piątek, 17 lipca 2020

Książki (nie)zapomniane - Opowieści o duchach. Cz. 2

Dzisiaj przedstawiamy kolejne opowiadania z dreszczykiem.

Mewa. (Historia o sile nadprzyrodzonej) F. ANSTEYA (Thomasa Ansteya Guthriego, 1856-1934). Parmenas Filmer poznał Izoldę Le Vazon, gdy już była zaręczona i niebawem miała wyjechać, by opiekować się ciotką. Pokochali się jednak od pierwszego wejrzenia. Obiecała romantycznemu kochankowi, że wróci do niego jako ptak, byle tylko pozostał jej wierny. Kilka godzin po wypłynięciu w morze statku, na którym przebywała, rozeszła się wieść o katastrofie. Pasażerów (podobno) uratowano. Niebawem w oknie pokoju Parmenasa pojawiła się mewa... Mężczyzna opiekował się nią, wybornie karmił i coraz bardziej odsuwał się od znajomych. Przyjaciel, Frank, postanowił zapoznać go ze swą siostrą, uroczą Doriel. Do dziewczyny pragnął zbliżyć się także Mowbray, wrogo spoglądający na Parmenasa. Ten ostatni pokochał łagodną Doriel i zaczął zaniedbywać mewę. A ptak okazywał zazdrość, by wreszcie - nie mogąc znieść niewierności - umrzeć w swojej klatce. Parmenasa gryzły wyrzuty sumienia, a Doriel dowiedziała się o dziwactwie ukochanego. I właśnie wtedy przybyła Izolda, by zwrócić Filmerowi słowo, gdyż wówczas, przed katastrofą, poznała na pokładzie innego, ku któremu pociągnęło ją serce. Śmieszyła ją wierność mężczyzny. Czy w tej sytuacji możliwy był powrót Parmenasa do Doriel, za którą - jak cień - podążał zauroczony Mowbray?

Anstey F., Mewa. (Historia o sile nadprzyrodzonej), tłum. Amelia Kurlandzka, w: O duchach. Opowieści prawdziwe, Warszawa 1977, s. 93-115 (sygnatura: 78888).

Spowiedź Charlesa Linkwortha E.F. BENSONA (1867-1940). Dr Teesdale był już w domu, gdy rozległ się dźwięk telefonu. Podniósł słuchawkę, ale usłyszał tylko jakieś nieartykułowane dźwięki i trzaski. Mimowolnie pomyślał o skazańcu - którego stracenia w więzieniu był świadkiem - do końca rozpaczliwie a bezskutecznie broniącym swej niewinności. Rano w pracy wszędzie czuł obecność zmarłego. Strażnik też poprzedniego wieczoru był pewny czyjejś obecności w stróżówce. Co więcej, niewidzialna ręka przerzucała kartki książki telefonicznej! Nawet więźniowie spali niespokojnie. Niebawem sytuacja powtórzyła się. Tym razem głos w słuchawce stał się wyraźniejszy. Prosił o rozmowę z kapelanem, a ten – nastawiony sceptycznie i skrajnie niechętny pomysłowi - zgodził się. Skazaniec przyznał się do winy. Przyszedł także z własną głową w dłoniach! Ale to nie koniec ponurej historii...

Benson Edward Frederic, Spowiedź Charlesa Linkwortha, tłum. Ewa Krasińska..., s. 167-177.

Pokój na wieży E.F. BENSONA. Narrator od lat śnił ten sam upiorny sen, w którym jego kolega, Jack Stone, zapraszał go do siebie, a Julia Stone oznajmiała mu, że straszny, złowrogi pokój na wieży jest dlań przygotowany. Po kilkunastu latach spotkał kolegę. I w rzeczywistości powtórzyła się ta sama scena, którą widział w koszmarach. Na ścianie w brzydkim pokoju wisiał portret zmarłej. Postanowili go na noc wynieść. Był ciężki i zranił im dłonie, które jednak natychmiast się zagoiły. Gdy nastała ciemność, a narrator został sam, dostrzegł, że obraz nadal jest na ścianie! Co więcej, zmarła we własnej postaci przyszła zaprosić go na ucztę...

Benson Edward Frederic, Pokój na wieży, tłum. Krystyna Ślaska..., s. 178-191.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz