piątek, 18 marca 2016

Książki (nie)zapomniane - Między światłem a cieniem, czyli twarze człowieczeństwa

Tak upływa życie każdego człowieka: między światłem a cieniem, między światłem a cieniem...

Wybaczcie mi, że odbiorę waszym twarzom ich osobowość, a stworzę twarz człowieczeństwa powiedział Rembrandt do sportretowanych na obrazie Straż nocna (Wymarsz strzelców nocnych) w jednym z dwóch dramatów, które przedstawiamy. A sportretowani oburzyli się, bo chcieli widzieć tylko własne oblicza. Nierozumni. Gdyby dzieło nie pozostało w znanej dziś postaci, nikt by już o nich, przypadkowych strzelcach, nie pamiętał. Malarz wyświadczył im ogromną przysługę. Stworzył typy czyli postaci ponadczasowe. Unieśmiertelnił człowieczeństwo. A mądry pisarz dostrzegł w nich nasze podobizny. I nie sposób - czytając te dwa dramaty - oprzeć się wrażeniu, że spoza nich nade wszystko wyziera jedna twarz i łączy te dwa tak różne utwory. Twarz doświadczonego i oczyszczonego przez cierpienie Hioba.

Powrót syna marnotrawnego. Dramat w trzech aktach ROMANA BRANDSTAETTERA (1906-1987). Młody Rembrandt opuszcza rodzinny dom i wyrusza na podbój świata, czyli do Amsterdamu. Dorabia się majątku, zyskuje sławę, żyje rozrzutnie. W biografii mistrza światłocienia zrazu przeważa jasność. Ale cień jest nieodłącznym towarzyszem blasku. Podąża za nim wiernie, a z czasem go zdominuje. Artysta zaczyna doznawać upokorzeń, których konsekwencją będzie osamotnienie. Traci pierwszą i drugą żonę, wreszcie ukochanego syna. Popada w depresję. Błądzi. Cierpi. Szuka. Te doświadczenia przygotowują grunt dla najważniejszej decyzji jego życia. Decyzji o POWROCIE. Do Domu. Ale rodzice dawno nie żyją. Powrócić więc trzeba do Domu, którego wiatr czasu nie zmiecie. Ostatnia scena - to promienne spotkanie z Ojcem i Matką. Ale czy na pewno w Lejdzie?


Dzień gniewu. Misterium dramatyczne w trzech aktach. Inna epoka. XX wiek. Trwa II wojna światowa. W polskim miasteczku szaleje terror okupanta. A w pobliżu stoi klasztor, którego przeor wieczorami spotyka się towarzysko ze sprawcą tych potworności, Bornem. Zakonnik - kolejne wcielenie Hioba. Niezrozumiany przez miejscową ludność, otoczony siecią podejrzeń i niechęci. Podczas jego chwilowej nieobecności do refektarza wdziera się młody Żyd, Blatt, prosząc o schronienie. Pełni trwogi mnisi decydują za przeora. Udzielają uciekinierowi schronienia. I przychodzi drugi gość - Człowiek z Podziemia. (Wówczas wszyscy mieszkańcy klasztoru są już razem). Prosi przeora o odsunięcie firanki, gdy Born będzie wychodził po wieczornej wizycie. Światło da znak do egzekucji na zewnątrz... Przeor odmawia. Ale jest ktoś, kto widział proszącego o azyl Żyda. Kochanka Borna. Może zdradzić.

I nastaje wieczór. Tak, życie toczy się między światłem a cieniem... Mnisi muszą wybrać między wydaniem Blatta a męczeństwem. Decydują się na drugie. Ale ukrywający się chłopak nie chce takiej ofiary. Sam się ujawnia - i nieoczekiwanie ratuje życie. Born odchodzi, a przedtem - bezwiednie - odsłania firankę, by zajrzeć w ciemność. Na zewnątrz pada potężny snop światła... Co dalej? Dopełnienie losu człowieka, który stanął po stronie cienia. Bo on i przeor znali się od studenckich lat. Obaj byli klerykami w Rzymie. Ale obaj uwierzyli inaczej. Jeden szedł wytrwale za głosem powołania, a drugi zboczył na ideologiczne manowce. Uwierzył w Rzeszę. Uparty, do końca marnotrawny syn.


Syn marnotrawny i Hiob. Czasem ich twarze są podobne. Bo obaj cierpią. Ale każdy na swój sposób. A z mroku ich czynów i decyzji coraz wyraźniej uwidacznia się Twarz Ojca i ich własnym twarzom nadaje człowieczą godność. Twarz Ojca, który - jak na obrazie Rembrandta - zawsze w końcu staje w pełnym świetle.

Bibliografia
Brandstaetter Roman, Powrót syna marnotrawnego. Dramat w trzech aktach, w: tegoż, Powrót syna marnotrawnego i inne dramaty, Poznań 1979, s. 5-142. (Sygnatury: 86926-7).
Brandstaetter Roman, Dzień gniewu. Misterium dramatyczne w trzech aktach, Warszawa 1971. (Sygnatury: 50202, 51316).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz