poniedziałek, 19 października 2020

Głosy z epoki głupiopisów

„Płomyk” nr 7 (rocznik 1932/33) informował:

Stulecie stalówki. W tym roku cały świat kulturalny obchodzi 100-letnią rocznicę wynalezienia pióra stalowego. Pierwsze pióra stalowe ukazały się w roku 1830. Ale były one zbyt wielkie, ciężkie i niewygodne i dlatego nikt nie chciał ich używać. Używano w dalszym ciągu piór gęsich. Dopiero po dwóch latach, w r. 1832, wynaleziono drewniane obsadki do piór, uczyniono stalówki małymi i lekkimi. Dopiero wtedy szybko się rozpowszechniły.
(Kochanowska Maria (wybór), Płomykowe kroniki. Lata 1922-1939, Warszawa 1984. ISBN 8310081944, sygnatura: 106906)
Tak więc w bieżącym roku mija 170 lat od pojawienia się tego przedmiotu. A jednak pióro jako przybór do pisania odegrało niemałą rolę w historii. Na jego cześć stworzono nawet wiersze. Oto przykłady:

I wlano w ciebie duszę nie anielską, czarną,
Choć białym włosem strzępisz wybujałą szyję
I wzdrygasz się w prawicy wypalonej skwarną
Posuchą (…)
Nierozerwany promień z ciebie głosek tryska
I znakiem zapytania jak skrzywioną wędką
Łowisz myśl, co opodal ledwo skrzelą błyska... (…)
(Cyprian Kamil Norwid, Pióro)

naprzód zwracam się kornie do ciebie
pióro z drewnianą obsadką
pokryte farbą lub chrupkim lakierem

w żydowskim sklepiku
– skrzypiące schodki dzwonek u drzwi oszklonych –
wybierałem ciebie
w kolorze lenistwa
i już wkrótce nosiłeś
na swym ciele
zadumę moich zębów
ślady szkolnej zgryzoty

srebrna stalówko
wypustko krytycznego rozumu
posłanko kojącej wiedzy
– że ziemia jest kulista
– że proste równoległe
w pudełku sklepikarza
byłaś jak czekająca na mnie ryba
w ławicy innych ryb
– dziwiłem się że tyle jest
przedmiotów bezpańskich
i zupełnie niemych –
potem
na zawsze moją
kładłem cię nabożnie w usta
i długo czułem na języku
smak
szczawiu
i księżyca

atramencie
wielmożny panie inkauście
o świetnych antenatach
urodzony wysoko
jak niebo wieczoru
schnący długo
rozważny
i cierpliwy bardzo
przemienialiśmy ciebie
w Morze Sargassowe
topiąc w mądrych głębinach
bibułę włosy zaklęcia i muchy
aby zagłuszyć zapach
łagodnego wulkanu
apel przepaści

kto was dzisiaj pamięta
umiłowani druhowie
odeszliście cicho
za ostatnią kataraktę czasu
kto was wspomina z wdzięcznością
w erze szybkich głupiopisów
aroganckich przedmiotów
bez wdzięku
imienia
przeszłości
(Zbigniew Herbert, Elegia na odejście pióra atramentu lampy)
Godziny przy piórze – one leczą rany.
Nawet śmierć jest daleka, jak była w dzieciństwie.
Zwierzęta domowe śpią ufnie przy twoich stopach.
A płomień świecy
Nieruchomieje jak miecz czuwający. (…)
Godziny przy piórze – one leczą rany.
One też wstrzymują od ran zadawania. (…)
(Stanisław Grochowiak, Ars poetica)

Wydaje się, że ten ostatni poeta szczególnie upodobał sobie pióra. Pisał o nich kilkakrotnie. Pisali też inni. W epoce komputerów są (dla nieco starszych) nie tylko uroczym reliktem z przeszłości, ale przedmiotem uruchamiającym wiele wzruszających szkolnych wspomnień…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz