piątek, 29 marca 2024

Nasze Skarby - Mieczysław Ziemnowicz, „Autorytet a wolność w wychowaniu” (1928)

Mieczysław Ziemnowicz (Mieczysław Kokoszka, 1882-1971). Pedagog, germanista. Nauczyciel, dyrektor szkoły, kurator oświatowy. W latach 30. minionego wieku - wykładowca dydaktyki ogólnej i pedagogiki w Instytucie Pedagogicznym w Katowicach. Oto jedna z jego książek: „Autorytet a wolność w wychowaniu”, licząca prawie sto lat. Od tego czasu przybyło nam pozycji poruszających tę tematykę. Czy poglądy współczesnych pedagogów są znacząco odmienne od tamtych?

„Autorytet jest narzuceniem swej woli drugiemu, ograniczeniem swobody, jest więc zaprzeczeniem wolności; a zatem, jeżeli etykieta autorytetu słusznie została nadana dawnej szkole, to nowa szkoła musi być przeciwieństwem dawnej.”

To jest teza. Punkt wyjścia. Jednak już kilka zdań dalej autor wyraża wątpliwość, czy autorytet wyklucza wolność. Snując rozważania nad powinnościami nauczyciela dochodzi do wniosku, że autorytet jest  i s t o t ą  wychowania:

„Wychowanie polega (…) na autorytecie, który przedstawiają starsi indywidualnie i jako spadkobiercy autorytetu przodków, i w który młodzi wierzą. Im ta wiara w autorytet jest głębsza, im autorytet rzeczywistszy, tym wychowanie skuteczniejsze.”

Jak to pogodzić z wolnością? Trzeba założyć, że istnieją różne autorytety: matki i domu, szkoły, środowiska. I że zmieniają się w wyniku dorastania. Ponadto autorytet może być narzucony lub uznany:

„Narzucony (…) nie ma siły wychowawczej, twórczej, zastąpić go trzeba wolnością dobierania i tworzenia autorytetu, gdyż tylko autorytet oparty na wewnętrznem uznaniu ma siłę.”

Jednak wolność to nie samowola. Ziemnowicz podaje kilka przykładów tej ostatniej. Przytoczymy jeden fragment. Pewnie lekko się uśmiechniemy, czytając…

„Przyjętym zwyczajem nie wolno wyprawiać krzyków na miejscach publicznych. Czy będzie więc dowodem wolności, gdy ktoś zacznie na ulicy w biały dzień wyprawiać wrzaski i krzyki? Nikt nie będzie chyba tego uważał za objaw wolności, ale raczej za objaw rozstroju umysłowego, wymagającego leczenia. Hałasy nocne wyrabiają jedynie awanturnicy, podnieceni alkoholem, a zatem wykazujący pewne zaburzenia psychiczne. Tak zrozumie te objawy każdy przechodzień (…).”

Jaka konkluzja? Nie można usunąć autorytetu z wychowania bez zaprzeczenia istoty wychowania, ale należy „domagać się tworzenia autorytetu, zrozumiałego i uznanego przez tych, którym ma być narzucony.” Poniższe słowa są więc bardzo optymistyczne:

„Autorytet, który przyświecał kilku pokoleniom, znikł, to prawda, ale nie dlatego, że młodzież jest gorsza, lecz tylko dlatego, że się przeżył, że stracił cały kredyt moralny. (…) Aby poznać młode pokolenie i jego dążności, trzeba wniknąć w życie młodzieży i bez uprzedzeń żyć z nią jej życiem. (…) Obawa, że zostawienie wolności decyzji i wyboru młodzieży, obniży autorytet starszych, albo uczyni ich niepotrzebnymi, może przerażać tych, którzy nie mają świadomości, że i dzisiaj tego autorytetu nie posiadają.”

Mieczysław Ziemnowicz, Autorytet a wolność w wychowaniu, Kraków, Skład Główny w Tow. Księgarni Kol. "Ruch" S. A., 1928 (sygn. ZS 2424, ZS 13734).

poniedziałek, 25 marca 2024

Nasz Mały Leksykon Filmowy - Filmy (nie)zapomniane: „Dwunastu gniewnych ludzi” Sidneya Lumeta; "Dlaczego kłamały" i "Umrzeć z miłości" André Cayatte'a

„Akt oskarżenia” Alfreda Hitchcocka, „Anatomia morderstwa” Otto Premingera, „Świadek oskarżenia” Billy’ego Wildera, „Kto sieje wiatr” i „Wyrok w Norymberdze” Stanleya Kramera, „Podejrzany” Petera Yatesa, „Sprawa Kramerów” Roberta Bentona, „Werdykt” Sidneya Lumeta, „Z zimną krwią” Richarda Brooksa. Co łączy te dzieła? Wszystkie reprezentują ten sam gatunek - film sądowy. Dzisiaj przedstawimy trzy.

„Dwunastu gniewnych ludzi” (Twelve Angry Men) SIDNEYA LUMETA (1924-2011). Jerzy Płażewski streszcza film lapidarnie: „ława przysięgłych zebrała się na posiedzenie. Ani na chwilę nie wyjdziemy w plener, nie cofniemy w niczyją przeszłość, nie zobaczymy ani jednej kobiety. Nic, tylko dwunastu sędziów, którzy siedzą, gadają, wstaną dla rozprostowania kości, gadają, umyją ręce i znów gadają.” Temat jest poważny. Jedenastu zebranych nie ma wątpliwości co do winy młodzieńca, który - jak dowodzono - zabił ojca. Jeden jest przeciwnego zdania. I stara się przekonać pozostałych. Jak mu się to udaje? Film wybitny. W istocie - sąd nad społeczeństwem ferującym wyroki szybko, pod wpływem opinii większości (czy zawsze mającej rację?), działającym dla „dobra ludzkości”, a tym samym zatracającym z pola widzenia pojedynczego człowieka…

Dwunastu gniewnych ludzi (Twelve Angry Men). Reż. Sidney Lumet. 1957. USA. 96 min. Obsada: Henry Fonda, Martin Balsam, John Fiedler, Lee J. Cobb, E.G. Marshall, Jack Klugman, Edward Binns, Jack Warden, Joseph Sweeney, Ed Begley, George Voskovec, Robert Webber.

Można przeczytać
Robert Birkholc, Reżyseria: Sidney Lumet. Reżyser stylu niewidocznego, “Kino” 2013, nr 9, s. 54-56 (Czytelnia).
Krystyna Michalska, Bohdan Michalski, Nowe Hollywood. Rozmowy o sztuce i rzemiośle filmowym, Warszawa 1987, s. 153-158 (sygn. 120075).
Zbigniew Pitera, Leksykon reżyserów filmowych. Reżyserzy zagraniczni, wyd. 2 rozsz., Warszawa 1984, s. 207-208 (sygn. 109558).
Jerzy Płażewski, 200 filmów tworzy historię najnowszą kina, Warszawa 1973, s. 114 (sygn. 66961).

Ps. "Jak ptaki bez gniazd" Lumeta - TUTAJ.

„Dlaczego kłamały” (Les risques du métier) i „Umrzeć z miłości” (Mourir d'aimer) ANDRÉ CAYATTE’A (1909-1989) - reżysera i prawnika, który upodobał sobie tematy sądowe. Bolesne filmy.

„Dlaczego kłamały". Jean Doucet jest nauczycielem w prowincjonalnym miasteczku na północy Francji. Cieszy się bardzo dobrą opinią. Do czasu. Pewnego dnia uczennica zarzuca mu molestowanie. Wkrótce dołączają do niej kolejne dziewczyny. Rozpoczyna się proces. Żona oskarżonego - również nauczycielka -  jest przekonana o niewinności męża, ale "opinia publiczna" już wydała wyrok, zamieniając życie zgodnego małżeństwa w koszmar. A Doucet był niewinny, czego ponad wszelką wątpliwość wreszcie dowiedziono. Czy jednak ci, którzy z łatwością rzucali oskarżenia, zrozumieli swój błąd?

Dlaczego kłamały (Les risques du métier). Reż. André Cayatte. 1967. Francja. 105 min. Główne role: Jacques Brel, Emmanuelle Riva, René Dary, Jacques Harden, Christine Fabréga.

„Umrzeć z miłości”. Gabrielle Russier (1937-1969). Trzydziestoletnia nauczycielka języka francuskiego i łacińskiego, zakochana z wzajemnością w niepełnoletnim uczniu, Gérardzie Leguen. Oto bohaterowie jednego z głośnych skandali obyczajowych lat 60. ubiegłego wieku. Ich tragedia posłużyła do realizacji filmu, w którym ją nazwano Daniele Guenot, jego - Christian Rossi. Kobieta - oskarżona przez rodziców siedemnastolatka o jego uwiedzenie - została osadzona w areszcie. Młodzieńca przeniesiono do innej szkoły. I znowu "opinia publiczna" zaczęła ferować wyroki. Okrutne. Ubliżające godności. Poniżające. Oczywiście, winna była tylko nauczycielka, a prywatnie także matka. Nikt nie dostrzegł, że jej psychika nie wytrzymuje kolejnych zarzutów. Wyszydzona, zaszczuta, popełniła samobójstwo... Czy "sprawiedliwości stało się zadość"? (Przy okazji: te ostatnie słowa stanowią tytuł jeszcze jednego filmu Cayatte'a, dlatego zostały ujęte w cudzysłów).

Umrzeć z miłości (Mourir d'aimer). Reż. André Cayatte. 1971. Francja, Włochy. 110 min. Główne role: Annie Girardot, Bruno Pradal, Claude Cerval, François Simon.

Można przeczytać

Zbigniew Pitera, Leksykon reżyserów filmowych. Reżyserzy zagraniczni, wyd. 2 rozsz., Warszawa 1984, s. 49-50 (sygn. 109558).

Fot. Pixabay.com

piątek, 22 marca 2024

Książki (nie)zapomniane - Nikt by jej nie dostrzegł w tłumie

Nie wyróżniała się urodą ani błyskotliwą inteligencją. Nikt by jej nie dostrzegł w tłumie. A jednak stworzono o niej bijące rekordy popularności broadwayowskie widowisko, a dwoje sławnych reżyserów przeniosło smutną historię jej niespełnionej miłości na duży ekran. Bohaterka "Domu na Placu Waszyngtona" HENRY'EGO JAMESA (1843-1916), mistrza w portretowaniu kobiet. Może właśnie ten kunszt stanowi o nieprzemijającej sławie mało atrakcyjnej, niepozornej Catherine Sloper.

Połowa XIX stulecia. Nowy Jork. W tytułowym domu mieszkają Austin Sloper (bogaty lekarz), jego krewna (Lawinia) oraz córka - Catherine, której narodziny odebrały życie matce, a tego Austin nie potrafi i nie chce dziewczynie wybaczyć. Podświadomie wini ją o śmierć pięknej i inteligentnej żony. Pomimo otaczającego bohaterów dobrobytu, w posiadłości panuje jakiś niewytłumaczalny smutek. Lawinia jest wdową, która nigdy nie zaznała radości macierzyństwa, a Catherine, chociaż "dobra, potulna i uległa", nie potrafiła sprawić, by żywiej zabiło dla niej serce jakiegokolwiek mężczyzny. Jej młodość nieodwołalnie się kończy...

I oto pojawia się uroczy Morris Townsend. Jego zainteresowanie nieśmiałą panną zaskakuje wszystkich. Powoduje konsternację. Budzi podejrzenia... niezupełnie bezpodstawne. Doktor prędko odkrywa, że przystojny mężczyzna jest na utrzymaniu wielodzietnej siostry, bo sam nie posiada żadnej fortuny. Tę niewielką, którą do czasu dysponował, nieodpowiednio wydał. Austin próbuje więc wyperswadować córce małżeństwo. Najpierw grozi jej wydziedziczeniem, a później zabiera w długą podróż po Europie, by - zaznawszy nowych wrażeń - zapomniała o bawidamku szukającym bogatej narzeczonej. Catherine godzi się na wyjazd, bo jest pewna uczuć ukochanego. Sprytny Townsend liczy jednak tylko na siłę perswazji dziewczyny, potrafiącej skłonić ojca do zmiany decyzji w sprawie dyspozycji majątkowej. Życie krzyżuje wszystkie nadzieje. Nikt nie osiąga tego, czego pragnął.

Mijają lata. Catherine nieodmiennie kocha łajdaka, którą ją porzucił, odmawiając ręki kolejnym, uczciwszym kandydatom. Pozostaje wierna jedynej miłości. Ojciec umiera, a ona pozostaje dużym domu tylko z ciotką Lawinią. Pewnego dnia niespodziewanie powraca Morris. Wie, że Sloper nie pozostawił dziewczynie w spadku pieniędzy, przeznaczając je na inny cel. Pragnie ją jednak odzyskać. Spóźniona miłość? Głos rozsądku? Obawa przed samotną starością? Wówczas kobieta postępuje tak, jak nikt by się chyba nie podziewał. Irracjonalnie czy roztropnie?

Coś jednak było w niepozornej, nieśmiałej pannie Sloper, co przyniosło jej trwałe miejsce wśród literackich bohaterek...

Ps. "W kleszczach lęku" ("Dokręcanie śruby") Jamesa - TUTAJ.

Henry James, Dom na Placu Waszyngtona, tłum. Maria  Skroczyńska-Miklaszewska, Warszawa 1974 (sygn. 65205).


poniedziałek, 18 marca 2024

Kolejny Światowy Dzień Poezji, czyli poetycka frazeologia

21 marca przypadnie kolejny Światowy Dzień Poezji. Dziś przyjrzymy się niektórym związkom frazeologicznym w polskiej poezji  powojennej - ich znaczeniom i sposobom użycia.

Twórcy literatury powojennej często sięgają po związki frazeologiczne. Główne przyczyny tego zjawiska, to nasilająca się potoczność języka literatury (poezji), przewaga refleksji intelektualnej nad emocjonalnością, głębsza refleksja metajęzykowa - zainteresowanie samym językiem i jego komunikacyjnymi możliwościami, podejrzliwość wobec samego systemu językowego (np. w poezji „lingwistów”).

Sposoby użycia związków frazeologicznych we współczesnej poezji: dosłowne (bez zmiany znaczenia), niedosłowne (np. przekształcanie, dodawanie, odejmowanie, wymiana członów, zmiana kontekstu, w którym występują). A oto główne funkcje związków frazeologicznych w utworach poetyckich (z przykładami):

- Wprowadzenie skrótowości dla rozbudowanych ujęć znaczeniowych:

"Przeżył przecież taką noc
kiedy zniknął dom,
w którym były wszystkie jego obrazy.
Malowane o głodzie i chłodzie"
(Anna Świrszczyńska, Ojciec w Krakowie)

- Kondensacja treści:

kiw głów
kiw butów
kiw kolan
pociąganie vizaviw
tokkółata
(Miron Białoszewski, Pociągola)

Wiersz przedstawia kolejowy przedział w trakcie jazdy ("kiw") i przywołuje trzy obrazy: 1/ Polski „delegacyjnej”, czyli PRL-u; 2/ popijania alkoholu w trakcie jazdy (nawiązanie do „głowa się kiwa”, "pociąganie"  = „golnąć sobie”, „strzelić sobie gola”); 3/ powrotu kibiców – popijających alkohol? - z meczu („gol”, "kiw" = zwód, "kiwać" = dryblować, "pociąganie" – por. np. „pociągnąć środkiem pola w kierunku bramki”). Kontaminacje (połączenie lub zmieszanie dwóch lub więcej wyrazów) są czynnikiem kondensacji treści.

- Pytanie o związek między językiem a rzeczywistością; ukazanie arbitralności znaku językowego, np. poezja Nowej Fali - tom "Korekta twarzy" Stanisława Barańczaka, "My", "Egzamin" Ewy Lipskiej, "Mała piosenka o cenzurze" Adama Zagajewskiego. Wzbudzenie nieufności wobec języka jako środka komunikacji (np. „lingwiści”). Deformacja rzeczywistości, wynikła z wieloznaczności samego języka, czego efektem bywa pomniejszenie bogactwa świata, np. "Rozkład jazdy" Tymoteusza Karpowicza – TUTAJ.

- Demaskowanie niektórych odmian języka (np. propagandowo-urzędowego), czyli element mowy narzucającej obcą wizję świata:

"Urodzony? (tak, nie; niepotrzebne
skreślić); dlaczego „tak”? (uzasadnić); gdzie?
kiedy? po co? dla kogo żyje? (...)
czy żywi
i czym żywi nieufność? (…)"
(Stanisław Barańczak, Wypełnić czytelnym pismem)

- Metaforyzacja, zwiększanie obrazowości, wzbogacanie języka poezji:

"I ten najmłodszy urodzony
w czepku odszedł w stalowym
hełmie i nie mogła go
pogładzić po głowie"
(Tadeusz Różewicz, Kobieta w czerni stąpa po różach)

W ten sposób – koncentrując wypowiedź wokół głowy („urodzony w czepku”, „hełm”) – ukazuje się ból matki po śmierci („odejściu”) syna – żołnierza. To kolejna odsłona motywu Mater Dolorosa.

- Przeciwnie - środek „odpoetyzowania”, prozaizacji języka:

"ludzie są straszni
po trupach idą
wiadomo stado"
(Tadeusz Różewicz, Która to klasa)

- Konieczność uchwycenia specjalnych odcieni znaczeniowych:

"Nie proszę Ciebie o tę samotność najprostszą
pierwszą z brzegu
kiedy zostaję sam jeden jak palec
kiedy nie mam do kogo ust otworzyć"
(Jan Twardowski, Samotność)

Pierwszy związek frazeologiczny („sam jak palec”) podkreśla samotność związaną z fizyczną nieobecnością innych osób, drugi („nie mam do kogo ust otworzyć”) – z brakiem rozmówców, czyli osób bliskich psychicznie.

- Wzmocnienie, podkreślenie znaczenia związku frazeologicznego:

"Więc tak długo trzeba było rozsądku się uczyć
na pytania logiczne odpowiadać
nie mówić bez sensu i od rzeczy
żeby nagle zobaczyć
że nadzieja może być obok rozpaczy
niewiara obok wiary"
(Jan Twardowski, Żeby nagle zobaczyć)

- Zaskoczenie – wywołane rozszerzeniem lub udosłownieniem znaczenia związku frazeologicznego:

"Sumienie miał czyste. Nie używane."

"Karłom trzeba się nisko kłaniać."

"Miał barwne życie. Zmieniał sztandary."
(Stanisław Jerzy Lec, Myśli nieuczesane)

"Jestem ci już potrzeba
jak umarłemu żywy"
(Ewa Lipska, *** [Na twój pogrzeb])

W wierszu Lipskiej wyrażono oczywistą myśl, że żywi są umarłym potrzebni, bo bez żyjących nie może trwać pamięć o umarłych. Dotyczy to zarówno światopoglądu laickiego, jak religijnego (w tym drugim przypadku – zmarli potrzebują nie tylko pamięci, ale także modlitwy żywych).

"Pośrodku Droga Mleczna.
Któż po niej przechodzi?
To przechodzi ludzkie pojęcie."
(Leopold Staff, Niebo w nocy)
 
- Budulec "wykrzywionej" - groteskowej, surrealistycznej lub komicznej - wizji świata:

"Przyzywam ciebie, Euterpe,
przyzywam ciebie. Muzo miła,
ciebie, coś w gąszczu moich cierpień
do wiatru mnie nie wystawiła"
(Konstanty Ildefons Gałczyński, Na nowy rok pijmy grape-fruitowy sok)

Patetyczny początek i prozaiczne zakończenie fragmentu wywołują efekt komiczny.

Wybrana bibliografia (do skorzystania w Czytelni)
Anna Pajdzińska, Frazeologizmy jako tworzywo współczesnej poezji, Lublin 1993. ISBN 83-85976-00-0.
Anna Pajdzińska, Frazeologizmy w poezji współczesnej. 1. Użycia kanoniczne, „Polonistyka” 1990, nr 10, s. 540-549.
Anna Pajdzińska, Frazeologizmy w poezji współczesnej. 1. Użycia innowacyjne, „Polonistyka” 1991, nr 4, s. 227-236.
Joanna Sojka, Frazeologiczne gry językowe we współczesnych polskich tekstach kabaretowych, „Poradnik Językowy” 2011, nr 10, s. 60-74.


piątek, 15 marca 2024

Ważne są tylko chwile?

To tylko chwila. Przestawiamy wskazówki zegara. Zaczyna się  i n n y (?) czas. „Letni”. Chwile jednak są ważne. Czasem nawet decydujące. Także w literaturze.

„Że mija? I cóż, że przemija?
Od tego chwila, by minęła,
Zalewo moja, już niczyja,
Jak chmur znikome arcydzieła.”
(Leopold Staff, Chwila)

Chwile. Niektóre przez całe życie się pamięta. Chciałoby się zatrzymać, by przypomnieć słynne: „Trwaj, chwilo”, wypowiedziane przez bohatera Johanna Wolfganga Goethego. Są przedmiotem rozważań w filozofii (np. „Chwila” Sörena Kierkegaarda, sygn. 126475-6). Stanowią tytuły tomików poetyckich (np. „Chwila” Wisławy Szymborskiej, sygn. 156533, 157947, „Chwile” Jana Kasprowicza, sygn. ZS 6996/14) lub ich fragmentów (np. „Radość i smutek szczęścia i chwili” Leopolda Staffa - z „Gałęzi kwitnącej”, w kilku zbiorach). Również miniatur literackich (np. „Chwila postoju” Julii Hartwig, sygn. 89821), opowiadań i powieści (np. „Kilka chwil” Juliana Kornhausera, sygn. 67193, „Miejsce i chwila” Kornela Filipowicza, sygn. 113091), wspomnień (np. „Chwila westchnienia” Anne Philipe, TUTAJ).

Są ważne chwile narodu, które ukazują się na swoistym, metafizycznym zegarze historii:

„Godziny wciąż powracają
na wielkiej tarczy historii.
Oto liturgia dziejów.”
(Karol Wojtyła, Myśląc Ojczyzna…)

Nierzadko trudne do nazwania:

„Oto jest chwila bez imienia:
drzwi się wydęły i zgasły."
(Krzysztof Kamil Baczyński, Bez imienia)

Są też chwile zagrożenia, weryfikujące człowieczeństwo i jednoznacznie ukazujące wartość wspólnotowych więzi:

„Idziemy długo, obok siebie, zamknięci każdy w swoim milczeniu, albo wymieniamy słowa puste, pozbawione wszelkiej zawartości. Lecz oto wybiła godzina niebezpieczeństwa. Wówczas wspieramy się nawzajem. Odkrywamy, że należymy do tej samej wspólnoty. (…) Patrzymy na siebie z promiennym uśmiechem. Niczym więźniowie, którzy odzyskali wolność i stają w zachwycie przed ogromem morza.”
(Antoine de Saint-Exupéry, Ziemia, planeta ludzi)

Bywają gorzkim przypomnieniem o przemijaniu:

„Jam jest wieczne wahadło, co wolą sprężyny (…)
Kołysze się nad bezdnią otchłannej głębiny,
A w jednostajnym chodzie mym przeciąga wieczność.
Z niebytu chwilę rodzę, a już w nicość pada... "
(Leopold Staff, Wahadło)

„Niechaj nie trwa ni chwilę,
co być wieczyste nie może.”
(Leopold Staff, Ruiny Palatynu)

Mistycznym zachwytem, nagłą epifanią:

„Dzień taki szczęśliwy,
Mgła opadła wcześnie, pracowałem w ogrodzie.
Kolibry przystawały nad kwiatem kaprifolium.
Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć.
Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć.
Co przydarzyło się złego zapomniałem. (…)”
(Czesław Miłosz, Dar)

Chwile przypominają o kaprysach pogody (np. cisza przed burzą w „Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza lub „Odchodzącego dnia chwała…” Staffa) i o sprawach najważniejszych – w pamiętnych scenach literackich, w których bohaterowie uświadamiają sobie, że od nich zależy życie i szczęście innych ludzi. Wystarczy przywołać dwa zupełnie różne przykłady: moment decyzji o zabiciu lwa i porywaczy przez Stasia we „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza oraz uświadomienie sobie przez Anię, że kocha Gilberta - w zakończeniu „Ani z Avonlea” Lucy Maud Montgomery.

Ważne są tylko chwile? Może właśnie tak!

poniedziałek, 11 marca 2024

Kobiety

Wielka galeria kobiet - od Antygony i Ewy - przewija się przez karty światowej i ojczystej literatury. Są...
... kobiety - anioły, np. Zosia z "Pana Tadeusza" czy Aniela ze "Ślubów panieńskich",
... kobiety - "dzieci", np. Danuśka z "Krzyżaków",
... kobiety - lalki (nie tylko "salonowe") - przypomniane TUTAJ,
... kobiety fatalne, np. biblijna Dalila (Sdz 16,4-21), Lilith (Iz 34,14), Cathy z "Na wschód od Edenu" (TUTAJ),
... kobiety histeryczne, np. Emilia z "Nad Niemnem", Krzeszowska z "Lalki",
... kobiety - rycerze, żołnierze, np. bohaterka starotestamentowej "Księgi Judyty", "Grażyna", Emilia Plater ze "Śmierci pułkownika",
... kobiety - szalone, np. mitologiczna Medea, Ofelia, Celina z "Nocy i dni",
... kobiety wierne do końca, niemal heroiczne w poświęceniu dla mężczyzny, np. bohaterka "Serca kobiety" Londona (TUTAJ),
... kobiety "wyzwolone", feministki, np. bohaterka "W sieci" Kisielewskiego, "Polka" i "Europejka" Gretkowskiej,
... kobiety zalotne, kokietki, np. Wąsowska z "Lalki", Telimena z "Pana Tadeusza", "Zalotnica niebieska" Magdaleny Samozwaniec.

Są kobiety ze szczytów życia - władczynie (np. królowa Saby - I Krl, 10, "Królowa Margot" Dumasa) i nizin społecznych (np. Gołąbska z "Granicy"). "Kobiety" niezupełnie jeszcze dorosłe (np. "Małe kobietki" Louisy Mary Alcott) i mające już prawie całe życie za sobą (np. Claire Zachanassian z "Wizyty starszej pani" Dürrenmatta)... Siostry (np. "Trzy siostry" Czechowa) i kuzynki (np. "Kuzynka Bietka" Balzaka)... Żony (nie tylko "Żona modna", ale też np. bohaterka wzruszającego opowiadania "Mirra, kadzidło i złoto" O.Henry'ego - TUTAJ) i wdowy (np. Andrzejowa z "Nad Niemnem")... Kobiety porzucone przez mężów (np. Amanda Wingfield ze "Szklanej menażerii" Williamsa - TUTAJ)... Teściowe (np. Noemi z "Księgi Rut", Dominikowa z "Chłopów")... Mieszkanki miasta (np. bohaterki "Ziemi obiecanej") i wsi (np. zamieszkujące Lipce w "Chłopach")... Ciężko pracujące lub szukające pracy (np. "Marta" Orzeszkowej, Lizzie Connolly z "Martina Edena" Londona - TUTAJ)... Działaczki społeczne i oświatowe (np. "Siłaczka" Żeromskiego)... Zakonnice (np. bohaterki "Dialogów karmelitanek" Bernanosa, "Mała święta Teresa" Maxence Van Der Meerscha)... Artystki (np. Róża z "Cudzoziemki" Kuncewiczowej)... Sportsmenki (np. Atalanta)... Uzależnione od alkoholu (np. bohaterka "Nagrobka opiłej babie" Kochanowskiego) i narkotyków (np. "Pamiętnik narkomanki" Rosiek)... Samobójczynie (np. Jokasta, Ofelia, Lady Makbet)... Kobiety skrzywdzone, poniżone, sponiewierane (np. "Błogosławiona, święta" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego - TUTAJ)... Bywa, że "sprzedają" siebie, ale są na swój sposób tragiczne (np. Baryłeczka" de Maupassanta - TUTAJ, "Dama kameliowa" Dumasa)...

I jeszcze one - matki. Czułe, oddane dzieciom (np. Rollisonowa z "Dziadów" cz. III, bohaterka tomiku "Dobranoc matce" Kamieńskiej - TUTAJ), heroiczne (np. Matka Machabeuszów - 2 Mch 7), bolesne (np. ewangeliczna Maryja, matka Balladyny, "Matka Królów" Brandysa)... Wiecznie zatroskane o dom, nieustannie krzątające się wokół niego (np. Kirłowa z "Nad Niemnem", Barbara z "Nocy i dni"). Matki żołnierzy, konspiratorów, działaczy (np. z "Do matki Polki", Pani Soerensen z "Niemców" Kruczkowskiego)... Matki artystów (np. z "Piosenki o Wicie Stwoszu" Gałczyńskiego)... Czasem pozostawiające dzieci dla kochanka lub w celu samorealizacji, także te, które zmuszono do ich pozostawienia (np. tytułowa bohaterka "Nory (Domu lalki)" Ibsena, "Anna Karenina")... I matki występne, dzieciobójczynie (np. Medea, Ewa Pobratyńska z "Dziejów grzechu" Żeromskiego)... Kobiety adoptujące dzieci cudze, szczególnie godne podziwu (np. Grusza Wachnadze z „”Kaukaskiego koła kredowego” Brechta – TUTAJ). Wiele innych... Pięć literackich portretów matek i dwa napisane przez życie - TUTAJ.

Ps. WSZYSTKIE kobiety bardzo serdecznie pozdrawiamy!


Źródło fot. Pixabay.com

piątek, 8 marca 2024

Książki (nie)zapomniane - Trzeba kochać morze, aby tak o nim pisać

Trzeba kochać morze, aby tak o nim pisać. Ale Joseph Conrad twierdził, że w przypadku FREDERICKA MARRYATA (1792-1848) to nieprawda. Doświadczony wilk morski chyba się pomylił. Marryat pracę w brytyjskiej marynarce wojennej zaczął jako chłopiec okrętowy, a skończył w stopniu komandora. Zasłynął stworzeniem sygnalizacji flagowej. Jako pierwszy wprowadził szalupy ratunkowe. Był też grafikiem i literatem. Na Wyspie Świętej Heleny sportretował umierającego Napoleona. Napisał niemało powieści. "Okręt-widmo" (The Phantom Ship) i "Peter Simple" są najbardziej znane. Druga uchodzi za arcydzieło.

"Okręt-widmo" nawiązuje do legendy o Latającym Holendrze. Filip Vanderdecken dowiedział się od konającej matki, że w pokoju, do którego przez lata broniła mu wstępu, znajduje się list przekazany przez ducha jej zmarłego męża. Bo ojciec Filipa był marynarzem. Gdy z powodu burzy nie mógł opłynąć Przylądka Dobrej Nadziei, uciszył bunt załogi wyrzucając za burtę kapitana Schriftena, przywódcę rebelii, i przysiągł na relikwię krzyża (własność żony), iż dokona dzieła nawet za cenę żeglowania "do sądnego dnia". Stało się, jak powiedział. Za bluźnierstwa został ukarany koniecznością nieustannej wędrówki, a wybawić mogło go wyrażenie szczerej skruchy i ucałowanie relikwii przywiezionych z lądu. Ale każdy, kto chciałby mu w tym pomóc, musiał zginąć...

Filip postanowił wybawić duszę ojca. Mijały lata naznaczone nieudanymi próbami. Postarzał się, żona zginęła oskarżona o czary, a jemu samemu skutecznie przeszkadzał nieodstępny, odrażający pilot - duch utopionego kiedyś buntownika. Gdy Vanderdecken wreszcie zrozumiał, z kim ma do czynienia, wspaniałomyślnie przebaczył mu krzywdy, a tym samym otrzymał możliwość uratowania duszy ojca. Bo za zło płaci się dobrem. Załoga fantomowego okrętu została zbawiona za cenę najwyższą, uiszczoną przez syna...

Ps. Fascynujące losy nie tylko Latającego Holendra, ale i innych niezwykłych okrętów - TUTAJ.

Frederick Marryat, Okręt-widmo (online - TUTAJ) i Project Gutenberg - TUTAJ.

"Peter Simple" - prostolinijny chłopak, uznawany w rodzinie za niezbyt rozgarniętego (zob. jego nazwisko!) – decyzją rodziny został przeznaczony do służby w marynarce. Europą wstrząsała kampania napoleońska, odciskająca piętno także na innych kontynentach. Peter trafiał w wir niesamowitych przygód, z których on i jego stały towarzysz, kapitan O'Brien, nieodmiennie wychodzili zwycięsko. We francuskiej niewoli poznał oficera o irlandzkich korzeniach i nazwisku identycznym z tym, które nosił dowódca. Tamten nie tylko nie uczynił mu krzywdy, ale oddał rannego w ręce czułej opiekunki, własnej siostry. Odtąd losy Simple'a znaczyły nie tylko spiski, ucieczki, pogonie, ale również miłość do ślicznej Celestyny.

Przez utwór przewija się barwna galeria osób, które bohater poznał.  Przystojny, szarmancki i zabawny bosman Chucks... Blagier Kearney... Gawędziarz Swinburne... Apatyczny i leniwy kapitan Horton... Sprawiedliwy lord Belmore i wiele innych... Jednak najwięcej krzywdy wyrządził mu stryj, choć i z tej przygody ostatecznie wyszedł zwycięsko, otrzymawszy nadto największy życiowy "awans" - na męża i ojca...

Dwa utwory. Bardzo różne. Pierwszy to zasadniczo powieść grozy, drugi - klasyka gatunku awanturniczo-przygodowego. Łączy je temat marynistyczny. Czy o człowieku, który tak plastycznie kreślił żeglowanie, huragan, sylwetki marynarzy można powiedzieć, że nie kochał morza? Z pewnością nie.

Frederick Marryat, Peter Simple, t. 1-2, przeł. i opatrzył posłowiem Marian L., Pisarek, Gdańsk 1973 (sygn. 57214/I-II).


poniedziałek, 4 marca 2024

Gramatyka (w) poezji

„Jak by się tu wyjęzyczyć” - zastanawiał się Miron Białoszewski... 4 marca przypada Dzień (niektórzy zmieniają go na Święto) Gramatyki! Tak, zmora (niektórych) uczniów ma swoją chwilę w kalendarzu! Istnieje sporo mnemotechnicznych metod wspomagania jej nauki: akrostychy, rymowanki, mapy myśli. Czasem coś podobnego wykorzystują pisarze, ale bez utylitarnego celu. Słowo szczególnie zwraca na siebie uwagę u pisarzy XX wieku: awangardystów, futurystów, lingwistów. Nie tylko u nich. Przypomnimy sobie niektóre „gramatyczne” wiersze?

Fonetyka i fonologia

Niemało takich „dźwiękowych” wierszy u Mirona Białoszewskiego, np. w naśladującym mowę afatyka utworze ”na jesiennej osobności”. Jednak szczególnie dźwięki brzmią w „Ptasim radiu” Juliana Tuwima. Nie zapominajmy też o fonetycznych środkach stylistycznych - instrumentacji głoskowej i jej odmianach: aliteracji, onomatopei, paronomazji (przykłady TUTAJ).  

Morfologia. Fleksja. Słowotwórstwo

Części mowy: „O centaurach, Gramatyka” Zuzanny Ginczanki:

„Przymiotniki przeciągają się jak koty (…)
Oto jest bryła i kształt, oto jest treść nieodzowna,
konkretność istoty rzeczy, materia wkuta w rzeczownik (…)
Zaś przysłówek to nagły cud
niespodzianka potartych krzesiw (…)
A zaimki to malutkie pokoiczki,
gdzie na oknach rosną małe doniczki.”

Rzeczownik, przymiotnik, czasownik - u Kazimierza Wierzyńskiego („Gramatyka na prywatny użytek”):

„Różne są hobbies,
Ja zbieram rzeczowniki (…)
Zbieram też przymiotniki (…)
Nie znoszę tylko czasowników
Ani tak zwanych czasów,
Tego ruchu, który się nie porusza”

Przymiotniki i czasowniki są też np. w wierszach Bez przymiotników” Jana Twardowskiego, „Bezokoliczniki” Tadeusza Peipera i „Lipiec” Juliana Przybosia… Liczby – pojedyncza, np. „Nadwołkowyjskiej nocy liczba pojedyncza” Białoszewskiego… Przypadki, np. dwuznaczne wiersze „Wypadek z gramatyki” i „Z kolejowych przypadków” Białoszewskiego… Tryby, np. „W biały dzień” Szymborskiej… Strony, np. „zakon czynny i bierny” tego pisarza. I czasy, np. „Właściwie każdy wiersz” Szymborskiej lub „O czym myśli dziewczyna na lekcji gramatyki języka polskiego” Ewy Lipskiej:

„Zejdzie z fotografii pisma ilustrowanego
w obcisłych szortach, które poleca na lato.
Albo z ekranu. (...)
Alarm wyobraźni. Perkusja serca.
Stan podgorączkowy nocy. Noc: forma czasu.
Forma czasu przyszłego
złożona z formy osobowej: będę będziesz
będziemy będziecie będą
oraz z form bezokolicznika: kochać
Będę kochać”

Fleksja, czyli np. „*** [I znów jest tak...]” Wierzyńskiego, „Wywód jestem’u” Białoszewskiego. Morfologia i słowotwórstwo, np. kontaminacje słowne Białoszewskiego („Otwockorium”, „Warstwiarstwo”, „Namuzowywanie”, „Zmarwieńsiulpet”).

Składnia

Części zdania, np. filozoficzne, wieloznaczne „Dopełnienie” Tadeusza Różewicza lub "Gramatyka przez sen" Tymoteusza Karpowicza („Rozkład jazdy” TUTAJ).

Leksykologia. Frazeologia

Tutaj mamy np. „Balladę o słownikarzu” Wierzyńskiego i liczne „frazeologiczne” wiersze Stanisława Barańczaka, a w nich przysłowia i ich udosłownienia, stałe lub łączliwe związki, np. „Co jest grane”, „Gdzie drwa rąbią”, „Spójrzmy prawdzie w oczy”, „Ugryź się w język”, „Wziąłem sobie do serca”, „Wypełnić czytelnym pismem” („Te słowa” TUTAJ).

Praktyka językowa. Ortografia i interpunkcja

Normy ortograficzne nie stanowią części systemu językowego ani nie są działem gramatyki, ale ustalonymi przepisami. Podmiot w wierszu „Lekcja gramatyki” Jerzego Harasymowicza zaliczył je jednak do zagadnień gramatycznych i lubił „obserwować” w szkole:

„jak lecą za oknem
swobodne chmur pisownie”

W tym miejscu możemy również umieścić Różewiczowe eksperymenty z ortografią, np. „Końbysięuśmiał” i bardzo poważny „Przecinek” oraz wiersze „hapyent” i  „Otwockanoc” Białoszewskiego.

Ps. Związki frazeologiczne w poezji współczesnej szerzej zostaną omówione 18 marca.

piątek, 1 marca 2024

Co widzi bibliotekarz?

 Co widzi bibliotekarz? Co widzi Czytelnik? To samo, ale…

Czy wiesz, co to jest format MARC 21? Jeśli nie, to się nie martw, bo absolutnie nie musisz go znać, by korzystać z naszej biblioteki. Jeśli już rozbudziliśmy zainteresowanie, podpowiemy, że jest to – z definicji – „struktura służąca do zapisu danych w postaci kodów i informacji słownych”, czyli stanowi rodzaj swoistej „matrycy”, w której te dane są rejestrowane i przechowywane. Dziś zdradzimy nieco tajemnic, by można było poznać coś z tego, w jaki sposób przygotowujemy dla Was informacje o zbiorach. A ponieważ opracowujemy elektroniczną kartotekę zagadnieniową, z niej będą pochodzić przykłady.

Przykład 1. Artykuł (z czasopisma)

BAŚNIE jako element poradnictwa dla najmłodszych / Barbara Skałbania.// Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze. - 2016, nr 3, s. 27-32.

Opis jest prosty i czytelny. Widzisz go w takiej postaci:

A jak wygląda z naszej strony? Wydaje się zdecydowanie bardziej skomplikowany. Oto on:
Przykład 2. Artykuł (z czasopisma) z linkiem do tekstu publikacji

Artykuł z linkiem do tekstu publikacji to taki, który już z poziomu elektronicznej kartoteki możesz zobaczyć pełnotekstowo. Pisałyśmy o tym TUTAJ (instruując, jak korzystać):

BAR mleczny / Jerzy Kochanowski. // Pamięć.pl. - 2013, nr 5, s. 58-59.

W kartotece wygląda tak:

A u nas? Proszę bardzo! Trudniej coś odczytać, prawda? 
Przykład 3. Fragment książki (samodzielnej pracy, rozdziału)

Opis zazwyczaj najdłuższy:

WALORY dydaktyczno-wychowawcze lektur szkolnych i tekstów literackich oraz ich integrująca rola w edukacji wczesnoszkolnej / Aldona Grądzka-Tys, Barbara Grzegorczyk.// W: LITERATURA i sztuka a wychowanie. - Rzeszów : Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej, 2001. - S.145-154.

W kartotece? Nic trudnego:

A od strony bibliotekarza? Oto opis: 
Do zobaczenia w bibliotece! Aha! Jeśli coś nadal będzie niejasne lub trudno będzie czegoś poszukać z jakichkolwiek względów (braku czasu, odległości, setki innych powodów), można do nas napisać. Odpowiemy, poradzimy, znajdziemy, zeskanujemy i wyślemy (za darmo😊). Adres mamy łatwy do zapamiętania: informacja@pbw.katowice.pl