Te postaci są niemal kryształowe. A jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wyrządziły sobie sporo krzywdy. Dlaczego w ich swoistym heroizmie jest tyle bólu? Dlaczego tak wiele cierpienia? Poemat Enoch Arden lorda ALFREDA TENNYSONA (1809-1892).
Enoch Arden (ubogi sierota) i Philip Ray (syn bogatego młynarza) znali się od dziecka. Pewnego dnia zostali rywalami, bo obaj pokochali tę samą dziewczynę, Annie Lee. Ona odrzuciła względy czułego, delikatnego Philipa i wybrała rezolutnego, dzielnego Enocha. A ten ostatni marzył o dalekich, egzotycznych morzach. O przygodzie. Zdecydował się na profesję marynarza. I stało się. Zaginął - jak jego literacki poprzednik, Robinson Crusoe - na wodach południowych mórz.
Mijały miesiące. Ludzie zapomnieli o Enochu. Tymczasem dzielna, wierna Annie borykała się z biedą, która zajrzała pod jej dach. Najmłodszy syn zmarł, a pozostali mieli pójść do szkoły. Za ich edukację zapłacił zamożny Philip, przekonując kobietę, że to tylko przyjacielska przysługa.
Już dziesięć lat upłynęło. Zaginiony nie wrócił. Pewnego dnia w domku Annie odbył się taki dialog (podajemy go w oryginale, bo tylko taki egzemplarz posiadamy w zborach):
You have been as God's good angel in our house.
God bless you for it, God reward you for it,
Philip, with something happier than myself.
Can one love twice? can you be ever loved
As Enoch was? what is it that you ask?
"I am content", he answer'd, "to be loved
A little after Enoch".
Wierząc, że mąż nie żyje, zgodziła się na jego propozycję. Dla dobra dzieci. A czas nadal mijał. Aż pewnego dnia...
Nie, tego mężczyzny nikt tutejszy chyba nie poznałby. Zmienił się. Ale powrócił. Był szczęśliwy. Przez chwilę. Bo z daleka dostrzegł szczęście tamtych - żony i przyjaciela z dawnych lat. Skierował kroki w inną stronę. Do poczciwej gospodyni, Miriam Lane, która opowiedziała mu o wierności jego małżonki, śmierci dziecka, pogłębiającym się ubóstwie rodziny, wahaniach i decyzji Annie. Także o narodzinach dziecka Philipa.
Bywają w życiu człowieka szczególnie ważne, przełomowe chwile, w których waży się jego los. Gdy musi również wziąć w dłonie losy najbardziej kochanych, najdroższych. Oto właśnie taki moment. Enoch rozważa. Waha się. I cierpi. Pod osłoną nocy zagląda przez okno do domu pełnego dostatku i radości. Wreszcie decyduje:
O God Almighty (...) aid me, give me strength
Not to tell her, never to let her know.
Help me not to break in upon her peace.
My children too! must I not speak to these?
They know me not. I should betray myself.
Never: No father's kiss for me - the girl
So like her mother, and the boy, my son.
Enoch Arden (ubogi sierota) i Philip Ray (syn bogatego młynarza) znali się od dziecka. Pewnego dnia zostali rywalami, bo obaj pokochali tę samą dziewczynę, Annie Lee. Ona odrzuciła względy czułego, delikatnego Philipa i wybrała rezolutnego, dzielnego Enocha. A ten ostatni marzył o dalekich, egzotycznych morzach. O przygodzie. Zdecydował się na profesję marynarza. I stało się. Zaginął - jak jego literacki poprzednik, Robinson Crusoe - na wodach południowych mórz.
Mijały miesiące. Ludzie zapomnieli o Enochu. Tymczasem dzielna, wierna Annie borykała się z biedą, która zajrzała pod jej dach. Najmłodszy syn zmarł, a pozostali mieli pójść do szkoły. Za ich edukację zapłacił zamożny Philip, przekonując kobietę, że to tylko przyjacielska przysługa.
Już dziesięć lat upłynęło. Zaginiony nie wrócił. Pewnego dnia w domku Annie odbył się taki dialog (podajemy go w oryginale, bo tylko taki egzemplarz posiadamy w zborach):
You have been as God's good angel in our house.
God bless you for it, God reward you for it,
Philip, with something happier than myself.
Can one love twice? can you be ever loved
As Enoch was? what is it that you ask?
"I am content", he answer'd, "to be loved
A little after Enoch".
Wierząc, że mąż nie żyje, zgodziła się na jego propozycję. Dla dobra dzieci. A czas nadal mijał. Aż pewnego dnia...
Nie, tego mężczyzny nikt tutejszy chyba nie poznałby. Zmienił się. Ale powrócił. Był szczęśliwy. Przez chwilę. Bo z daleka dostrzegł szczęście tamtych - żony i przyjaciela z dawnych lat. Skierował kroki w inną stronę. Do poczciwej gospodyni, Miriam Lane, która opowiedziała mu o wierności jego małżonki, śmierci dziecka, pogłębiającym się ubóstwie rodziny, wahaniach i decyzji Annie. Także o narodzinach dziecka Philipa.
Bywają w życiu człowieka szczególnie ważne, przełomowe chwile, w których waży się jego los. Gdy musi również wziąć w dłonie losy najbardziej kochanych, najdroższych. Oto właśnie taki moment. Enoch rozważa. Waha się. I cierpi. Pod osłoną nocy zagląda przez okno do domu pełnego dostatku i radości. Wreszcie decyduje:
O God Almighty (...) aid me, give me strength
Not to tell her, never to let her know.
Help me not to break in upon her peace.
My children too! must I not speak to these?
They know me not. I should betray myself.
Never: No father's kiss for me - the girl
So like her mother, and the boy, my son.
Pozwala Miriam Lane wyznać Annie prawdę, ale dopiero po swojej śmierci. I wie, że dobra kobieta dotrzyma słowa.
To najsławniejszy poemat Tennysona. Heroiczny. Jak romantyczna epoka, w której powstał. Liczni pisarze później do niego nawiązywali. Przypomnijmy jeden utwór. Porę przypływu (Taken at the Flood) Agathy Christie, w którym wymieniono go nie tylko w motcie, ale także w warstwie fabularnej (por. TUTAJ). Enoch Arden zatem żyje. W literaturze. I w ludzkiej tęsknocie za ideałem.
A. Tennyson, źródło |
Lord Tennyson, Enoch Arden, oprac. A. Kreusler, Lwów 1938. (Sygnatura: BS 6681).