Urodziła się 18 września 1905 r. w Sztokholmie jako Greta Lovisa Gustafsson, najmłodsza z trójki rodzeństwa (brat miał na imię Sven, a siostra - Alva). Matka przez pewien czas była pomocą kuchenną, a ojciec pracował w zakładzie oczyszczania miasta. Mieszkańcy mieli wówczas zwyczaj wręczać "alkoholowe napiwki" osobom wywożącym śmieci, toteż życie tej rodziny było niełatwe. Pięć osób mieszkało w ciasnocie, a spało w jednym pokoju.
Greta od dziecka lubiła być sama. Dominującymi cechami jej charakteru były melancholia i upór. I przez całe życie pozostała osobą tajemniczą, niedostępną i bardzo nieśmiałą. Niejedno spotkanie towarzyskie nie udało się z jej powodu, bo skutecznie potrafiła "zmrozić" atmosferę. Wielki aktor, Laurence Olivier, powie o niej po latach: Nieśmiała jak antylopa.
Zawsze chciała grać. Jej zabawy polegały głównie na "myśleniu i udawaniu". Podjęła jednak pracę w sklepie z odzieżą. Tu dostrzegł ją producent i reżyser słabych komedii, kupujący kostiumy do filmu. Tak trafiła do Akademii Filmowej, której nie ukończyła. Dostała kilka rólek w reklamach, aż wreszcie pojawiła się propozycja wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. I to był przełom.
6 lipca 1925 r. Garbo i Stiller przybili transatlantykiem do brzegów Nowego Świata. Koszt podróży dla dwojga wyniósł 1463,12 dolarów. Lata 1925-1941 to współpraca z wytwórnią Metro-Goldwyn-Mayer. Garbo była już trochę znana z Gösty Berlinga (inny tytuł Gdy zmysły grają), adaptacji powieści Selmy Lagerlöf, ale najbardziej znaczące w jej karierze filmy zrealizowano u Mayera. Do 1928 r. (rok śmierci 45-letniego Stillera) była już gwiazdą. Jej filmografia nie jest obfita. Ponad 20 filmów pełnometrażowych - stosunkowo niewiele, ale większość z nich zapisuje znaczące karty w historii kina. Nie ze względu na szczególne walory artystyczne, ale dlatego, że grała w nich ONA. Najważniejsze tytuły: Słowik hiszpański (The Torrent), Symfonia zmysłów (Flesh and the Devil), Anna Karenina (Love), Dzikie orchidee (Wild Orchids), Mata Hari, Ludzie w hotelu (Grand Hotel), Królowa Krystyna (Queen Christine), Dama Kameliowa (Camille), Pani Walewska (Marie Walewska/Conquest), Ninotchka.
Zagranie każdej roli było okupione przez aktorkę ogromnym wysiłkiem (niełatwo pokonać chorobliwą nieśmiałość) i niemal permanentną bezsennością. Bardzo dużo wówczas paliła i jadła. Na śniadanie potrafiła zjeść wołowinę, frytki, jajko i grejpfrut, popijając sokiem owocowym i kawą. Nierzadko dodawała jeszcze ciasto. 80% posiłków spożywała w łóżku, gdyż stale czuła się zmęczona. Tak powstawały jej filmy. W swoistej udręce. Z czynnego życia zawodowego wycofała się po zagraniu w nieudanej Dwulicowej kobiecie (Two-Faced Woman), nakręconej przez George'a Cukora w pośpiechu i bez kompletnego scenariusza. Zamieszkała samotnie w Nowym Jorku, w celowo nieoznakowanym mieszkaniu (jedynie pod dzwonkiem u drzwi umieściła literę G). Wychodząc na ulicę nakładała kapelusz zakrywający twarz i luźną, raczej męską odzież. Taką ją pamiętam (o Grecie Garbo pisze p. Basia) z dziecięcych lat z audycji telewizyjnych poświęconych jej osobie. I z informacji o śmierci, która nastąpiła 15 kwietnia 1990 roku.
KILKA CIEKAWOSTEK
- Pierwsze zdjęcie Garbo na amerykańskiej ziemi zrobił Jimmy Sileo za 25 dolarów.
- W początkowych miesiącach kariery jej tygodniowa pensja wynosiła 400 dolarów, ale już w czerwcu 1926 r. wzrosła do 2000 dolarów. W tym samym czasie John Gilbert, gwiazdor, zarabiał blisko 10 000 tygodniowo!
- Garbo była bardzo chłodną kobietą, a jednak chętnie obsadzano ją w rolach wampów. Do dziś niektóre sceny miłosne z granych przez nią filmów uchodzą za wyjątkowo pełne ekspresji. Jak to osiągano? Realizatorzy wykorzystywali jej skłonność... do słodyczy. Gdy miała pożądliwie patrzyć na partnera, w jej polu widzenia ustawiano łakocie.
- Aktorka chronicznie cierpiała na bóle zatok i bardzo łatwo się przeziębiała.
- Miała też specyficzny stosunek do kosmetyków. Nigdy żadnych nie używała (nawet kremów!). Kupowała jedynie lawendowe mydło. Jeśli czasem nabyła perfum, to tylko o zapachu gardenii. Jedynym luksusem, na jaki sobie pozwalała, był sprowadzany z Anglii... rumianek, w którym płukała włosy.
- Najbardziej znane sceny, w których zagrała, pochodzą z Królowej Krystyny. W pierwszej "zapamiętuje" miejsce swego pełnego namiętności spotkania z ukochanym mężczyzną... za pomocą dotykania wszystkich sprzętów i mebli. W drugiej (pod koniec filmu) - stoi nieruchomo, nawet nie mrugając, na dziobie statku. Jej twarz nie wyraża absolutnie nic, a jednak sugeruje wszystko. I każdy widz czuje, że wie, o czym ona myśli. Ta scena - to aż 50 metrów taśmy (z czego 30 metrów - w dużym zbliżeniu). Absolutnie genialnie zagrana! Widziałam ten film równo 30 lat temu i wciąż mam przed oczyma to, o czym piszę!
OPINIE
Uroda Grety Garbo kryje w sobie permanentny, głęboko przejmujący smutek, który nie jest tylko chwilowym wyrazem przelotnego nastroju. (Bela Balázs, Sztuka Filmowa)
Garbo miała coś w oczach, czego się nie widziało, dopóki się jej nie sfotografowało w zbliżeniu. Wtedy można było widzieć jej myśli. Jeżeli musiała spojrzeć na jednego z partnerów z zazdrością, a na drugiego z miłością – nie potrzebowała zmieniać wyrazu twarzy. Gdy kierowała spojrzenie od jednego do drugiego, w jej oczach widać było wszystko. (Clarence Brown, reżyser)
Wydaje mi się, że jeżeli ktokolwiek chce o Grecie Garbo wiedzieć wszystko, niech patrzy na ekran. W jaki sposób ona to osiąga – to już mistyka. (George Cukor, reżyser)
Bibliografia:
- Jaworska Justyna, Być Gretą Garbo, „Dialog” 2013, nr 3, s. 42-53. (Sygnatura: cz M XVI-7/3).
- Pitera Zbigniew, Miłe kina początki…, Warszawa, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, 1979. ISBN 83-221-0005-1, s. 158-175. (Sygnatura: 87005).
- Walker, Alexander, Garbo. Portret, przeł. [z ang.] Hanna Pawlikowska, Warszawa, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1987, (Artyści). ISBN 83-06-01351-4. (Sygnatury: 120100, 122789).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz