czwartek, 16 lipca 2015

Niebiański Przysmak, a później Odwodziciel.

Pani Basia zostawiła mi pod opieką nasze Królestwo i pojechała na urlop. Brakuje mi naszej codziennej wymiany spostrzeżeń, nieswojo mi samej, nawet jeśli nie trwa to długo. Na szczęście żyjemy w czasach, kiedy transport poczty nie trwa całymi tygodniami, nie musimy też wysyłać gołębi z wiadomościami, ani znaków dymnych, żeby się porozumieć. Mamy kontakt mejlowy i nim właśnie, chociaż trochę, chciałybyśmy się dzisiaj z Czytelnikami naszego blogu podzielić. :)

Pani Basia pisze:

Pierwszy tydzień lipca był upalny. W drugim pogoda nieco się zmieniła. Dwa dni były wręcz zimne. Ale wypoczywam, czynię obserwacje, powiedzmy "socjologiczne", na przykład...

W pobliżu pensjonatu, w którym kwateruję, jest piękny park. W nim - lokalik, zawsze oblegany przez turystów. Dlaczego? Bo osoby dbające o zdrowie kupią tu zdrowotną wodę mineralną, a wszyscy (zdrowi i chorzy) napiją się smacznej kawy, zjedzą pyszne ciastko. Właśnie! Nazwy ciastek są wymyślne, na przykład: 

  • Pożegnanie z Afryką, 
  • Kora (to z orzechami),
  • Niebiański przysmak, 
  • Mech.
To ostatnie... ze szpinakiem!
Bufet w jednym z lokali. Pan o blond fryzurze chętnie zgodził się na zdjęcie, a po jego wykonaniu skinął głową (zaopatrzoną w tę czuprynę), wyrażając  zapewne w ten sposób życzliwość. 

Dziś także byłam w tym miejscu. Nabyłam wodę mineralną (niezdrowotną), a przy dość wąskich drzwiach niewiele brakowało do kolizji z superprzystojnym facetem, dumnie wyprężającym okazałą klatę w koszulce z nadrukiem Smells like strong spirit.
PBW w Krakowie, Filia w Rabce, mieszcząca się na parterze okazałego gmachu
I LO im. Eugeniusza Romera  w Rabce.

Dziś wybrałam się też na ścieżkę zdrowia. Wprawdzie nie stwierdziłam, by mi go od razu przybyło, ale podam nazwy kilku zaliczonych urządzeń: 

  • Krzesełko do podnoszenia masy ciała - wyciąg  górny, 
  • Narciarz (zwany zamiennie Wahadłem), 
  • Wioślarz
  • Jeździec
  • Przywodziciel Odwodziciel  (nie mylić z Uwodziciel, którego tu nie ma). 
Tak więc wirtualnie pływałam, jeździłam na rowerze, nartach i... koniu. Ale w pewnym momencie coś mi tu i ówdzie zaczęło strzykać, więc uznałam, że lepsza jest gimnastyka umysłu.
Poszłam więc do kawiarenki, w której jest bookcrossing.  Znalazłam tam takie hity,  jak (podaję najbardziej interesujące tytuły): 
  • "Traktory i kombajny", 
  • "Stomatologia", 
  • "Leki współczesnej terapii", 
  • "Higiena rąk w warunkach szpitalnych", 
  • "ABC samochodowego silnika wysokoprężnego" oraz 
  • "Podstawy dydaktyki ogólnej" Kupisiewicza! 
Bookcrossing

A co w parku? Mnóstwo gokartów z małymi pasażerami. Jeden z nich, w wieku gotowym do podjęcia obowiązku szkolnego, krzyknął w pewnej chwili do jeszcze młodszego: "Bądź wreszcie mężczyzną!".
W tym samym parku czwórka chłopaków z - na oko - czwartego etapu edukacyjnego. Usiłują przejść po rozciągniętej przez siebie między drzewami linie. Jednemu się to udaje. Biję mu brawo. Gdy już znikam za zakrętem, on krzyczy: "Dziękuję!" Cóż, taki ma refleks.


Dworzec kolejowy, czyli... Miejska Biblioteka Publiczna. 
Tak, w budynku dworca mieści się książnica!  Poczekalnia dworcowa też jest, ale z drugiej strony, natomiast kasy biletowej  brak (bilety kupuje się w pociągu).

Niebawem, myślę, że w przyszłym tygodniu, znów coś napiszę o pobycie w tym znanym uzdrowisku. Tym razem będzie o imprezie, na którą przybyło sporo znamienitych gości. Ale to niebawem. Przecież blog nie może być monotematyczny. Między relacjami  - czytajcie u nas o innych sprawach. Pomysłów na to, czym chcemy się z Wami podzielić, mamy pełny notes (nie wspominając już o głowach).

Jedna ze szkół Małopolski.
Nie mogłam się oprzeć chęci sfotografowania tej pięknej reklamy, bo Einstein na niej jest jak żywy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz