"Pieniądz". Ostatni film Roberta Bressona. Zwieńczenie jego twórczości pełnej wielkich egzystencjalno-etycznych problemów. Jeszcze jedno arcydzieło. Smutne. Gorzkie. Pesymistyczne. I jakże prawdziwe.
Norbert ma kłopoty finansowe. Zadłużył się u szkolnego kolegi i zamierza zwrócić pieniądze z kieszonkowego. Jednak ojciec nie daje odpowiedniej sumy. Chłopakowi nie udaje się przekonać rodzica do zwiększenia kwoty. Radzi więc sobie w inny sposób. Zastawia zegarek, otrzymując w zamian fałszywy banknot o wysokim nominale. Wraz z kolegą udaje się do zakładu fotograficznego, gdzie - dokonując zakupu - puszcza go w obieg i tym samym uruchamia serię wydarzeń prowadzących do kolejnych oszustw, a ostatecznie - krwawych zbrodni.
Ponieważ naiwna ekspedientka przyjmuje 500 franków, naraża się zwierzchnikowi rozpoznającemu fałszywkę. Ten zamierza szybko pozbyć się jej, wręczając ją dostarczycielowi opału, Yvonowi. Oszukany Yvon płaci nią w restauracji, ale - dzięki skutecznej interwencji kelnera - zostaje zatrzymany przez policję. W konsekwencji traci pracę. Tymczasem Norbert zostaje rozpoznany przez pracownicę zakładu fotograficznego, przekupioną później przez matkę chłopaka i składającą kłamliwe zeznania. Drugi z pracowników - także kłamca - oszukuje nie tylko sędziów, lecz również pracodawców. Okrada ich i zostaje aresztowany. W tym samym więzieniu przebywa już Yvon, wmieszany w zaplanowany przez kolegów napad na bank.
Zło rodzi zło. Wszyscy bohaterowie opowieści coraz dotkliwiej odczuwają złowrogą prawdę tej maksymy. Yvon traci żonę, która postanowiła go opuścić. Umiera jego córka. Mężczyzna nie ma już nic. Nie udaje się nawet próba samobójcza. Rezygnuje z proponowanej mu oferty ucieczki. Wreszcie wychodzi z więzienia, ale jako zupełny degenerat. Nikomu nie ufa. Nikogo nie kocha. Nie ma dla kogo żyć. Popełnia morderstwo w hotelu. I gdy wydaje się, że jest już na samym dnie, że niżej upaść się nie da, jego beznadziejną egzystencję rozświetla nagły promień. Kobieta zamieszkująca wraz z rodziną domek w ustronnym miejscu, z dala od policyjnych patroli, proponuje mu schronienie. Może dzięki jej bezinteresownej dobroci znowu zacznie wierzyć w ludzi i wyprostuje swoje kręte ścieżki?
Yvon staje się niemal domownikiem. Dni mijają mu na drobnych pracach, pomocy, rozmowach. Wszyscy go tu polubili. Ale oto pewnej nocy cichą okolicę rozdzierają przeraźliwe krzyki. Yvon dokonuje makabrycznej zbrodni...
To jeszcze nie koniec. Czy sprawiedliwości stanie się zadość i morderca kilku niewinnych istot zostanie ujęty? Jak wielki moralista, jeden z największych reżyserów w historii kina, zamknie tę przypowieść?
Ps. O innej wielkiej paraboli Roberta Bressona, Na los szczęścia, Baltazarze, napisałyśmy TUTAJ.
Pieniądz (L'Argent). Reż. Robert Bresson. 1983. Francja, Szwajcaria. 83 min.
Konrad Eberhardt, Bresson, "Film na Świecie", nr 300 (1983), s. 64-82 (sygn. cz M XX-3/13 b).
Bresson Robert, w: Marek Lis, Adam Garbicz (red.), Światowa encyklopedia filmu religijnego, Kraków 2007, s. 63-65 (sygn. cz XVIII-1/3 b).
Robert Bresson (1901-1999), w: Joanna Wojnicka, Olga Katafiasz, Słownik wiedzy o filmie, Bielsko-Biała 2005, s. 240-244 (sygn. cz XLVII-1/21).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz