piątek, 15 października 2021

Gruszki (jednak!) z wierzby? Pałac Kultury ze smalcu i orzeł z kalesonów. Zapomniani wynalazcy… Prasówka retro, czyli artykuły z (zawsze) aktualnych czasopism

Grażyna Gregorczyk, Zapomniane historie niezwykłych ludzi, których wynalazki znacząco przyczyniły się do rozwoju elektroniki i technologii, „Meritum” 2020, nr 4, s. 2-13

Bohaterami artykułu będą Jan Czochralski – polski naukowiec, chemik, metaloznawcza, wynalazca nazywany ojcem światowej elektroniki oraz Hedy Lamarr – hollywoodzka gwiazda, w latach 30. i 40. uważana za najpiękniejszą kobietę świata, której pomysłowi zawdzięczamy komórkę i bezprzewodowy internet.

O Czochralskim głośno zrobiło się jakiś czas temu, gdy świętowaliśmy jego rok. O Hedwig Evie Marii Kiesler, znanej jako Hedy Lamarr, wiemy chyba nieco mniej. Dlaczego ta zdolna dziewczynka (uczyła się języków, baletu, gry na fortepianie, wykazując też ogromne zainteresowanie techniką) jako szesnastolatka porzuciła – za zgodą rodziców – szkołę i została aktorką? Co działo się dalej? Dokąd doprowadziła ją smykałka do techniki? Jaki miała związek z wynalazkami, których dziś powszechnie używamy?

Jerzy Wrona, Wyrażenia i określenia związane z nazwami państw i narodów, „Geografia w Szkole” 2009, nr 4, s. 5-14

W życiu codziennym, słownictwie fachowym, literaturze naukowej oraz szkolnej, funkcjonuje wiele wyrażeń i określeń nawiązujących do państw i narodów.

Na przykład: kombinacja norweska, boks tajski, wolnoamerykanka, gimnastyka szwedzka meksykańska fala, kanadyjka, austriackie gadanie, czeski film i czeski błąd, krzyż grecki, Latający Holender, strajk włoski, walc angielski… także mnóstwo nazw nawiązujących do kuchni, np. barszcz ukraiński, ciasto francuskie, ostrokrzew paragwajski, szwedzki stół, ziele angielskie, węgrzyn… Wystarczy przykładów, by zainteresować ich genezą?

Jerzy Wrona, Ziemia Ognista nie płonie, a na Kajmanach nie żyły kajmany. O nieprecyzyjnych nazwach i terminach geograficznych, „Geografia w Szkole” 2012, nr 2, s. 34-38

Spotyka się szereg nazw i terminów geograficznych, które są merytorycznie błędne lub mogą prowadzić do nieporozumień i fałszywych skojarzeń. Niebezpieczeństwo takie istnieje, zwłaszcza gdy dotyczy to młodych adeptów nauk geograficznych.

Jeszcze jeden tekst tego autora. Czy uciekając „tam, gdzie pieprz rośnie”, udajemy się na Wyżynę Sandomierską, czyli w Góry Pieprzowe? Dlaczego zimorodki mają taką nazwę, skoro ich lęgi odbywają się między kwietniem a lipcem? Dlaczego tygrys nazywa się „syberyjski”, skoro nie żyje na Syberii? Czy gruszki mogą rosnąć na wierzbie? Skąd wzięły się nazwy „pomidor”, „Azory”, „Dolina Krzemowa”? A cóż dopiero za problem z nazwami kulinariów! Kto chce rozwiać swoje wątpliwości, niech (prze)czyta!

Błażej Brzostek, Witryny, „Mówią Wieki” 2011, nr 12, s. 50-51

Witryny oddzielały zwykłych ludzi od wspaniałego świata: od ciastek, szynek, drogich butów. Oddzielały bezwzględnie właśnie dlatego, że były przejrzyste.

Polskie powojenne witryny sklepowe. Najpierw biedne. Potem – już w dobie socjalizmu – szare i zaniedbane. O tym, że nie powinny być gorsze od „kapitalistycznych”, pomyślano pod koniec lat 50. Makieta Pałacu Kultury ze smalcu czy orzeł biały z chustek do nosa i kalesonów straszyły od lat. I oto zaczęły pojawiać się nowinki z Zachodu: telefony i telewizory sprowadzone ze Szwecji (nie do kupienia, a jedynie do oglądania), a nawet żywe modelki… Interesujący artykuł o witrynach sklepowych w okresie PRL-u.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz