To był kiedyś znany i chętnie czytany autor publicystyki oraz książek o tematyce religijnej. Uczestniczył w kampanii wrześniowej. Walczył w Powstaniu Warszawskim. Dorobił się stopnia generała brygady. Po wojnie współpracował z władzami PRL i był przez nie wspierany. Członek Frontu Jedności Narodu. Pozostawił wiele powieści i literaturę faktu. Wybór, który uczynił w okresie stanu wojennego, chociaż twierdził, że wypływający ze szlachetnych pobudek (objęcie stanowiska przewodniczącego Tymczasowej Rady Krajowej Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego, powołanego przez władzę) nieco przyćmił jego sławę jako literata. Może wręcz ją zgasił. A jednak tę prozę czyta się bardzo dobrze, choć składają się na nią utwory lepsze i słabsze. JAN DOBRACZYŃSKI (1910-1994). Oto Pustynia, bezpośrednio nawiązująca do Księgi Wyjścia.
Całość dzieli się na dwie części. Pierwsza, Morze Czerwone było na początku drogi, jest zdecydowanie krótsza. Pokazuje punkt wyjściowy późniejszych dramatycznych wydarzeń na pustyni.
Izraelici od lat przebywają w egipskiej niewoli. Faraon raz po raz zapowiada ich uwolnienie, ale zawsze w końcu jeszcze bardziej ich ciemięży. Lud traci nadzieję, obarczając winą za ten stan rzeczy Aarona, brata Mojżesza. Ten drugi - wychowywany na dworze córki faraona - zna los rodaków, ale go nie dzieli. Dopiero z czasem, na wyraźny rozkaz z nieba, podejmuje się wyprowadzenia współplemieńców z Egiptu w kierunku Ziemi Obiecanej. Sytuacją graniczną, zamykającą drogę odwrotu, będzie przekroczenie Morza Czerwonego.
Część druga: Nowe pokolenie, znacznie dłuższa (dwie trzecie całości), to dzieje czterdziestoletniej wędrówki przez pustynię. Ludzkich nadziei i klęsk. Duchowych wzlotów i upadków. Także szemrania. Niewiary. Chyba jednak przede wszystkim - samotności i wyobcowania proroka-przewodnika, który wydaje się nieprzygotowany do wielkiej roli przywódcy. Jest mało komunikatywny. Jąka się. Ludzie nie rozumieją go - dosłownie i przenośnie. Czasem woleliby znowu znaleźć się w Egipcie. Pod batem, ale z w miarę pełnym żołądkiem. Nie zważają na cuda, które widzą. Nie ufają. Jedynie wierny brat bierze go w obronę. Niezbyt skutecznie.
Dziesiątki lat zmagań. Trzy kolejne pokolenia, coraz bardziej wątpiące w osiągnięcie celu, zostają przeciwstawione wierze Mojżesza. A jednak właśnie ona doprowadza Izaraelitów do urodzajnego Kanaanu. Stają pod murami Jerycha.
Mieszają się w powieści postaci biblijne i fikcyjne. Wśród tych drugich szczególną rolę odgrywa Salmon. Wzruszamy się jego piękną miłością do Noo i cierpieniem po utracie ukochanej. Cieszymy się, gdy w zakończeniu niejako powraca do świata po długiej apatii i zaczyna dostrzegać poświęcenie już nie fikcyjnej Rahab. Bo osoby tu przedstawione i ich problemy nie wydają się wcale odległe. Tysiące lat przesunęły się - to z hukiem wystrzałów, to niemal bezszelestnie, jak najcichszy powiew wiatru - ponad głowami pokoleń. Ale zawsze ludzie kochają bądź nie, są zrozumiani lub nie, wyrażają wdzięczność czy narzekają. Problemy przedstawicieli Narodu Wybranego to - ostatecznie - problemy uniwersalne: troska o dobro najbliższych i całej wspólnoty.
Ps. O literackich przedstawieniach pustyni pisałyśmy TUTAJ.
Całość dzieli się na dwie części. Pierwsza, Morze Czerwone było na początku drogi, jest zdecydowanie krótsza. Pokazuje punkt wyjściowy późniejszych dramatycznych wydarzeń na pustyni.
Izraelici od lat przebywają w egipskiej niewoli. Faraon raz po raz zapowiada ich uwolnienie, ale zawsze w końcu jeszcze bardziej ich ciemięży. Lud traci nadzieję, obarczając winą za ten stan rzeczy Aarona, brata Mojżesza. Ten drugi - wychowywany na dworze córki faraona - zna los rodaków, ale go nie dzieli. Dopiero z czasem, na wyraźny rozkaz z nieba, podejmuje się wyprowadzenia współplemieńców z Egiptu w kierunku Ziemi Obiecanej. Sytuacją graniczną, zamykającą drogę odwrotu, będzie przekroczenie Morza Czerwonego.
Część druga: Nowe pokolenie, znacznie dłuższa (dwie trzecie całości), to dzieje czterdziestoletniej wędrówki przez pustynię. Ludzkich nadziei i klęsk. Duchowych wzlotów i upadków. Także szemrania. Niewiary. Chyba jednak przede wszystkim - samotności i wyobcowania proroka-przewodnika, który wydaje się nieprzygotowany do wielkiej roli przywódcy. Jest mało komunikatywny. Jąka się. Ludzie nie rozumieją go - dosłownie i przenośnie. Czasem woleliby znowu znaleźć się w Egipcie. Pod batem, ale z w miarę pełnym żołądkiem. Nie zważają na cuda, które widzą. Nie ufają. Jedynie wierny brat bierze go w obronę. Niezbyt skutecznie.
Dziesiątki lat zmagań. Trzy kolejne pokolenia, coraz bardziej wątpiące w osiągnięcie celu, zostają przeciwstawione wierze Mojżesza. A jednak właśnie ona doprowadza Izaraelitów do urodzajnego Kanaanu. Stają pod murami Jerycha.
Mieszają się w powieści postaci biblijne i fikcyjne. Wśród tych drugich szczególną rolę odgrywa Salmon. Wzruszamy się jego piękną miłością do Noo i cierpieniem po utracie ukochanej. Cieszymy się, gdy w zakończeniu niejako powraca do świata po długiej apatii i zaczyna dostrzegać poświęcenie już nie fikcyjnej Rahab. Bo osoby tu przedstawione i ich problemy nie wydają się wcale odległe. Tysiące lat przesunęły się - to z hukiem wystrzałów, to niemal bezszelestnie, jak najcichszy powiew wiatru - ponad głowami pokoleń. Ale zawsze ludzie kochają bądź nie, są zrozumiani lub nie, wyrażają wdzięczność czy narzekają. Problemy przedstawicieli Narodu Wybranego to - ostatecznie - problemy uniwersalne: troska o dobro najbliższych i całej wspólnoty.
Ps. O literackich przedstawieniach pustyni pisałyśmy TUTAJ.
Jan Dobraczyński, Pustynia, Warszawa 1989. ISBN 83-85045-32-5 (sygnatura: 127529)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz