"Żył w ziemi Us człowiek imieniem Hiob. Był to mąż sprawiedliwy, prawy, bogobojny i unikający zła. (…) Był najwybitniejszym człowiekiem spośród wszystkich ludzi Wschodu" (Hi 1, 1-3).
Żył w Zuchnowie, prowincjonalnym ukraińskim miasteczku, Mendel Singer. Skromny i pobożny nauczyciel. Człowiek o czystym sumieniu. Każdego dnia uważnie słuchał, co Bóg ma mu do powiedzenia. Nawet nie przypuszczał, jak bardzo podobny jest do swojego pobratymca sprzed tysięcy lat.
Pierwsze wydanie Hioba. Powieści o człowieku prostym JOSEPHA ROTHA (1894-1939) pochodzi z 1930 roku. Nosi znamiona szczególnego proroctwa. Nie minie wiele lat, a naród żydowski zostanie naznaczony wielkim cierpieniem. Jak Hiob i Mendel.
W dziejach Mendla zawiera się skrócony zarys historii jednostki (ewentualnie rodziny), ale także całego Narodu. To mężczyzna niepozorny i cichy. Mąż i ojciec. Zawsze restrykcyjnie przestrzegał postów, wielbił Pana, nie buntował się. Wiódł życie na marginesie wielkich wydarzeń, gdyż taką drogę wybrał. A Przedwieczny patrzył na jego ciche życie i wkroczył w nie w sposób nieoczekiwany, a bolesny. Zaczął w niego uderzać kolejnymi doświadczeniami. Napełnił smutkiem serce Debory - żony Singera. Poraził chorobą najmłodszego syna. Oddalił córkę od rodziny i rzucił w objęcia przypadkowego mężczyzny. Wreszcie – po wybuchu Wielkiej Wojny - wykorzenił wszystkich z ojczystej ziemi i rzucił za Ocean. Na emigrację.
I oto prawy upadł. Osłabła jego wiara. Ostygło serce. Nowy Świat nie okazał się Ziemią Obiecaną. Mendel wreszcie zbuntował się przeciw Bogu. Trwał jakiś czas w tym stanie, aż zaczął pojmować, że wszystko, co go spotyka, nie jest jedynie serią doświadczeń ze strony Nadprzyrodzonego, ale także konsekwencją jego osobistych wyborów. Niekoniecznie właściwych. Bo czymże były te wyrzuty sumienia po pozostawieniu na Ukrainie kalekiego syna? Skutkiem jakże ludzkiej decyzji…
Hiob dwudziestego, mrocznego stulecia, to także człowiek zdeterminowany Historią, brutalnie osaczającą jednostki i narody. Leży w pyle ziemi, ale powstaje. Nie tyle o własnych siłach, ile z pomocą bliskich oraz Tego, który nieodwołalnie Jest. Jeśli w Niego wierzy. Mendel – przeorany cierpieniem, skatowany złymi wyborami – wycisza się. Uspokaja. Już wie, że gdy grzeszył, "Bóg zamykał oczy", a gdy bluźnił – "zatykał uszy. On jest tak wielki, że wszystka nasza złość staje się całkiem maleńka." Spojrzał na życie własne i najbliższych z zupełnie innej perspektywy. Przezwyciężył pokusę, by skupić się na doświadczonych nieszczęściach. Wyszedł poza nie. Ku światłu. Bo ten nie może powstać, kto nigdy nie upadł. I gdy zasnął, błogo "odpoczywał od ciężaru szczęścia i od ogromu cudów."
Ps. Legenda o świętym pijaku Rotha - TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz