Św. Walenty – patron zakochanych i chorych na padaczkę. Zginął jako męczennik. I coś w tym jest. Pisarze często łączą miłość z cierpieniem (vide: Do trupa Jana Andrzeja Morsztyna, sonecik znany nam ze szkolnej edukacji). Ale dziś zapewne oczekujecie od nas tekstu pogodnego. Przedstawimy zatem niektóre piękne :) literackie wyznania miłosne z książek, które mamy w zbiorach. Jednak nie możemy zagwarantować, że wszystkie będą radosne.
Najpierw
- najsławniejsze dzieła. A cóż jest bardziej znane niż... Romeo i Julia Williama
Shakespeare'a? Przepraszamy, że to znowu ze smutnego utworu, ale cytat jest
śliczny. Oto słowa Julii (akt II, sc. 2):
Wierna
kochankom nocy, spuść zasłonę,
By się wznieść mogły oczy w dzień
spuszczone
I w te objęcia niedostrzeżonego
Sprowadź, ach! sprowadź mi Romea mego!
Miłości świeci pod twą czarną krepą
Jej własna piękność, a jeśli jest ślepą,
Tym stosowniejszy mrok dla niej.
(Tł. Józef Paszkowski)
Co dalej? Dzieje Tristana i Izoldy Josepha Bédiera? Wszyscy znamy. Może zatem Love Story Ericha Segala? Niedawno wspominaliśmy ekranową wersję tejhistorii. W literackim ujęciu brzmi, jak nam się wydaje, trochę... mało wzruszająco:
- Słuchaj,
Oliwer, czy ci powiedziałam, że cię kocham?
- Nie, Jen.
- A czemu nie
spytałeś?
- Prawdę
powiedziawszy, bałem się.
- Spytaj teraz.
- Kochasz mnie,
Jenny?
Popatrzyła na
mnie, a w jej odpowiedzi nie było nic wymijającego.
- A jak ci się
zdaje?
- Tak. Chyba
tak. (...)
- Oliwer?
- Tak?
- Ja nie kocham
cię tylko ot tak sobie… O Boże, co teraz będzie?
- Ja cię bardzo
kocham, Oliwer.
Teraz scena oświadczyn z Przeminęło z wiatrem Margaret Mitchell. Karol Hamilton i Scarlett w Dwunastu Dębach:
- Czy chce pani
poślubić mnie wkrótce, panno Scarlett?
- Hm –
powiedziała wygładzając fałdy sukni.
Znowu
trochę nieromantycznie, prawda? A cóż dopiero dalej... Bohaterka, mając już za
sobą dwa nieudane małżeństwa, słyszy od Rhetta Buttlera:
Mężem twoim był najpierw chłopiec, potem
człowiek stary (…). Dlaczego nie miałabyś spróbować
małżeństwa z przystojnym młodym człowiekiem, który ma złą reputację i umie
postępować z kobietami? Może to
się okaże przyjemne?
- Jesteś ordynarny i zarozumiały. Zdaje
mi się, że rozmowa zaszła już zbyt daleko. Jest… jest dość niesmaczna. (…)
- Nie marszcz się. Wyznacz datę,
Scarlett. Ze względu na twoją opinię, nie nalegam na zbyt szybki ślub. (…)
- Nie powiedziałam jeszcze, że zgadzam
się wyjść za ciebie. W takiej chwili nie wypada nawet rozmawiać o tych
sprawach.
- Wytłumaczyłem ci, dlaczego o nich
mówię. Jutro wyjeżdżam, a jestem zbyt namiętnym kochankiem, aby namiętność
swoją powstrzymywać dłużej.
(Tł. Celina Wieniewska)
(Tł. Celina Wieniewska)
Tej
pozycji nie mamy, ale zapewne wielu Czytelników już ją zna. Robi oszałamiającą
karierę wśród młodzieży, chociaż nie tylko! Niedawno została sfilmowana. Gwiazd
naszych wina Johna Greena. Cierpiąca na raka nastolatka, Hazel Grace,
poznaje na spotkaniu grupy wsparcia chorego Augustusa Watersa. Miłość dwojga
młodych i ich odwaga w stawianiu najtrudniejszych pytań w obliczu nieuchronnej
śmierci jest zapewne tym, co przyciągnęło do książki rzesze wielbicieli.
Augustus w dość nieoczekiwanych okolicznościach mówi do dziewczyny:
Zakochałem się w tobie i nie zamierzam
sobie odmawiać prostej przyjemności wyznania prawdy. Kocham cię i wiem, ze
miłość jest tylko wołaniem w próżni, a zapomnienia nie da się uniknąć, że wszyscy
jesteśmy skazani i nadejdzie dzień, kiedy cały nasz wysiłek obróci się w pył,
wiem, że słońce pochłonie jedyną ziemię, jaką mamy, a ja cię kocham.
A
po jakimś czasie pisze do przyjaciela:
(...)
trzymałem ją za rękę i próbowałem
wyobrazić sobie świat bez nas, i może przez jedną sekundę byłem na tyle dobrym
człowiekiem, by mieć nadzieję, że ona odejdzie i nigdy się nie dowie, że ja też
mam niedługo umrzeć. Ale potem zapragnąłem mieć więcej czasu, żebyśmy się mogli
zakochać. Moje życzenie chyba się spełniło. Zostawiłem po sobie bliznę. (...)
Jestem takim szczęściarzem, że ją kocham (...). Nie masz wpływu na to, że ktoś
cię zrani na tym świecie (...) ale masz coś do powiedzenia na temat tego, kim
ta osoba będzie.
(Tł. Magda Białoń-Chalecka)
(Tł. Magda Białoń-Chalecka)
Przejdźmy
na swojski, ojczysty grunt. Jeśli ktoś gustuje w tekście bardziej „poetyckim”,
choć napisanym prozą, może zajrzeć do Pana Wołodyjowskiego Henryka Sienkiewicza.
Tego utworu nie mogło zabraknąć, ponieważ Senat RP niedawno ogłosił, iż 2016
rok będzie poświęcony temu pisarzowi. Przypomnijmy więc słowa tytułowego
bohatera - w kontekście miłości Ketlinga i Krzysi, która była najbliższa także
jego sercu:
Tak miłować - rzekł - żeby dla siebie
wszystkiego chcieć, nie sztuka. Trojgu nam się serce rozdziera - pomyślałem -
niechże lepiej jedno przycierpi, a tamtym pociechę sprawi. Daj ci Boże,
Krzysiu, szczęście z Ketlingiem... Amen... Daj ci Boże, Krzysiu, szczęście z
Ketlingiem!... Mnie trocha boli, ale to nic... Daj ci Boże... Dalibóg, to
nic!... Zmogłem się!...
Jak
pamiętamy, świadkiem tej sceny była rezolutna Basia, która jeszcze tego samego
dnia... oświadczyła się panu Michałowi. Tak to zostało w książce przedstawione:
- Czego waćpanna
płaczesz? - zawołał żałośnie.
Basia podniosła
główkę i (...) odpowiedziała mu ze łkaniem:
- Tak mi żal!...
O dla Boga! o Jezu!... Pan Michał taki zacny, taki poczciwy!... O dla Boga!..
Wówczas on
schwycił jej ręce i począł całować z wdzięczności i rozrzewnienia.
- Bóg ci zapłać!
Bóg ci zapłać za serce! - rzekł. - Cicho, nie płacz!
Lecz Basia tym
bardziej poczęła łkać i zanosić się. (…)
- Głupia
Krzysia! Ja bym wolała jednego pana Michała niż dziesięciu Ketlingów! Ja pana
Michała kocham z całej siły (...).
- Dla Boga!
Basiu! - zawołał mały rycerz.(...)
- Basiu !
zechceszże ty mnie? - ozwał się mały rycerz.
- Tak! tak! tak!
- odpowiedziała Basia.
A teraz "najlepsze"! Cóż za styl (wysnujmy wnioski samodzielnie, my tylko zwracamy nań uwagę)! I pomyśleć, ze to był kiedyś mega hit! Oto fragment z Trędowatej Heleny Mniszkówny. I ostrzegamy, że kto hołduje niektórym współcześnie lansowanym teoriom dotyczącym społecznych uwarunkowań kobiety i mężczyzny, może poczuć dyskomfort. Zresztą, oto cytat:
Stefcia czuła się opasaną okowami jego namiętnych ramion
(…).
Stefcia
wyjęczała rozdzierającą serce skargę:
- Kocham go do
szaleństwa, bez pamięci! Jego być chcę, jego niewolnicą!
I
nieco dalej - końcówka rozmowy Stefanii z Waldemarem:
Nagłym ruchem
przytuliła się do niego, szczęśliwa, niemal nieprzytomna z rozkoszy:
- Kocham… tak…
kocham! – wyszeptała z głębi udręczonej duszy. (…)
Cisnął ją do
siebie, jej usta, oczy, włosy okrywał bezpamiętnymi pocałunkami.
Dla tych, którzy gustują w podobnej narracji, informacja, że także tę pozycję mamy w bibliotece!
I
jeszcze przypomnienie powieści, którą prezentowałyśmy z okazji... Dnia Górnika.
Prosimy, by nie karcić nas za powtórzenie. Ale to jest naprawdę najpiękniejsze
wyznanie miłosne w książce socrealistycznej! Węgiel Aleksandra
Ścibora-Rylskiego. Dyrektor kopalni, zmęczony walką z „elementem
reakcyjnym” w zakładzie pracy, wraca do domu. Żona czyni mu wyrzuty, że
poświęca jej niewiele uwagi. A on, z trudem podnosząc obolałą od trosk głowę,
patrzy na nią z oddaniem i mówi to, co każda żona (dyrektora kopalni) chciałaby
w takiej sytuacji usłyszeć: Kocham ciebie
jak kopalnię!
Życzymy
wszystkim, by byli kochani! Nawet bardziej... niż zakład pracy (na przykład kopalnia).
I już na sam koniec zacytujemy fragment wiersza. Nie, to nie będzie Rozmowa
liryczna Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, bo zapewne wszyscy ją
znają. Przypomnimy autora, którego szczególnie lubi jedna z nas (i której
poniższe słowa bardzo się podobają):
Miłość
To tylko oddech
Powietrzem żywi
się
I dobrem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz