piątek, 8 kwietnia 2016

Sztuka latania.

Wczoraj skoczyłem, miałem skrzydła jak ptak
Raz jeden w życiu każdy chyba to czuł

Nie, dziś nie napiszemy o piosence z repertuaru Lady Pank, choć jedna z nas z wielkim sentymentem wraca do piosenek tego zespołu jej młodości. A dlaczego ją wspominamy, będzie się stopniowo wyjaśniać.


Kim będziesz, gdy dorośniesz? Chłopcy najczęściej odpowiadają na to pytanie, że strażakiem lub pilotem. Był taki chłopak, który też bardzo chciał latać i swoje marzenie przypłacił życiem. Miał na imię Ikar.


A po nim następowali kolejni. W literaturze mamy tych młodzieńców niezłą plejadę. Na przykład bohatera książki Adama Bahdaja (Pilot i ja). A wcześniej? Tak, pojawiali się już w starożytności (Horacy Oda 30 [III]). Znał ich renesans (Pieśń X [I], Pieśń XXIV [II] Jana Kochanowskiego) i oświecenie (Balon Adama Naruszewicza). Także szalony romantyzm. Któż nie pamięta Ody do młodości czy Wielkiej Improwizacji z Dziadów części III Adama Mickiewicza, by nie wspomnieć już o "frunącym" ze szczytu Mont Blanc do rodaków Kordianie Juliusza Słowackiego? A na Zachodzie - parnasisty, prekursora modernizmu, czyli Charlesa Baudelaire'a (Albatros).


Wreszcie schyłek XIX stulecia i cały XX wiek. Tu literackich dzieci Dedala i braci jego nierozważnego syna mamy naprawdę sporo. Sztukę latania unieśmiertelnili między innymi Jules Verne (Pięć tygodni w balonie, Wokół Księżyca), Selma Lagerlöf (Cudowna podróż), Ken Kesey (Lot nad kukułczym gniazdem), William Wharton (Ptasiek). Nade wszystko - Antoine de Saint-Exupéry (praktycznie cała jego twórczość).


Na polskim gruncie - wybiórczo wspominając - Kazimierz Wierzyński (Pogrzeb Amundsena), Arkady Fiedler (Dywizjon 303), Julian Przyboś (Lot Orlińskiego), Janusz Meissner (L jak Lucy, Orlęta i orły, Żądło Genowefy). Również Jerzy Żuławski i Stanisław Lem. Ale oni latali jeszcze wyżej. Do gwiazd. Także kobiety: Maria Pawlikowska-Jasnorzewska (Aeroplan) i Kazimiera Iłłakowiczówna (Marsz żałobny Żwirki i Wigury).


Właśnie teraz wyjaśnimy, dlaczego wspominamy ten podniebny motyw. W kwietniu namnożyło się nam dat związanych z lataniem. Przytoczmy tylko trzy:
·    9 kwietnia (1901) - urodziny Stanisława Wigury, konstruktora lotniczego i lotnika, inżyniera, wykładowcy Politechniki Warszawskiej. Także zwycięzcy (wraz z Franciszkiem Żwirko) w Międzynarodowych Zawodach Samolotów Turystycznych - Challenge 1932.
·        12 kwietnia - Międzynarodowy Dzień Lotnictwa i Kosmonautyki.
·        16 kwietnia (1867) - urodziny Wilbura Wrighta.


Zostańmy przy tym ostatnim. Dodajmy jeszcze jego "drugą połowę", czyli brata (Orville'a) i na zakończenie przypomnijmy w kilku słowach ten malowniczy duet. Byli Ikarami początków XX stulecia. Dorastali w Dayton (Ohio), ale czasowo przenieśli się do Północnej Karoliny, bo tam... wiały silniejsze wiatry. A bracia - choć początkowo byli wytwórcami rowerów - jak wszyscy chłopcy chcieli latać. Ich pierwszy sterowany lot z napędem silnikowym  (spośród tych, które udało się ustalić), miał miejsce w pobliżu Kill Devil Hill, Kitty Hawk, 17 grudnia 1903 r. o godzinie 10:35. Orville Wright (1871-1948) na samolocie Flyer I, napędzanym silnikiem o mocy 12 KM, przeleciał dystans 36,5 m z prędkością lotu 48 km/h, na wysokości 2,5 – 3,5 m w ciągu 12 s. Oprócz Wilbura Wrighta, jego brata, wydarzenie obserwowało czterech mężczyzn i chłopiec. Wprawdzie trzy dni wcześniej Wilbur odbył lot na odległość 36 m, ale mu go nie policzymy, bo uszkodził maszynę, więc nie był to wyczyn w pełni udany. I jeszcze ciekawostka. Obaj bracia byli kawalerami, bo – jak stwierdził Orville – „nie mieli środków na utrzymanie żony i samolotu”. Flyer - ich pierwszy samolot - znajduje się obecnie w Muzeum Lotnictwa i Astronautyki w Smithsonian Institution w Waszyngtonie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz