To
nie będzie opowieść o Wygnaniu i
Królestwie Alberta Camusa, chociaż chciałoby się jej nadać właśnie taki
tytuł. Chociaż… może niekoniecznie. Raczej na odwrót. Królestwo i Wygnanie – taki by (na pozór) bardziej przystawał do
treści wspaniałej książki norweskiego pisarza, który, choć był jednym z
największych w XX stuleciu i bardziej niż ktokolwiek inny na to zasługiwał,
nigdy nie dostał Literackiej Nagrody Nobla. Nocne czuwanie TARJEI VESAASA
(1897-1970).
…
Królestwo… czyli odcięta od świata,
przypominająca biblijny Raj wyspa. Soczysta zieleń. Przyjaźni - na pierwszy
rzut oka - ludzie. Posiadują, pogadują, leniwie pochłaniają ożywcze słoneczne
promienie.
I
nagle przybywa On. Andreas Vest. Nikt go tu nie zna. Ma urodziwe oblicze i
błyszczące oczy. Właśnie w tych ostatnich nietrudno byłoby dostrzec (gdyby się
ktoś uważnie przyglądał) nieomylne oznaki obłąkania. Bo Obcy ma za sobą
traumatyczne przeżycie. Potężny wybuch w fabryce. Ocalał, ale inni zginęli.
Wciąż widzi ich śmierć. Pogrąża się w otchłani rujnujących wyobrażeń.
Wśród
wybujałej roślinności kroczy dziewczyna. Inga. Jej umysł zaprzątają inne myśli.
Marzy o mężczyźnie. W pewnym momencie uświadamia sobie, że zza krzaka ktoś ją
obserwuje. Po chwili już wesoło rozmawiają… o kwiatkach. Otoczenie jest jak
Eden. On i Ona. Narrator pisze: Piękny
mężczyzna uśmiechał się do ślicznej dziewczyny.
W
oddali przez zieleń przedziera się Rolf, jej brat, z kolegami. Wtem słyszą
krzyk. Biegną. Znajdują ciało. Rozpoczynają pogoń za niezrównoważonym
psychicznie mordercą.
…
Wygnanie… Amok. Szał. Psychoza.
Polowanie z nagonką. Żądza krwi. Byle dokonać samosądu. W swej dzikości nie
zastanawiają się, skąd w nich tyle okrucieństwa. To jak ucieczka z Raju. Z
nienawiścią przepełniającą serca. Otwiera się otchłań, która jest w człowieku.
Uzewnętrzniają się atawizmy. Głos rozsądku, czyli głos Karla Li, ojca Ingi i
Rolfa, zostaje zignorowany. Narrator tak tę sytuację skomentował:
Daremnie wołał. W głębi ludzkich umysłów nieznane głosy podnoszą zgiełk. Śmieją się przejmującym gardłowym śmiechem.
…
A jednak Wygnanie i Królestwo… W
takiej kolejności, bo tytuły dwóch kilkudziesięciostronicowych części, na które
podzielona jest powieść, brzmią: Otchłań
oraz Odnowa.
Sad
Karla Li. Jak Ogród z Księgi Rodzaju.
Odurza zapachem jabłek. Jego właściciel – niczym herold sprawiedliwości – przejmuje
panowanie nad sytuacją. Rozkazuje.
Tłum stał nieporuszony. Po chwili dopiero zaczął się rozpraszać. Byle dalej, byle dalej od tego miejsca. Wyglądali, jakby chcieli czym prędzej umknąć (…). Za późno. Ten widok już się w nich zakorzenił.
Zrzucają
winę na Rolfa. To on ich podburzył. Ale sumienia przecież się obudziły. Wstyd i
upokorzenie są teraz dojmującymi uczuciami wśród niedawnych „myśliwych”. Przedtem
Vest uciekał przed nimi, teraz czyni to Rolf. Gdy go przepędzili do lasu, sami
uciekają do domów. W popłochu.
Andreas
zostaje złożony w chlewie na posesji Karla. Nagle wyspa zmniejsza się do tej
jednej zagrody. Zbiegowie z miejsca zbrodni jednak wiedzą, że będą musieli tu
wrócić i wejść na królewski szlak ekspiacji. Pójdźmy wszyscy do stajenki – zdaje się myśleć każdy z nich. Idą do
swojej stajenki, by czuwać przez całą
noc przy zabitym i usprawiedliwić w sercu własną nieprawość. Odpokutować. A w
domu zostaje złożone ciało Ingi. Mari (tak, znaczące imię!) zapala przy nim
świece. Rozjaśnia mrok. Bo jeszcze kolejny podział na dwie części daje się
dostrzec: właśnie na dzień i noc. Karl Jaspers napisał kiedyś o Pasji Nocy i
Normie Dnia. Tu jest odwrotnie. Noc stanowi czas powrotu do Normy.
I
nastaje dzień. Promienie słońca zalewają wyspę. Ludzie znowu mogą sobie
nawzajem spojrzeć w twarze. A Rolf będzie musiał oddaleniem zapłacić za zło
wyrządzone przez wszystkich. Przyszłość rysuje się przed nim smutna i
beznadziejna. Ale żyje. To najistotniejsze. Właśnie czeka na łódź…
Kolejna
dwoistość: tytuł. Polskie tłumaczenie niedokładnie oddaje oryginalny sens,
nawiązując do treści drugiej części książki i stanowiąc wielką peryfrazę. Ale
oryginał brzmi: Kimen. A to oznacza bakterię,
zarazek, ale też (dualizm negatywnych
i pozytywnych skojarzeń!) kiełek, zalążek i punkt wyjścia. Nasuwa bardzo szerokie możliwości interpretacyjne,
prawda?
Dodajmy
jeszcze – jak post scriptum – radosną nowinę, którą dzieli się z gromadą
(dosłownie na ostatnich stronach powieści) wiejska kobieta. Spodziewa się
dziecka. Wieść, która także pasuje do tytułu! I podkreśla ogólny sens tej
(arcy)powieści. Bo człowiek, obarczony
bagażem Zła, może uzyskać odpuszczenie, ale utraconej niewinności już w pełni
nie odzyska. Jednak nieskalane doświadczeniami życia dziecko może mu pomóc
odrodzić się i z ufnością znowu spojrzeć ku słońcu.
Vesaas
Tarjei, Nocne czuwanie, przeł. Beata
Hłasko, Warszawa 1966. (Sygnatura: 42838).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz