piątek, 11 października 2019

Książki (nie)zapomniane - Gdy wszyscy zamkną oczy

Nie potrzeba światła tym, którzy nie widzą. Takie pesymistyczne słowa wypowiada jeden ze stypizowanych bohaterów Ślepców MAURICE'A MAETERLINCKA (1862-1949).

Wyspa, którą porasta prastary bór. Noc. W tych ciemnościach znajduje się sześć kobiet, tyluż mężczyzn, ksiądz i dziecko na kolanach jednej z kobiet. Wokół złowrogo szumią drzewa od wieków kojarzone z żałobą – cisy i cyprysy. Wzmaga się huk morskich fal. Kobiety i mężczyźni są ślepi. Przyprowadził ich tu ksiądz, który - jak myślą - poszedł po wodę. On jednak nie żyje. Jest wśród nich, oparty o pień dębu, ale tego nie wiedzą. Tylko dziecko widzi, lecz niczego nie jest w stanie powiedzieć.

Już pora wracać do przytułku. Ale kto ich poprowadzi? Ksiądz nie wraca. Strach wśród ślepców narasta. Jego apogeum następuje w chwili odkrycia, że przewodnik jest martwy. Dziecko zaczyna trwożliwie płakać. Słychać szelest liści. Kto nadchodzi? Ciemność przeszywa rozpaczliwe wołanie skulonych ze strachu osób: Kto jesteś? I jękliwe: Miej litość nad nami! 

Metafora ludzkości. Ślepota duchowa. Zanik wiary, wartości, więzi. Wszystkie te interpretacje znamy. Przecież to najsłynniejszy dramat Maeterlincka. Łatwo rozwiązać najważniejsze symbole. Niewidomi - ludzkość bez moralnej busoli. Ksiądz - Wartość (naj)wyższa, drogowskaz, pewnik, odrzucony przez ludzi, uśmiercony przez nich. Dziecko - nadzieja? Wyspa - świat, który "zmalał", gdy zostały odrzucone filary, zręby tworzącego go ładu. Bo gdy usunie się fundament, pozostaje tylko strach.

A jednak pozostaje pewna nadal nieuchwytna tajemnica. Instynktownie czujemy, że nie wyczerpujemy głębi treści tego krótkiego utworu. Na pewno jest coś więcej. Ogromna przestrzeń dla wyobraźni. Co stało się po opuszczeniu kurtyny? Kto przyszedł - sprzymierzeniec czy wróg? Zaczynamy nieśmiało (a z czasem coraz odważniej) myśleć, że ci ślepcy wcale nie są tak bardzo godni pożałowania z powodu swego kalectwa. Że sami je na siebie sprowadzili. Obcością, chłodem, brakiem miłości: żyjemy razem, jesteśmy zawsze razem, ale nie wiemy o sobie, kto jesteśmy?...

J e s z c z e  nie stali się jak dzieci, dlatego nie widzą. Albo inaczej -  j u ż  przestali być jak dzieci, więc odjęto im wzrok. Właśnie - nie wi(e)dzą czy nie chcą wi(e)dzieć? Bo może ta ślepota wynika z wyboru. I jest tak, jak napisał satyryk, Rastko Zakić: Zupełna ciemność nastaje, gdy wszyscy zamkną oczy.

Ps. Jednoaktówkę Wnętrze M. Maeterlincka przedstawiłyśmy TUTAJ.

Maeterlinck Maurycy, Ślepcy, przeł. Z. Przesmycki, w: Tegoż: Trzy dramaty. Ślepcy, Wnętrze, Pelleas i Melisanda, oprac. Feliks Płażek, Kraków 1951, s. 3-39 (sygnatura: 21185).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz