wtorek, 28 lipca 2015

Największa wakacyjna przygoda.

Moja wakacyjna przygoda. - To temat, który przed laty zadałam uczniom klasy ósmej (tak, tyle klas wtedy liczyła szkoła podstawowa). Jeśli ktoś przeżył ich wiele, miał wskazać największą. Jeden z chłopców napisał - cytuję jego wypracowanie w całości i z góry przepraszam, że nie dokonałam żadnych skrótów, ale sądzę, że przeczytanie nie zajmie wiele czasu :) :
Mnie się nic nie przydarzyło.
Inny chłopak bardziej się wysilił. Jego pisemna wypowiedź była dłuższa (znów podaję całość):
Byłem w Żywcu i przywiozłem piwo dla taty. Bo jak bym nie przywiózł, to by było źle ze mną.
Po niemal ćwierćwieczu wspominam tamtą lekcję. I myślę, że jeśli wakacyjnych przygód brak, zawsze możemy pocieszyć się tymi, które zaaranżowali... pisarze czy reżyserzy. Czy wiecie, że istnieją setki (jeśli nie tysiące!) książek i sporo filmów poruszających ten temat? Ot, wspomnijmy choćby letnie rozrywki umysłowe Szatana z siódmej klasy Kornela Makuszyńskiego, wypoczynek Jacka, Wacka i Pankracka Miry Jaworczakowej, gdy szczęśliwie otrzymali promocję do drugiej klasy czy Wszystko inaczej Ireny Jurgielewiczowej, czyli... wakacje w mieście. Albo nad morzem (ale to już w Spotkaniu nad morzem Jadwigi Korczakowskiej). Dziś przedstawimy przykładowe utwory mające słowo wakacje w tytule. Niektóre mamy w zbiorach. Trudno było wybrać z obszernej listy. Ale wskazujemy te, które z jakiegoś względu są szczególnie warte odnotowania. W przypadku książek - w nawiasach jest data pierwszego wydania, a filmów - światowej premiery. Obok podajemy ów wzgląd, czyli kilka słów objaśnienia, dlaczego pozycja znajduje się na liście :)


KSIĄŻKI

  • Andrić Iwo: Wakacje na południu (1963, pol. 1988). Opowiadanie o wypoczynku austriackiego profesora i jego żony w nadmorskiej miejscowości. Oraz o jego tajemniczym zniknięciu. Ten słynny bośniacki pisarz był kiedyś w Polsce bardzo dobrze znany. Zatem może warto zajrzeć? 
  • Bahdaj Adam: Wakacje z duchami (1961). Urocza książka o chłopcach - detektywach. Przepraszam, jest jeszcze dziewczyna. Detektywka?
  • Ciwoniuk Barbara: Wakacje z gangsterem (2008). Odcięta od świata, z pozoru nudna wioska. Ale jest w niej sklep, a za ladą sympatyczny, młody sprzedawca. Ponadto - przystojny gangster. I dziewczyna. Szansa na miłość.
  • Domagalik Janusz: Koniec wakacji. Subtelna historia wakacyjnej miłości nastolatków.
  • Gierałtowski Jerzy: Wakacje kata (1970). Tytuł mrozi krew w żyłach! Dlatego się tu znalazł :).
  • Goscinny René: Wakacje Mikołajka (1962, pol. 1980). Reklama zbędna. Od pierwszego polskiego wydania doliczyłam się aż trzynastu! Ostatniego - w minionym roku. Z pewnością będzie więcej.
  • Kaden-Bandrowski Juliusz: Wakacje moich dzieci (1924). Znany przed wojną pisarz, autor m.in. powieści politycznych, ale także uroczego, świadczącego o wielkiej miłości do rodzicielki, wspomnieniowego Miasta mojej matki. Tym razem - znowu o rodzinie. Zawsze warto poczytać!
  • Kasdepke Grzegorz: Wakacje Potworaka (2003); Wakacje detektywa Pozytywki (2011). Kto lubi historie o kosmitach znajdujących się w... pocztowych przesyłkach, szczególnie zainteresuje się tą pierwszą pozycją.
  • Kołaczkowska Ewa: Wakacje pana burmistrza (1964). Autorkę ze szkolnych lat kojarzę, ale o tej książce nic mi nie wiadomo. Odnotowuję jej istnienie, bo może ktoś byłby zainteresowany tym, jak wypoczywa(ła) lokalna władza. :) A dlaczego czas przeszły? Proszę spojrzeć na datę pierwszego wydania. Potem były jeszcze dwa kolejne!
  • Letki Maria Ewa: Wakacje z Cynamonem (1981). Wypoczynek trójki dzieci w leśniczówce dziadka. Aha, Cynamon to kot.
  • Lipska Ewa: Wakacje mizantropa. Utwory wybrane (1993). Wybór poezji. Cóż za odmiana wśród tylu epickich dzieł!
  • Lisowska Janina: Wakacje Adasia (1928). Dlaczego w tym zestawie? Pierwszy powód to ten, że autorka pokazuje, jak wypoczywano w Polsce przedwojennej, a drugi - ładna nazwa serii, w której pozycja się ukazała: Biblioteka Książek Różowych! 
  • Mattson Ole: Wakacje nad morzem (1957, pol. 1960). Tę książkę szwedzkiego pisarza czytałam jako dziecko z prawdziwą przyjemnością. Tu wymieniam ją ze względów sentymentalnych :).
  • Montgomery Lucy Maud: Wakacje na starej farmie (1911, pol. 1994). Autorki reklamować nie trzeba. Kto ją lubi, przeczyta wszystko, co napisała!
  • Pisarski Roman: Wakacje w zoo (1966). Nazwisko autora jest - jak myślę - najlepszą reklamą pozycji. Czytałam w podstawówce!
  • Putrament Jerzy: Wakacje (1956). To z pewnością nie jest wybitne dzieło, ale podaję jako ciekawostkę, gdyż w latach 1956-1976 miało aż 5 wydań! 
  • Skompska Lucyna: Wakacje na guziku (1987). Zafrapował mnie oryginalny tytuł. Treść: wakacje na wsi.
  • Verne Jules, Dwa lata wakacji. Robinsonada o chłopcach, którzy oddryfowali z bezpiecznego portu i znaleźli się na bezludnej (do pewnego czasu) wyspie. Jedna z moich ulubionych. Oczywiście - książek, a nie wysp :).


FILMY

Teraz już będzie naprawdę krótko. Tylko kilka tytułów. A resztę... znajdźcie sami w dostępnych źródłach. To zadanie domowe (pomimo letniej pory)...

  • Bendelack Steve: Wakacje Jasia Fasoli (2007). Jaś wygrywa wycieczkę i wyjeżdża do Cannes. W drodze czekają go liczne przygody.
  • Bergman Ingmar: Wakacje z Moniką (1953). Letnia ucieczka do głuszy przed szarą rzeczywistością miasta.
  • McBride Jim: Wakacje gangstera (1997). Znudzony bukmacher zmienia klimat (na grecki), jednak wrogowie ścigają go. 
  • Tati Jacques: Wakacje pana Hulot (1953). Komedia. Tytułowy bohater wyjeżdża do cichego kurortu nad morzem, ale - pragnąc spokoju - niechcący i sobie, i całemu otoczeniu go odbiera.
  • Tirard Laurent: Wakacje Mikołajka (2014). Wymarzone wakacje Mikołajka w Bretanii.
  • Wyler William: Rzymskie wakacje (1953). Wszyscy chyba znamy ten film. Księżniczka Anna i urodziwy fotograf na pierwszym planie, a w tle - Wieczne Miasto. I mała dygresja. W ubiegłym roku także wypoczywałam w Rabce. W pobliżu dworca jest kawiarnia, a w niej (na ścianach) kilka zdjęć z tego filmu. Siedziałam przy stoliku, w towarzystwie, gdy nagle podeszła starsza pani z miłym uśmiechem i - wskazując na zdjęcie wyobrażające słynną scenę na motocyklu - powiedziała (lub zapytała, stwierdziła rzecz oczywistą - do wyboru): Kiedyś to byli mężczyźni, prawda?! Moja towarzyszka i ja ochoczo potwierdziłyśmy. A młodzieniec siedzący w pobliżu, nieco zasmucony, spuścił wzrok do stojącego przed nim talerza... I nawet (widząc jego zafrasowane oblicze) nieco żałowałam poprzedniego entuzjazmu...

PS. Łatwo dostrzec, że tak się ułożyło, iż połowa z sześciu wspomnianych filmów powstała w 1953 roku. To nie było zamierzone.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz