piątek, 25 marca 2022

Książki (nie)zapomniane - "Jabłko niezgody" toczy się poprzez dzieje

Jedna z 2190 nocy II wojny światowej. Wiejska chata. Pięciu mężczyzn i kobieta. Raczej typy niż charaktery. Oto utwór pełen symboli i kulturowych odniesień. Złodziej. Dramat bez aktów i scen WIESŁAWA MYŚLIWSKIEGO (ur. 1932).

Ojciec podejrzewał, że ktoś podkrada jabłka z sadu. Wraz z synami - Szczepanem, Walkiem i Michałem - od jakiegoś czasu próbował schwytać szkodnika. Bezskutecznie. Ale wreszcie się udało. Złodziej został pojmany. Tym razem kradł nie jabłka, ale ziemniaki. Mężczyzna wkracza do ich domu, a wraz z nim Tajemnica. Od tej chwili wszystko się zmienia.

Najpierw Ojciec usiłuje zbudzić Matkę, by przygotowała posiłek. Ale Kobieta bezustannie śpi. Trzeba znowu wyjść w nieprzyjazną ciemność i nazrywać jabłek. Do tej roli zostaje wyznaczony najmłodszy domownik, Michał, który - bez wyraźnej przyczyny - panicznie boi się sadu, lecz zadanie wykonuje. Nie ma zaś ochoty na owoce i proponuje, by podać je Złodziejowi. Walek sprzeciwia się okazywaniu litości "aresztantowi", a Szczepan snuje bezsensowne domysły na temat jego profesji i po jakimś czasie zasypia. Jak Matka.

Wraz z upływem czasu atmosfera staje się jeszcze bardziej napięta. Szczepan wylewa przed Ojcem zadawnione żale, w czym zostaje zanegowany. Mężczyzna - chcąc zachować autorytet - nie przystaje też na propozycje synów dotyczące dalszego losu więźnia. Opowiada się za sprawiedliwym osądem czynu tamtego człowieka. Znowu nie znajduje zrozumienia: "Ojcu się wydaje, że jak kradł, to już musi się czuć winny. A człowiek, ojciec, może zdradzić, spalić, nawet zabić i nie czuć się winny".

Dowiaduje się też, iż sąsiadom, bezbożnikom, lepiej się powodzi, zaś na nich - pomimo porządnego życia - spadają klęski: grad spustoszył pole, świnia zdechła. Odwieczny porządek świata, który zawsze akceptował, nie jest już wartością dla synów. Myśli, że wpłynie na nich już nie on sam, ale Słowo ważniejsze niż jego. Zaczyna czytać na głos historię o Noem. Lecz młodzi wymykają się z Arki... Walek proponuje nawet rzecz najstraszniejszą - zabicie Złodzieja. Jednocześnie przyznaje się do morderstw wcześniej popełnionych, do wykonywania wyroków na zdrajcach. A Ojciec upiera się przy zdaniu, że świat nie jest zły, tylko obecna chwila w dziejach jest niedobra. Ale minie... Na pociechę wszyscy - poza najmłodszym - sięgają po bimber. Po chwili nie słyszą już, że przed ich Arkę - domostwo przybywa Wróg. Za chwilę ktoś zginie. Ten najbardziej niewinny...

Ojciec - Adam, Noe i Hiob w jednej osobie. Instynktownie podejrzewamy, że w dramacie chodzi o Wartości Podstawowe. Bo wojna (dosłowna? symboliczna?) "nie rozgrzesza. Co złe, w wojnę nie staje się lepsze. Bo jakby rozgrzeszała ze złodziejstwa, to i ze wszystkiego, pychy, łakomstwa, cudzołóstwa. A nie rozgrzesza. To by rozgrzeszała i z nienawiści ludzi do ludzi, i z zabijania ludzi przez ludzi. I nikt by nie musiał dla nikogo być człowiekiem (…). Bo ludzie, jak nie muszą być ludźmi, to i nie są".

Wraz z Jabłkiem pojawiło się Zło. To był początek. I tak oto "jabłko niezgody" toczy się poprzez dzieje. A przy okazji: kim naprawdę jest Złodziej?

Wiesław Myśliwski, Złodziej. Dramat bez aktów i scen, "Dialog" 1973, nr 7, s. 5-34 (sygn. cz M XIX-3/17). Także w: Jan Kłossowicz (wybór i oprac.), Antologia dramatu polskiego. 1945-2005, t. 2, Warszawa 2007, s. 324-359 (sygn. 177738/2).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz