Źródło |
Tytułowy Więzień Chillonu, bohater poematu lorda GEORGE'A GORDONA Noela BYRONA (1788-1824), jest postacią historyczną. François de Bonnivard (ur. 1496), choć obcokrajowiec, uznał Genewę za swą ojczyznę i dla niej niemało wycierpiał. Jako przeor z niedaleko od niej usytuowanego klasztoru św. Wiktora, w niespokojnych czasach Reformacji konspirował przeciwko sabaudzkiemu księciu, Karolowi III, za co (po nieudanej próbie ucieczki do Fryburga, zdradzony przez towarzyszy podróży) został uwięziony. Odzyskał wolność po latach. Mieszkańcy Genewy nie zapomnieli o swym patriocie i nadali mu honorowe obywatelstwo, kupili dom i przeznaczyli stałą pensję. Zmarł w 1570 r., pozostawiając miastu bogato zaopatrzoną bibliotekę. I sławę swego imienia, będącą do dziś niemałym źródłem dochodów. Więzienie nad Jeziorem Genewskim (daw. Leman) jest jednym z najchętniej odwiedzanych w tym kraju muzeów.
Treść poematu stanowi pierwszoosobowa wypowiedź - skarga uwięzionego. Wspomnienie tragicznego losu ojca i siedmiu braci, spośród których on, najstarszy, jako jedyny pozostał żywy. Ojciec zginął z ręki kata. Dwaj bracia - na polu walki. Trzech zostało przykutych do osobnych słupów w Chillonie (Byliśmy razem - a każdy samotnie). Mrok. Udręka. Lecz jednak niepełna samotność, minimalnie złagodzona poczuciem obecności braci. Codzienność jednostajnie mijających dni, miesięcy i lat. Ale śmierć wdarła się do lochów. Najpierw umarł pierwszy, potem drugi. Bonnivard pozostał sam. Otrzymawszy z czasem wolność chodzenia po celi, wykuł schody, by zajrzeć przez małe okienko na ukochane Alpy. Pozostały niewzruszone. Oto piękny fragment:
Spojrzałem na nie - i te same były,
Ja się zmieniłem, one nie zmieniły.
Wieńczył je zawsze ów śnieg lat tysiąca,
U stóp ich fale lśniły się Lemanu
I zawsze sina, i bystro lecąca, Szumnie się woda zlewała Rodanu.
To, co kochał, zdawało się niedalekie. Miasto rozciągało sie po drugiej stronie wodnego lustra... Raz na skraj jego celi i oznaczającego swobodę okna przyfrunął ptak. Ale na chwilę. I znowu samotność. Dni i noce. Podobne. Jednakowe.
Wreszcie - wolność. Czy można do przywyknąć do niewoli? Czy można ją... pokochać?
Przyszli mię wreszcie wywlec z lochu mego,
Lecz jam nie pytał, gdzie - dokąd - dlaczego?
Bo czymże dla mnie wszystkie były wieści?
Stałem się martwym na wszystkie odmiany,
Zimnym na wolność, zimnym na kajdany. (...)
Same ja wreszcie pokochałem pęta,
Tak dusza, długim nawyknieniem gięta,
Gnie się i jakoś w nowy stan swój wrośnie.
Zyskawszy wolność - westchnąłem żałośnie.
Byron - miłośnik wolności. Życiem i śmiercią o tej miłości zaświadczył. Dlatego tak bardzo wstrząsające jest zakończenie Więźnia Chillonu. I oto niepostrzeżenie, nieoczekiwanie poemat przestaje być jedynie poetyckim zapisem fragmentu autentycznej biografii. Staje się uniwersalną opowieścią o człowieku w sytuacji uwięzienia. Stanowi ogniwo w długim szeregu wielkich dzieł poruszających tę tematykę. Wystarczy wspomnieć Ostatni dzień skazańca Victora Hugo, Hrabiego Monte Christo Alexandra Dumasa (ojca), albo Balladę o więzieniu w Reading Oscara Wilde'a. Także dzieło szczególnie przejmujące: autentyczną, "listowną" spowiedź, a jednocześnie świadectwo duchowej przemiany zabójcy, jakim jest Za pięć godzin zobaczę Jezusa Jacques'a Fescha. Rozwój sztuki filmowej stworzył kolejne pogłębione portrety psychologiczne skazańców. Któż nie zna Papillona Franklina J. Schaffnera, Ucieczki z Alcatraz Dona Siegela, Pani Soffel Gillian Armstrong, Uciekającego pociągu Andrieja Konczałowskiego, filmów Franka Darabonta...? Wielu innych...
Tak oto od romantycznego poety przeszliśmy do współczesności. Ale wielka literatura zawsze inspiruje. Teksty "rozmawiają" ze sobą. Pobudzają wyobraźnię - jak na przykład twórczość Byrona.
G.G. Byron - źródło |
Byron George Gordon, Więzień Czyllonu, przeł. Franciszek Dzierżykraj Morawski, w: Tegoż, Wybór dzieł, t. 1, Wiersze i poematy, przeł. Jan Kasprowicz, Adam Mickiewicz, Antoni Edward Odyniec i inni, Warszawa 1986, s. 301-317. (Sygnatury: 116819/I, cz D II - 1/22).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz