piątek, 31 marca 2017

Książki (nie)zapomniane - Dlaczego w ich życiu jest tyle bólu?

Te postaci są niemal kryształowe. A jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wyrządziły sobie sporo krzywdy. Dlaczego w ich swoistym heroizmie jest tyle bólu? Dlaczego tak wiele cierpienia? Poemat Enoch Arden lorda ALFREDA TENNYSONA (1809-1892).

Enoch Arden (ubogi sierota) i Philip Ray (syn bogatego młynarza) znali się od dziecka. Pewnego dnia zostali rywalami, bo obaj pokochali tę samą dziewczynę, Annie Lee. Ona odrzuciła względy czułego, delikatnego Philipa i wybrała rezolutnego, dzielnego Enocha. A ten ostatni marzył o dalekich, egzotycznych morzach. O przygodzie. Zdecydował się na profesję marynarza. I stało się. Zaginął - jak jego literacki poprzednik, Robinson Crusoe - na wodach południowych mórz.

Mijały miesiące. Ludzie zapomnieli o Enochu. Tymczasem dzielna, wierna Annie borykała się z biedą, która zajrzała pod jej dach. Najmłodszy syn zmarł, a pozostali mieli pójść do szkoły. Za ich edukację zapłacił zamożny Philip, przekonując kobietę, że to tylko przyjacielska przysługa.

Już dziesięć lat upłynęło. Zaginiony nie wrócił. Pewnego dnia w domku Annie odbył się taki dialog (podajemy go w oryginale, bo tylko taki egzemplarz posiadamy w zborach):

You have been as God's good angel in our house.
God bless you for it, God reward you for it,
Philip, with something happier than myself.
Can one love twice? can you be ever loved
As Enoch was? what is it that you ask?
"I am content", he answer'd, "to be loved
A little after Enoch".


Wierząc, że mąż nie żyje, zgodziła się na jego propozycję. Dla dobra dzieci. A czas nadal mijał. Aż pewnego dnia...

Nie, tego mężczyzny nikt tutejszy chyba nie poznałby. Zmienił się. Ale powrócił. Był szczęśliwy. Przez chwilę. Bo z daleka dostrzegł szczęście tamtych - żony i przyjaciela z dawnych lat. Skierował kroki w inną stronę. Do poczciwej gospodyni, Miriam Lane, która opowiedziała mu o wierności jego małżonki, śmierci dziecka, pogłębiającym się ubóstwie rodziny, wahaniach i decyzji Annie. Także o narodzinach dziecka Philipa.

Bywają w życiu człowieka szczególnie ważne, przełomowe chwile, w których waży się jego los. Gdy musi również wziąć w dłonie losy najbardziej kochanych, najdroższych. Oto właśnie taki moment. Enoch rozważa. Waha się. I cierpi. Pod osłoną nocy zagląda przez okno do domu pełnego dostatku i radości. Wreszcie decyduje:

O God Almighty (...) aid me, give me strength
Not to tell her, never to let her know.
Help me not to break in upon her peace.
My children too! must I not speak to these?
They know me not. I should betray myself.
Never: No father's kiss for me - the girl
So like her mother, and the boy, my son.

Pozwala Miriam Lane wyznać Annie prawdę, ale dopiero po swojej śmierci. I wie, że dobra kobieta dotrzyma słowa.

To najsławniejszy poemat Tennysona. Heroiczny. Jak romantyczna epoka, w której powstał. Liczni pisarze później do niego nawiązywali. Przypomnijmy jeden utwór. Porę przypływu (Taken at the Flood) Agathy Christie, w którym wymieniono go nie tylko w motcie, ale także w warstwie fabularnej (por. TUTAJ). Enoch Arden zatem żyje. W literaturze. I w ludzkiej tęsknocie za ideałem.
A. Tennyson, źródło
Lord Tennyson, Enoch Arden, oprac. A. Kreusler, Lwów 1938. (Sygnatura: BS 6681).

środa, 29 marca 2017

Kącik Maturzysty – 55. Wielkie powieści XX wieku. Camus Albert (1913-1960). Dżuma

Rozpoczynamy cykl Wielkie powieści XX wieku. Jedna z takich powieści (do wyboru przez nauczyciela) może być przedmiotem szkolnej analizy. Niezależnie od tego, którą on(a) wybierze, warto – z wielu powodów - przeczytać wszystkie. W najbliższych odcinkach omówię cztery. Dziś – Dżuma Alberta Camusa.

I wydanie. 1947 rok.

Treść i sens. Motto - z Dziennika roku zarazy Daniela Defoe'a. Czas akcji. 16 kwietnia 194* - połowa lutego następnego roku. Miejsce akcji. Oran - miasto dostatnie, zajęte robieniem interesów. Treść. Kronika zarazy. Parabola (czym jest – pisaliśmy TUTAJ – w części: Aneks. Inne ważne pojęcia). Trzywarstwowa metafora: 1/ zaraza; 2/ II wojna światowa (zob. daty!); 3/ odwieczne zmaganie się człowieka ze złem, które jest w nim.
Źródło
Bohaterowie. Właściwym bohaterem jest całe społeczeństwo miasta, a treścią (...) w dużej mierze różnorodne reakcje i próby przystosowania się obywateli do okrutnych czasów zagłady (Aniela Kowalska). Ich bunt, psychoza, lęk, histeria, apatia, kapitulacja, nawet przyzwyczajenie - cała gama reakcji. Dramat postaw moralnych. Niektórzy heroicznie walczą z chorobą, gdyż mają poczucie obowiązku wobec wspólnoty. Inni stopniowo przekonują się, że walka jest ich wspólnym zadaniem. Jeszcze inni - chcą uciekać, by ratować osobiste szczęście. Są też jednostki zadowolone z zamieszania, bo mogą w nim ukryć własne przestępstwa. Wreszcie, niektórzy widzą w zarazie słuszną karę za nieprawości, za grzechy. Przyroda - jak zaraza - także staje przeciwko człowiekowi. Zaczyna się nieludzki upał. I w tej dantejskiej scenerii dantejskie sceny (Kowalska). Wizja zagłady.

Osoby:
- Bernard Rieux. Narrator i porte-parole autora. Syn robotnika. Doktor. Ok. 35 lat. Samotny w zmaganiach z dżumą (żona zaraz na początku powieści wyjeżdża na kurację, a pod koniec dowiadujemy się o jej śmierci). Zmęczony życiem, ale wytrwale walczący ze złem, na które się nie godzi, choć ma świadomość tymczasowości swych nikłych zwycięstw (por. jego reakcję na śmierć małego synka sędziego Othona). Kocha, choć nie potrafi znaleźć słów, by to wypowiedzieć (por. jego milczące kontakty z matką, godzina spędzona z Tarrou nad morzem). Żyje ascetycznie (umie spokojnie tracić).

- Jean Tarrou. Człowiek bliski doktorowi Rieux i jego rówieśnik. Nieco tajemniczy. Przybył nie wiadomo skąd, ma bogatą przeszłość człowieka walczącego o wolność różnych narodów. Znalazł się w Oranie krótko przed rozpoczęciem się epidemii. Przenikliwy (zob. jego ocenę matki Rieux). Nieco melancholijny (widzi kruchość ludzkich uczuć), smutny. Choć obcy w Oranie, pierwszy podaje projekt zorganizowania pomocniczej służby sanitarnej. Pod koniec (z jego zwierzeń przed Rieux) dowiadujmy się, że jest synem zastępcy prokuratora generalnego i - zabrany do sądu jako dziecko - widział swego "dobrodusznego" ojca, domagającego się kary śmierci dla oskarżonego. Dlatego staje po stronie ofiar i interesuje go świętość bez Boga.

- Raymond Rambert. Paryski dziennikarz, przebywający czasowo w Oranie (przeprowadza ankietę o warunkach życia Arabów). Niecierpliwy (z powodu przymusowej rozłąki z ukochaną), ale dojrzewający do wielkich decyzji, do wielkodusznego podjęcia walki z własnym egoizmem i z dżumą (w szeregach ochotniczych formacji sanitarnych).

- Joseph Grand. 50 lat. Urzędnik merostwa. Nienaganny pracownik o dużym poczuciu godności. Nieefektowny, skromny i dobry. Ucieleśnienie milczącej cnoty. Ma swe małe dziwactwo - pragnienie napisania doskonałego pod względem stylistycznym zdania. Współpracownik ochotniczych formacji sanitarnych. Jako jedyny przetrzymuje atak zabójczej gorączki.

- Ksiądz Panneloux. Uczony jezuita. W miarę rozwoju wydarzeń zmienia pogląd na temat zarazy, ale nie narusza to jego wiary, gdyż - jego zdaniem - tylko w tym oświetleniu można zrozumieć sens nieszczęścia spotykającego miasto. Przyjmuje dobrowolnie śmierć jako ofiarę za męczarnie niewinnych.

- Castel. Stary doktor. Milczący i rzetelny współpracownik Rieux. Wytrwale pracuje nad udoskonaleniem serum.

- Cottard. Rentier. Niedoszły samobójca. Skonfliktowany z prawem, żyjący w ciągłym strachu przed aresztowaniem. Zadowolony z zarazy, podczas której łatwiej mu ukryć podejrzane interesy. W chwili otwarcia miasta strzela w radosny tłum, bo ta masowa radość jest jego klęską.

Kobiety - słabo zarysowane sylwetki. Matka dra Rieux - pełna cichej dobroci oraz jego żona, uśmiecha się i dzielnie powstrzymuje płacz. Jeanne - była żona Granda. Narzeczona Ramberta - ładna i miła.
Źródło
Kompozycja. Pięć rozdziałów. Powieść - kronika. Narracja. Brutalny realizm opisów. Zjawisko narracji wymiennej, nakładającej się na siebie i oświetlającej problemy i ludzi z różnych stron. Ale specyficzność tej techniki nie rzuca się w oczy, ponieważ autor sam na początku zapowiada narratora i to anonimowego. Dopiero na końcu dowiemy się, że był nim dr Rieux (jego wypowiedź brzmi więc jak spowiedź powszechna), który także posłużył się zapiskami Jeana Tarrou - ostatniej ofiary dżumy (stąd te słowa brzmią również jak testament). Powstaje więc narracja dopełniająca się, kronika w kronice (= zapiski Tarrou, które wnoszą element ostrego, nawet zjadliwego humoru, balansującego na granicy karykatury). Całość zachowuje jednak ton obiektywnej relacji - z elementami refleksji medycznej, etycznej, historiozoficznej i socjologicznej.
Źródło
Egzystencjalizm. Powieść reprezentuje światopogląd egzystencjalizmu (w swym nurcie laickim), który głosił zainteresowanie jednostką oraz rozdarcie otaczającej ją rzeczywistości na sferę świadomości i rzeczy, co prowadzi do jej wyobcowania. Człowiek jest wolny, sam tworzy wartości i ponosi odpowiedzialność za swoje czyny. Żyje w zagrożeniu i lęku przed śmiercią, ponieważ zdany jest tylko na siebie. Inspirację stanowiła filozofia Sørena Kierkegaarda, a jej reprezentantami byli: Martin Heidegger, Karl Jaspers i Jean-Paul Sartre. Egzystencjalizm miał także wariant chrześcijański, reprezentowany przez Nikołaja Bierdiajewa i Gabriela Marcela. W obu swych nurtach wywarł wielki wpływ na literaturę (głównie na powieść i dramat).
Źródło
Bibliografia (wszystkie pozycje dostępne w PBW)
Klechta Jerzy, Bunt, wolność, absurd, " Przegląd Powszechny" 2010, nr 11, s. 89-106.
Kowalska Aniela, Dżuma Alberta Camusa, Warszawa 1968.
Kuncewicz Piotr, Samotni wobec historii, Warszawa 1967, s. 87-94.
Natanson Wojciech, Heroizm i odpowiedzialność, w tegoż: Szczęście Syzyfa, Kraków 1980, s. 45-58.
Węglewska Paulina, Różne oblicza "Dżumy" Alberta Camusa, "Polonistyka" 2010, nr 2, s. 56-59.
Wojda Dorota, Dżuma Alberta Camusa. Kronika oblężonego miasta, w: Kuziak Michał (oprac.), Lektury bez tajemnic, [cz.] 2, Literatura współczesna, Kraków 1999, s. 90-101.

poniedziałek, 27 marca 2017

Viginti annorum transivit

… czyli dwadzieścia lat minęło… Urocze, małe (rozmiarami) czasopismo, ale ocean wiedzy na temat literatury i kultury antycznej. „Nowy Filomata”. Kwartalnik popularyzujący łacinę i grekę, ale także dydaktyką języków klasycznych oraz  archeologię śródziemnomorską – ukończył dwadzieścia lat. Pierwszy numer ukazał się w 1997 roku jako kontynuacja „Filomaty”, wydawanego w latach 1929-1996. W zbiorach posiadamy sporo numerów zarówno pierwszego, jak drugiego.

Dziś – rocznicowo - przypomnimy łacińskie tłumaczenia czterech „klasycznych” utworów jednego autora, opublikowanych w pierwszym z nich. Tylko że tę „klasykę” rozumiemy nieco inaczej… Jako klasykę (polskiej!) literatury dziecięcej.

Najpierw Cattulus, po polsku Kotek. Oczywiście, Juliana Tuwima, w tłumaczeniu Krzysztofa Tomasza Witczaka:

Felit felis: fit!
- Quid est, catte, quid?
- Lac in lance mihi fuit,
Nunc in lance nihil fluit,
At lac adhuc sit.

Gemit cattus: dum!
- Quid est, catte, tum?
- Somniavi stagnum magnum,
Stagnum magnum mirabundum,
Cum lact(e) ad fundum.

Pipit cattus: lac…
… Bibas, catte, fac!
… Voluta cauda dormit ac
In simulacro simul lac
Sorbetur posthac.

Źródło
Kolejne „klasyczne” dzieło, tym razem we fragmencie, bo utwór jest nieco dłuższy, także w tłumaczeniu Witczaka. Cedit Grus, czyli Idzie Grześ:

Cedit Grus
Per rus,
Portat sabli peram,
Sablum tamen
per foramen
Spargitur in terram.

Źródło
Teraz Nigrolus Bambo. Tłumaczyć nie trzeba! Może całość? Oto ona (tłumaczenie – jak wyżej):

Nigrolus Bambo – puer Africus
Est noster cute fusca amicus.
Qui diligenter discit a mane
Et primum librum legit iam sane.
Atque cum domum ex schola redit,
Iocos et laudos factitans degit.
Et mater clamat: „Bambo, hilare!”
Sed Bambo mavult buccas inflare.
Cum dicit mater de lavatione,
Hic cito fugit timens saponem.
Sed mater amat suum filiolum,
Quem putat bonum esse nigrolum.
Utinam Bambo lascivus mire
In nostram scholam nobiscum iret.

Źródło
Wreszcie słynna Vaporitrahea, czyli Lokomotywa. Przytoczymy fragment, bo utwór jest niekrótki. Tłumaczył, a jakże, Krzysztof Tomasz Witczak. A przy okazji… Skoro już jesteśmy przy klasyce (w dwoistym rozumieniu terminu), może ktoś wie, jaki to (z literatury klasycznej wzięty) środek stylistyczny zastosowano w wyrazie niekrótki? Jeśli nie ma pewności, odpowiedź na końcu tekstu – po bibliografii.

Stat in statione vaporitrahea,
Gravis grandisque, et stillat ex ea
Pinguis olea.
Stat et sibilat, hiat et exhalat,
Ardor ex ventre flammato halat:
HEU! ut ardenter!
HEI! ut ferventer!
HEM! ut fervide!
HEI! ut calide!
Vix iam aspirat, vix iam anhelat,
Sed ustor eam carbon(e) onerat.

Źródło
Źródła tekstów 
Cattulus (Kotek), „Filomata” fasc. 431-432 (1995), p. 283-284.
Cedit Grus (Idzie Grześ), „Filomata”, fasc. 433-434 (1996), p. 38-39.
Nigrolus Bambo (Bambo), “Filomata”, fasc. 431-432 (1995), p. 282-283
Vaporitrahea (Lokomotywa), „Filomata”, fasc. 425-426 (1995), p. 19-24.

Środek stylistyczny, polegający na złagodzeniu określeń (nie tylko negatywnych), przez użycie ich zaprzeczonych antonimów, nazywa się litota (gr. litotes - skromność).

piątek, 24 marca 2017

Żeglarz i dwaj żołnierze. Bohaterowie nie tylko jednego roku

Co mają wspólnego Joseph Conrad, Józef Piłsudski i Tadeusz Kościuszko? Conrad i Piłsudski noszą to samo imię. Ale nie tylko. Rok bieżący, Uchwałą Sejmu RP, jest im poświęcony. Zaproponujemy trochę migawek z ich życia, ciekawostek, może mniej znanych faktów. Czyli – najprościej mówiąc – przegląd niektórych artykułów z czasopism w naszych zbiorach.
Źródło
Gutt Romuald Wiesław, Legendy i fakty. (Uwagi o chorobie marszałka Józefa Piłsudskiego), „Archiwum Historii i Filozofii Medycyny” 1988, z. 3, s. 407-420

Przyczyną śmierci Marszałka był rak żołądka z przerzutami do wątroby. (…) Marszałek nie lubił i nie dopuszczał do siebie lekarzy, do medycyny nie miał zaufania (…). Nie wykonano badania radiologicznego przewodu pokarmowego, nie mówiąc o innych badaniach, umożliwiających za naszych czasów ustalenie wczesnego rozpoznania. Można jedynie powziąć domniemanie, że gdyby zdołano w porę uchwycić tak dobrze nam znany „nietypowy wrzód krzywizny żołądka” (…), być może w porę wykonana laparotomia – tj. resekcja żołądka – mogła przerwać proces chorobowy i nie dopuścić do przerzutów. (…) Ponieważ choroba do końca przebiegała bez objawów bólowych, mało prawdopodobne, aby lekarzom udało się wyegzekwować dokładne badania.

Józef Piłsudski od wczesnej młodości zapadał na choroby górnych dróg oddechowych, grypy, przebył też zapalenie płuc. Jednak nie oszczędzał się i prowadził antyhigieniczny tryb życia. Mało odpoczywał, nieregularnie sypiał, dużo palił. Nawet stany podgorączkowe, powiększenie wątroby i obrzęki nóg, które pojawiły się w ostatnim stadium śmiertelnej choroby, zwyczajnie lekceważył. W lutym 1935 r. zmarła na białaczkę jego siostra, Zofia. On sam – podczas narady rodzinnej na Wielkanoc tegoż roku – został nakłoniony do wezwania internisty z Wiednia na konsultację. Doktor przybył 24 kwietnia. Zgon marszałka nastąpił 12 maja o godzinie 20:45. Więcej szczegółów – w kwartalniku.
Źródło
Molenda Jarosław, Lekarka u boku marszałka. Józef Piłsudski i Eugenia Lewicka, „Mówią Wieki” 2014, nr 10, s. 64-66 

[Eugenia Lewicka] była wysokiej klasy specjalistką w dziedzinie nowoczesnej medycyny i leczenia niekonwencjonalnymi metodami (…). Dzięki niej powstały w parku zdrojowym [w Druskiennikach] urządzenia sportowe i basen, a na Rotniczance – lecznicze kaskady kąpielowe, dziś znów dostępne dla kuracjuszy.

Pewnej letniej nocy w 1923 r. marszałek poważnie zachorował. Znając jego niechęć do medyków, trzeba zauważyć, że musiała to być naprawdę poważna dolegliwość, skoro zgodził się na wizytę doktor Lewickiej. Nawiasem mówiąc - młodej, niewysokiej, uroczej blondynki. Na jednej wizycie się nie skończyło. Doglądała go też w następnych dniach. I jeszcze później… Pojechali razem do wspomnianych Druskiennik. I na Maderę. Jednakże później Piłsudski odsunął ją od siebie, a kobietę za jakiś czas znaleziono martwą. Zaczęły pojawiać się podejrzenia i plotki, gdyż wydawało się pewne, że została otruta eterem (lub otruła się sama). Do dziś nie wiadomo, co się naprawdę stało. Marszałek komentował ten fakt tajemniczo: Nawet tego mi nie oszczędzono.

Kabiesz Edward, Krwawy biznes, „Gość Niedzielny” 2012, nr 27, s. 56-57

Krwawy biznes króla Leopolda trwał przez 12 lat. Trwałby dłużej, gdyby nie działania kilku osób, które sprawdziły, jak w praktyce wygląda humanitarna misja Leopolda II (…) w Wolnym Państwie Konga z powodu bezwzględnej eksploatacji zmarło około 3 milionów Afrykanów. (…) [Misjonarze] o tym, co dzieje się w Kongu, informowali już wcześniej, ale ich świadectwa nie mogły się przebić. (…) Ogromne wrażenie wywarły dostarczane przez nich zdjęcia wykonane w miejscach zbrodni. Świat zszokowało szczególnie jedno, na którym widać siedzącego przed swoją chatą Afrykanina, przed którym leżą odcięte za karę ręce jego dziecka.

Historyczna prawda o belgijskiej ekspansji w Kongu. Proceder, który trwałby, gdyby nie zainteresował się nim niski rangą urzędnik z Liverpoolu, dorabiający jako dziennikarz, który zauważył, że wyładowane kauczukiem statki przybywające do Belgii z Konga w powrotną drogę zabierają jedynie łańcuchy, działa, karabiny i amunicję. I gdyby nie opowiadanie Conrada…
Wolne Państwo Kongo, źródło
Będkowski, Mateusz, Polak w kongijskim piekle. Jak powstało Jądro ciemności Josepha Conrada, „Mówią Wieki” 2013, nr 10, s. 31-33

Joseph Conrad za młodu marzył o egzotycznych wyprawach. Wspominał, że w szkole: kładąc palec na mapie w samym środku białego wówczas wnętrza Afryki, oświadczyłem, że kiedyś tam się wybiorę. Prześmiewki moich kolegów były najzupełniej usprawiedliwione. Mnie samemu wstyd się zrobiło, że wyszedłem na zwykłego chwalipiętę. A jednak ziściło się – w 1890 roku pojechał do Konga. To, co tam przeżył, opisał w jednym ze swych najpopularniejszych opowiadań – Jądrze ciemności.

Belgowie szukali doświadczonego kapitana władającego językiem francuskim, który zechce dowodzić jednym ze statków parowych na słabo jeszcze wówczas znanej rzece Kongo. Interesował ich ten rejon ze względu na zyskowny handel kością słoniową i gumą. Polecono im Conrada. Zgodził się. Jednak w Afryce zmieniono warunki. Kazano mu odnaleźć chorego na febrę dyrektora stacji przy Wodospadach Stanleya, Georgesa A. Kleina. Chory zmarł trzy dni przed osiągnięciem celu, zaś sam pisarz z trudem uszedł z życiem. Wrócił do Europy wyniszczony psychicznie i fizycznie. Niebawem pożegnał się z marynarką.
Źródło
Zabierowski Stefan, O Conradzie i Piłsudskim, „Teksty Drugie” 2009, nr 3, s. 33-46

Józef Korzeniowski z Berdyczowa i Józef Piłsudski z Zułowa byli przykładami na osobliwe połączenie – w pozornie bardzo odległych od siebie dziedzinach – romantyzmu i realizmu. Pierwszy z nich dokonał tego w sztuce władania słowem, drugi w dziedzinie czynu – w sztuce polityki. (…) Dla Conrada wnioski z polskiej historii prowadziły do afirmacji etosu o znaczeniu ogólnoludzkim, natomiast dla Piłsudskiego stały się zachętą do walki o suwerenność ojczyzny.

Rzetelna, wnikliwa próba przeprowadzenia paraleli pomiędzy Conradem i Piłsudskim. Wśród podobieństw autor wymienia m.in.: pochodzenie z kresowej szlachty polskiej, wychowanie w rodzinie i związki z polską romantyczną tradycją kulturową, samouctwo, wizję niepodległej Polski jako Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Akcentuje także wzajemną sympatię pisarza i Marszałka. Różnice, to głównie stosunek do klęski powstania styczniowego.
Źródło
Leszkowicz Tomasz, Różne twarze Kościuszki, „Pamięć.pl” 2014, nr 10, s. 39-42

Nowego panteonu tworzonego na potrzeby Polski Ludowej nie można było wypełnić samymi działaczami Międzynarodówki, Komunistycznej Partii Polski i Polskiej Partii Robotniczej. Komuniści musieli szukać postaci, które – niczym socrealizm – byłyby „narodowe w formie i socjalistyczne w treści”. Któż nadawał się do tego lepiej niż Naczelnik w sukmanie?

Pracownicy Wydziału Ideologicznego KC PZPR przygotowywali w 1983 r. zestawienie „pomników zasłużonych Polaków” (bez tablic i rzeźb cmentarnych). Wyniki były bardzo interesujące. Okazało się, że Mikołaj Kopernik i Fryderyk Chopin mają ich w Polsce po 13, gen. Karol Świerczewski „Walter” – 14, Adam Mickiewicz – 18, a Tadeusz Kościuszko… aż 35. Wnikliwe opracowanie przedstawia „losy” naczelnika w PRL: od patronatu w wojsku, poprzez wielkie obchody rocznic upamiętniających wydarzenia z nim związane, aż po emisję banknotu o nominale 500 złotych.

Okoń Waldemar, Ikonografia zmitologizowana. Wizerunki Tadeusza Kościuszki, „Warsztaty Polonistyczne” 1994, nr 4, s. 85-92

Misterium narodowe dopełniało się albo w jaskrawym świetle realności, albo też w (…) oparach hagiograficznej legendy. Odwieczna Polskość przybierała (…) pozornie pospolitą lub uduchowioną mistyczną postać, a wizerunek naszego bohatera, jego czyny i śmierć stawały się jedynie pretekstem, aby mogła się ona objawić choćby w błyskawicowych, momentalnych obrazach.

Przegląd ikonograficznych ujęć Kościuszki: obrazów, rycin, medali i medalionów, rysunków.
Źródło
Kubis Barbara, Tadeusz Kościuszko i powstańczy etos w szkolnych podręcznikach historii XXI wieku, „Wiadomości Historyczne” 2008, nr 2, s. 27-37

Co do postaci Tadeusza Kościuszki, tak szczególnie zakodowanej w świadomości narodowej Polaków, ciągle jeszcze oczekuje ona na bardziej wszechstronną i nowoczesną prezentację na kartach szkolnych opracowań do nauczania historii.

Przegląd zawartości podręczników gimnazjalnych i licealnych pod kątem przedstawienia w nich sylwetki Naczelnika. Wyakcentowanie mankamentów, np. rzadkich nawiązań do utworów literackich, pamiętnikarskich przedstawiających jego sylwetkę, a mogących stanowić interesujący kontekst interpretacyjny lub nieczęste odwołania do dokonań współczesnej historiografii.

Ps. Zwierciadło morza Josepha Conrada przedstawiłyśmy TUTAJ, a sylwetkę Tadeusza Kościuszki – TUTAJ.

środa, 22 marca 2017

Kącik Maturzysty - 54. Interpretacja wiersza: Lipska Ewa, Ludzie dla początkujących

Dziś - przykład interpretacji wiersza. W założeniu - na egzamin ustny. Można to opracowanie jednak wykorzystać również podczas egzaminu pisemnego (to będzie zależało od sformułowania tematu). Gdyby na przykład temat brzmiał tak: Człowiek - istota nieznana. Czy zgadzasz się z tym stwierdzeniem? Omów zagadnienie na przykładzie wiersza Ewy Lipskiej "Ludzie dla początkujących" (zamieszczonego poniżej) oraz innego wybranego przez siebie tekstu kultury.

Ludzie dla początkujących.
To oni. Z nostalgicznych depesz.
Zestrzeleni ze wspomnień.
Pośmiertni.

To oni. Filuterne wiosła w rękach.
Na skalnych ścieżkach jeszcze ślady.
Spłoszony kamień spada pomiędzy ich głosy.
Nie wymeldowane dotąd strzępy zdań.
Fragmenty wulkanicznych listów.

To oni. Bezinteresownie klasyczni.
W harmonijnym milczeniu podczas śniadania
kiedy smarujemy chleb masłem
i rozpacz wysypuje się na stół.


Ludzie dla początkujących. Ludzie - to podmiot czy przedmiot (nauki)? Tylko "ich" się uczymy, czy również samych siebie? W wierszu utożsamia się przedmiot i podmiot wiedzy. Odpowiedź sugeruje wymieszanie osób liczby mnogiej odnoszących się do bohatera (i podmiotu) lirycznego: oni - my. Ewidentnie, utwór odnosi sie zarówno do poznania, jak też samopoznania. Co więcej, ludzie uczą się ludzi ... na najniższym, wstępnym poziomie. Następuje ironiczna reifikacja, czyli również degradacja człowieka (będącego "przedmiotem").

Ludzie dla początkujących. Tytuł brzmi jak... podręcznik, bo właśnie w wydawnictwach tego typu zazwyczaj podaje się... poziom zaawansowania wykładu. Szczególnie w książkach do nauki języków obcych, ale nie tylko. Zasadniczo - w każdym samouczku. Pod względem formalnym jest równoważnikiem zdania. Zresztą, równoważników mamy tu znacznie więcej. Samych czasowników w formie czynnej jest za to mało. Tylko trzy: spada, smarujemy, wysypuje się. Podmiot wyraźnie stara się ich unikać, konsekwentnie preferując formy eliptyczne. Popatrzmy, jak mogłyby brzmieć niektóre zdania (kwadratowe nawiasy): To [są? byli?] oni; Filuterne wiosła [trzymają? trzymali?] w rękach; [Są? byli?] Bezinteresownie klasyczni. Łatwiej by się czytało, prawda? A dlaczego wymiennie stosuję czasy teraźniejszy i przyszły, o tym za chwilę. Przyjrzyjmy się ponadto trzem, a właściwie czterem ostatnim wersom, czyli całej strofie. Trzy końcowe wersy to anakolut. Bo jakże to? To oni, ale - [my] smarujemy chleb ... i rozpacz wysypuje się [im?, nam?] na stół. Niejasność. Znowu. Bo człowiek jest "książką", której trzeba się nauczyć, a teraz poznajemy dopiero "podstawy" nauki o nim (por. sformułowanie dla początkujących).
Źródło
Dlaczego człowiek został postawiony w sytuacja uczenia się od początku tego, co (kogo) - wydawałoby się - powinien znać... od zawsze? Aby odpowiedzieć, powinniśmy przeanalizować postawę podmiotu lirycznego. Gdzie i w jaki sposób się ujawnia? Popatrzmy: oto mamy wiersz wolny, który dzieli się na trzy nierówne strofy. Pierwsza i trzecia liczą po cztery wersy, środkowa - pięć. Każda - zasadniczo - zaczyna sie tak samo: anaforycznym, paralelnym To oni. Zasadniczo, bo pierwsza nie. Ale... jednak tak, ponieważ pierwszy wers jest jedynie powtórzeniem tytułu. Potem następuje dookreślenie, wyliczenie, w osobnych wersach, jacy oni . Poprawnie byłoby powiedzieć, że byli, ponieważ ich metaforyczna charakterystyka odnosi się do sfery wspomnień o dawnej obecności (Pośmiertni), ewokowanych przez materialne dowody ich dawnego istnienia (nostalgiczne depesze). Ponadto imiesłów zestrzeleni sugeruje gwałtowną, tragiczną śmierć niektórych spośród pozostających w naszej pamięci osób.

W drugiej strofie mamy sytuację podobną. Tytułowi ludzie nadal wyłaniają się z przeszłości, lecz niedalekiej (Na ... ścieżkach jeszcze ślady). Ale oto kamień spada. Czas teraźniejszy! I znowu zanurzenie w przeszłość (Nie wymeldowane dotąd strzępy zdań, podobnie w następnym wersie).

Wreszcie strofa trzecia. Dalszy ciąg dookreślania ich. Epitet klasyczni też sugeruje coś, co było (np. epitet: literatura klasyczna odnosi się do literatury antycznej, klasykiem nazywa się kogoś będącego wzorcem dla następnych pokoleń itp.). A milczenie? Może, ale nie musi budzić podobnych skojarzeń. Właśnie w końcówce mamy wspomniane - nieliczne - formy w czasie teraźniejszym (smarujemy chleb, rozpacz wysypuje się). Szczególnie warta uwagi jest ostatnia metafora. Podczas posiłku na stół może wysypywać się sól, a nie stan uczuciowy! Dlaczego sól? - Bo rozpacz. Wcześniej mamy jeszcze harmonijne milczenie (wyszukany epitet).

Jaki zatem jest status podmiotu lirycznego? Kto kogo się uczy? W tytule mamy liczbę mnogą: ludzie. Fragmenty wypowiedzi, sugerujące przeszłość (śmierć?), przeplatają się z teraźniejszością. I właśnie ta druga, czyli czas teraźniejszy (!), wybrzmiewa na końcu wiersza.
Wybrzmiewa w prozaicznej sytuacji zasiadania do stołu. I oto otwiera się nowe pole interpretacji: może to jest utwór o niemożności porozumienia się nie jakiejś wielkiej grupy ludzi (czy nawet ludzkości!), ale - właśnie! - dwojga najbliższych sobie osób, zasiadających (kiedyś? nadal?) przy wspólnym stole. I nie przeczy to wcale "rozciągnięciu" sytuacji na "ludzkość". Bo to, co dotyczy człowieka w mikroskali, jest adekwatne również w skali makro. Dotyczy i jej, i jego, i nas. Tak tłumaczyłoby się wymieszanie form oni - my!
Źródło
Spójrzmy zatem na wiersz z tej "bliskiej" perspektywy. Strofa pierwsza. Oto oni. Już po rozstaniu, czyli: nostalgia, wspomnienia, pośmiertne - metaforycznie! - życie (dlatego, że później pojawi się czas teraźniejszy, czyli oni "w rzeczywistości" żyją, tylko po rozstaniu "coś w nich umarło"). Zatem pośmiertni - w znaczeniu: jeśli wygasło to, co ich łączyło, żyją "jak martwi". A co było między nimi? O tym traktuje strofa druga. Retrospekcja. Kiedyś spędzali ze sobą czas. Pływali. Musiało im być dobrze, nawet się przekomarzali, żartowali (por. epitet filuterne wiosła). Razem wędrowali po górach. Całkiem niedawno, bo na skalnych ścieżkach wciąż są ich ślady. Ale nastąpiło nieporozumienie. Kamień spada między ich głosy (wyeksponowanie - czasem teraźniejszym - znaczenia tego faktu!). Niby drobna sprzeczka, ale miała (ma!) ogromne konsekwencje. Nawet kamień jest spłoszony! Więcej, słowa zamieniają (zamieniły) się w strzępy zdań. Z listów też mamy fragmenty, na dodatek - wulkaniczne. Czyli: krajobraz po wielkiej tragedii! W dwóch ostatnich wersach drugiej strofy następuje powrót do równoważnikowych form. Nie jesteśmy już w stanie odgadnąć czasu. Jedynie domyślamy się czasu przeszłego. Wreszcie strofa trzecia. Sytuacja po katastrofie. Powrót do domowego kręgu. Do stołu, który powinien jednoczyć. Finalny czas teraźniejszy. Ale... razem czy osobno? Może tak: razem, ale w milczeniu. Epitet harmonijnym byłby tu przesunięciem semantycznym. Nie znaczyłby: zgodnym, w sensie: w pełnej zgodzie, ale: zgodnym, w sensie: oboje uważają, że nie potrafią się porozumieć.

A może jeszcze trzeci trop interpretacyjny? Pierwsza strofa sugeruje "zamkniętą" przeszłość (konsekwentne wskazywanie przeszłości, ale bez jakichkolwiek czasowników, za to z imiesłowami wskazującymi na owo "zamknięcie": zestrzeleni, pośmiertni, także rzeczownik wspomnienia). Imiesłów zestrzeleni wskazuje nawet na przeszłość czasu wojny. Druga strofa - pokazuje przeszłość "niedawną" (jeszcze ślady oraz wprowadzenie czasownika w "unaoczniającym" czasie teraźniejszym - spada). Trzecia strofa - ludzkie "teraz" (czas teraźniejszy). A jaki byłby sens tych zestawień? Taki, że brak porozumienia to sytuacja permanentna miedzy ludźmi, że był (i będzie) zawsze.

A nawiązanie do innego utworu literackiego? Pamiętamy z gimnazjum wiersz Jerzego Lieberta Uczę się ciebie, człowieku? Można nawiązać właśnie do niego. Kończy się w ten sposób:

Uczę się ciebie i uczę
I wciąż cię jeszcze nie umiem -
Ale twe ranne wesele,
Twą troskę wieczorną rozumiem.

Źródło
U Lieberta podmiot od początku i konsekwentnie jest pierwszoosobowy. Apostroficzna konstrukcja (zaznaczona już także od pierwszego wersu) sugeruje pragnienie poznania człowieka, zrozumienia go, szukania kontaktu. Sformułowanie Wciąż cię jeszcze nie umiem oznacza, że podmiot nadal będzie szukał możliwości poznania (jeszcze nie umiem). Wskazuje jednak nie tyle intelektualne pojęcie (nie umiem), ale duchową bliskość, zrozumienie odmienności nastrojów i zapatrywań na różnych etapach życia (poranne wesele, tzn. młodzieńczy optymizm, troska wieczorna, czyli bagaż doświadczeń i rozczarowań pod koniec życia).

Dla chcących wiedzieć więcej. Ewa Lipska często nadaje „szkolne” tytuły swoim wierszom, por. też np. Ucz się śmierci, Egzamin.

Podstawowe dane o wierszu Ludzie dla początkujących. Pochodzi ze zbioru pod tym samym tytułem (wydanego w 1997 r.), na który składają się dwa cykle. Pierwszy liczy 17 wierszy, drugi - 8 utworów reprezentujących prozę poetycką. Ludzie dla początkujących to utwór inicjujący tomik.

Bibliografia (wybór)
Farysej Joanna, O uczeniu (się) człowieka w wierszu Ewy Lipskiej Ludzie dla początkujących, w: Szczukowski Dariusz, Tomaszewska Grażyna B. (red.), Sztuka interpretacji. Poezja polska XX i XXI wieku, Gdańsk 2014, s. 281-286.
Legeżyńska Anna, Ewa Lipska – portret, „Polonistyka” 2012, nr 11, s. 4-9.
Olszański Grzegorz, Śmierć udomowiona. Szkice o wyobraźni poetyckiej Ewy Lipskiej, Katowice 2006. ISBN 83-226-1512-6.
Rabizo-Birek Magdalena, Drogowskazy paradoksów. O poezji Ewy Lipskiej, „Akcent” 2007, nr 2, s. 39-49.

poniedziałek, 20 marca 2017

Rycerze, awanturnicy, kochankowie, naukowcy, mnisi…, czyli literackie portrety mężczyzn (cz. 3)

Kochankowie. Uwodziciele. Narzeczeni

No, tu już każdy sobie pewnie dopisze dziesiątki postaci. Nieszczęsny Orfeusz. Tristan o smętnym obliczu. Młodziutki Romeo. Nazwisk twórców wymieniać nie trzeba, bo wszyscy znamy. Nieco eteryczny, rodem z poezji wzięty Filon w sielance Franciszka Karpińskiego (Laura i Filon). Prototypy wszystkich kochanków i uwodzicieli: Lovelace z Clarissy Samuela Richardsona oraz Valmont z Niebezpiecznych związków Pierre'a Choderlosa de Laclos. Preromantycy (Werter) i romantycy, których całą galerię mamy u Byrona, także Słowackiego i Mickiewicza. Mroczny Heathcliff z Wichrowych wzgórz Emily Brontë oraz Edward Fairfax Rochester z Dziwnych losów Jane Eyre autorstwa jej siostry, Charlotte. Ale oto wkracza (przez okno, które zastępuje mu drzwi) nieromantyczny romantyk - Gucio (Śluby panieńskie Aleksandra Fredry). Na jego tle jawią się jako nieco "wodniste", ale sympatyczne męskie postaci z powieści Jane Austen. Chyba najbardziej "krwisty" jest Darcy z Dumy i uprzedzenia. Ps. Jeśli ktoś bardzo lubi prozę tej pisarki, serdecznie przepraszam za żartobliwy ton. Wreszcie XX wiek. Melodramatyczni kochankowie u Tadeusza Dołęgi-Mostowicza (Znachor) i Heleny Mniszkówny (Trędowata). Bardziej zdecydowane postaci w literaturze angielskiej, czyli u Davida Herberta Lawrence’a (Kochanek Lady Chatterley, Synowie i kochankowie) i Thomasa Hardy’ego (np. Juda Nieznany, Tessa d’Urberville). Także w literaturze francuskiej: Diabeł wcielony (Opętanie) Raymonda Radigueta. Plejada facetów u Jarosława Iwaszkiewicza (Panny z Wilka, Brzezina i sporo innych). Nie sposób ich wszystkich wymienić...
Źródło
Mężowie. Ojcowie. Teściowie

Wielu widzimy już w najstarszych tekstach kultury. Na przykład biblijny Jakub. Kochający Rachelę, a jednocześnie małżonek (niekochanej?) Lei (Rdz 29 i nast.). Na przykład mitologiczny Edyp - syn i mąż. Inni mężowie? Bardzo wiele zapadających w pamięć postaci znajdujemy w utworach realistycznych i naturalistycznych - u Honoré de Balzaca, Guy de Maupassanta, Emila Zoli. Są patriarchowie rodów w powieściach-rzekach. W polskiej literaturze XX wieku szczególne wrażenie wywiera opiekuńczy, odpowiedzialny Bogumił Niechcic z Nocy i dni Marii Dąbrowskiej. Piękną, udramatyzowaną przypowieść o małżeństwie stanowi Przed sklepem jubilera Karola Wojtyły.

Ojcowie? W Biblii słowo "ojciec" pojawia się - w różnych kontekstach - ponad 6800 razy. Z postaci mitologicznych zapewne pamiętamy nieszczęsnego Priama (Iliada Homera). Pogrążeni w żałobie ojcowie, to także autorzy cyklów poetyckich: Jan Kochanowski (Treny), Wacław Potocki (Pieśni albo Treny) i Władysław Broniewski (Anka). Nie sposób zapomnieć cierpień Króla Leara Wiliama Shakespeare'a, Ojca zadżumionych Juliusza Słowackiego, Juranda z Krzyżaków Sienkiewicza, Ojca Goriota Balzaca. Z literatury XX wieku: Dominika z Doktora Piotra Stefana Żeromskiego czy Henryka z Mojej córeczki Tadeusza Różewicza. Tak, ojcostwo to trudne zadanie. Są też tacy, którzy mu nie sprostali. Na przykład rodzice Romea i Julii...

Teściowie w literaturze? Znowu, sporo ich w Biblii. Na przykład chytry Laban, teść Jakuba (Rdz 31,38-51) i Jetro, teść Mojżesza (Wj 2,16-21). A w twórczości swojskich pisarzy? Najlepiej chyba pamięta się okrutnego Wojewodę z Marii Antoniego Malczewskiego.
Źródło
Ludzie pracy

... Robotnicy: z kopalń, fabryk, hut, warsztatów (Dym Marii Konopnickiej, Germinal Emila Zoli, Ziemia Obiecana Władysława Stanisława Reymonta, bohaterowie Gustawa Morcinka i powieści socrealistycznych, np. Aleksandra Ścibora-Rylskiego, Andrzeja Brauna, Tkacze Gerharda Hauptmanna, Następny do raju Marka Hłaski),
... rolnicy, np. gromada z Chłopów Reymonta, bohaterowie powieści Władysława Orkana,
... przedstawiciele wolnych zawodów. Tu także pisarze, bibliofile (np. Dwaj poeci Balzaca, Zbrodnia Sylwestra Bonnarda Gustava Flauberta) i artyści. Malarze  i rzeźbiarze (Pasja życia Irvinga Stone'a), cyrkowcy, "magicy" i klauni (Człowiek śmiechu Victora Hugo, Sztukmistrz z Lublina Isaaca Bashevisa Singera, Zwierzenia klowna Heinricha Bölla, Syn cyrku Johna Irvinga, Zygfryd Jarosława Iwaszkiewicza). Jeszcze "artysta" szczególny. Kto czytał Pachnidło Patricka Süskinda, wie, o kim mowa...,
... przedstawiciele innych zawodów...
Źródło
Mężczyźni na bakier z prawem

Poprzez powieść wymienioną powyżej doszliśmy do tej grupy. Są w niej przeróżne postaci. Galernicy (Nędznicy Victora Hugo). Mafiosi (Ojciec chrzestny Mario Puzo). Gangsterzy, złodzieje (Benek Kwiaciarz, Ten stary złodziej Marka Nowakowskiego). Mordercy (Zbrodnia i kara Fiodora Dostojewskiego, Z zimną krwią Trumana Capote'a). Więźniowie (Skazani na Shawshank Stephena Kinga), także osadzeni niesłusznie (Hrabia Monte Christo Dumasa). I ci, których pobyt we więzieniu doprowadził do wielkiej przemiany (Za pięć godzin zobaczę Jezusa Jacques'a Fescha). Wielu innych...

Dla czujących niedosyt...

... bo za mało utworów zostało wymienionych, za mało zagadnień poruszonych.... Bo chciałoby się czytać więcej - zamieszczona poniżej bibliografia :).
Źródło
Górski Jarosław, Męska rzecz, Warszawa, Bielsko-Biała 2011. ISBN 978-83-262-1001-3. (Sygnatury: 177119, cz XLVII-1/36).
Kotlińska Zofia, Sceny z pojedynczego życia, "W Drodze" 2013, nr 9, s. 39-45. (Czytelnia).
Radomski Andrzej, Truchlińska Bogumiła (red.), Męskość w kulturze współczesnej, Lublin 2008. ISBN 978-83-277-2799-7. (Sygnatura: cz  K XV-2/21 f).
Śmieja Wojciech, Delimitacja polskiej męskości, "Pamiętnik Literacki" 2016, z. 2, s. 161-178. (Czytelnia).
Tomasik Tomasz, Uwagi do wciąż nie napisanej historii męskości w Polsce, "Pamiętnik Literacki" 2016, z. 2, s. 5-17. (Czytelnia).

piątek, 17 marca 2017

Książki (nie)zapomniane - Dramat(y) o spełnionym losie

Oto fragment opisu wyglądu tytułowej bohaterki, który znajdujemy w didaskaliach:

Jest w białej, opadającej luźno jak śnieg sukni. Olbrzymia korona jasnych włosów świeci w wielkim jak kościół słońcu. Morze podbiega do piasku jednostajnym, syczącym truchtem, lecz cofa się dostojniej, poważniej. Orchidea poprawia szeroką, czerwoną jak serce wstęgę sukni i spogląda na popielate (...) morze.

Jakie barwy wymieniono w tym krótkim fragmencie? Biel, czerwień i popiel. Ponadto mamy sporo środków stylistycznych. Porównania, epitety, synestezję i metaforę, konkretnie - animizację. I to niejedną!... Tak, ten dramat napisał poeta. Homer i Orchidea - jedyny sceniczny utwór TADEUSZA GAJCEGO (1922-1944), przedwcześnie zmarłego w Powstaniu Warszawskim przedstawiciela pokolenia "Kolumbów".

Orchidea i Homer są parą narzeczonych. Dramat rozpoczyna się sceną ich kłótni. Bo młodzieniec usłyszał od wyroczni ponurą zapowiedź, że niebawem oślepnie. Po jego odejściu zakochana dziewczyna biegnie do świątyni Słonecznego i czyni Najwyższemu wyrzuty, oskarżając go o słabość, nieczułość, mściwość. Sama także otrzymuje przepowiednię (od wróżki, Euryklei). Czeka ją smutna przyszłość przy boku ociemniałego. Wygnanie. Jej życie stanie się pasmem cierpień, wyrzeczeń, łez...

I Orchidea godzi się na taki los. Wprawdzie nie w pełni wiadomo, o ile przyczynił się do niego jej odrzucony i zraniony zalotnik, Eutyfron, ale decyzja podburzonych przezeń mieszkańców wioski jest jednoznaczna. Homer, który ślepnie w dniu swoich kolejnych urodzin, oraz jego narzeczona zostają umieszczeni na tratwie i zmuszeni do opuszczenia Chios.

Bezszelestnie minęło 21 lat. W tym czasie Homer stał się chlubą Aten. Rozsławiła go Iliada. Obecnie pracuje nad poematem o dziejach męża, którego los gna po szerokim świecie i broni powrotu. Achaj ten tęsknotą swoją zwycięży i ujrzy wreszcie ojczyznę, Itakę. Takie samo pragnienie ożywia poetę. Ale jego żona wie, iż żadne z nich nie zobaczy brzegów Chios. On - bo jest ociemniały, a ona... Świątynna wróżka powiedziała jej to już wówczas. Przed laty. Nie odpłynie wraz z mężczyzną swego życia, po którego właśnie przybywa posłaniec z ojczyzny, oznajmiając, że obecnie wyspa szczyci się swym wypędzonym niegdyś synem.

Homer w wyobraźni rysuje piękne obrazy Chios. Wybiera się w drogę. Ale jego żona umrze, zanim wyruszą. Przedtem jednak zobowiąże małżonka do powrotu i usłyszy jego wyznanie, dlaczego utracił wzrok... Bo widział to, co "nieczłowiecze". Widział łzy Promiennego, który jednak - wbrew oskarżeniom Orchidei - współczuje modlącym się ludziom. Wzrusza się ich bólem.

... Homer powróci do ojczyzny. Będzie kontynuował tworzenie Odysei. Dla Euryklei przewidział w swym poemacie piękną rolę piastunki Odysa. Umieści w nim też wiernego Argosa, szczekającego wówczas, przed laty, na ich pożegnanie. Jednostkowy dramat i bolesna biografia - wygnanie, tułaczka i powrót - przeminą jak bezbarwny sen. Zostanie wielka literatura, która inspiruje przez tysiące lat.

Jest jeszcze nieoczekiwane post scriptum. Dopisało je życie autora. W tragicznym XX wieku. Gajcy skreślił w Curriculum vitae takie słowa:

Urodziłem się w roku, w którym zieleń była szczególnie zielona, a zapach wyjątkowo silny. (...) Jako dziecko objawiałem już zwyczaje odmienne i ambicje wysokie. Nazywałem przedmioty językiem wyrafinowanie poetyckim (...).

Zarówno Homer i Orchidea, jak też biografia poety, której początek (napisany jego własną ręką) zacytowałam, są dwoma dziełami na ten sam temat. Są utworami o spełnionym losie. Godnymi antycznej tragedii.
Źródło
Gajcy Tadeusz, Pisma. Juwenilia, przekłady, wiersze, poematy, dramat, krytyka i publicystyka literacka, varia, przygotował oraz wstępem i posłowiem opatrzył Lesław M. Bartelski, Kraków 1980. Homer i Orchidea. Dramat w trzech aktach, s. 309-376, Curriculum vitae, s. 535-538 (Sygnatury: 92795, 92796)

środa, 15 marca 2017

Kącik Maturzysty – 53. Lektury z gwiazdką. Witold Gombrowicz, Ferdydurke

Data publikacji. Warszawa 1938 (faktycznie - 1937). Fragment – opublikowany w czasopiśmie „Skamander” (1935).
Źródło
Antropologia. Ludzkie = międzyludzkie (jako teoria osobowości i zachowania). Człowiek jest nieustannie w interakcji z innymi, którzy wywierają na niego wpływ i określają go (przed gębą nie ma ucieczki). Niezależność osiąga się poprzez uświadomienie sobie tego faktu i ujawnienie jego zasad. Teatralizacja życia (gra). Nieosiągalność szczerości. Być człowiekiem to znaczy być sztucznym (Testament). Socjologizująca antropologia, ale zainteresowanie dla niepowtarzalności, subiektywności, indywidualności. Forma – to, co nieindywidualne. Czynnik socjalizacji, kontaktu z ludźmi i podstawa kultury. Człowiek jej podlega i ją tworzy. Powinien mieć wobec niej dystans, być krytycznym, bo takie ustosunkowanie jest warunkiem jego autentyczności i wolności.
Źródło
Polska jako forma. Bunt przeciw tradycji (ojczystej). Kultura polska wobec kultury Zachodu – ujęta w opozycje: dojrzałość – niedojrzałość, wyższość – niższość, starszość – młodszość (kursywą zaznaczono jej cechy, które nie mają charakteru oceniającego, ale tylko określają jej swoistość). Postulatem – dystans wobec kultury, którą uznaje się za swoją (Michał Głowiński).

Język jako forma. Język ze swej natury jest „sztuczny”, więc tę jego nienaturalność trzeba uwydatnić. Rola stylizacji, rozumianej tu nie jako „podrobienie” danego sposobu mówienia, ale jako takie nagromadzenie cech, które umożliwi ukazanie dystansu. Język jako narzędzie komunikacji oraz – jednocześnie! – przeszkoda (bo sprowadza to, co indywidualne, do tego, co ogólne). Nieufność wobec języka – na wszystkich poziomach: od słownictwa, przez składnię, po duże struktury tekstowe (rodzaje i gatunki literackie). Paradoks: żeby mówić rzeczy nowe i w nowy sposób, trzeba posługiwać się formami starymi. Żeby formułować oryginalne myśli i kształtować oryginalny język, trzeba sięgać po języki cudze, rzecz bowiem polega na dystansie. I tak właśnie postępuje Gombrowicz. Uwydatnianie elementów organizujących mowę (np. powtórzeń, niezwykłości). Nagromadzenie słów, sprawiające wrażenie nadmiaru, jako jeden z najważniejszych środków stylistycznych. Parodia jako forma panowania nad formami (Głowiński), często połączona z groteską (np. trzydziestolatek na powrót zostaje uczniem). Estetyka tragifarsy (Zdzisław Łapiński). Gra (z) językiem. Gry słów, np. paronomazja, czyli sugerowanie podobieństwa znaczenia przez podobieństwo brzmienia: "tusza" i "tuszować". Neologizmy, np. "belfrzyć". Dwuznaczności, np. "policzek", oznaczający i część ciała, i uderzenie w twarz (wypoliczkowanie pupy). Zamierzone wykolejenia stylistyczne, np. skojarzenie "nóg" ze sformułowaniem "wysuwać się na czoło". Człowiek zawsze jest na swój sposób "sztuczny", taki więc jest też jego język. Jest elementem międzyludzkiej gry. Twórczość literacka ma uwydatnićsztuczność.
Tytuł. Niejasny jest sens wyrazu (brak sensu jest jego sensem), ale znamy jego genezę. Współczesny Gombrowiczowi pisarz, Sinclair Lewis, stworzył w powieści Babbitt portret mieszkańca amerykańskiej prowincji. W niej pojawia się nazwisko Freddy Durkee. Po drobnym przesunięciu liter otrzymujemy tytuł powieści Gombrowicza. Może to jest antytytuł, rodzaj gry z odbiorcą; wskazanie, że będzie szukał sensu, a ten będzie mu się wymykał (por. zakończenie).
Uwaga! Stylizacja, parodia, groteska zob. także TUTAJ.
Źródło
Narrator. Tożsamy z głównym bohaterem (Józiem), który nie wspomina siebie jako chłopaka w szkolnym wieku, ale - mając 30 lat - nim się staje. Posiada elementy biografii samego autora, np. napisał Pamiętnik z okresu dojrzewania (jak Gombrowicz!). Jako literat, usprawiedliwia liczne wątki autotematyczne, tzn. dotyczące procesu twórczego, które są zawarte w powieści. Jest nieobecny tylko w dwóch nowelach Filidor dzieckiem podszyty oraz Filibert dzieckiem podszyty, bo one nie opowiadają o Józiu. Zatem - to także książka o twórczości literackiej, o pisaniu. Narrator występuje w niej w trzech rolach: bohatera, opowiadającego i pisarza. Nieustannie prowadzi grę z czytelnikiem. Komplikuje ją też wprowadzeniem - na początku - motywu snu (jakby skłaniając do dodatkowej, onirycznej interpretacji).

Kompozycja. Otwarta, pozornie luźna, zbudowana z epizodów oraz - jednocześnie - zamknięta i poddana ścisłym rygorom. Dwie włączone do utworu nowele są z pozoru różne treściowo, ale powiązane podobnym brzmieniem nazwisk ich bohaterów. Także - są symetrycznie ułożone wobec siebie. Obie są poprzedzone przedmowami. Główny zrąb utworu ukazuje postępowanie postaci, zdeterminowane przez interakcje z innymi ludźmi i ze względu na nie. Trzy części - trzy środowiska:
Szkoła. Tutaj trafia Józio uprowadzony przez profesora. Głównym tematem - interakcje uczniów z nauczycielami i uczniów między sobą.
Nowoczesna rodzina miejskiej inteligencji. Stancja Młodziaków.
Staroświecka rodzina ziemiańska. Wędrówka w poszukiwaniu parobka i przygody w ziemiańskim dworze.
Kompozycja pierścieniowa - początek i koniec określa podobne wydarzenie: porwanie. Pierwszego (do szkoły, czyli w niedojrzałość) dokonuje profesor Pimko. W ostatnim rozdziale, Józio z porwanego staje się porywaczem (Zosi Hurleckiej, kuzynki). Parodia tradycyjnych motywów i wykorzystywanie znanych, czasem trywialnych, np. dwaj mężczyźni w szafie kochanki (Kopyrda i Pimko u Zuty). Budowanie oryginalności z "ogranych", schematycznych elementów, co dokonuje się poprzez nadawanie im nowych znaczeń. Element powieści romansowo-przygodowej, czyli pojedynek, jest tu na miny. Ziemiański dwór kojarzy się z Panem Tadeuszem Adama Mickiewicza, ale zarazem mu zaprzecza. Staropolskie "porwanie panny" też nie wygląda poważnie. Nie jest to więc powieść obyczajowa, ale raczej psychologiczna i filozoficzna.
Źródło
Bohaterowie. Niedojrzałość to i cecha bohaterów, i proces, w którym uczestniczą. Narzucają ją instytucje (szkoła) i osoby (Pimko, Bladaczka, ciotka Hurlecka z domu Lin). Postacie - jak marionetki, bez pogłębionej psychologii, np. Pimko - to typowy belfer; nie jest istotne jego życie osobiste, przeszłość itp.

Symbolika. Do rangi symboli podniesione zostały głównie części ciała - i to te, które do tej pory w literaturze w takiej funkcji nie występowały. Zatem nie serce czy głowa, ale, nieraz w literaturze eksploatowane, ale uważane za "niższe", "gorsze". Na początku są to: łydka, palec, nos. Potem "dołączają": pupa, gęba, noga i policzek (nietożsamy z gębą). Nie należy czytać ich dosłownie, ale dostrzec sens naddany. Trzy najważniejsze części ciała:
- Pupa. Symbol zdziecinnienia, więc łączy się głównie z interakcjami między Józiem a profesorem Pimką, Wielkim Zdrabniaczem. Ujawnia się nie tylko w sferze przedmiotów, ale jest też procesem. Por. upupianie, które... sięga kosmosu.
- Łydka. Łączy się przede wszystkim ze światem Młodziaków, z ich nowoczesnością, zamiłowaniem do sportu. Głównie - z młodą pensjonarką, Zutą.
- Gęba. Wiąże się z relacjami między ludźmi, nie ograniczając się do jednej czy kilku osób. Jest uniwersalna i procesualna, zob. robienie (komuś) gęby.

Dialog z tradycją. Kryptocytaty. Jest ich sporo, np. w scenie walki Miętusa z Syfonem padają słowa: Nie damy ziemi, skąd nasz ród! Ród nasz od chłopięcia i dziewczęcia się wywodzi! To parodystyczne nawiązanie do Roty Marii Konopnickiej. Podobnie - słowa W połowie drogi mojego żywota pośród ciemnego znalazłem się lasu, są parafrazą początku Boskiej Komedii Dantego.
Źródło
Bibliografia (wybór, wszystkie pozycje dostępne w PBW)
Błoński Jan, Między buntem a ucieczką. "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza, „Teksty Drugie" 2009, nr 3, s. 245-257.
Błoński Jan, Rozbieranie Józia, „Teksty Drugie" 1993, nr 3, s. 5-21.
Głowiński Michał, "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza, Warszawa 1991. ISBN 83-02-04638-8 (i wydanie następne).
Klich-Siewiorek Aleksandra, Groteska jako kategoria estetyczna sztuki XX wieku - próba analizy "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza, „Język Polski w Szkole Średniej" 1998/99, z. 2, s.62-67.
Margański Janusz, Między powiastką a filozofią. O "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza, „Pamiętnik Literacki" 2000, z. 1, s. 125-139.
Michałek Barbara, Opracowania lektur i wierszy [bibliografia, online] - http://katowice.pbw.katowice.pl/ib/oprac_lektur_i_wierszy.pdf
Sołoduch Klaudia, Bohater "Ferdydurke" wobec "chłystka" w sobie, "Język Polski w Liceum" 2004/2005, nr 3, s. 55-61.
Szypowska Irena, Wstęp do Ferdydurke w szkole, „Warsztaty Polonistyczne" 1995, nr 3, s. 28-38.

poniedziałek, 13 marca 2017

Rycerze, awanturnicy, kochankowie, naukowcy, mnisi…, czyli literackie portrety mężczyzn (cz. 2)

Ci, którzy cierpieli

... Z różnych powodów, na przykład choroby (Idiota Fiodora Dostojewskiego, Czarodziejska góra Thomasa Manna, Ptasiek Williama Whartona),
... ułomności, powodującej ludzkie odrzucenie (Quasiomodo z Katedry Marii Panny w Paryżu Victora Hugo),
... samotności - przymusowej (bo związanej z chorobą: Wieża Gustawa Herlinga-Grudzińskiego) i wybranej (Ludzie bezdomni Stefana Żeromskiego),
... rozłąki, oddalenia od wszystkiego, co kochali (Latarnik Sienkiewicza),
... wojny, nieludzkich systemów politycznych (Sól ziemi Józefa Wittlina, Jeden dzień Iwana Denisowicza oraz Archipelag GUŁag Aleksandra Sołżenicyna, Doktor Żywago Borisa Pasternaka, Wszystko płynie Wasilija Grossmana),
... w sposób niezawiniony (Księga Hioba, Mąż Boleści, Iz 53,10-12 - Chrystus, Mt 26, 47-27,49=Mk 14,43-15,37=Łk 22,47-23,46=J 18-19).
Źródło
Filozofowie. Naukowcy. Odkrywcy i wynalazcy

Zamknięci w swych pracowniach lub uczelniach. Usiłujący odgadnąć odwieczne tajemnice. Czasem zmagający się z biedą, niezrozumieniem, także... własną pychą. Na przykład zdający sobie sprawę z potęgi, jaką daje wiedza (kapłani z Faraona Bolesława Prusa). Na przykład Mistrz Polikarp z De Morte Prologus. Na przykład Faust. Najbardziej znane jego oblicze przedstawił Johann W. Goethe, ale w literaturze jest ich sporo. Genialny kapitan Nemo (20 000 mil podmorskiej żeglugi Juliusza Verne'a). Geist, Ochocki, Szuman z Lalki Prusa. Naukowcy bezwiednie dzierżący w dłoniach klucze do furtki, po której uchyleniu można wejść w rzeczywistość skutkującą nieobliczalną katastrofą (Golem Gustava Meyrinka, Frankenstein Mary Shelley, Doktor Jekyll i Pan Hyde Roberta L. Stevensona, Fizycy Friedricha Dürrenmatta, Wyspa doktora Moreau Herberta G. Wellsa). Wreszcie ci, którzy granicę człowieczeństwa przekroczyli, stając się ślepymi narzędziami ideologii (Doktor Spanner - w zbiorze Medaliony Zofii Nałkowskiej).
Źródło
Przyjaciele

Uff, ciężkie, przygnębiające są niektóre książki o naukowcach. Może więc temat przyjemniejszy? Mężczyźni jako przyjaciele. Piękne, szkolne lektury o chłopcach i młodzieńcach. Pierwszy z nich przybył prosto... z kosmosu, czyli Mały Książę Antoine'a de Saint-Exupery'ego. Po nim następują wspaniałe postaci z Chłopców z Placu Broni Ferenca Molnara i Kamieni na szaniec Aleksandra Kamińskiego. "Dorosłe", prawdziwie wzruszające, męskie przyjaźni, to więź Dawida z Jonatanem (1 Sm 20), Achillesa i Patroklosa (Iliada Homera), Ignacego Rzeckiego ze Stanisławem Wokulskim (Lalka Prusa), "niedokończona", niedopowiedziana przyjaźń Rieux i Tarrou (Dżuma Alberta Camusa). Oczywiście, nie możemy zapomnieć o Trzech Muszkieterach (właściwie - czterech, bo D'Artagnan na stałe do nich dołączył) Alexandra Dumasa i barwnych bohaterach Trylogii Sienkiewicza.


Bracia

Mitologiczni Romulus i Remus, Kastor i Polluks. Biblijni Kain i Abel (Rdz 4,1-16), Jakub i Ezaw (Rdz 25,19-34 i nast.), Józef i jego bracia (Rdz 37 i nast.)... Nie pominiemy Braci Karamazow, wielkiej powieści Fiodora Dostojewskiego. Ze współcześniejszej literatury - dwa pokolenia braci z Na wschód od Edenu Johna Steinbecka. "Dobry" Rudi i "zły" Wesley z Pogody dla bogaczy (Rich Man, poor Man) Irvinga Shawa i ten sam schemat w Kane i Abel Jeffrey'a Archera. I czterej "chłopcy" ze skalistej Skandynawii, czyli Bracia z Olsoya Olava Duuna.
Źródło
Kapłani, zakonnicy, mnisi, pastorzy

To także spora literacka galeria. Są księża (lub zakonnicy) pokorni (Pamiętnik wiejskiego proboszcza Georgesa Bernanosa, Ład serca Jerzego Andrzejewskiego, ks. Kazuro z Szatana z siódmej klasy Kornela Makuszyńskiego, ks. Piotr z III części Dziadów Mickiewicza) i noszący w sobie rany, np. nałogi (Noc iguany Tennessee Williamsa). Nieustannie ścigani przez uosobione Zło (Pod słońcem szatana Bernanosa) i muszący rozwiązać niełatwe dylematy moralne (Kościół w Skaryszewie Jarosława Iwaszkiewicza). Przechodzący wielką metamofrozę (Panneloux z Dżumy Camusa) i występni (Klątwa Stanisława Wyspiańskiego, Ptaki ciernistych krzewów Colleen  McCullough). Zaangażowani - jak serialowy Ojciec Mateusz - w rozwiązywanie zagadek kryminalnych (Przygody księdza Browna Gilberta Keitha Chestertona). Zabawni (Don Camillo Giovanniego Guareschi'ego). Wizjonerzy (Ksiądz Marek Słowackiego). Święci (biskup Benvenuto Myriel z Nędzników Hugo, ks. Kordecki z Potopu Sienkiewicza).

Mnisi prawosławni. Świątobliwy starzec Zosima z Braci Karamazow Dostojewskiego i Trzej starcy Lwa Tołstoja. Ale także grzeszący rzekomą pokorą Ojciec Sergiusz (Tołstoja), która przywiedzie go do upadku.

Pastorzy. Surowa postać narratora z Symfonii Pastoralnej André Gide'a, bohaterowie powieści Jane Austen czy Daphne de Maurier (Jamaica Inn). Ojciec tytułowej Córki proboszcza George'a Orwella i przyszły ojciec z Morderstwa na plebanii Agathy Christie. Dwie opozycyjne postaci pastorów (jeden już nieżyjący) z Pollyanny Eleanor Porter. Wystarczy?!
(Dokończenie, czyli Kochankowie. Uwodziciele. Narzeczeni. Mężowie. Ojcowie. Teściowie. Ludzie pracy. Mężczyźni na bakier z prawem - w poniedziałek, 20 marca).

piątek, 10 marca 2017

Rycerze, awanturnicy, kochankowie, naukowcy, mnisi…, czyli literackie portrety mężczyzn (cz. 1)

Minął 8 marca. Wiadomo. Kobiety twierdzą, że tego dnia nie lubią. Może niektóre nawet mówią szczerze. Na ogół jednak większość "świętuje". Obdarowywane tulipanem (lub innym kwieciem), cukierkiem, a przez skrajnie niezamożnych - jedynie promiennym uśmiechem. I też jest dobrze. Jednak mija ten dzień. I następny. Oto na kalendarzowej kartce 10 marca, czyli Dzień Mężczyzn. Ponieważ w społeczeństwie jest zdecydowanie mniej popularny, uczcimy go... przeglądem niektórych literackich męskich portretów. Ponadto, by panów, których święto jest tak "niszowe", dowartościować, napiszemy tekst obszerniejszy. Trzyczęściowy.
Źródło
Mężczyźni prapoczątków

Bohaterowie mitów. Przemyślny Odyseusz. Waleczny Ajaks. Odważny Herakles. Liryczny Orfeusz. Postaci tragiczne - Edyp i Syzyf. Inni. Barwna galeria, żyjąca od tysięcy lat na kartach niezliczonych dzieł literackich. Nieustająca inspiracja.

Podobnie - osoby wyjęte z kart Biblii. Adam z jabłkiem w dłoni. Abraham, Izaak, Jakub - dostojni patriarchowie. Mojżesz - przywódca. Jefte - nieroztropny w składaniu obietnic. Hiob - najtragiczniejszy z tragicznych. Dawid - "awansujący" z pasterza na władcę. Jego syn, Salomon, którego mądrość słynie po dzień dzisiejszy. Daniel, przechadzający się w towarzystwie lwów. Wielcy i mniejsi prorocy. Jan Chrzciciel - stuprocentowo męski prorok z pogranicza Starego i Nowego Testamentu. Można wyliczać bez końca....
Źródło
Mali mężczyźni

Zdolni, utalentowani, niedocenieni przez bliskich (i obcych), biedni... "Nieśmiertelny" Antek (Bolesława Prusa), Janko Muzykant (Henryka Sienkiewicza), Oliver Twist (Charlesa Dickensa) i inni bohaterowie wyjęci z kart pozytywistycznej literatury. Których uczyć kazano i których uczyć nie chciano. A w XX wieku? Na przykład Chłopcy Henri de Montherlanta czy Chłopcy z ulic miasta Haliny Górskiej. Nie może zabraknąć chłopaków ze smugą cienia, kładącą się w poprzek życia. To na przykład Bracia Lwie Serce Astrid Lindgren, Colin z Tajemniczego ogrodu Frances H. Burnett, Oskar, bohater Oskara i pani Róży Erica-Emmanuela Schmitta. I zbuntowanych nastolatków (Buszujący w zbożu Jerome'a D. Salingera, Siedemnastolatek Bootha Tarkingtona). Chłopców okrutnych i złych (Władca much Williama Goldinga). Brytyjskich "młodych-gniewnych". Także tych, którzy musieli przedwcześnie dorosnąć - wśród huku wojen, powstań, przewrotów (np. Popiół i diament Jerzego Andrzejewskiego, Szkarłatne godło odwagi Stephena Crane'a, Chłopiec w pasiastej piżamie Johna Boyne'a). Niektórzy z nich pozostali w historii czy legendzie. Jak rycerze.
Źródło
Rycerze
Król Artur i otaczający go faceci w zbrojach. Wierni, choć czasem, jak Lancelot, dopuszczający się zdrady. Kolejne postaci z baśniowego średniowiecza: niewinny, dziewiczy Galahad i podstępny Malagant. Doskonały, nieskazitelny Zawisza Czarny (w dramacie Juliusza Słowackiego, ale także w Krzyżakach Sienkiewicza). Królowie-rycerze: Ryszard II i Ryszard III Williama Shakespeare'a. Rycerze zuchwali (Robin Hood Howarda Pyle'a) i błędni (Don Kichot Cervantesa). I nieugięci, czyli na przykład tytułowy Roland z Pieśni o Rolandzie lub Cyd Pierre'a Corneille'a. Waleczni bohaterowie siedemnastowiecznych i późniejszych wojen Polski z najeźdźcami ze wschodu, południa, północy. Praktycznie - ze wszystkich kierunków. Fryderyk Herburt (Pieśń V. O Frydruszu... Mikołaja Sępa Szarzyńskiego), Stanisław Żółkiewski (Początek i progres wojny moskiewskiej), Stefan Czarniecki (Potop Sienkiewicza), Jan III Sobieski (np. Pamiętniki z czasów Jana Sobieskiego Kazimierza Sarneckiego)... "Rycerze" amerykańskiej prerii (bohaterowie westernów Karola May'a, Friedricha Gerstäckera, Wiesława Wernica), argentyńskiej pampy (Martin Fierro José Hernandeza) i brazylijskich przestrzeni (Syn pustkowia José de Alençara). Chłopcy z frontów I i II wojny światowej. "Rycerzyki" XX stulecia. Z powieści Ericha Marii Remarque'a (Na Zachodzie bez zmian), Josepha Hellera (Paragraf 22), Irvinga Stone'a (Młode lwy), Jamesa Jonesa (Stąd do wieczności)... "Brylanty" z powstania warszawskiego i "podziemia" - Krzysztof Kamil Baczyński, Tadeusz Gajcy, Zdzisław Stroiński, Wacław Bojarski... Sporo bezimiennych. I wreszcie ci z kosmicznych szlaków - elektrycerze (Bajki robotów Stanisława Lema).
Źródło
Awanturnicy. Wędrowcy. Żeglarze

... Którzy nie potrafili usiedzieć na miejscu. Żądni przygód lub sławy. Robinson Crusoe Daniela Defoe'a. Tytułowy bohater Podróży Gullivera Jonathana Swifta. Obieżyświat Kandyd Woltera. Childe Harold George'a G. Byrona. Peer Gynt Henrika Ibsena i Niels Lyhne Jensa Petera Jacobssena - niespokojne duchy. Liczni bohaterowie powieści Juliusza Verne'a. I bardzo nieszczęśliwy Enoch Arden Alfreda Tennysona, który przekonał się, że powrót może być pełen goryczy. Wędrowcy do granic świata i po zaświatach (Boska Komedia Dantego). Nawet dalej, poza Układ Słoneczny, hen, w Nieskończoność (u Stanisława Lema i licznych autorów gatunku science fiction). Także ci, których wędrówki oznaczono na bardzo dokładnych mapach, ale jednak tych miejsc odnaleźć nie sposób, to znaczy bohaterowie Johna R.R. Tolkiena.
Ci, którzy rzucili wyzwanie

... Żywiołom... Bohaterowie powieści Josepha Conrada (np. Tajfun, Wilk morski). Uparty kapitan Ahab (Moby Dick Hermana Melville'a). Pracownicy morza Victora Hugo.
... Swoim słabościom i ograniczeniom... Santiago (Stary człowiek i morze Ernesta Hemingway'a), Manuel Garcia czyli Niepokonany (również Hemingway'a), Meksykanin Jacka Londona, Maratończyk Williama Goldmana.
... Nałogom... Alkoholowi (Kotka na gorącym blaszanym dachu Tennessee Williamsa), narkomanii (Heroina Amadeo Visconsiniego, Ćpun Melvyna Burgessa).
... Złu, które chciało ich zwyciężyć... Na przykład Ben Hur Lewisa Wallace'a.
... Wszystkiemu i wszystkim, dziko walcząc o przetrwanie, to znaczy bohaterowie Drogi Cormaca McCarthy'ego.

(Ciąg dalszy - w poniedziałek, 13 marca)