod własny Dom. Nie materialny, ale trwalszy. Duchowy. Taki, który nie oprze się kolejnym wichrom dziejów. Nie wchodzi do obozu, ale pod jego drutami gra przyjaciołom na harfie. Ostatni raz. Niebawem dołączy do mnichów. Z nimi pozostanie.

W całym filmie – opowiadającym o jednym z najkrwawszych epizodów finalnych dni wojny - widzimy tylko jedną scenę batalistyczną. Wszechobecna jest zaś przyroda, bo to ona – niejako zastępczo – zostaje poraniona. „Współcierpi” z człowiekiem, kojąc rany i „przytulając” ciała poległych. Tak, pejzaże są symboliczne. Góry, dżungla i – w opozycji – rozległe pustkowia, równinne niebo. Z elementów architektonicznych – przede wszystkim samotna budowla sakralna. I są piękne, wymowne sceny – „olśnienia kina, nie dające się zapomnieć”, jak napisali Garbicz i Kinowski (zob. poniższa bibliografia). Najpiękniejszy i najlepszy film Ichikawy. Protest przeciw okrucieństwu i bezsensowi wojny. Dzieło wybitne. Arcydzieło?

„Harfa birmańska” (Biruma-no tategoto). Japonia. 1956. Reżyseria: Kon Ichikawa. 116 min. Główne role: Shoji Yasui (Yasuhiko Mizushima), Rentaro Mikuni (kapitan Inouye), Jun Hamamura (Ito), Taketoshi Naito (Kobayashi). Remake: „Harfa birmańska”.1985. Reżyseria: Kon Ichikawa. Na podstawie opowiadania Michio Takeyamy pod tym samym tytułem.

Można przeczytać

Adam Garbicz, Jacek Klinowski, Kino, wehikuł magiczny. Przewodnik osiągnięć filmu fabularnego. Podróż druga. 1950-1959, Kraków 1987, s. 242-244 (sygn. 119161, cz II A-5/3 f).
Stanisław Janicki, Film japoński. Fakty, dzieła, twórcy, warszawa 1982, s. 184-185 (sygn. 97427).
Marek Lis, Adam Garbicz (red.), Światowa encyklopedia filmu religijnego, Kraków 2007, s. 178-179 (sygn. cz XVIII-1/3 b).

poniedziałek, 9 października 2023

Wszystkie nasze lęki, czyli nie tylko fobia szkolna

Czego się boimy lub możemy się bać? Ludzi, zwierząt, przedmiotów, sytuacji, zjawisk. Życia i śmierci. Właściwie – wszystkiego. Spośród rzadziej wspominanych fobii można wymienić np. ailurofobię (lęk przed kotami), kynofobię (lęk przed psami) i rodentofobię (lęk przed gryzoniami), keraunofobię (lęk przed piorunami), mysofobię (lęk przed zabrudzeniem), nyktofobię (lęk przed ciemnością), tanatofobię (lęk przed śmiercią), triskaidekafobię (lęk przed trzynastką). Z okazji Światowego Dnia Zdrowia Psychicznego, przypadającego 10 października, zaproponujemy – jak zawsze - skorzystanie z naszych zbiorów. Tym razem – dotyczących wszystkich naszych lęków. Oto przykłady.

Zaczynamy od przypadłości najgroźniejszej :), chociaż ma wdzięczną nazwę. Library anxiety, czyli lęk przed biblioteką. Szerzej pisałyśmy o nim TUTAJ. W tym miejscu także wybrana literatura.

Fobia społeczna (lęk społeczny) – obawa przed kontaktami z ludźmi, szczególnie nieznajomymi.

Można przeczytać
Karolina Kalita, Takaharu Uesugi, Shakaiteki Hikikomori. Zjawisko wycofania społecznego w Japonii, „Opieka, Wychowanie, Terapia” 2009, nr 1-3, s. 57-63
Anna Potoczek, W poszukiwaniu języka doskonałego. Uwagi o fobii społecznej, „Psychoterapia” 2005, nr 1, s. 39-46


Fobia szkolna - nerwica szkolna u dzieci. Niechęć do szkoły, a przede wszystkim – odmowa chodzenia do szkoły.

Można przeczytać
Mamy ok. 90 artykułów, a także książki. Przykłady:
Magdalena Krawczonek, Fobia szkolna. Jak pomóc dziecku przezwyciężyć lęk, „Dyrektor Szkoły” 2003, nr 12, s. 22-23
Joanna Kułakowska, Kiedy szkoła przestrasza…, „Psychologia w Szkole” 2014, nr 2, s. 63-69
Małgorzata Kuśpit, Fobia szkolna - analiza zjawiska, „Remedium” 2016, nr 3, s. 19-21


Agorafobia – lęk przed otwartą przestrzenią i sytuacjami, w których trudno byłoby znaleźć bezpieczne schronienie. Jest to więc także lęk przed wyjściem z domu, tłumem, podróżami.

Można przeczytać
Maja Kasprzak, Rozpowszechnienie agorafobii, w: Jacek Moskalewicz, Andrzej Kiejna, Bogdan Wojtyniak (red.), Kondycja psychiczna mieszkańców Polski. Raport z badań "Epidemiologia zaburzeń psychiatrycznych i dostęp do psychiatrycznej opieki zdrowotnej - EZOP Polska", Warszawa 2012, s. 214-218 (sygn. cz K XV-5/44 b).
Luis Antonio Umbelino, Nie mogąc być obecnym. O niepokoju agorafobicznym, „Niepełnosprawność i Rehabilitacja” 2019, nr 1, s. 93-97


Aichmofobia - lęk przed ostrymi przedmiotami. Bardzo często jest pokazywana w filmach Romana Polańskiego.

Można przeczytać
Elżbieta Galczak, Wrogie mieszkanie Romana Polańskiego, „Kino” 1986, nr 7, s. 36-39
Bożena Janicka, Bicz, nóż i żyletka, „Kino” 2013, nr 6, s. 89


Akatyzja - lęk przed byciem w spoczynku. Objawia się nadmierną potrzebą ciągłego poruszania się. Przeciwieństwo akinezji.

Można przeczytać
Tomasz Zyss, Marta Banach, Andrzej Zięba, Akatyzja - diagnoza, patofizjologia i terapia, „Psychiatria Polska” 2009, nr 4, s. 387-402


Ankraofobia – lęk przed silnym wiatrem.

Można przeczytać
Joanna Pawlak, Joanna Gazda, Janusz Robakowski, Fobia wiatru (ankraofobia) - jako szczególna postać fobii specyficznej. Opis przypadku, „Psychiatria Polska” 2009, nr 5, s. 581-592


Arachnofobia – lęk przed pająkami.

Można przeczytać
Joanna Bartoń, Agata Blaut, Efektywność muzyki relaksacyjnej (klasycznej i wybranej samodzielnie) w terapii behawioralnej kobiet z arachnofobią, „Psychoterapia” 2011, nr 4, s. 41-50
 

Gelotofobia – lęk przed ośmieszeniem.

Można przeczytać
Katarzyna Tomaszek, Lęk przed ośmieszeniem - symptomy, geneza i konsekwencje dla funkcjonowania i rozwoju człowieka w biegu życia, w: Agnieszka Lasota, Katarzyna Tomaszek, Dynamizacja rozwoju człowieka od dzieciństwa do starości, Kraków 2019, s. 105-124 (sygn. 181035, cz V D-2/35) 

Lęk egzystencjalny – „stan wrodzony natury ludzkiej, jeden z podstawowych czynników motywacyjnych, twórczych, ukierunkowujących człowieka ku autentycznemu życiu.” (Andrzej Juros).

Można przeczytać
Wiesław Łukaszewski, Julia Boguszewska, Strategie obrony przed lękiem egzystencjalnym, „Nauka” 2008, nr 4, s. 23-34

Lęk separacyjny (SAD) - lęk przed separacją w dzieciństwie.

Można przeczytać
Dagmara Kaczmarska (i in.), Dlaczego dziecko płacze za mamą?, „Wychowanie w Przedszkolu” 2012, nr 8, s. 28-31
Anna Krawczyk, Zaburzenia lękowe czy zaburzenia nastroju - jakie przejawy umożliwią ich rozpoznanie u ucznia i właściwą reakcję?, „Głos Pedagogiczny”, nr 129 (2021/2022), s. 65-70
Małgorzata Witas, Lęk separacyjny u dzieci, „Magazyn Szkolny”, nr 8/290 (kwiecień 2006), s. 30-31

Panika – nagły, ostry napad lęku.

Można przeczytać
Gill Donohoe, Tom Ricketts, Lęk i panika, w: Psychoterapia i poradnictwo. Podręcznik akademicki. 2, Sopot 2013, s. 84-94 (sygn. 169383/2, 169385/2, 172402/2, cz V D-1/45)
Adriana Kloskowska, Zrozumieć lęk. Jak skutecznie radzić sobie z niepokojem, obawą czy paniką?, „Głos Pedagogiczny”, nr 121 (2020/2021), s. 36-39
Katarzyna Kucewicz, Zaburzenia lękowe i napady paniki wywołane pandemią i izolacją, „Psychologia w Praktyce” 2021, nr 4, s. 34-39


Zespół lęku uogólnionego (generalized anxiety disorder, GAD) – stałe odczuwanie lęku, którego przyczyny nie sposób sprecyzować. Objawia się ciągłym niepokojem, często z drażliwością, napięciem mięśni i zaburzeniami snu.  

Można przeczytać
Ciemne falowanie. Lęk uogólniony/wolno płynący (generalized anxiety disorder), „Wspólne Tematy” 2004, nr 3, s. 31-38.
Ciemne falowanie. Lęk uogólniony/wolno płynący (generalized anxiety disorder). Część II, „Wspólne Tematy” 2004, nr 4, s.24-32.


piątek, 6 października 2023

Książki (nie)zapomniane – Jak w antycznej tragedii

THOMAS HARDY (1840-1928). Postaci z jego książek bywają podobne do protagonistów, którzy opuścili karty antycznych tragedii. Z pozoru zwyczajne - ogromnieją pod wpływem przeżywanych przeciwności, piętrzących się jak nieprzebyte góry. Ściga je niewytłumaczalne fatum. Jak Tessę d’Urberville – prostą dziewczynę potrafiącą heroicznie kochać i wybaczać, nie znajdującą człowieka zdolnego odpowiedzieć jej tym samym. Jak Judę Nieznanego – po którego śmierci nikt nie uronił łzy. Małe, zdawałoby się – nieistotne wydarzenia skutkują w ich losach egzystencjalnym cierpieniem. Tak jest też w przypadku „Burmistrza z Casterbridge” (The Mayor of Casterbridge).

Michael Henchard – młody rolnik – w dniu targowym upija się i kłóci z żoną. W alkoholowym odurzeniu nie bardzo wie, co robi, więc… sprzedaje Susan i córeczkę (Elizabeth-Jane) przejeżdżającemu marynarzowi (Richardowi Newsonowi). Gdy trzeźwieje, żałuje nierozważnego postępku i uruchamia lawinę zdarzeń doprowadzających do wielu nieszczęść nie tylko jego, ale również wszystkie drogie mu osoby.

Susan nie ma pojęcia, że „transakcja”, podczas której została oddana Newsonowi, jest z prawnego punktu widzenia nieważna. Żyje z nim przykładnie, a gdy mężczyzna pewnego dnia nie wraca z morza, traci utrzymanie. Wraz z dorosłą już córką (nieznającą okoliczności znalezienia się w domu marynarza) udaje się na poszukiwanie Hencharda. Ten jest obecnie szanowanym handlarzem i burmistrzem Casterbridge, uważanym przez otoczenie za wdowca. Oferuje żonie… małżeństwo, co ma uchronić ich córkę przed poznaniem prawdy. Aby ono doszło do skutku, musi rozstać się z narzeczoną, Lucettą Templeman, wobec której ma dług wdzięczności.

Wówczas na scenę życiowego teatru wkracza obrotny Donald Farfrae i pomaga Henchardowi w pomnożeniu zysków. Niebawem burmistrz zaczyna być zazdrosny o handlowe sukcesy wspólnika i dostrzega w nim najgroźniejszego rywala. Ich drogi się rozchodzą. Na niego samego spada też cios od losu. Susan umiera, pozostawiając list z zastrzeżeniem, że ma być wręczony Elizabeth-Jane w dniu jej ślubu. Ale Henchard zagląda do niego i dowiaduje się, że córka jest naprawdę dzieckiem Newsona. Elizabeth-Jane zmarła w wieku niemowlęcym. Dziewczyna zaś zaprzyjaźnia się z Lucettą, chociaż nie zna jej przeszłości. Dawna narzeczona burmistrza chce go (już teraz wdowca) poślubić, ale nieoczekiwanie… zakochuje się w Farfrae.

I oto pojawia się jeszcze jedna postać przyspieszająca ostateczną tragedię. Joshua Jopp – dawny pracownik Hencharda, który niegdyś musiał opuścić miejsce pracy na rzecz energicznego Donalda. W jego ręce dostają się dawne listy miłosne Lucetty i burmistrza. Ujawnia je, co skutkuje odwróceniem się lokalnej społeczności od włodarza i śmiercią sponiewieranej moralnie kobiety.

Aby ruina Hencharda była kompletna, potrzebny jest ktoś jeszcze. Newson. Nie zginął. Powraca. Poszukuje córki… Zakończenie tej historii będzie przerażające. Jak w antycznej tragedii. Czyli jakie?

Thomas Hardy, Burmistrz z Casterbridge [online, Project Gutenberg, TUTAJ].

"Pierwsza hrabina Wessex" i "W pewnym miasteczku" tego autora - przedstawione TUTAJ.

poniedziałek, 2 października 2023

Literackie instrumenty (muzyczne)

1 października przypadł Międzynarodowy Dzień Muzyki. Powracamy do niego kolejny raz.

O związkach muzyki z literaturą można opowiadać bez końca. Już w starożytności „melika” była jedną z odmian liryki. „Psalm” jako gatunek pochodzi od „psallein”, znaczącego śpiew przy akompaniamencie instrumentu. Muzycy są bohaterami licznych utworów. Wystarczy przypomnieć „Cudzoziemkę” Marii Kuncewiczowej, „Janka Muzykanta” Henryka Sienkiewicza, „Pianistę” Władysława Szpilmana, „Con amore” Krystyny Berwińskiej (TUTAJ). Dzisiaj przypomnimy kilka instrumentów muzycznych sportretowanych w poezji.
 

Altówka
    

„Altówka należy do rodziny
instrumentów smyczkowych,
jest młodszą siostrą skrzypiec
i podobna jest do nich z budowy.
Ale to wcale nie powód,
Proszę dzieci i osób dorosłych,
żeby mówić, że altówka
wygląda jak skrzypce,
które za bardzo urosły.”
(Wanda Chotomska, Altówka)

Bęben, fletnia, trąbka, waltornia

„Odeszły pasterskie fletnie
złoto niedzielnych trąbek
zielone echa waltornie
i skrzypce także odeszły –

pozostał tylko bęben
i bęben gra nam dalej”
(Zbigniew Herbert, Pieśń o bębnie)

Flet

„To już ostatni szum, to flet już kona,
Zabrakło krwi i serca skurczów nieustannych.
Cicho się sączy krew z otwartej rany
I szumi szum najlżejszy na najwyższych tonach.”
(Władysław Sebyła, Śmierć fletu)

Fortepian

„I znów widzę, acz dymem oślepian,
Jak przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają… runął… runął… - Twój  f o r t e p i a n!”
(Cyprian Kamil Norwid, Fortepian Chopina)

Fujarka

„To Pan pierwszy pokazał jak spajać fujarki
Woskiem, Pan dba o owce i pasterzy owiec”
(Wergiliusz , Ekloga II)

Klarnet, klawesyn, obój

„Garniemy się do muzyki,
muzyka to jest nasz festyn,
kochamy trąbki i smyki,
obój, klarnet i klawesyn.”
(Konstanty Ildefons Gałczyński, Pieśni [V])

Kontrabas


"Powiedziałam: - Kontrabasie,
witam pana, jak pan ma się?
A kontrabas stęknął basem:
- Ciężko jest być kontrabasem!
Mam dwa metry, z takim wzrostem
życie wcale nie jest proste.”
(Wanda Chotomska, Kontrabas)

Lutnia, piszczałka

„Przeszedłem już Amfijona
I lutnistę Aryjona (…)
Stada igrają przy wodzie,
A sam pasterz, siedząc w chłodzie,
Gra w piszczałkę proste pieśni,
A faunowie skaczą leśni.”
(Jan Kochanowski, Pieśń II [I])

Organy

„W nocy zbudziłem się – grają organy!
Ciemność napełnia mnie, stoję wezbrany,
Pienię się, pienię się gniewem i winem,
Okna otwórzcie mi – niech już odpłynę!”
(Jan Brzechwa, Muzyka)

Skrzypce

„O, dajcie mi te małe skrzypce
Może na skrzypcach wygram
Wiatr i pochyłą ulicę
I noc, co taka niezwykła”
(Konstanty Ildefons Gałczyński, Ech muzyka, muzyka)