Tak
upływa życie każdego człowieka: między światłem a cieniem, między światłem a
cieniem...
Wybaczcie mi, że odbiorę
waszym twarzom ich osobowość, a stworzę twarz człowieczeństwa powiedział Rembrandt do
sportretowanych na obrazie Straż nocna
(Wymarsz strzelców nocnych) w jednym
z dwóch dramatów, które przedstawiamy. A sportretowani oburzyli się, bo chcieli
widzieć tylko własne oblicza. Nierozumni. Gdyby dzieło nie pozostało w znanej
dziś postaci, nikt by już o nich, przypadkowych strzelcach, nie pamiętał.
Malarz wyświadczył im ogromną przysługę. Stworzył typy czyli postaci
ponadczasowe. Unieśmiertelnił człowieczeństwo. A mądry pisarz dostrzegł w nich
nasze podobizny. I nie sposób - czytając te dwa dramaty - oprzeć się wrażeniu,
że spoza nich nade wszystko wyziera jedna twarz i łączy te dwa tak różne
utwory. Twarz doświadczonego i oczyszczonego przez cierpienie Hioba.
Powrót syna marnotrawnego. Dramat w
trzech aktach
ROMANA BRANDSTAETTERA (1906-1987). Młody
Rembrandt opuszcza rodzinny dom i wyrusza na podbój świata, czyli do
Amsterdamu. Dorabia się majątku, zyskuje sławę, żyje rozrzutnie. W biografii
mistrza światłocienia zrazu przeważa jasność. Ale cień jest nieodłącznym towarzyszem
blasku. Podąża za nim wiernie, a z czasem go zdominuje. Artysta zaczyna
doznawać upokorzeń, których konsekwencją będzie osamotnienie. Traci pierwszą i
drugą żonę, wreszcie ukochanego syna. Popada w depresję. Błądzi. Cierpi. Szuka.
Te doświadczenia przygotowują grunt dla najważniejszej decyzji jego życia.
Decyzji o POWROCIE. Do Domu. Ale rodzice dawno nie żyją. Powrócić więc trzeba
do Domu, którego wiatr czasu nie zmiecie. Ostatnia scena - to promienne
spotkanie z Ojcem i Matką. Ale czy na pewno w Lejdzie?
Dzień gniewu.
Misterium dramatyczne w trzech aktach.
Inna epoka. XX wiek. Trwa II wojna światowa. W polskim miasteczku szaleje
terror okupanta. A w pobliżu stoi klasztor, którego przeor wieczorami spotyka
się towarzysko ze sprawcą tych potworności, Bornem. Zakonnik - kolejne
wcielenie Hioba. Niezrozumiany przez miejscową ludność, otoczony siecią
podejrzeń i niechęci. Podczas jego chwilowej nieobecności do refektarza wdziera
się młody Żyd, Blatt, prosząc o schronienie. Pełni trwogi mnisi decydują za przeora.
Udzielają uciekinierowi schronienia. I przychodzi drugi gość - Człowiek z
Podziemia. (Wówczas wszyscy mieszkańcy klasztoru są już razem). Prosi przeora o
odsunięcie firanki, gdy Born będzie wychodził po wieczornej wizycie. Światło da
znak do egzekucji na zewnątrz... Przeor odmawia. Ale jest ktoś, kto widział
proszącego o azyl Żyda. Kochanka Borna. Może zdradzić.
I
nastaje wieczór. Tak, życie toczy się między światłem a cieniem... Mnisi muszą
wybrać między wydaniem Blatta a męczeństwem. Decydują się na drugie. Ale
ukrywający się chłopak nie chce takiej ofiary. Sam się ujawnia - i
nieoczekiwanie ratuje życie. Born odchodzi, a przedtem - bezwiednie - odsłania
firankę, by zajrzeć w ciemność. Na zewnątrz pada potężny snop światła... Co
dalej? Dopełnienie losu człowieka, który stanął po stronie cienia. Bo on i
przeor znali się od studenckich lat. Obaj byli klerykami w Rzymie. Ale obaj
uwierzyli inaczej. Jeden szedł wytrwale za głosem powołania, a drugi zboczył na
ideologiczne manowce. Uwierzył w Rzeszę. Uparty, do końca marnotrawny syn.
Syn
marnotrawny i Hiob. Czasem ich twarze są podobne. Bo obaj cierpią. Ale każdy na
swój sposób. A z mroku ich czynów i decyzji coraz wyraźniej uwidacznia się
Twarz Ojca i ich własnym twarzom nadaje człowieczą godność. Twarz Ojca, który -
jak na obrazie Rembrandta - zawsze w końcu staje w pełnym świetle.
Bibliografia
Brandstaetter
Roman, Powrót syna marnotrawnego. Dramat w trzech aktach, w: tegoż, Powrót syna marnotrawnego i inne dramaty,
Poznań 1979, s. 5-142. (Sygnatury:
86926-7).
Brandstaetter
Roman, Dzień gniewu. Misterium
dramatyczne w trzech aktach,
Warszawa 1971. (Sygnatury: 50202, 51316).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz