Jeśli opowieść
ta jest alegorią, każdy, być może,
znajdzie w niej swą własną prawdę i odczyta w niej własne życie.
znajdzie w niej swą własną prawdę i odczyta w niej własne życie.
Tak
napisał autor w sześciozdaniowym "wstępie", umieszczonym przed
tekstem głównym. Perła JOHNA STEINBECKA (1902-1968). Arcydzieło.
Indianin
Kino mieszkał wraz z żoną - Juaną i malutkim synem - Coyotito, w ubogiej
dzielnicy La Paz. Miał piękne marzenia, oscylujące wokół rodziny. Chciał
wykształcić dziecko oraz poprawić byt własny i najbliższych. Był rybakiem. I
pewnego dnia morze ofiarowało mu upragniony skarb: Największą Perłę Świata.
Wtedy pod jego dach wtargnęło Zło...
Każdy poczuł się nagle związany w jakiś sposób z perłą Kina i perła Kina stała się treścią wszystkich snów, obliczeń, projektów, planów, potrzeb, żądz, łaknień, którym jedna tylko osoba stała na przeszkodzie, a tą osobą był Kino. W jakiś dziwny sposób stał się dla wszystkich wrogiem. Wieści o perle wznieciły w mieście coś nieskończenie niskiego i złego – coś niby jad skorpiona albo uczucie głodu wobec zastawionego stołu, albo samotność, gdy nie umie się kochać. Gruczoły jadowe produkowały truciznę, od której pęczniało i nabrzmiewało całe miasto.
Z
każdą chwilą "kolejka" gości (stojących przed chatką Kina lub
wchodzących do niej) wydłużała się. Wszyscy (źle) radzili. Zaczęły się nocne
wizyty nieznajomych, a niebawem również czynne napaści, kulminujące w
morderstwie. Tak, Kino - broniąc się - zabił napastnika. Wówczas postanowił
uciekać. W obawie przed karą. Zabrał rodzinę. Podjęto za nimi pościg. A żona
kilkakrotnie podpowiadała, by zniszczył Perłę - przyczynę ich nieszczęść. Ale
on nie potrafił. Perła już zapuściła trujące korzenie w jego sercu. Oplotła
nawet to, co niematerialne - duszę. Upodobniła go do tropicieli. I jedni, i
drudzy byli teraz jak drapieżne bestie.
I
wreszcie doszło do decydującej rozgrywki. Ścigający dogonili uciekinierów. Indianin
- jak zaszczute zwierzę - wiedział jedno: musi wszystkich zabić, aby ocalić
rodzinę. I (albo?) perłę. Swój skarb. Krwawa tragedia, która rozegrała się tej
nocy, była nieunikniona. Wszystko do niej wiodło. Przez nadrzeczne chaszcze,
lasy i góry. Kto zwyciężył? I czy ktokolwiek był wygranym?
Tytuł
opowiadania nieodparcie nasuwa skojarzenia z przypowieścią o perle (Mt 13,
45-46). Steinbeck niejednokrotnie w swej twórczości nawiązywał do Biblii. Wystarczy wspomnieć tylko Na wschód od Edenu. Ale tu mamy ją
niejako à rebours. Tamten kupiec nabył perłę, by zyskać... Królestwo. Kino
znalazł ją, by (s)tracić. Bo chyba tak brzmią niektóre pytania, zadawane między
wierszami tej dwudziestowiecznej paraboli: gdzie jest Twoje Królestwo? Co jest
Twoim skarbem? I jak wiele potrafisz utracić, aby otrzymać Wszystko?
Steinbeck John, Perła, tł. Juliusz Kydryński, w: tegoż: Kasztanek, Perła, tł. Jan Zakrzewski, Juliusz Kydryński, Warszawa, "Czytelnik", 1965, s. 95-169. (Sygnatura: BS 38145).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz