piątek, 30 czerwca 2023

Książki (nie)zapomniane - Władczyni (z) targowiska próżności

"Targowisko próżności. Powieść bez bohatera" (Vanity Fair. A Novel without a Hero) WILLIAMA MAKEPEACE'A THACKERAYA (1811-1863). Tytuł w zleksykalizowanej formie wszedł do kultury popularnej. Utwór w istocie zdaje się nie mieć (pozytywnego) bohatera, zaś karierowiczów, zarozumialców, egoistów jest tu niebywały urodzaj.

Chiswick. Początek XIX stulecia. Z pensji panien Pinkerton odchodzą Amelia Sedley i Rebecca Sharp. Pierwsza jest córką bogatego kupca, druga - dzieckiem artystów. Amelia w szkole pilnie się uczyła i zdobyła sympatię oraz laury. Rebecca tęskniła za swobodą i więcej osiągnęła dzięki wrodzonemu sprytowi i inteligencji, niż ślęcząc nad książkami. Po zakończeniu edukacji obie jadą do Sedleyów. Tutaj przybywa też narzeczony Amelii - George Osborne i jej brat - Joseph. Przebiegła Rebecca natychmiast przystępuje do działania. Zdobywa sympatię domowników, ale nie potrafi podbić serca Josepha, co stanowi jej główny cel. Opuszcza więc rodzinę naiwnej i wpatrzonej w nią przyjaciółki.

Kolejny dom, w którym Becky czyni spore zamieszanie, należy do sir Pitta Crawleya. Dziewczyna uczy jego córki i potajemnie poślubia syna gospodarza, Rawdona. Przedwcześnie, bo bogaty Pitt sam jest nią zainteresowany. Całkiem realnie rysuje się jednak perspektywa zdobycia sporego majątku bogatej ciotki Crawleyów. Ale okazuje się, że chętnych do otrzymania fortuny jest więcej. Zaczynają się rodzinne podchody, czytaj: intrygi i obmowy.

U Amelii dzieje się coś odwrotnego. Jej ojciec traci pieniądze, a rodzic narzeczonego usiłuje doprowadzić do zerwania zaręczyn ze zubożałą panną. Dobroduszna, prostolinijna Amelia znajduje powiernika w osobie przyjaciela George'a, a zarazem zakochanego w niej Williama Dobbina. Mężczyzna potrafi wznieść się ponad swoje pragnienia i pomaga w doprowadzeniu do ślubu tamtych dwojga.

Amelia uczyniła zły wybór. Małżonek uważa, iż wyświadczył jej przysługę poślubiając ją, i niemal natychmiast zaczyna romansować z pozbawioną skrupułów Rebeccą. Gdy sprawy zaczynają się niebezpiecznie komplikować, wszyscy trzej - George, Rawdon i Dobbin - otrzymują informację o wymarszu armii do Belgii. George ginie pod Waterloo. Amelia tonie we łzach, ale niebawem rodzi syna. Becky i Rawdon chwilowo jadą do Francji, gdzie także rodzi im się chłopiec. Po powrocie do Londynu rzucają się w wir rozrywek, żyjąc wesoło na kredyt. Gdy biedna Amelia jest zmuszona oddać krewnym na wychowanie ukochane dziecko, bo nie stać jej na jego godne utrzymanie, wyrachowana "przyjaciółka" pnie się po szczeblach towarzyskiej kariery. Dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności i brakowi moralnych oporów w dążeniu do celów, bywa w salonach coraz bardziej wpływowych osobistości. Wreszcie osiągnęła to, o czym się nawet dobrej Amelii w dawnych latach nie śniło - zdobyła więcej niż tamta. Pokonała dziewczynę, z którą jeszcze na pensji po cichu rywalizowała. Amelia dostała na odchodnym ze szkoły książkę. Rebecca - nic, a teraz ma u swych stóp towarzyską elitę. Umie oszukać, pochlebić, skłamać. Ludzie nie dostrzegają jej dwulicowości. Jest lubiana i zapraszana. Jest władczynią targowiska próżności. Smutne, prawda?

William M. Thackeray, Vanity Fair. A novel without a hero, shortened and adapted by Wanda Skarżyńska, Warszawa 1978 (sygn. 82493, 83473).

poniedziałek, 26 czerwca 2023

(Niektóre) tajemnice Szóstego Kontynentu

Paweł Edmund Strzelecki (1797-1873). Pierwszy Polak, który naukowo dotarł do sześciu kontynentów. Najbardziej znany z badań prowadzonych na Antypodach. W roku mu poświęconym przypomnimy kilka (spośród licznych) książek z wątkiem australijskim.

Bengt Danielsson, Bumerang. Fascynujący reportaż. Jak można wyruszyć w najbardziej niedostępne zakątki odległego kontynentu, by poznać obyczaje tubylców? I jak zrobić to z żoną i malutką córeczką? Trzeba zacząć od kupna samochodu z przyczepą… (sygn. 45431).

Władysław Gumplowicz, Australja i Oceanja. Kompendium wiedzy na temat regionu z 1927 roku! Przedstawia stan ówczesnej wiedzy na temat ukształtowania powierzchni, klimatu, flory i fauny, mieszkańców, historii odkryć i kolonizacji, gospodarki i polityki oraz „przegląd miast i dzielnic” (sygn. ZS 12972).

Albert Mahuzier, W kraju kangurów. Kolejny reportaż. Czy można wyruszyć z Francji niemal na koniec świata w poszukiwaniu przygód i dzikich zwierząt? To nic nadzwyczajnego. Ale gdy weźmie się ze sobą nie tylko kamerę, ale również żonę i… dziewięcioro dzieci (z których najmłodsze jest jeszcze w wieku przedszkolnym), sprawa wygląda inaczej… Gdyby ktoś się nie odważył, nie powstałaby ta książka (sygn. 53796).

Coś z literatury pięknej? Twórcy książek z serii Harlequin chyba upodobali sobie malowniczą Australię. Ich akcja nierzadko toczy się na Szóstym Kontynencie (o wydawnictwie zob. TUTAJ). Inne powieści?  Wystarczy wspomnieć „Tomka w krainie kangurów” Alfreda Szklarskiego (sygn. 101783, 125809) lub „W 80 dni dookoła świata” Julesa Verne’a (sygn. 166800), które dobrze znamy. Jeszcze kilka?

Bruce Chatwin, Pieśń stworzenia. Badanie kultury i wierzeń Aborygenów okazuje się wielką przygodą i może skłonić do głębokich rozważań nad ludzką naturą. Tak jest właśnie w tej pozycji.

Colleen McCullough, Ptaki ciernistych krzewów. Powieści specjalnie przedstawiać nie trzeba, gdyż została dostatecznie spopularyzowana przez serial z pierwszej połowy lat 80. minionego wieku. Przyjaźń księdza (z czasem wysokiego kościelnego dostojnika), Ralpha de Bricassart, z rodziną Clearych, a szczególnie jedyną córką w rodzie, po chwilach pozornego szczęścia prowadzi do bolesnych skutków...   

Colleen McCullough, Tim. To również powieść znana bardziej dzięki ekranizacji, w której główną rolę zagrał młody Mel Gibson. Fascynacja kobiety sukcesu w średnim wieku (o wysokim statusie społecznym i ustabilizowanej życiowo) z nie w pełni sprawnym umysłowo, ale wspaniale rozwiniętym fizycznie robotnikiem, kończąca się małżeństwem. W odczuciu wielu czytelników, książka - jak i wyżej wspomniana pozycja autorki – trochę kiczowata, a chwilami wręcz na granicy dobrego smaku…

Alan Moorehead, Gallipoli. Chłopcy z Antypodów - rzuceni na europejski front I wojny światowej. Na pewno nie tak wyobrażali sobie bohaterstwo. W jednej chwili znaleźli się w ziemskim piekle...

Patricia Shaw, Zatoka Orchidei. Dwie Brytyjki wyruszają z Liverpoolu do Brisbane. Na miejscu – zamiast obiecanej posady guwernantek – czeka je spore rozczarowanie. Muszą wziąć sprawy we własne ręce…

Tim Winton, Oko i błękit. Ojciec Mortona miał poważny wypadek. Domem musi więc zająć się chłopiec. A w gospodarstwie niebawem zjawia się (i równie szybko znika) Henry - nieoczekiwany gość. Tajemniczy, jak kontynent. Czy to na pewno przyjaciel?

Dodatek (specjalnie dla nauczycieli). W czasopismach mamy też konkursy, pomysły na lekcję, gotowe scenariusze. Oto trzy przykłady. Po więcej zapraszamy do biblioteki. Możemy wysłać darmowe skany:
Olga Aleksandrowska, W podróży po Australii i Nowej Zelandii - pomysły na lekcję, „Języki Obce w Szkole” 2006, nr 3, s. 109-114 (tekst TUTAJ).
Maria Słobodzian, Wędrówka przez kontynenty – Australia, „Geografia w Szkole” 2021, nr 5, s. 34-37.
Piotr Winczewski, Wycieczka do Australii - lekcja wychowania fizycznego z pomysłem, „Życie Szkoły” 2018, nr 5, s. 44-47.

piątek, 23 czerwca 2023

Drzwi otwarte, drzwi zamknięte

Dzień Otwartych Drzwi różnych instytucji. Jego celem jest zapoznanie potencjalnych klientów z ofertą placówek. W instytucjach oświatowych zazwyczaj przypada w maju lub czerwcu. Drzwi. Wieloznaczny motyw poezji i prozy. Jego znaczenie – a ściślej „progu” - opisał Michaił Bachtin w sformułowanej przez siebie teorii „czasoprzestrzeni” (chronotopu). Staniemy wspólnie pod literackimi drzwiami?

Miłe skojarzenie, czyli pogodna powieść „Szatan z 7 klasy” Kornela Makuszyńskiego, w której bystry Adaś skutecznie tropi złodziei drzwi. Równie ważną rolę pełnią w licznych baśniach, np. za nimi znajduje się przerażająca komnata w pałacu Sinobrodego. Nierzadko stanowią wejście (przejście) do miejsc najbardziej niezwykłych. Ich synonimem – według teorii Bachtina - może być lustro w „Alicji w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla, brama w „Tajemniczym ogrodzie” Frances Hodgson Burnett, szafa w „Lwie, Czarownicy i starej szafie” Clive'a Staplesa Lewisa.

Sekretne przejścia - metaforyczne drzwi w dorosłość -  odkrywają niektóre tajemnice w „Sklepach cynamonowych” Brunona Schulza. Popularne są też w kryminałach. Zagadka – drzwi zamknięte od wewnątrz – pojawia się m.in. w „Tajemniczej historii w Styles” i „Kto zabił Rogera Ackroyda?” Agathy Christie. Otwarte na przestrzał są zaś w niektórych wierszach, np. w  „Urodzinach” Edwarda Stachury:

„Jak los będę pukać do drzwi,
Aż wreszcie otworzysz mi ty.
I powiesz: Miły mój, witaj mi,
Tęskniłam tysiąc nocy i dni!”

Otwarte drzwi czasem oznaczają zagrożenie. Za nimi czai się uwodziciel czyhający na cnotę niewinnej dziewczyny - „Tessy D'Urberville” Thomasa Hardy'ego, co szczególnie wybrzmiało w adaptacji filmowej Romana Polańskiego i w zakończeniu, podsumowującym jej tragiczne życie: „Why am I on the wrong side of the door?”

O drzwiach kilkadziesiąt razy czytamy w „Biblii” – od „Księgi Rodzaju” (Arka Noego, Rdz 7, 16, zniszczenie Sodomy i Gomory, Rdz 19, 1-11) do „Apokalipsy”, a tu - List do Kościoła w Filadelfii: „Oto postawiłem jako dar przed tobą drzwi otwarte, których nikt nie może zamknąć (Ap 3, 8); „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3, 20); wręczenie Barankowi księgi przeznaczeń (Ap 4, 1). Drzwi są też ważnym motywem literatury mistycznej, na przykład prowadzą do kolejnych komnat w „Twierdzy wewnętrznej” św. Teresy z Avila.

Może jeszcze jeden, bardzo piękny fragment, tym razem z „Wojny i pokoju” Lwa Tołstoja? Plastyczny opis śmierci księcia Andrieja Bołkońskiego:

„Książę Andrzej nie tylko wiedział, że umrze, ale czuł, że umiera, że już jest na pół martwy (…). Widział we śnie, że leży w tym samym pokoju, w którym leżał rzeczywiście, że nie jest ranny, lecz zdrów. Dużo różnych osób (…) staje przed księciem Andrzejem. (…) Po trochu, nieznacznie wszystkie te osoby zaczynają znikać i wszystko zmienia się w jedno zagadnienie zamkniętych drzwi. Wstaje i idzie ku drzwiom, żeby zasunąć zasuwkę i zamknąć je. Od tego, czy zdąży, czy nie zdąży ich zamknąć, zależy  w s z y s t k o. Idzie, spieszy się, nogi odmawiają mu posłuszeństwa i wie, że nie zdąży drzwi zamknąć, ale mimo to napręża boleśnie wszystkie swe siły. Obejmuje go rozpaczliwy strach. A ten strach – to strach przed śmiercią: za drzwiami stoi  t a m t o. Ale jednocześnie, gdy (…) podpełza do drzwi, to coś przerażające z drugiej strony już naciska, już puka w nie. (…) Chwyta się drzwi, napręża resztki sił – zamknąć już nie można (…). Jeszcze raz  t a m t o  pchnęło drzwi. Ostatnie nadludzkie wysiłki – daremne, i oba skrzydła drzwi otwierają się bezgłośnie.  Ta m t o  weszło, a  t a m t o, to  ś m i e r ć. I książę Andrzej umarł.” (Tłum. Andrzej Stawar, t. 4, cz. 1, rozdz. XVI).

Można przeczytać
Michaił Bachtin, Czas i przestrzeń w powieści, przeł. Jerzy Faryno, „Pamiętnik Literacki” 1974, z. 4, s. 273-311.

poniedziałek, 19 czerwca 2023

Codzienność i marzenia (afrykańskich) dzieci

16 czerwca przypada Międzynarodowy Dzień Dziecka Afrykańskiego. Oto kilka „obrazków” z kontynentu, na którym dzieci (do 14 roku życia) stanowią – jak się wylicza - około 44% populacji.
Cytaty zanotowane przez pracowników Polskiej Fundacji dla Afryki pochodzą z miesięcznika „Wychowawca”. Pozostałe – według oznaczeń. Książki Adama Fijołka SMA nie posiadamy w zbiorach (otrzymała ją od autora  pisząca ten tekst).

„Jakie ma pan skojarzenia mówiąc Afryka? Wielki, ciągnący się tysiącami kilometrów skansen. Niesamowita nędza. Umorusane dzieci, ubrane w podarte koszulki, stanowiące nierzadko ich jedyny majątek. (…) W domach wychowują się razem z dziećmi własnymi także przygarnięte przez rodziców sieroty. (…) Mnóstwo dzieci traci rodziców, którzy umierają głównie z powodu malarii i AIDS. (…) W rodzinie afrykańskiej najważniejsze są nie dzieci, tylko rodzice, także gdy chodzi o zaspokojenie głodu. Kiedy przychodziłem do chat, najpierw częstowano mnie jako gościa, później jedli rodzice i dziadkowie. Te resztki, które pozostały, zjadało starsze rodzeństwo, potem młodsze, a na samym końcu – sieroty. (…) Rodzina afrykańska je raz w ciągu dnia – wieczorem.”

„Czasem zjedzą banana, czasem upolują i uwędzą mysz lub szczura, często rozkopują kopce termitów i wyjadają je (…). Pierwsze i najważniejsze marzenie niemal wszystkich afrykańskich dzieci to najeść się do syta. W następnej kolejności – żeby mieć ubranie na zmianę.”
(Robert Noga, O czym marzą afrykańskie dzieci?,  rozm. przepr. Jagoda Siwiec, „Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze” 2011, nr 7, s. 48-55, Czytelnia)

Kamerun. „W Kamerunie w większości domów rodzina je raz dziennie – wieczorem. Rano dzieci są głodne. Gdy jest godzina ósma czy dziewiąta, dziecko jeszcze jakoś się trzyma, ale o dziesiątej kładzie się na ławce i mówi, że je głowa boli. Dlatego w naszej szkole prowadzimy dożywianie. Najczęściej jest to ryż, bo go łatwo ugotować. Ryż gotowaliśmy na kamieniach, a jedliśmy na podwórku pod mangowcem.”
(Czemu nie wybudujesz nam szkoły?, Wychowawca” 2021, nr 4, Czytelnia)

Madagaskar. „Tu dzieci nie mają dużych wymagań, marzą o bardzo zwykłych rzeczach. Kiedyś jedna z dziewczynek powiedziała (…), że marzy o pudełku kredek. Kiedy je otrzymała, od razu zabrała się za rysowanie.”

„Manjarisoa marzy o lalce. W jej wsi nie ma prądu, radia i telewizji. Kiedyś na placu wyświetlano film. Pamięta każdy szczegół. Widziała, jak jedna z bohaterek bawiła się lalką. Odtąd (…) chce mieć taką lalkę. Z rodzeństwem bawią się co najwyżej kamieniami.”
(Było tak kiedyś, że nie miałeś co jeść?, „Wychowawca” 2020, nr 5, Czytelnia)

 „Praca dzieci nikogo tutaj nie dziwi (…). W dużych miastach dzieci często pracują na śmietnikach, zbierając metal i butelki. W Mampikony wykonują inne prace: zbierają i rąbią drewno na opał, noszą wodę, pracują przy uprawie ryżu, cebuli i kukurydzy. Dziewczynki piorą odzież nad rzeką, a wielu 7-latków pracuje przy wypasie bydła. Dzieci pracują też w kamieniołomach i kopalniach. Dostają w przeliczeniu 1 zł dziennie, a nieraz pracują tylko za jedzenie.”
(Usłyszeli, że u nas dostaną jeść…, „Wychowawca” 2021, nr 2, Czytelnia)

Republika Środkowoafrykańska. „Mali Pigmeje, jak wszystkie dzieci, w swej niewinności w każdej chwili gotowi są do zabawy. Zabawek nie ma, więc zabawa ma raczej charakter edukacyjny. (...) Zajęcie, które cieszy się ogromną popularnością, to (...) gra w piłkę nożną. Za piłkę może posłużyć plastikowa butelka, zwinięte w kulę bananowe liście lub stare reklamówki. Czas wolny wykorzystywany jest też na tańce i zabawy. (...) Bywają też zabawy niezrozumiałe dla białego człowieka, jak  np. bicie się wzajemne po głowach jakimś twardym kijem. Potrafiłbym zrozumieć tę grę, gdyby dzieci przy niej płakały, ale one się śmieją jak gdyby w ogóle nie czuły bólu, a uderzają się naprawdę mocno. Dzieci lubią też rysować i malować. Kiedy dostają białą kartkę i kilka kredek, zamieniają się w malarzy realistów. Z powodu tego, że chatki są małe, wszystko odbywa się wspólnie - nawet nocne rodziców baraszkowanie - to można sobie wyobrazić, co potrafią namalować pięcioletnie dzieci. Dlatego (...) nazywam ich malarzami w stylu realistycznym, a ich malowideł nie powstydziłby się żaden dorosły.”
(Adam Fijołek SMA, (Nie)wolni?, Piwniczna-Zdrój 2019. ISBN 978-83-953886-0-6)

Sudan
. „Do naszej wsi przyszli źli ludzie, wygnali wszystkich z domów, podpalili wieś i zatruli studnię. Zastrzelili wszystkich mężczyzn, także mojego tatę i dziadka. Przez wiele dni uciekałyśmy z innymi kobietami i dziećmi w stronę granicy. Teraz razem z mamą, ciocią, moimi siostrami i babcią mieszkamy w obozie dla uchodźców. Rano wstajemy wszystkie jak najwcześniej (…), żeby zdobyć wodę, opał i żywność. Babcia z siostrami idą ustawić się w kolejce do punktu rozdawania żywności. Czasem dostaną mąkę, proso, olej albo cukier. Nieraz czekają na dostawę wiele godzin. Mama idzie do studni po wodę.”
(Joanna Żepielska (red.), Lekcje dla świata. Scenariusze zajęć z edukacji globalnej, Warszawa 2008. ISBN 9788391296790, sygn. 165176)

Tanzania. „Dzieci nie mają podręczników czy pomocy naukowych. Atrybutami ucznia nie jest tu tornister, ale miotła lub kopaczka, bo dzieci pracują w szkole – np. na polu. Codziennie trzeba podlać drzewka, posprzątać, zamieść – od tego dzieci zaczynają, zanim wejdą do klasy. W porze deszczowej dzieci idą na pole nauczyciela i tam pracują. Z kolei atrybutem nauczyciela jest kij. Widzę, że gdy dzieci bawią się w szkołę, to jedno z nich, które jest nauczycielem, pierwsze czego szuka – to kija. W prawie tanzańskim kara cielesna jest ograniczana i zarezerwowana tylko dla dyrekcji, ale to prawo nie jest przestrzegane.”
(Do szkoły przychodzą zmęczone i głodne, „Wychowawca” 2021, nr 10, Czytelnia)

Togo. „Czynsz na stancję pochłania pieniądze na jedzenie. Brakuje nawet na zaczerpnięcie wody ze studni, by się napić – mówi Nossi, którego wieś jest oddalona od szkoły o 40 km. - Nie wystarcza pieniędzy na leczenie, na wszystko. Uczniowie w weekendy zamiast się uczyć, idą do pracy na budowie.”
(Gdy brakuje na szklankę wody, „Wychowawca” 2022, nr 7/8, s. 50, Czytelnia)


Fot.Pixabay.com

piątek, 16 czerwca 2023

Książki (nie)zapomniane - "Klęski są własnością publiczną, a zwycięstwa - prywatną"

"Żaden z opisanych wypadków jak dotąd się nie wydarzył". Są literacką fikcją - zapewnia autor w notce umieszczonej przed tekstem. "Jak dotąd"... Te słowa trochę niepokoją. Są wstępem do niedługiej kryminalnej historii, której zakończenie okaże się przewrotne i całkowicie nieprzewidywalne. Żegnaj Grosvenor Square (The Grosvenor Square Goodbye) FRANCISA CLIFFORDA (1917-1975).

Londyn. Krótko przed północą. W hotelu Shelley mieszka ponad stu gości. Wśród nich - Richard Ireland, słynny aktor i playboy, z wpatrzoną w niego wielbicielką, Gabrielą Wilding. Na pobliskim skwerze przebywa Eddie Raven, bezdomny. W innej części miasta Harry Lander, pracownik biura attaché wojskowego ambasady amerykańskiej, wychodzi z domu po kłótni z żoną. Zabiera broń. Brytyjska stolica śpi lub usypia. Niektórzy muszą czuwać.

Bardzo wczesny ranek. Eddie zostaje zastrzelony przez nieznanego sprawcę. Morderca wdziera się do hotelu kuchennym wejściem i terroryzuje mieszkańców pokoju 501. Aktora i jego kochankę. Zaczyna stawiać żądania.  

Policja długo nie potrafi ustalić tożsamości sprawcy ani motywów jego działania. Przypadkowo znaleziona przed hotelem przywieszka do walizki, na której widnieje nazwisko i adres Landera, naprowadza prowadzących śledztwo na jego trop. Obciąża go także kaliber broni, której użyto dokonując zbrodni. Podejrzenia przeradzają się w pewność, gdy napastnik żąda spotkania z ambasadorem. W pokoju, który okupuje.

Mijają długie godziny. Wysuwający sporo żądań napastnik posługuje się pośrednictwem Gabrieli. Dziewczynę coraz bardziej rozczarowuje bierna postawa aktora. Już jest pewna, że pokochała granego przezeń nieustraszonego mężczyznę, a nie tchórza, którym naprawdę jest. Korzystając z nadarzającej się okazji, ucieka. I zdradza policji tożsamość osoby przetrzymującej zakładników. Ku zdumieniu wszystkich, nie jest to Lander (zresztą nie może być, bo akurat niedawno wrócił do domu), ale Neil Grattan, zwolniony niedawno z pracy, osobisty szofer ambasadora. Do tej pory pozostawał poza jakimkolwiek podejrzeniem. Trzeba na nowo przemyśleć strategię uwolnienia przetrzymywanych.

Tymczasem Grattan żąda przybycia kolejnej osoby. Ponadto helikoptera i kilku przedmiotów mających ułatwić im po zmroku opuszczenie hotelu. Policja przekonuje Landera, by poszedł. Zapewniony, że za załomem korytarza będzie na niego czekał rewolwer, godzi się. Nastaje wieczór. Terrorysta i zakładnicy wychodzą z pokoju. Helikopter już stoi. Niebawem dojdzie do decydującej rozgrywki...

Takiego zakończenia nie da się przewidzieć. Absolutnie zaskakuje. Jest zaprzeczeniem wszystkiego, czego czytelnik oczekiwał... "Klęski są własnością publiczną. A zwycięstwa prywatną". Kto zwyciężył? Kto poniósł klęskę?

Francis Clifford, Żegnaj Grosvenor Square, przeł. Irena Doleżal-Nowicka, Warszawa 1987. ISBN 8321103243 (sygn. 119810, 123179). 

poniedziałek, 12 czerwca 2023

Literackie spacery i przechadzki

„Umówiłem się z nią na dziewiątą (…)
Kupię jej bukiecik róż
Potem kino, kawiarnia i spacer
W księżycową jasną noc.”

To słowa z przedwojennej piosenki, napisanej przez Emanuela Schlechtera, z muzyką Henryka Warsa.

19 czerwca
przypadnie Światowy Dzień Leniwych Spacerów (World Sauntering Day). Może przypomnimy sobie niektóre literackie spacery i przechadzki? Najpiękniejsze są spacery zakochanych. Sporo ich w klasycznych powieściach, np. u Jane Austen i Lucy Maud Montgomery.  Szczególnie wzruszają te w „Ani na uniwersytecie” (np. rozdział „Miłość zwycięża”, w której padają obopólne wyznania Ani i Gilberta). A które  najbardziej bawią? Chyba przechadzka – po latach - Gilberta z Krystyną, podczas której oboje zajęci są rozmową m.in. o pchłach, a o którą bezpodstawnie zazdrosna jest żona doktora („Ania ze Złotego Brzegu”). W polskiej literaturze też są obecne. Wystarczy wspomnieć „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej lub „Lalkę” Bolesława Prusa.

W poezji? Spacery upodobali sobie chyba  futuryści (np. „But w butonierce” Brunona Jasieńskiego) oraz Skamandryci - Julian Tuwim („A ja sobie wieczorem...”, „Przygoda”, „Spacer”, „Spacer antyczny”, „Spacer fantastyczny w lesie Fontainebleau”, „Spóźniony słowik”) i Kazimierz Wierzyński. Szczególnie piękny jest „Spacer w Los Angeles”, napisany w okresie emigracyjnym:

„Wiatr się podrywa, leci i susem
Spada na ziemię - i nagle wieje
Ulica wonnym eukaliptusem
I kamforowym drzewem aleje.

Potem za miastem różową smugą
Ugniata złote pomarańczarnie.
Ach, czy tak można, czy można długo
I czy tak można bezkarnie.”

Coś z liryki powojennej? Może „Pierwsza przechadzka” Leopolda Staffa i „Leniwy spacer” Adama Zagajewskiego?

Nie zapomnijmy o literaturze dziecięcej. Przykładów tu sporo. Podamy dwa: „Spacer po niebie” i „Spacerek” Danuty Gellner:

„Na spacerek idę z pieskiem.
Ja chcę iść, a piesek nie chce.
Usiadł sobie pod topolą.
Piszczy, że go łapy bolą.”

Spacer. Przechadzka. W filozoficznym ujęciu rozwijają się w Drogę. Tak jest u Edwarda Stachury w „Z nim będziesz szczęśliwsza”, ale może głównie w „Idź dalej”:

„Idź dalej niezłomnie, a mnie zostaw sny.
Nic nie jest stracone, skończone też nie,
Gdy droga przed tobą, a sam jesteś w tle.”

I w prozie pisarza (np. w „Całej jaskrawości”, TUTAJ). To już jednak zupełnie inny temat. 


 Żródło ilustracji: Pixabay.com

piątek, 9 czerwca 2023

Pojawia się nie tylko w kryminałach

"… kto by się był spodziewał tyle krwi w tym starcu!" złowieszczo szepnęła Lady Makbet nad ciałem zamordowanego... . (Akt V, sc. 1)… Te same słowa powtórzyła jedna z bohaterek  "Bożego Narodzenia Herkulesa Poirot" Agathy Christie…. "Upadł ci jej koniec nosa, z oczu płynie krwawa rosa" - tak upiornie Mistrz Polikarp scharakteryzował Śmierć w "De Morte prologus"… "Oto krew jego, jeszcze się nie starła, przelana dla tej, co dla mnie umarła" ze zgrozą zakrzyknął Giaur u Byrona… "Krew jego dawne bohatery" mówi ks. Piotr w "Dziadów cz. III" Mickiewicza…

Krew. Pojawia się nie tylko w kryminałach. Słyszymy ją w piosenkach: "czerwone maki (...) zamiast rosy piły polską krew". Pobrzmiewa w tekstach powstańczych np. w "Czerwonym sztandarze" Bolesława Czerwieńskiego) i wojennych. Dziwne, że często kojarzy się z cierpieniem, ofiarą, śmiercią, chociaż jest niemal równoważna z życiem. A wspominamy ją dlatego, że 14 czerwca przypada Dzień Krwiodawcy.

Krew. Symbol wieloznaczny. Oznacza m.in. oczyszczenie, ale też wtajemniczenie, braterstwo, odkupienie. W mitologii - po pokonaniu gigantów - z niej powstali ludzie. W "Biblii" jest o niej mowa już na pierwszych stronach: "Krew Abla głośno woła do Mnie" upomina Bóg bratobójcę, Kaina (Rdz 4, 10). W Starym Testamencie  jest też symbolem przymierza (Wj 12,1-14; 24,8). W Nowym Testamencie oznacza zmysłową naturę człowieka (Mt 16,17; J,12-13; 1 Kor 15,50), ale również znak zbawienia (J 19,34). "Krew Jego na nas i na nasze dzieci!" krzyczeli nierozumni podczas sądu nad Jezusem (Mt 27, 25).

Krew pojawia się w licznych związkach frazeologicznych. Oto niektóre: książę, księżna krwi (osoba z królewskiego rodu), błękitna krew (arystokracja), braterstwo krwi (przyjaźń zawarta między członkami różnych plemion), czysta krew (bez domieszki obcej rasy), do ostatniej kropli krwi (do końca), do pierwszej krwi (do pierwszego zranienia - w dawnych pojedynkach), gorąca krew (wybuchowość), idzie jak krew z nosa (powoli, z trudem), krew z krwi, kość z kości (bliskie pokrewieństwo), krew kogoś zalewa (ktoś wpada w złość), krew nie woda (poryw temperamentu), krwiopijca (wyzyskiwacz), mieć coś we krwi (mieć w usposobieniu), napsuć komuś krwi (dokuczyć, dopiec), przypieczętować krwią (narazić życie dla jakiejś sprawy), weszło w krew (stało się przyzwyczajeniem), węzły krwi (pokrewieństwo), z krwi i kości (prawdziwy), za cenę krwi (za cenę życia lub zdrowia), zew krwi (instynkt), zimna krew (opanowanie).

Krew kilkakrotnie wspomniana jest w "Makbecie" Szekspira czy w "Balladynie" Słowackiego. Sporo leje się jej w kryminałach. Oto jeszcze kilka powieści i opowiadań z naszych zbiorów, w których pojawia się już w tytule: „Błękitna krew” Harlana Cobena (sygn. 180800), „Cudzą krwią. Opowieść o Karolu Edwardzie Stuarcie” George’a Bidwella (sygn. 59045, 86463), „Do krwi ostatniej” Zbigniewa Safjana (sygn. 117573), „Joanna d'Arc. Krwi czerwona, siostro różo...” Thomasa Keneally’ego (sygn. 98131), „Korona śniegu i krwi” Elżbiety  Cherezińskiej (sygn. 177185), „Krew elfów” Andrzeja Sapkowskiego (sygn. 154434), „Tajemnice krwi” Zofii Nałkowskiej (sygn. ZS 52636), „Złoto i krew” Endre Ady’ego (sygn. 79102).

Niemało książek historycznych ma „krew” w tytule. Przykłady z PBW? „Krew na pierwszej stronie. Sensacyjne dzienniki Drugiej Rzeczypospolitej” Wiesława Władyki (sygn. 98449), „Krwi ofiarnej cześć” Władysława Bandurskiego (sygn. 10366), dotycząca Legionów Polskich (1914-1917) oraz „Złoto, korzenie i krew” Jana Kieniewicza (sygn. 51127), poruszająca problemy kolonializmu. Warto wspomnieć też – nieobecne w naszych zbiorach – „Zew krwi” Jacka Londona oraz niesamowity, niemal oniryczny (chociaż mający być manifestem naturalizmu!) „Upust krwi” Henry Céarda z tomu "Wieczory medańskie".

Wreszcie – może coś z liryki? „Tęcza łez i krwi”, czyli wojenny tomik Leopolda Staffa (mamy w zbiorach poezji), liczne wiersze z tym motywem - Krzysztofa Baczyńskiego (np. „Hej, z drogi precz!”, „*** [Gdy za powietrza zasłoną…]), Józefa Czechowicza (np. „Sam”, „Samobójstwo”, „Sen”, „Żal”), Rafała Wojaczka (np. „Krajobraz II”, „Malarstwo obłąkanego”) i wiele innych.

poniedziałek, 5 czerwca 2023

NASZ MAŁY LEKSYKON FILMOWY – Filmy (nie)zapomniane: Witold Leszczyński, Żywot Mateusza (1967)

Nie każdy reżyser debiutuje arcydziełem. Udało się to WITOLDOWI LESZCZYŃSKIEMU (1933-2007). „Żywot Mateusza” na pewno jest filmem ponadczasowym, wybitnym, wielkim. Powstał na podstawie powieści „Ptaki” ((Fuglane) Tarjei Vesaasa i zachowuje niepowtarzalny, cudowny klimat twórczości pisarza („Pałac lodowy” – TUTAJ, „Nocne czuwanie” – TUTAJ).

Dlaczego w tytule jest „żywot”? Ponieważ sugeruje szczególną wartość tej biografii, jednoznacznie nawiązując do tekstów hagiograficznych. Dawne „żywoty” są pełne cudowności. Gdy jednak je zgłębiamy, dostrzegamy dramatyzm wyborów ich bohaterów. Cierpienie, by sprostać wierności. Nieustanne, intensywne przeżywanie chwili. Drogę do doskonałości - usłaną cierniami.

Podobnie dzieje się w obrazie Leszczyńskiego. Na pierwszy rzut oka – sielanka. Jezioro, las. Malowniczo. Pięknie. Zawsze i Wszędzie? Niekoniecznie. Nikłe znaki cywilizacji pojawiają się jako samochód i odrzutowiec. W chatce żyją oni – szczęśliwe rodzeństwo. Olga i młodszy, ponadtrzydziestoletni brat, Mattis (tylko raz przedstawiający się polskim „Mateusz”). Kobieta rządzi w domu i jest absolutnym autorytetem dla mężczyzny. A ten uchodzi w otoczeniu za Pomylonego. Jest lubiany, ale nie traktuje się go poważnie. Bo kocha przyrodę i – chyba jako jedyny – naprawdę ją rozumie. Bo dostrzega to, czego nie widzą inni, na przykład zapowiedź Złego w spaleniu drzewa. Bo zadaje fundamentalne pytania, na które nikt nie zna odpowiedzi. Ufa ludziom, ale jest wobec nich całkowicie bezbronny.

W ten odwiecznie uporządkowany świat wkrada się Obce i Nieoswojone. Nadciąga Jan. Przychodzi znikąd, podbija serce Olgi i zamieszkuje z nimi. Mateusz nie jest już dla siostry jedyny i jego życie zaczyna tracić sens. Nigdy nie potrafił porozumieć się z otoczeniem, toteż silny, męski Jan jest zagrożeniem. Nieczęste próby kontaktu z Innymi także nie przynoszą efektu. Przypadkiem spotkane dziewczyny odjeżdżają, a chłopcy z żaglówki i turysta nie mówią po polsku. Komunikacja jest pod każdym względem niemożliwa.

Przyroda okazuje nieznane, groźne oblicze. Drzewo płonie. Ukochany ptak ginie. Siostra znajduje miłość. Odmieniec musi zniknąć by natura trwała jak przedtem – zwycięska, i by współtworzyli ją ludzie nieodbiegający od tego, co w ich rozumieniu jest „normą”. Mateusz podejrzewa, że to on, tak – wydawałoby się – zżyty z przyrodą, był w niej anomalią. Bo nie potrafił zaakceptować Jana pod swym dachem. Nie podzielił się miłością, co bez trudu umiała zrobić siostra. Nie znalazł wspólnego języka z żadnym ze spotkanych ludzi. Powinien odejść. Bez słowa. Bez zapowiedzi. Na dno…

Parabola? Współczesna (?) baśń. Uniwersalna bajka? Na pewno arcydzieło, rozgrywające się w malowniczej scenerii i przy dźwiękach podniosłego (doskonale równoważącego smutek z radością) „Concerto grosso” op. 6 nr 8 Arcangelo Corelliego.

Żywot Mateusza. Reż. Witold Leszczyński. Polska, 1967. Czarno-biały, 76 min. Główne role: Franciszek Pieczka, Anna Milewska, Wirgiliusz Gryń, Aleksander Fogiel, Hanna Skarżanka, Małgorzata Braunek, Maria Janiec. Film wielokrotnie nagradzany.

Można przeczytać
1.    Konrad Eberhardt, Wygnanie z Arkadii, w: tegoż: O polskich filmach, wybór i wstęp Ryszard Koniczek, Warszawa 1982, s. 147-151. Przedruk za: „Film” 1968, nr 7 (sygn. 99253).
2.    Aleksander Jackiewicz, Moja filmoteka. Film w kulturze, Warszawa 1989, s. 407-410 (sygn. 101182).
3.    Sebastian Jagielski, Janusowe oblicze. O filmach Witolda Leszczyńskiego, „Kino” 2008, nr 7/8, s. 13-15 (Czytelnia).
4.    Bartosz Marzec , Dęby i trzciny, „Kino” 2022, nr 5, s. 68-71 (Czytelnia).
5.    Jan Słodowski, Jacek Tabęcki, Filmy z czterdziestolecia, Warszawa 1985, s. 60-61 (sygn. 112132).


piątek, 2 czerwca 2023

Książki (nie)zapomniane - Złodzieje marzeń

Suma powrotów i pożegnań
Daje w efekcie zero
Niektórym życie jak pociąg
Niektórym życie jak peron
(Jonasz Kofta, Rozmyślania na dworcu)

Pociągi. Złodzieje marzeń. Wiozą w sobie niesprecyzowane obietnice. Tajemnice. Ale uciekają. A ludzie zostają. Okradzeni ze snów. Na kogo (co) czekała pani Steinmetz? Na miłość czy śmierć?

Kobieta z bukietem (La femme au bouquet) ÉRICA-EMMANUELA SCHMITTA (1960-). Każdego ranka przychodziła na peron trzeci w Zurychu z bukietem polnych kwiatów, ustawiała krzesełko, siadała na nim i czekała. Od co najmniej piętnastu lat, bo trochę czasu minęło, zanim ją dostrzeżono. Nie była bezdomna. Miała luksusową willę, w której mieszkała sama z dochodzącą na kilka godzin gosposią. Wieczorem odchodziła. Następnego dnia pojawiała się znowu w tym samym miejscu.

Fascynowała pracowników dworca. I nie tylko ich. Snuli domysły, na kogo czeka. Ale nikomu nie udzieliła odpowiedzi na to intrygujące pytanie. Próbowali więc sami ją znaleźć. Na syna? Córkę? Siostrę lub brata? Męża? Kochanka? Każdy mimowolnie mówił o sobie, o własnym czekaniu. Wyrażał najskrytsze marzenia. „Czy czekając mylimy się, czy mamy rację?”. Sporo czasu zajęło obserwatorom dostrzeżenie oczywistej prawdy, że nie było ważne,  d l a c z e g o  tam przychodziła, ale – d l a   k o g o.

Pewnego dnia STAŁO SIĘ. Wstała z rozmarzonym wzrokiem i skierowała go na mężczyznę wysiadającego z pociągu nadjeżdżającego z niewiadomego kierunku. Potem długo trwała w jego objęciach. Promienna. Szczęśliwa. Nikt nie był w stanie powiedzieć, jak nieznajomy wyglądał. Jedno było jasne – nikt nigdy go tu wcześniej nie widział. Nie sposób było powiedzieć, jak wyglądał. Jego twarz skutecznie osłaniał kapelusz. Nie niósł też bagażu. Jedynie ten bukiet… Poszli do jej willi. Odprawiła gosposię. A potem wydarzyło się coś zupełnie niezwykłego. Takiego finału wieloletniego czekania nikt się nie spodziewał…

Na co czekała pani Steinmetz? A może na  k o g o ś. Kim był tajemniczy nieznajomy? I czy w ogóle był?

Bez miłości czas policzony
Los nam bilet dał w jedną stronę
A na drogę w nieznane - nadzieję...
Że znajdziemy ją, jeśli istnieje...
(Jonasz Kofta, Podróżą każda miłość jest)

Éric-Emmanuel Schmitt, Kobieta z bukietem, w: tegoż: Historie miłosne, przekł. Anna Lisowska, Kraków 2010, s. 175-193 (sygnatura: 167466).