piątek, 29 września 2017

Książki (nie)zapomniane - Przypowieści o Radości (doskonałej)

Radość dodawała nam skrzydeł, na których unosiliśmy się przez uliczki Asyżu. Taką promienną opowieść snuje brat Leon, narrator Biedaczyny z Asyżu NIKOSA KAZANTZAKISA (1883-1957).
Źródło
(...) wszyscy (...) byli weseli i roześmiani, co płynęło z czystości serca - opowiada narrator powieści Franciszek rozdaje słońce WŁADYSŁAWA SMÓLSKIEGO (1909–1986).

Z serca umęczonego Franciszka wyrwał się krzyk radości, którego niezniszczalne świadectwo nam pozostawił - pisze o Pieśni słonecznej JULIEN GREEN (1900-1998) w pięknej biografii Brat Franciszek.
Źródło
Zarówno wspomniane książki, jak całe życie ich bohatera, można by nazwać przypowieściami o Radości (doskonałej).

Dzieł literackich o św. Franciszku z Asyżu jest wiele. Dziś przedstawimy trzy. Dlatego, że zbliża się kolejna rocznica jego śmierci. Ale uśmiech, który nam pozostawił ten promienny człowiek, od ponad 800 lat sieje blask wśród bardziej lub mniej pochmurnych dni.

Książka Smólskiego to cykl opowieści poetyckich, poematów prozą utrzymanych w stylu baśniowo-balladowym - stwierdził Stefan Lichański. Prolog stanowi rozmowa Boga ze św. Piotrem, do której włącza się błazen - Diabeł. Uważa, że chrześcijaństwo po XII wiekach wygląda marnie. Niezgoda, rozłamy, ogrom ludzkiej słabości. Lecz oto Bóg zapowiada stworzenie Świętego, który sprawi, że oblicze Kościoła otrzyma nadprzyrodzony, seraficki blask. Trochę ten dialog przypomina rozmowę Boga ze Złym w Księdze Hioba, zaś dalszy ciąg - to niemal nowe Kwiatki. Bardzo zbliżona konwencja narracji i stylu. Jak niedźwiedziowi została dana łaska śmiechu, Jak Franciszek diabła wypędził z kota, Wesoły brat Jan... Parabole o Radości.


Powieść Kazantzakisa jest nieco inna. Pierwszoosobowy narrator, Brat Mniejszy, kieruje swą wypowiedź do Zmarłego. Wspomina jego życie, czyli - uogólniając - przedstawia raczej w miarę pełną biografię, podczas gdy tamten - obrazki z życia. Ale i w tej biografii są duże luki. Rozdziałów nie tytułuje, ale numeruje. Do Świętego zwraca się w dość częstych apostrofach, prowadząc z nim swoisty quasi-dialog. Lubi cytować aforyzmy Franciszka:

O duszy - rozkwitającej jak cała przyroda: dusza także przeżywa swoją wiosnę i wtedy otwiera się i rozwija jak liść.

O zwierzętach: Wyobrażasz sobie raj bez osiołków, wołów i bez ptaków? Sami aniołowie i święci to jeszcze za mało!

O wyobrażeniu Sądu: Umarli powstaną do słońca jak kiełkujące rośliny.


Wreszcie biografia spisana przez Juliena Greena. Chronologiczny układ, wnikliwość, nawet bibliografia (!), ale niesamowicie lekki, powiewny, uroczy styl. Czyta się więc tę książkę i jak powieść, i jak przypowieść.

Opis ostatnich chwil życia Świętego zaczyna się tak: O zmierzchu chmara skowronków zaczęła ze śpiewem krążyć bardzo nisko nad celą, gdzie leżał Franciszek. Jak daleko sięga ludzka pamięć, skowronki śpiewały zawsze jedynie o brzasku, jako że budzą się wraz ze słońcem. Ale tego wieczora przyleciały wyśpiewać swoją miłość.


Czyli słońce. U Smólskiego i Kazantzakisa. I u Greena. Także... u św. Franciszka. Opus magnum życia. Summa życia. Pieśń słoneczna:

Altissimu, onnipotente, bon Signore,
tue so' le laude, la gloria e l'honore et onne benedictione.
Ad te solo, Altissimo, se konfano
et nullu homo ene dignu te mentovare.
Laudato si' ...


Właśnie tego potrzeba na każdą niepogodę życia. Radości. Promienna postać Brata Serafickiego od ponad ośmiuset lat inspiruje. Stale znajdują się ludzie chcący o nim pisać, tworzyć piosenki, filmy, dzieła plastyczne. I ci, którzy pragną żyć jak on. Bo to życie nie było apokryfem, ale... samym życiem! Trudnym, bolesnym i szczęśliwym. Tak bogatym, że do jego odczytania nie wystarcza jedynie kilkaset (krótkich) lat.
Źródło
Green Julien, Brat Franciszek, przeł. Barbara Durbajło, Warszawa 1987. ISBN 83-211-0843-1. (Sygnatura: 121512).
Kazantzakis Nikos, Biedaczyna z Asyżu, przeł. Leszek Kossobudzki, Warszawa 1962. (Sygnatura: 36144).
Smólski Władysław, Franciszek rozdaje słońce, Warszawa 1958. (Sygnatura: 135694).

poniedziałek, 25 września 2017

Ekspansja science-fiction, czasomierze, inwigilacja w Sieci, listy do „Ojca”, kawa na froncie walki z alkoholizmem… ”Prasówka z aktualnych czasopism

Wibig Tadeusz, O intrygującej korelacji z pogranicza literatury i innowacyjności, „Fizyka w Szkole z Astronomią” 2017, nr 2, s. 40-42

Zdaniem (…) krytyków i historyków literatury współczesne SF rozwinęło się pod koniec XIX wieku w Ameryce za sprawą Edgara Allana Poego, po którym pierwiastek SF przeniósł do Francji Juliusz Verne, i ostateczną formę przybrało po przekroczeniu kanału La Manche za sprawą Herberta George’a Wellsa.

Inne wielkie nazwiska, to – w Europie - Robert Louis Stevenson, Arthur Conan Doyle, Franz Kafka, Karel Čapek. Na gruncie amerykańskim – Mark Twain. Jednak prawdziwa epopeja gatunku rozpoczyna się w latach 20. minionego wieku i łączy się z magazynami „Weird Tales” oraz „Amazing Stories”…

Kopczyński Michał, Historia niewykorzystanych szans, „Mówią Wieki” 2017, nr 4, s. 38-41

Przełomem w dziejach pomiaru czasu był zegar mechaniczny, który pojawił się w średniowiecznej Europie. Nie wiemy jednak, kto i kiedy go skonstruował. Wiadomo jedynie, że chodziło nie o pokazywanie godzin, lecz o ich wydzwanianie – być może była to kwestia budzenia mnicha odpowiedzialnego za modlitwę w klasztorze. Już w IX wieku taki zegar (właściwie budzik) miał skonstruować brat Pacificus z Werony. (…) Inni twierdzą, że zegar mechaniczny skonstruował Gerbert z Aurillac, w latach 999-1002 papież Sylwester II.

Jaki był popyt na zegary w późniejszych latach (i wiekach)? Co ma z tym wspólnego chińska pycha? Kiedy i gdzie powstał cech zegarmistrzowski? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań zapewne są dostępne bez trudności w różnych źródłach, ale tu mamy je wszystkie w jednym artykule.

Rożek Tomasz, Żyjemy w bańkach, „Gość Niedzielny” 2017, nr 7, s. 60-61

Niby wszyscy wiedzą o tym, że prywatność w sieci to luksus. Ale chyba nie do końca zdajemy sobie sprawę z konsekwencji tej sytuacji. Już żyjemy w bańkach. A będzie tylko gorzej.

Bańki to przestrzeń wokół nas. Paradoksalnie, często spotykamy się z ludźmi, ale coraz rzadziej z nimi rozmawiamy. Wzrasta liczba informacji czerpanych nie z „żywych” kontaktów, ale z Internetu. W Sieci powstał system, który nas nieustannie obserwuje. Umie określić nasze zainteresowania, wygląd, poziom inteligencji, wyznanie, stosunek do życia, wiek, płeć i preferencje polityczne. Czym to już skutkuje i jeszcze może skutkować?

Tracz Bogusław, "Kochany Ojcze my jako dzieci Twoi...". Obchody siedemdziesiątej rocznicy urodzin Józefa Stalina na Górnym Śląsku, „CzasyPismo” 2016, nr 2, s. 133-147

Zgodnie z wytycznymi partii zachęcano do wysyłania listów (…) do Józefa Stalina. (…) uczeń tokarski z Warsztatów Elektrotechnicznych PKP w Piotrowicach Śląskich napisał [pisownia oryginalna]: „Do tow. Józefa Stalina w Moskwie, Kryml. Z okazji 70-lecia urodzin waszych zasyłam Wam z miłem uczuciem jako „Wodzu Klasy Robotniczej” i bohaterowi państwa Radzieckiego serdeczne pozdrowienie. Jestem o wysokiej potędze zaskoczony, że mogę czułe słowa wyrazić do kochanego tow. Stalina. Przewodziciela i ojca naszego narodu.

Tę rocznicę urodzin starano się upamiętnić wielorako. Oprócz listów były też m.in. okolicznościowe zobowiązania produkcyjne załóg, wystawy, zebrania, odczyty, wieczornice, tzw. sztafeta gwiaździsta (czyli bieg młodzieży do Warszawy). Także specjalne podarunki. Wśród nich np. globus z masy elektrodowej, wyroby z węgla, model samolotu typu „Zuch”, miniatura młotka parowego, portret Stalina wykonany z korka, mały destylator, nawet… tuzin wełnianych skarpet. Osobna kwestia – to dekoracje i iluminacje miast oraz uroczysty raut w budynku Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Więcej przykładów – w obszernym artykule.

Kalwat Wojciech, Kawa, kawka, kawusia, „ Mówią Wieki” 2017, nr 5, s. 72

Gdy zaś nastała kawa (…) dawano ją najprzód z rana z mlekiem i cukrem, po której pijano wódkę, a herbatę jako sprawującą suchoty i oziębiającą żołądek wcale zarzucono, policzono ją w liczbie lekarstw przeciw gorączce, i do wypłukania gardła po ejekcyach, mianowicie z gwałtownego pijaństwa pochodzących.

Tak pisał Jędrzej Kitowicz w nieocenionym Opisie obyczajów za panowania Augusta III. Dodawał, że podawanie kawy było na kształt przywileju zdrowia, ponieważ kto pił kawę, nie mógł być opprimowany winem. Artykuł traktuje nie tylko o zasługach kawy na polu ratowania mężczyzn od gorzałki, niszczącej zdrowie i rozum, ale przede wszystkim - o dziejach jej upowszechniania się w Polsce.

piątek, 22 września 2017

Fantastyka literacka. Quiz dla miłośników gatunku (i nie tylko)

220 lat temu urodziła się Mary Wollstonecraft Shelley, a 100 lat temu - Arthur C. Clarke. 75 lat temu przyszedł na świat John Michael Crichton, zaś 65 lat temu - Marek Oramus. Wystarczy, by znowu pochylić się nad literacką fantastyką? Proponujemy dzisiaj test wiedzy z jej znajomości. Oto pytania i odpowiedzi (z których należy skorzystać w ostateczności).
Arthur C. Clarke, źródło
Fantastyka a najsławniejsi twórcy literatury polskiej

Adam Mickiewicz, Stefan Żeromski, Władysław Stanisław Reymont. - Które tytuły wiążą tych pisarzy z fantastyką?

Fantastyka a mało znani twórcy literatury polskiej

W głębinach oceanu, Wyspa mędrców, Nowy Tarzan, Ludzie elektryczni, Ślepa latarka, Ostatni na Ziemi. - Kto napisał te książki?

Fantastyka grozy (weird fiction)

1. Kto napisał historię o dwojgu dzieciach zagrożonych przez duchy służących?
2. Kto stworzył mechanicznego szachistę, duszącego swego partnera po przegranej partii?
3. Kto napisał powieść o wampirze z Karpat?

Bohaterowie literatury fantastycznej

Blaszany Drwal, Borch Trzy Kawki, Candy Quackenbush, Deth, Król Cieni, Paul Atryda, Puciek, Richard Mayhew, Sneer, Tristan Thorn. - Kim są i z jakich utworów (autor i tytuł) pochodzą te postaci?

Ciekawostki

1. Którzy pisarze najdalej sięgają w swych utworach w przyszłość?
2. Jak brzmią tytuły i nazwiska autorów najkrótszych opowiadań science fiction (tzw. short short story)? Proszę wymienić minimum trzy.
3. Czy istnieje utwór o tematyce fantastycznej, którego tytuł liczy ponad 40 słów?
J.M. Crichton, źródło
Odpowiedzi

Fantastyka a najsławniejsi twórcy literatury polskiej

- Adam Mickiewicz - Historia przyszłości (zachowało się tylko kilka stron, bo autor systematycznie niszczył napisane wersje).
- Stefan Żeromski - Przedwiośnie (szklane domy), Uroda życia (szklane domy), Róża (laserowa broń, skonstruowana przez Dana).
- Władysław Stanisław Reymont - Wampir (powieść spirytystyczna), Bunt (alegoria ze zwierzętami, swoisty prototyp Folwarku zwierzęcego George'a Orwella).
źródło
Fantastyka a mało znani twórcy literatury polskiej
 
W głębinach oceanu (Władysław Umiński), Wyspa mędrców (Maria Buyno-Arctowa), Nowy Tarzan (Antoni Lange), Ludzie elektryczni (Edmund Jan Krüger), Ślepa latarka (Bruno Winawer), Ostatni na Ziemi (Wacław Niezabitowski).
Maria Buyno-Arctowa, źródło
Fantastyka grozy (weird fiction)

1. Henry James, W kleszczach lęku (The Turn of the Screw).
2. Ambrose Bierce, Moxon i jego władca (Moxon's Master).
3. Bram Stoker, Dracula.
Ambrose Bierce, źródło
Bohaterowie literatury fantastycznej

- Blaszany Drwal - dawniej Nik Rębacz, drwal (Frank Lyman Baum, cykl o Czarnoksiężniku z Oz).
- Borch Trzy Kawki - Villentretenmerth, mężczyzna będący w rzeczywistości smokiem, posiadającym zdolność transmutacji i telepatii (Andrzej Sapkowski, Saga o Wiedźminie).
- Candy Quackenbush - dziewczynka z Kurczakowa w stanie Minnesota (Clive Barker, Abarat).
- Deth - "Harfista Najwyższego", mający ponad 1000 lat (Patricia Ann McKillip, Mistrz Zagadek z Hed).
- Król Cieni - władca podziemi Księgogrodu (Walter Moers, Miasto Śniących Książek).
- Paul Atryda - młody wizjoner, syn księcia Leto Atrydy z planety Kaladan (Frank Herbert, Diuna, Mesjasz Diuny).
- Puciek - bibliotekarz (Maciej Wojtyszko, Tajemnica szyfru Marabuta).
- Richard Mayhew - młody mieszkaniec Londynu (Neil Gaiman, Nigdziebądź).
- Sneer - Adi Cherryson, młody mieszkaniec Argolandu (Janusz Andrzej Zajdel, Limes inferior).
- Tristan Thorn - syn Dunstana Thorna, urodzony w wyniku dziwnych zdarzeń w miasteczku Mur (Neil Gaiman, Gwiezdny pył).
Neil Gaiman, źródło
Ciekawostki

1. Olaf Stapledon w Twórcy gwiazd (Star Maker) umieścił akcję 100 000 000 000 (sto miliardów lat) naprzód, zaś w powieści Ostatni i pierwsi ludzie (Last and First Men) ukazał świat 1 960 117 000 lat naprzód. Brian W. Aldiss w Cieplarni (Hothouse) pokazał czasy, w których Ziemia przestała obracać się wokół własnej osi, lecz nie podał tej daty.
B.W. Aldiss, źródło
2. Michael Blake, Science fiction dla telepatów (Science fiction for telephats). Całość brzmi tak: No wiecie, co mam na myśli. Frederick Brown (bez tytułu): A słońce wolno zachodziło na wschodzie. Hubert Sawa, Zwycięstwo: Zniszczyliśmy ich terytorium, oni zniszczyli nasze. Teraz wszyscy zastanawiamy się, gdzie wylądować.
F. Brown, źródło
3. Tak. J.R.R. Tolkien, Rudy Dżil i jego pies. Aegidii Ahenobarbi Julii Agricole de Hammo Domini de Domito Aule Draconarie Comitis Regni Minimi Regis et Basilei mira facinora et mirabilis exortus czyli w języku pospolitym Wywyższenie i cudowne przygody Rudobrodego Dżila, gospodarza z Ham, Pana oswojonego smoka, Króla Małego Królestwa (tytuł oryginalny: Farmer Giles of Ham, pełen tytuł oryginału: Farmer Giles of Ham. Aegidii Ahenobarbi Julii Agricole de Hammo, Domini de Domito, Aule Draconarie Comitis, Regni Minimi Regis et Basilei mira facinora et mirablis exortus, or in the vulgar tongue, The Rise and Wonderful Adventures of Farmer Giles, Lord of Tame, Count of Worminghall and King of the Little Kingdom).
źródło
Uwaga! O fantastyce pisałyśmy też m.in. TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ.
O. Stapledon, źródło
Bibliografia (wybór, wszystkie pozycje dostępne w PBW)
Handke Ryszard, Jęczmyk Lech, Okólska Barbara (wybór), Spór o SF. Antologia szkiców i esejów o science fiction, Poznań 1989, ISBN 83-210-0815-1
Kasprowski Piotr, 500 zagadek z fantastyki i science fiction, Warszawa 1990, ISBN 83-214-0708-0
Makowiecki Andrzej Z. (red.), Leksykon fantastyki. Postacie, miejsca, rekwizyty, zjawiska, Warszawa 2009, ISBN 978-83-7495-672-7
Niewiadowski Andrzej, Smuszkiewicz Antoni, Leksykon polskiej literatury fantastycznonaukowej, Poznań 1990, ISBN 83-210-0892-5
Sapkowski Andrzej, Rękopis znaleziony w smoczej jaskini. Kompendium wiedzy o literaturze fantasy, Warszawa 2001, ISBN 83-7054-147-X
C. Barker, źródło

poniedziałek, 18 września 2017

„Piękna, pełna wydarzeń szczęśliwa opowieść”. Baśniowa historia życia Michaela Faraday’a

Hans Christian Andersen zaczął swoją autobiografię w ten sposób:

Historia mojego życia to piękna, pełna wydarzeń szczęśliwa opowieść. Gdyby w dzieciństwie spotkała mnie, biednego (…) chłopca, dobra wróżka i powiedziała: „Wybierz teraz swoją życiową drogę i cel, do którego będziesz dążył, a wtedy, wedle możliwości twego umysłu i tego, co podpowiada zdrowy rozsądek, ochronię cię i wspomogę w twoich dążeniach”, moim losem nie można by pokierować lepiej, bardziej szczęśliwie i roztropnie. Historia mojego życia powie światu to, co powiedziała i mnie: jest Bóg miłosierny, który kieruje wszystko ku najlepszemu.

Baśń jego życia… Mogłaby stanowić doskonały wstęp także do biografii naukowca, którego 150. rocznica śmierci minęła pod koniec sierpnia. Dziś wspomnimy raczej nie olśniewające dokonania naukowe, ale interesującą biografię tej pięknej i szlachetnej postaci. Bo był jedną z istot, które wnoszą w swoje otoczenie dużo światła i harmonii. Francuski uczony, Jean-Baptiste André Dumas, powiedział o nim: Podziwiamy Davy’ego, ale kochamy Faradaya.
Źródło
Michael Faraday. Przychodzi na świat 22 września 1791 roku  w Newington Butts (dziś Elephant and Castle w Londynie), jako trzecie dziecko Jamesa i Margaret z domu Hastwell. Matka - uboga córka rolnika, pracuje jako służąca. Ojciec – to równie biedny, a ponadto bardzo chorowity kowal. Po jego wczesnej śmierci (1809 r.) dzielna kobieta sama będzie wychowywać dzieci.

Michael kończy szkołę podstawową, a następnie zatrudnia się jako roznosiciel gazet. Niebawem spotyka dobrego, uczciwego człowieka, pana Riebau, właściciela księgarni, który daje mu u siebie zajęcie introligatora. W ten sposób chłopak zyskuje szerszy dostęp do książek. Chętnie czyta to, co oprawia. Szczególnie interesują go Encyclopaedia Britannica oraz  Conversations on Chemistry Marcela. Zaczyna eksperymentować na tyłach księgarni, w której pracuje. Na przykład buduje baterię elektryczną przy pomocy monet miedzianych i cynkowych płyt, oddzielonych wilgotnym papierem nasączonym słonym roztworem. A właściciel przyjaznym okiem patrzy na te doświadczenia. Podobnie ustosunkowany do nich jest brat Faraday’a, pomagający finansowo, dzięki czemu młody eksperymentator może od 1810 r. uczęszczać na wykłady w City Philosophical Society, prowadzone przez wybitną postać - Humhry’ego Davy’ego.
Źródło
I dochodzi do nieszczęścia, które – z perspektywy lat – można by uznać za wyjątkowo pomyślną okoliczność. W laboratorium Davy’ego wybucha trójchlorek azotu, a sam chemik zostaje ranny. Nie mogąc pisać, musi zatrudnić asystenta do sporządzania za niego notatek. Faraday zgłasza swoją kandydaturę. Ale Davy go nie zna. Waha się. Wreszcie zasięga rady u przyjaciela. Tamten odpowiada: Zatrudnij go do zmywania butelek. Jeśli odmów, to znaczy, że jest do niczego.

Michael nie odmawia. Przeciwnie, tryska entuzjazmem. W ten sposób 1 marca 1813 r. przekracza progi Royal Institution. Otrzymuje pokój na poddaszu i 25 szylingów pensji na tydzień. To miejsce opuści… po 54 latach. Jako profesor chemii. Najpierw radośnie zmywa naczynia. Później – jak jego mistrz – dokona wielu odkryć. Zaś sam Davy, zapytany kiedyś o własne największe odkrycie, odpowie z prostotą: Faraday.
Laboratorium Faraday'a
Europa epoki napoleońskiej to nie tylko terytorium bitewnych zmagań. To również miejsce znaczących dokonań na polu nauki. Davy i Faraday wyruszają w osiemnastomiesięczną podróż po Kontynencie. Zachwycony Michael poznaje André Ampere’a i Alessandro Voltę. W przelocie widzi nawet cesarza Francuzów. Wchodzi na szczyt Wezuwiusza. Do Turynu  dociera w ostatnim dzień karnawału i zdąży się jeszcze zabawić. Bo kocha taniec. Jednak nie ma róży bez kolców. Dwaj chemicy świetnie się porozumiewają, ale… W podróży towarzyszy im Ona. Żona Davy’ego. Niechętna młodemu asystentowi i starająca się blokować jego rozwój. Z czasem złagodnieje, a jej negatywny wpływ na jego karierę osłabnie.

Powrót na Wyspy. Znowu praca, lecz zarobki wzrastają do 30 szylingów na tydzień. Niebawem – jako dwudziestoczterolatek – wygłasza swój pierwszy wykład z chemii (o właściwościach materii, 1816 r.). Mając 29 lat – zostaje kierownikiem pracowni w laboratorium Royal Institution, a cztery lata później - dyrektorem laboratorium. W 1833 r. - profesorem. Tę funkcję będzie pełnił do końca życia.
Źródło
A co z życiem osobistym? Oczywiście, na nie także wystarcza czasu! W 1821 r. żeni się z Sarah Barnard, siostrą przyjaciela. Razem spędzą 46 lat szczęśliwych lat. Większość w komfortowym apartamencie, który wcześniej zajmował Davy. Później otrzymają od królowej Wiktorii  dom w królewskiej rezydencji Hampton Court. Tam się przeniosą. Nie mając dzieci, wezmą na wychowanie i utrzymanie siostrzenicę Michaela.

Mijają lata. Faraday jest już wyczerpany pracą naukową. Chce odpocząć. 25 sierpnia 1867 r. siedzi na krześle w swoim gabinecie. I na nim cichutko umiera. Jego ostatnie słowa brzmią: Będę z Chrystusem i to wystarczy. Wcześniej wyraża życzenie, by pochowano go w prostym grobie na Highgate Cemetery. Tak się potem stanie.
Źródło
Mówiono o nim jako o jednym z najbardziej uprzejmych i miłych ludzi, jacy chodzili po angielskiej (i nie tylko) ziemi. Jego - dziesięcioletnia wówczas - siostrzenica wspominała go tak: Arytmetyka stawała się przyjemnością, gdy on ją tłumaczył. Zapewne niejeden (niejedna) z nas chciał(a)by mieć takiego korepetytora – mądrego, dobrego i przystępnie objaśniającego zawiłości nauki. Ta sama dziewczynka dopowiadała: Czas, myśli, pieniądze – wszystko chętnie dawał tym, którzy tego potrzebowali. Albert Einstein – jeden z największych - umieścił w swoim biurze portrety trzech wybitnych ludzi nauki: Isaaca Newtona, Jamesa Clerka Maxwella i właśnie jego.

Aneks. Z szacunku dla wybitnego badacza podajemy w skrócie jego (niektóre) najważniejsze odkrycia i doświadczenia: magnetyzm rotacyjny (1821), skraplanie i badanie chłodniczych właściwości gazów (1821-3), istnienie benzenu (1825), eksperymenty ze szkłem optycznym (1825-30), wprowadzenie pojęcia ruchliwości (1827), indukcja elektromagnetyczna (1831), prawa elektrolizy (1833-4), zjawisko samoindukcji (1835), polaryzacja dielektryczna (1837), prawo zachowania ładunku elektrycznego (1843), wprowadzenie terminu pole magnetyczne (1845, ostateczne sformułowanie jego koncepcji – 1852), efekt magnetooptyczny (1845), otrzymanie złota koloidalnego (1857).
Źródło
Bibliografia
Mikulski Kazimierz, Michael Faraday (1791-1867). Kalendarium dokonań i opisy wybranych doświadczeń, „Fizyka w Szkole” 2009, nr 1, s. 19-48
Mikulski Kazimierz, Michael Faraday - wspomnienie kilku dokonań i odkryć w 150. rocznicę śmierci, „Fizyka w Szkole z Astronomią” 2017, nr 2, s. 26-33
Olchowicz-MOL Maria, Scientists, Warszawa 1994, s. 30-43 (sygnatura: 41332)

piątek, 15 września 2017

Książki (nie)zapomniane - Dzieło koronkowe, powiewne, opalizujące niedopowiedzeniami

Ta mikropowieść zawiera w sobie coś z uroku Pikniku pod Wiszącą Skałą Joan Lindsay i jego filmowej ekranizacji. Tylko że Piknik jest prześwietlony ciepłym słońcem, a Pałac lodowy TARJEI VESAASA (1897-1970) zionie dojmującym zimnem Północy. Ale wrażenie ulotnej niesamowitości, nieuchwytnej poezji, pozostaje takie samo. Bliskie na wyciągnięcie ręki. Wręcz porażająco namacalne.

Utwór składa się z trzech niewielkich cząstek: Siss i Unn, Mosty śniegiem pokryte (najdłuższa, licząca około 50 stron) oraz Fletniarze.

Siss i Unn. Biel i czerń. W tych kolorach napisał Vesaas większość swojej o(przy)powieści. Unn jest jedenastoletnią dziewczynką. Niedawno przybyła w te strony, by - po śmierci matki - zamieszkać z ciotką. Ojca zna tylko z fotografii. Jest zupełnie wyobcowana w szkole. Nie potrafi (nie chce?) z nikim nawiązać znajomości. Ale fascynuje. Pod jej urokiem pozostaje głównie Siss. I nadchodzi przełomowa chwila. Unn zaprasza koleżankę do domu. Nieco onieśmielone, lecz zachwycone przeczuciem przyjaźni, kończą to wieczorne spotkanie nieoczekiwanie prędko. Spłoszyła je możliwość spełnienia Nieuchwytnego, które stanowiło warunek zachwytu?

Mosty śniegiem pokryte. Następnego dnia Unn nie przychodzi do szkoły. Znika. Zaczynają się poszukiwania. Bez rezultatu. Mijają dni. (Prawie) wszyscy godzą się ze śmiercią dziecka. Siss wytrwale czeka. Odsuwa się od koleżeństwa, jakby chciała dochować jakiejś nadprzyrodzonej wierności. Gdy w klasie pojawia się nowa dziewczynka i chce zająć miejsce tamtej, Siss broni tego krzesła. Bo jeśli nie jest zajęte, to znaczy, że przyjaciółka może wrócić. I wie, że ciotka zmarłej (?) też ma nadzieję.

A lodowy pałac mocno trzyma Unn w swym ażurowym sarkofagu. Pałac... Wystarczyło, by raz (z ciekawości) tam poszła i jak zauroczona spojrzała na jego piękno:

zaczarowaną krainę niewielkich szczytów, sklepionych daszków, oszronionych kopuł, miękko wygiętych żebrowań, delikatnych koronek. Wszystko to było z lodu, woda zaś (...) nieustannie budowała dalej. Wodospad rozwidlał się pomiędzy lodem, nakładał nowe warstwy, tworzył nowe szczegóły. Wszystko się iskrzyło. Słońce jeszcze nie wypłynęło zza wzgórz, jednakże lód sam przez się lśnił błękitem i zielenią, promieniował śmiertelnym zimnem. (...) Woda strumieniami przetaczała się nad skrajem góry, zmieniała barwę z czarnej na zieloną, w miarę zaś jak wodospad nabierał szaleńczej szybkości - z zielonej na żółtą i białą. (...) W powietrzu unosiły się kłęby mglistego oparu.

Oczarowała ją lodowa budowla. Weszła na skraj pierwszej komnaty. Potem, już z większą śmiałością, do drugiej, w której dostrzegła nowe cuda... Jeszcze dalej... Och, gdyby móc to pokazać Siss! Oto kolejne komnaty... Zapraszają. Wciągają... I tak to się stało.

Fletniarze. Pojawiają się pierwsze rysy na ścianach i wieżyczkach pałacu. Przeczucie wiosny.

Fletniarze idą poboczami drogi. Siss spieszy co sił, a jednocześnie pragnie, aby ta droga nie miała końca.

Nieśmiało, niepewnie zgadza się na wspólną z koleżeństwem wycieczkę w okolicę, którą przez całą zimę omijała. Przybiegła tu tylko raz. Wówczas, nocą, z poszukiwaczami. Dzieci szanują jej żałobę, ale pragną, by do nich wróciła. Duchem. Ciałem. W pełni. Przecież nawet ciotka Unn sprzedała dom i wyjeżdża. To znaczy, że pogodziła się z tą śmiercią. Zwycięska wiosna niebawem zatrze ostatni ślad żałoby. I zabierze ażurowy grobowiec Unn, który z niewyobrażalną mocą runie na dno wodospadu. Życie zatriumfuje.

Nikt nie może być świadkiem zagłady pałacu. Dzieje się to nocą, kiedy wszystkie dzieci śpią.

Mikropowieść Vesaasa. Na wskroś, nawet boleśnie realistyczna, a baśniowa. Niesamowita, misterna, połyskliwa budowla ze słów. Czerń (spora część akcji dzieje się wieczorem lub nocą), z której wyłania się jaskrawa biel dnia. I opalizujący barwami kryształ lodowego pałacu.

Narracja. To nie jest - genologicznie rzecz ujmując - proza poetycka. Ale śmiało można stwierdzić, że dominuje w niej liryzm. Oto zanimizowany opis lęku dziewczynki, powracającej późnym zimowym wieczorem do domu:

Po bokach drogi ciemności. To coś nie ma kształtu ani imienia, ale ktokolwiek tędy przechodzi, ten czuje, że się wyłania i idzie za plecami krok w krok, niczym rwący potok.

I jeszcze jeden. Znowu lodowy pałac:

Znalazła się w skamieniałym lesie. W lodowym lesie. Woda, sącząc się tędy przez pewien czas, ukształtowała pnie i gałęzie lodowe, a między wyniosłymi drzewami rosły mniejsze. Były tu również kształty trudne do określenia, ale odpowiednie dla takiego miejsca, i należało pogodzić się ze wszystkim, co tu było.

Zimowa budowla ze śniegu czy obraz ludzkiej duszy? Tak, trzeba użyć tego słowa: arcydzieło. Koronkowe, powiewne, opalizujące niedopowiedzeniami. I przeczuciem ogromnej metafory. Przeczuciem artystycznej doskonałości.

Ps. Mikropowieść Nocne czuwanie (Kimen) Tarjei Vesaasa zaprezentowałyśmy TUTAJ.
Lodospad, źródło
Vesaas Tarjei, Pałac lodowy, wyd. 2., przeł. Beata Hłasko, Poznań 1979. ISBN 83-210-0021-5 (sygnatura: 86408).

poniedziałek, 11 września 2017

Zapachy (ruchomych) świąt

Róża z fijałkiem na letniej łące,
Podają sobie dłonie pachnące.


Pamiętamy ten "florystyczny" motyw? Niekoniecznie, prawda? Bo Dziadów część I Adama Mickiewicza jest mało znana. Może już prędzej kojarzymy dygresję z końcówki Pieśni czwartej Beniowskiego Juliusza Słowackiego: Czuję, jak pachną kochanki warkocze... Albo nawiązujące do literackiej tradycji Lipy Leopolda Staffa:

Wszystkie kwitnące słodko lipy w Polsce całej
Pachną imieniem twoim, Kochanowski Janie!


Wreszcie - "patriotycznie" pachnące Kwiaty polskie Juliana Tuwima...

Literatura pełna aromatów. Dlaczego ją przywołujemy? Dlatego, że zbliża się odurzające wonią Święto Kwiatów, Owoców i Warzyw, odbywające się cyklicznie w trzeci weekend września. A w maju mieliśmy Festiwal Kwiatów i Sztuki w Książu. Dzień Kwiatów jest jednym z najbardziej fetowanych wydarzeń w Bułgarii. Przypada w Niedzielę Palmową. Festiwal Kwiatów (Feria de las Flores) to znów wielki dzień w kolumbijskim Medellín (od maja 1957 r.). Ruchome święta zapachów. Ten zmysł naprawdę zasługuje na zainteresowanie. Wiemy, czym zajmuje się senselier? Jak pachną nasze myśli? Jakie są zasady aromaterapii? Przedstawiamy kilka interesujących artykułów z naszych zbiorów. Na koniec – aneks dla miłośników prozy.
źródło
Blum Deborah, Zapach myśli, "Świat Nauki" 2011, nr 11, s. 36-39

Choć zwykle nieświadomie, komunikujemy się między sobą również chemicznie.

Wyniki ustaleń naukowców, które dotyczą związków zapachów z formami międzyludzkiej komunikacji.
źródło
Bonenberg Krystyna, ...Otępienie, podniecenie, odurzenie, miłosne wabienie - czyli o powonieniu, „Aura” 2004, nr 11, s. 34-35

Każda epoka wykazuje specjalne zainteresowanie i zamiłowanie do określonych zapachów. We Francji w czasach napoleońskich wyróżniane były zapachy zwierzęce, takie jak piżmo (piżmo cybetowe), cybet i ambra, podczas gdy w Niemczech w okresie biedermeier (1815-1848) bardzo modne były lekkie zapachy roślinne, takie jak lawenda czy liść wiciokrzewu.

Omówienie historycznych przemian "preferencji zapachowych" w niektórych epokach. Zastosowanie zapachów w obrzędach i rytuałach oraz lecznictwie. Również ważne przestrogi, np. Ostrzegam za profesor Danutą Prokopowicz, że spanie na świeżym sianie, z którego ulatniają się kumaryny z ziół i wonnych traw, takich jak turówka, tomka, może spowodować zatrucie tzw. sytuacyjne. Podobne skutki może wywołać marzanka barwierska lub pagórkowa. I jeszcze jedna: W Afryce wiatr zwany solano, niosący wraz z drobinami piasku płatki różnych kwiatów, powoduje zawroty głowy (o czym wiedz, Czytelniku – jeśli się tam wybierasz).
źródło
Bonenberg Krystyna, Zapach pieniędzy, "Aura" 2004, nr 12, s. 34-35

Trzeba nam wiedzieć, że nie wszystko, co wąchamy, dochodzi do naszej świadomości, ale nie znaczy to wcale, że przyjęte nieświadomie zapachy na nas nie oddziałują.

A jeśli wywierają wpływ, to można na tym zarobić! Jak? Produkując mnóstwo kosmetyków i wmawiając potencjalnym klientom, że bez nich nie sposób komfortowo żyć. Więcej szczegółów (wraz z przykładami przeprowadzonych badań) – w artykule.
źródło
Forowicz Krystyna, Koją, usypiają i leczą, "Eko i My" 2016, nr 6, s. 30-33

Kwintesencją  zapachów w przyrodzie są olejki eteryczne, czyli zawarte w różnych częściach roślin mieszaniny związków chemicznych.

Chemia… Brzmi to niezupełnie poetycko, bo przecież zapach kwiatów, łąki czy lasu przywołuje milsze skojarzenia. A jednak – czy oprzemy się przeczytaniu o tym, co, jak i czym leczyć (spośród tego, co mamy na wyciągnięcie ręki)? Dodajmy – leczyć skutecznie?
źródło
Krajewski Marek, Aromatyzacja bezwonnej kultury, "Kultura i Społeczeństwo" 2002, nr 1, s. 23-56

Jedną z najbardziej zaskakujących cech współczesnej kultury popularnej wydaje się nobilitacja zmysłu powonienia jako pełnoprawnego narzędzia doświadczania świata. Nobilitacja, za którą podążają próby jego komercyjnej eksploatacji.

„Aromatyzacja kultury”, czyli: 1/ poszukiwanie nowych technik produkcji, reprodukcji i dystrybucji zapachu oraz 2/ konieczność tworzenia uzasadnień dla korzystania z aromatyzowanych produktów. Z tym zjawiskiem nieodłącznie powiązane są reklama i manipulacja, których sposoby są tak wyrafinowane, jak… zapachy.
źródło
Siembab Marta, Mam to w nosie, rozm. przepr. Michał Osek, "W Drodze" 2016, nr 2, s. 29-37

O sztuce renesansu słyszymy już w podstawówce. O zapachach nikt nam nie mówił. Nie umiemy o nich opowiadać, nie znamy określeń potrzebnych do ich opisu. O tym, jaki wpływ mają zapachy na nasz umysł, nie wiemy nic, a szkoda.

No, może dzięki takim wywiadom jednak już coś wiemy. Na pytania o wpływ zapachu na umysł odpowiada jedyna w Polsce senselierka, czyli specjalistka od zapachów, ekspert w dziedzinie wykorzystania zapachów w komunikacji, projektowaniu, sztuce i biznesie, współtwórczyni pierwszych w naszym kraju warsztatów sense brandingu.
źródło
Wichowska Joanna, W świecie zapachów, "Remedium" 2001, nr 3, s. 16-17

Aromaterapia jest jedną z najprzyjemniejszych form terapii naturalnej. (…) Została natychmiast zaakceptowana w kosmetyce (…).

Zasady aromaterapii. Wykaz najpopularniejszych olejków aromaterapeutycznych (z opisem działania i zastosowaniem). A na zakończenie – pożyteczna maksyma: Stosuj olejki z przekonaniem o ich leczniczej mocy i z przyjemnością wywołaną pięknem zapachów.
źródło
Może jeszcze kilka pozycji beletrystycznych i poezji z naszych zbiorów, które w tytule posiadają zapach? Oto niektóre: Świeży zapach dzikiej mięty Andrzeja Mularczyka (opowiadania), Zapach psiej sierści Wojciecha Żukrowskiego (sławna kiedyś, sfilmowana powieść), Zapach dymu Harry’ego Dudy (tom wierszy), Zapach kwiatów i śmierci Nadine Gordimer (opowiadania południowoafrykańskie), Zapach cedru Ann-Marie MacDonald (powieść kanadyjska), Zapach kwiatów kawy Any Veloso (powieść niemiecka).
źródło

piątek, 8 września 2017

Człowiek z Pasją - Życie jest pełne obietnic, ale przede wszystkim trzeba żyć w zgodzie ze sobą

Dzisiaj proponujemy spotkanie z Panią JANINĄ KOWALIK. Nasz Gość to góralka z urodzenia, Ślązaczka z wyboru, jak napisał wydawca drugiego tomiku jej poezji. Autorka wierszy, miłośniczka historii i książek, a prywatnie - kochająca i energiczna mama oraz babcia.

Przyszła na świat w Koszarawie (niedaleko Żywca), w burzliwym roku 1940, ale swe dorosłe życie związała z Zabrzem. Od połowy lat 70. ubiegłego wieku pisze wiersze. Z potrzeby serca. Z miłości. Dla i o najbliższych. Z okazji urodzin dzieci. Z okazji pierwszokomunijnej uroczystości. Dla przyszłej synowej... Dokumentuje ulotne i ważne chwile. Codzienność i święta. Umie się zachwycać. Podziwia przemiany pór roku. Fale marszczące się na jeziorze. Dzikie gęsi. Majestatyczne drzewa. Rozmyśla nad przemijaniem. Nad tajemnicą życia i nieodłącznie związanego z nim cierpienia. Ogarnia świat sercem i spojrzeniem pełnym czułości (kursywa oznacza nawiązanie do jednego z tytułów). Mądra, wypróbowana przez odmiany losu dobroć przebija z tych wersów.

Najpierw jej twórczość trafiała do szuflady. Jednak po wielu latach ujrzała światło dzienne. Pierwszy tomik - Korzenie - niskonakładowy, dziś już niemal niedostępny, ukazał się w Nisku w 1998 roku. W dłoniach trzymam drugą publikację - Kalendarz zdarzeń, wiersze wybrane 1976-2014 - wydaną w Zabrzu w 2014 roku. Poprosiłam Autorkę o odpowiedź na kilka pytań. Rozmowę ilustrujemy obrazkami z "Jej" Beskidu Żywieckiego. 

Wydawca II tomiku Pani poezji napisał w notce „góralka z urodzenia, Ślązaczka z wyboru”. Czy mogłaby Pani powiedzieć kilka słów o tym, jak z gór trafia się na Śląsk?

Można powiedzieć, że na Śląsk trafiłam mimo wszystko nieco przypadkowo. Takie były czasy, że rąk do pracy brakowało i przyjeżdżali tu wówczas ludzie z wszystkich stron kraju. I tak też, za pracą, przyjechał mój mąż, a wkrótce potem i ja za nim. Wybraliśmy lepsze życie.

Z Beskidu Żywieckiego, gdzie się urodziłam i wychowałam, dużo osób wyjechało do pracy w śląskim przemyśle. Pamiętam, że często się u nas pojawiali przedstawiciele zakładów przemysłowych, już w szkołach opowiadali nam, jaka dobra praca czeka, jakie mieszkania duże, jakie płace wysokie; można powiedzieć, że nas niejako werbowali. Oczywiście werbowali nie tylko górali, pojawiali się także w innych regionach. Ale od nas było dość blisko, więc wielu się dało łatwo namówić.

Mieszkanie otrzymaliśmy, praca była, nie było na co narzekać. I tak z czasem wrośliśmy w Śląsk, zakorzeniliśmy się. A z czasem nawet zaczęliśmy się ze Śląskiem, a z Zabrzem zwłaszcza, utożsamiać.

Z opowieści moich rodziców pamiętam, że ludzie z Koszarawy i okolicznych wiosek jeździli na Śląsk już przed wojną. Jeździli do Prus, jak to się u nas mówiło. Nasz region słynął z rękodzieła, wyrobów z drewna, które potem śląskie gospodynie kupowały. Wtedy były to jednak wyjazdy na jeden, dwa dni, po prostu na handel. Po wojnie już wyjeżdżało się na stałe, za pracą, tak jak ja.
Źródło
Może teraz pomówimy o Pani wierszach. Jak to pisanie się zaczęło? Dlaczego?

Od początku ciągnęło mnie do słowa pisanego, a to dzięki postawie mojego wuja, który czytając na głos, podrzucając mi pierwsze książki, zaszczepił we mnie chęć czytania, więcej i więcej. Po przeprowadzce do Zabrza pasję tę mogłam kontynuować, bo zasobność tutejszej biblioteki była nieporównywalnie większa od biblioteki w Koszarawie. Dzięki temu, prócz klasycznych powieści, mogłam do woli przebierać również w poezji, czytać kolejnych autorów, poznawać ich. Spodobało mi się, w jaki sposób budują klimat, opowiadają o pięknie przyrody, ważą słowa, niemal komponują melodie swej opowieści. Założyłam sobie wtedy takie zeszyty, do których przepisywałam fragmenty, czasem całe strofy, a czasem tylko pojedyncze wersy. Zebrało mi się tego 11 pełnych zeszytów.

I chyba tak naturalną koleją rzeczy postanowiłam, by poezję nie tylko czytać, ale spróbować również tworzyć. Może troszkę naiwnie, marzycielsko, stworzyłam swoje pierwsze utwory. A potem było ich coraz więcej, w życiu pojawiły się wnuczki, a z nimi dużo okazji do tworzenia. I tak już zostało.
źródło
Jak doszło do wydania I tomiku? Czy to była Pani inicjatywa?

To absolutnie nie była moja inicjatywa, to była wręcz niespodzianka dla mnie. Zawsze pisałam dla wąskiego grona odbiorców, dla najbliższej rodziny, na różnego rodzaju imprezy, rocznice, ważne momenty. I podczas jednej z takich właśnie imprez wiersze usłyszeli bratankowie mego męża, Tadeusza, i chyba im się te wiersze spodobały, bo poprosili, by im kilka przesłać. Okazało się, że faktycznie wiersze im się spodobały na tyle, że postanowili je wydać. Jeden z nich był franciszkaninem w Niepokalanowie i z racji powierzonych przez zakon funkcji współpracował z tamtejszą słynną drukarnią, co sprawę ułatwiło. I tak pewnego dnia listonosz przyniósł nam paczkę, a w niej kilkadziesiąt egzemplarzy tomiku „Korzenie”. To byłą piękna niespodzianka, która dodała mi skrzydeł i zachęciła do dalszego pisania.
 
źródło
W Pani wierszach dostrzegam coś z uroczej prostoty i miłości do ludzi, cechującej poezję Leopolda Staffa, ale także Leśmianowe „przeżywanie” piękna przyrody. Jakich poetów Pani najchętniej czyta?

Bliscy mi są poeci klasyczni, można powiedzieć, że ci „starej daty”. Często i namiętnie czytałam wspomnianych Staffa i Leśmiana. To od nich trochę zaczynałam swoją przygodę z poezją, zachwycałam się ich wierszami, sposobem pisania o przyrodzie. Ale wydaje mi się, że najbliższy jest mi Przerwa-Tetmajer, którzy tak pięknie opisuje góry, z takim znawstwem maluje górskie mgły, rysuje szczyty. Urodziłam się i wychowywałam z widokiem wprost na Pilsko, co roku jeżdżę do rodzinnego domu na Mrowców Groniu, dlatego Tetmajer niezmiennie zachwyca mnie swoim sposobem pisania o górach, które i ja tak kocham. Oczywiście Kasprowicz ze swoimi górskimi tematami, ze swym słuchem dla szumu drzew, wiatru, też towarzyszy mi ze swoją poezją od wielu lat, a jego wiersze mam przepisane we wspomnianych zeszytach.
źródło
Może coś jeszcze o ulubionych pisarzach, tym razem o prozaikach. Są tacy?

Oj, wielu, naprawdę wielu. I chyba znów będą to głównie nazwiska klasyków. Eliza Orzeszkowa, Lew Tołstoj za „Opowieści o miłości”, Irwin Shaw za „Hotel św. Augustyna”. Ale ostatnio bardzo dużo czasu poświęcam też na książki historyczne, popularnonaukowe, ale pisane dobrym piórem. Dlatego niezwykle wysoko cenię Pawła Jasienicę.

Gdy byłam młodsza, książki były drogie, a nam się nie przelewało, więc czytałam głównie egzemplarze biblioteczne. Ale postanowiłam sobie wtedy, że kilkanaście książek, które najbardziej mną wtedy poruszyły, najbardziej złapały za serce, na pewno kiedyś kupię. Stworzyłam sobie listę lektur, które po prostu muszę mieć. I, dzięki Bożej pomocy, wiele z nich udało mi się już nabyć. Może nie tylko dzięki Bożej pomocy, ale też dzięki pomocy synowej, która biegła jest w Internecie i na aukcjach wyszukała mi książki z mojej listy marzeń.

Niektóre z nich są już prawie niedostępne, długo się ich naszukaliśmy. Ale moim zdaniem to perełki literatury. „Niczyjak” Jana Kurczaba, „Jak wilk w głuszy” Astera Berkofa to niesamowite książki, wciągają, wzruszają, cieszę się, że je mam i w każdej chwili mogę po nie sięgnąć.
źródło

Z Pani wierszy wyczytać można także głęboką zgodę na to, co niesie los i wielką mądrość życiową. Jakie jest Pani życiowe motto? Co jest najważniejsze?

Trudno powiedzieć, czy to faktycznie mądrość życiowa, ale trochę już tych zim minęło, trudno wojować z losem i z Panem Bogiem. Zawsze sobie powtarzałam, że życie jest pełne obietnic, ale trzeba przede wszystkim żyć zgodnie ze sobą, nie zapominać o rodzinie, o honorze, o sumieniu. Może to trywializmy, ale po prostu trzeba pamiętać, że jest się tylko człowiekiem, który się kiedyś zestarzeje i może mu wtedy sił już braknąć na paniczne naprawianie błędów młodości.
źródło
Gdyby miała Pani zachęcić (szczególnie młode pokolenie) do czytania poezji, co by Pani powiedziała?

Młodzież ma teraz tyle odskoczni, tyle wyimaginowanych rzeczywistości, filmy, gry, Internet. Ktoś trafnie powiedział, że technologia odrealnia od rzeczywistości. Trudno się dziwić, że nie mają czasu na poezję, która wymaga więcej uwagi, skupienia. W filmach czy książkach dla młodzieży są piękne historie, ale wszystko jest takie bezpośrednie, wyjaśnione od początku do końca, nie ma miejsca na czytanie między wierszami, nie ma tej muzyki słów. Młodzież potrzebuje akcji, nie ma czasu na liryzm.

Myślę jednak, że co ma być, to będzie, i jeśli ktoś tylko czyta, nie oduczył się jeszcze, to może prędzej czy później znajdzie poezję dla siebie. Trzeba sugerować, a nie zmuszać, polecać, ale nie nastawiać. Niech się może nawet zrażą jednym czy drugim autorem, aby znaleźć coś dla siebie. A kiedy tylko człowiek znajdzie coś swojego, coś bliskiego, to już przepadł. Tak jak ja w zbiorach Miejskiej Biblioteki Publicznej, ładnych kilka dekad temu.

Czyli – warto czytać (i pisać wiersze)?

Nie warto. Trzeba!

Dziękuję za rozmowę, która wiele mnie nauczyła!
źródło

poniedziałek, 4 września 2017

Osobnicy świata dotychczasowego, czyli humor ze szkolnych wypracowań (3)

Dziś kolejne cytaty na poprawę humoru. Wszystkie są autentyczne! Pochodzą z przywoływanego już kiedyś czasopisma „Wszystko dla Szkoły” (numery archiwalne).

Fryderyk Chopin urodził się i umarł bezdzietny.

Przygotowując tę prezentację, korzystałem częściowo z koleżanki.

Każdy człowiek powinien podchodzić do życia z rozsądkiem, z chęcią bycia coraz to lepszym osobnikiem świata dotychczasowego.

Cześnikowi i Rejentowi chodzi mniej więcej dokładnie o to samo.

Kordian podczas wizyty w powstaniu listopadowym poznał swoją ukochaną Ilonę.

Holbein ukazał kościotrupy z jakąś bronią w ręku – najczęściej są to kosy, a czasem też inne instrumenty muzyczne.

Miłość romantyczna jest bezpodstawna i bezinteresowna.

Człowiek samotny to osoba, która samotnie sama idzie przez życie.

Olbrzymi dom zawierał tylko jedna osobę – resztę wypełniała pustka.

Ożenił się z pierwszą lepszą, w wyniku której urodził mu się syn Tadeusz.

Kobiety odznaczały się próżnością, ponieważ były zafascynowane toaletami w teatrze.

Praca u podstaw jest to praca samodzielna dla kogoś czyli że ktoś wykonuje jakieś zlecenie, np. hydraulik wymienia komuś kran.

Cześnik i Rejent błogosławią małżeństwo, a wtedy Wacław i Klara dochodzą do skutku.

Stygmat bratniczego mordu obciąża jego duszę.

Kareta przejechała Marysi przez pierś, która leżała na ziemi.

Kochanowski czcił piękno zarówno kobiet, jak i ludzi.

Świat idealny jest połączeniem nowoczesności i archaizmów.

Jacek długo spotykał się ze Stolnikiem, ale Stolnik nie przyjął jego oświadczyn.

W XXI wieku pacjenci mogą wysyłać przez Internet objawy swoich chorób.

Chciałbym teraz napisać o sobie, aby dać przykład, a przede wszystkim trzymać się tematu.

Sam osobiście gram na gitarze.

Powstanie na Litwie nie wypaliło przez Gerwazego.

Wielu ludzi umiera na tę chorobę i w większości wypadków nie wiadomo, w jaki sposób chory ją zdobył.

Szczątki statku znajdują się w wodzie, w której panuje sztorm.

Giaur i Werter zmagali się z wieloma trudami podczas swojej miłości.

„Nie” z rzeczownikami piszemy zawsze razem, np.: niewiasta, niedziela, niedźwiedź, niewolnik, niemowlę, nieboszczyk.

Źródło
Ciąg dalszy (kiedyś) nastąpi.

piątek, 1 września 2017

Książki (nie)zapomniane - Wieczór i poranek nad równiną Sedgemoor

Przenieśmy się do siedemnastowiecznej Anglii. Jest 6 lipca 1685 roku. Zapada wieczór. Niebawem rozegra się Bitwa na równinie Sedgemoor. JAROSŁAW IWASZKIEWICZ (1894-1980) nawiązał do niej w słynnym niegdyś opowiadaniu.

Protestancki książę Monmouth jest przywódcą rebelii przeciw Jakubowi II Stuartowi, którego nie uznał za prawowitego króla, lecz uzurpatora. Sam okrzyknięty władcą w kilku hrabstwach, właśnie wkracza do Bridgwater. Miejscowi prezbiterianie, pragnąc przywitać go uroczyście i godnie, postanawiają wręczyć mu wyhaftowaną chorągiew. Anna, papistka, choć pięknie wyszywa, nie chce wziąć w tym udziału. Radzi się sąsiada-rówieśnika, Williama Hewlinga, jak postąpić. Jednak ostatecznie - ubrana w białą szatę - stawia się w gronie dziewcząt mających dokonać wręczenia prezentu, czym budzi spore zdziwienie. Wszyscy znają jej przekonania, toteż nie rozumieją, dlaczego tu jest.

Nie, dziewczyna nie przeszła na stronę wroga. Podsłuchawszy jego rozmowę z buntownikami, zabiera młodszego braciszka, Bobby'ego, na spacer. Ale to tylko pozory. Anna wie, co chce uczynić. Dotrzeć do obozu papistów i ich dowódcy, Fevershama, aby powiedzieć, że pod osłoną ciemności może nastąpić atak. Gdy wreszcie przybywa na miejsce, oficer żartuje z niej, a nawet częstuje alkoholem. Ona próbuje oponować. Przekonywać. Bezskutecznie. Po sporej dawce trunku traci kontakt z rzeczywistością...

... I oto budzi się rano. Na polu bitwy. Zewsząd słychać huk i krzyki. Sypią się strzały. Jedna śmiertelnie trafia Bobby'ego. Bo Monmouth jednak przypuścił atak na królewskie wojska, ale - otoczony - tchórzliwie porzucił walczących po swej stronie chłopów i uciekł na początku potyczki. Jakub II zwyciężył bezapelacyjnie, dokonując rzezi niedobitków.

Należało spodziewać się fali represji wobec rebeliantów. I nastąpiła. Babka Anny umarła we więzieniu. William - jako niewolnik - został sprzedany na Jamajkę. Głowa Monmoutha spadła w Tower. Kat bezbłędnie wykonał swoją robotę. Dziewczyny haftujące sztandar wykupili rodzice, a pieniądze zasiliły skarbiec monarchy.

Minęło dwadzieścia lat. William zarobił trochę grosza na Jamajce i był w stanie zapłacić za swoją wolność. Wrócił do Anglii, w której panowała już królowa Anna, zapewniająca dysydentom swobodę. Dla kraju - niedawno rozdartego ludowym powstaniem - nastały dobre, spokojne czasy…

Jest pogodny dzień. William spotyka Annę. Kobieta opowiada mu o niepotrzebnej wyprawie do obozu Fevershama. Wojska rebeliantów były wówczas okrążone przez oddziały królewskie, które nawet bez jej poświęcenia przechyliłyby szalę zwycięstwa na swoją stronę. Poza tym, sama zmieniła wyznanie z katolickiego na prezbiteriańskie. Nadal cierpi z powodu śmierci braciszka. W jej życie wdarła się Historia, zabierając Bobby'ego i babkę, rozłączając ją na długie lata z Williamem, odzierając najpiękniejsze, młode lata z ich czaru. Rujnując piękne marzenia. Zostawiając gorycz i zgliszcza.
źródło

Iwaszkiewicz Jarosław, Bitwa na równinie Sedgemoor, w: tegoż, Opowiadania, t. 3, (Dzieła), Warszawa 1980, s. 129-156. (Sygnatura: cz D III-3/11).