Mieczysław Ziemnowicz (Mieczysław Kokoszka, 1882-1971). Pedagog, germanista. Nauczyciel, dyrektor szkoły, kurator oświatowy. W latach 30. minionego wieku - wykładowca dydaktyki ogólnej i pedagogiki w Instytucie Pedagogicznym w Katowicach. Oto jedna z jego książek: „Autorytet a wolność w wychowaniu”, licząca prawie sto lat. Od tego czasu przybyło nam pozycji poruszających tę tematykę. Czy poglądy współczesnych pedagogów są znacząco odmienne od tamtych?
„Autorytet jest narzuceniem swej woli drugiemu, ograniczeniem swobody, jest więc zaprzeczeniem wolności; a zatem, jeżeli etykieta autorytetu słusznie została nadana dawnej szkole, to nowa szkoła musi być przeciwieństwem dawnej.”
To jest teza. Punkt wyjścia. Jednak już kilka zdań dalej autor wyraża wątpliwość, czy autorytet wyklucza wolność. Snując rozważania nad powinnościami nauczyciela dochodzi do wniosku, że autorytet jest i s t o t ą wychowania:
„Wychowanie polega (…) na autorytecie, który przedstawiają starsi indywidualnie i jako spadkobiercy autorytetu przodków, i w który młodzi wierzą. Im ta wiara w autorytet jest głębsza, im autorytet rzeczywistszy, tym wychowanie skuteczniejsze.”
Jak to pogodzić z wolnością? Trzeba założyć, że istnieją różne autorytety: matki i domu, szkoły, środowiska. I że zmieniają się w wyniku dorastania. Ponadto autorytet może być narzucony lub uznany:
„Narzucony (…) nie ma siły wychowawczej, twórczej, zastąpić go trzeba wolnością dobierania i tworzenia autorytetu, gdyż tylko autorytet oparty na wewnętrznem uznaniu ma siłę.”
Jednak wolność to nie samowola. Ziemnowicz podaje kilka przykładów tej ostatniej. Przytoczymy jeden fragment. Pewnie lekko się uśmiechniemy, czytając…
„Przyjętym zwyczajem nie wolno wyprawiać krzyków na miejscach publicznych. Czy będzie więc dowodem wolności, gdy ktoś zacznie na ulicy w biały dzień wyprawiać wrzaski i krzyki? Nikt nie będzie chyba tego uważał za objaw wolności, ale raczej za objaw rozstroju umysłowego, wymagającego leczenia. Hałasy nocne wyrabiają jedynie awanturnicy, podnieceni alkoholem, a zatem wykazujący pewne zaburzenia psychiczne. Tak zrozumie te objawy każdy przechodzień (…).”
Jaka konkluzja? Nie można usunąć autorytetu z wychowania bez zaprzeczenia istoty wychowania, ale należy „domagać się tworzenia autorytetu, zrozumiałego i uznanego przez tych, którym ma być narzucony.” Poniższe słowa są więc bardzo optymistyczne:
„Autorytet, który przyświecał kilku pokoleniom, znikł, to prawda, ale nie dlatego, że młodzież jest gorsza, lecz tylko dlatego, że się przeżył, że stracił cały kredyt moralny. (…) Aby poznać młode pokolenie i jego dążności, trzeba wniknąć w życie młodzieży i bez uprzedzeń żyć z nią jej życiem. (…) Obawa, że zostawienie wolności decyzji i wyboru młodzieży, obniży autorytet starszych, albo uczyni ich niepotrzebnymi, może przerażać tych, którzy nie mają świadomości, że i dzisiaj tego autorytetu nie posiadają.”
Mieczysław Ziemnowicz, Autorytet a wolność w wychowaniu, Kraków, Skład Główny w Tow. Księgarni Kol. "Ruch" S. A., 1928 (sygn. ZS 2424, ZS 13734).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz