piątek, 23 grudnia 2016

Książki (nie)zapomniane - Kładka do Krainy Dzieciństwa

Pamiętam ją jako "książkę z podziemia". Nie dlatego, że byłaby przez kogoś zakazana, ale ze względu na miejsce, w którym ją często widziałam. Szatnia w szkole podstawowej, do której uczęszczałam, znajdowała się w piwnicy. W tym ciemnawym miejscu, przy stoliku oświetlonym słabą lampką, siadywała woźna. Na blacie zawsze leżała książka. Duży format. Chłopczyk na okładce. Serce. Opowiadania miesięczne EDMUNDA DE AMICISA  (1846-1908).

Autor unieśmiertelnił się przez ten jeden utwór. Chyba nikt (poza zawodowymi historykami literatury włoskiej) nie pamięta innych. Bo nic nie było większe od Serca.

Pisane z miłości. Powstało na podstawie pamiętnika prowadzonego przez syna de Amicisa. Ot, przeżycia szkolne ucznia z Turynu oraz teksty do literackich comiesięcznych zadań domowych dały impuls do napisania niezapomnianego zbioru. Właśnie owe opowiadania miesięczne. Pierwsze kompletne wydanie ukazało się w Italii 17 października 1886 roku (pierwszy dzień roku szkolnego). Od tamtego czasu zaczęła się zawrotna kariera dzieła, którego urok nie przemija.

Losy dziecięcych bohaterów, ich radości, troski i rany, rzucone w kontekst niespokojnych czasów wojny o zjednoczenie Włoch, do dziś wzruszają. Pomijam wymiar historyczny dzieła, zamknięte w nim prawdy i nieprawdy (niekiedy się o tym wspomina w fachowych opracowaniach), bo to temat dla „zawodowców”. Skupiam się na przeżyciach dzieci. Oto dwa najpiękniejsze, jak uważam, przykłady.

Mały pisarczyk z Florencji. Uroczy chłopczyk z ubogiej rodziny. Ukochany synek ciężko pracującego i dorabiającego po nocach ojca. Na wszelkie nalegania syna, że chętnie pomoże w pisaniu nazwisk abonentów dziennika, tata pozostaje głuchy. Ale gdy o północy, zmęczony kończy zajęcie, chłopiec - umiejętnie podrabiając charakter pisma rodzica - potajemnie je kontynuuje. Jednak młodego, rozwijającego się organizmu nie można oszukać. Dziecko otrzymuje coraz gorsze oceny, a ociec - nie domyślając się prawdy - czyni mu gorzkie wyrzuty. Malec cierpi. Czuje się odrzucony. Jednocześnie nie potrafi zaprzestać zajęcia, dzięki któremu tato przynosi do domu więcej pieniędzy. Wreszcie prawda wychodzi na jaw. Tych dwoje ze wzruszeniem przeprasza się wzajemnie. Wreszcie dziecko spokojnie zasypia. Po raz pierwszy od wielu miesięcy...

To opowiadanie było jedną z moich szkolnych lektur. Od Apeninów do Andów. Trzynastolatek z robotniczej rodziny wybiera się z Genui do Ameryki Południowej w celu odszukania matki. Pojechała do Buenos Aires, by zarobić na oddłużenie domowników. Gdy po trudnej, niebezpiecznej podróży chłopak stawia stopę na lądzie Nowego Świata, trudności zaczną się wręcz nieprawdopodobnie piętrzyć. Gdziekolwiek przybędzie, dowie się, że matka jeszcze niedawno w tym miejscu była. Ale już jej nie ma. Wreszcie, po niezliczonych przygodach, niemal chcąc już dać za wygraną, znajduje ją w szpitalu. Ciężko chorą. Czy kobieta przeżyje? Co ją może uleczyć? Jest tylko jedno lekarstwo...

Miłość. Chyba właśnie ona jest wiodącym tematem opowiadań i zarazem stanowi o ich nieprzemijającym uroku. Miłość do bliskich i najbliższych. Do kraju rodzinnego. I czar dzieciństwa - krainy nadziei i marzeń, pragnień i oczekiwań, która była własnością nas wszystkich. Nie zawsze beztroska. Czasem bolesna. Wzniosła, a nawet heroiczna. Zależnie od momentu historycznego, na który przypadła. Ale "kraj lat dziecinnych" - wraz z posuwaniem się po osi czasu - ulega dyskretnemu retuszowi. Idealizacji. Pomimo dziejowej zawieruchy świeci nad nim czyste słońce. Jak w opowiadaniach miesięcznych.

Nie będę tchórzem, nie! Ale chodziłbym z dużo większą ochotą do szkoły, gdyby nam nauczyciel opowiadał co dzień takie rzeczy, jak dziś z rana. Ale cóż! Tylko raz w miesiącu ma być jedno takie opowiadanie i mamy je dostać na piśmie, i będzie zawsze o pięknym i dobrym czynie jakiegoś małego chłopca.

Tak zaczyna się książka. "Piękny i dobry czyn". Piękno tworzące syntezę z dobrem. Jedno z drugim ma iść w parze. Jedno drugiemu nie może zaprzeczać. To zjednoczenie widzimy w postawach małych bohaterów. "Tylko raz w miesiącu". A chciałoby się je czytać jak najczęściej... My - możemy. Ilekroć zapragniemy wejść po wąskiej kładce barwnych wspomnień do Krainy Dzieciństwa. Ile razy zechcemy wyciągnąć rękę po książkę z dziecięcych lat.

Źródło

Amicis Edmund de, Serce. Opowiadania miesięczne, tł. Maria Konopnicka, Warszawa 1956. (Sygnatura: 24982).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz