Pochylmy się nad zagadnieniem analizy i interpretacji utworu poetyckiego.
Nie istnieje jeden schemat, gdyż każdy utwór ma swą specyfikę, a każdy interpretator - swoją koncepcję jego odbioru. Interpretacja powinna uwzględniać takie elementy tekstu:
• Temat utworu. Można go określić, analizując tytuł, problem, motyw(y), źródło nawiązania (jeśli istnieje), np. Biblia, antyk, inny tekst kultury. Tytuł nie musi wskazywać na główny motyw wiersza. Najważniejsze jest sformułowanie hipotezy interpretacyjnej, odkrycie dominanty kompozycyjnej.
• Podmiot liryczny. Jawny lub ukryty.
• Sytuacja liryczna (okoliczności wypowiedzi podmiotu), np. opis, scenka sytuacyjna, wyznanie.
• Adresat. Nie zawsze jest jasno określony.
• Kompozycja. Można omawiać kolejne wersy, zwrotki lub fragmenty, które chcemy wyeksponować. Trzeba dostrzec dominantę kompozycyjną, bo ona wyznacza inne elementy kompozycji.
• Analiza języka, czyli m.in. środków stylistycznych i wersyfikacji. Trzeba zwrócić uwagę na warstwy: fonetyczną (dźwiękową), leksykalną (czyli słownictwo, np. archaizmy, neologizmy, zdrobnienia itp.), składniową (np. powtórzenia, refren, inwersje, apostrofy), przekształcenia znaczeniowe (tzw. tropy, np. metafory), rytm i rymy.
• Konteksty interpretacyjne (pozatekstowe), jeśli są niezbędne, np. nawiązanie do twórczości autora, rzeczywistości społecznej, prądów artystycznych, gatunku, konwencji, tradycji, innych tekstów kultury. Ważne! Nie omawiamy całej biografii twórcy lub założeń jakiegoś kierunku w sztuce!
• Inne składniki utworu, tzn. np. nastrój, typ obrazowania (realistyczne, fantastyczne). Określenie gatunku lub rodzaju wypowiedzi ze względu na podmiot liryczny (bezpośrednia, pośrednia), formę (monolog, dialog, opis, apostrofa), tematykę (miłosna, patriotyczna, filozoficzno-refleksyjna itp.).
• Własne wnioski i refleksje.
Nie istnieje jeden schemat, gdyż każdy utwór ma swą specyfikę, a każdy interpretator - swoją koncepcję jego odbioru. Interpretacja powinna uwzględniać takie elementy tekstu:
• Temat utworu. Można go określić, analizując tytuł, problem, motyw(y), źródło nawiązania (jeśli istnieje), np. Biblia, antyk, inny tekst kultury. Tytuł nie musi wskazywać na główny motyw wiersza. Najważniejsze jest sformułowanie hipotezy interpretacyjnej, odkrycie dominanty kompozycyjnej.
• Podmiot liryczny. Jawny lub ukryty.
• Sytuacja liryczna (okoliczności wypowiedzi podmiotu), np. opis, scenka sytuacyjna, wyznanie.
• Adresat. Nie zawsze jest jasno określony.
• Kompozycja. Można omawiać kolejne wersy, zwrotki lub fragmenty, które chcemy wyeksponować. Trzeba dostrzec dominantę kompozycyjną, bo ona wyznacza inne elementy kompozycji.
• Analiza języka, czyli m.in. środków stylistycznych i wersyfikacji. Trzeba zwrócić uwagę na warstwy: fonetyczną (dźwiękową), leksykalną (czyli słownictwo, np. archaizmy, neologizmy, zdrobnienia itp.), składniową (np. powtórzenia, refren, inwersje, apostrofy), przekształcenia znaczeniowe (tzw. tropy, np. metafory), rytm i rymy.
• Konteksty interpretacyjne (pozatekstowe), jeśli są niezbędne, np. nawiązanie do twórczości autora, rzeczywistości społecznej, prądów artystycznych, gatunku, konwencji, tradycji, innych tekstów kultury. Ważne! Nie omawiamy całej biografii twórcy lub założeń jakiegoś kierunku w sztuce!
• Inne składniki utworu, tzn. np. nastrój, typ obrazowania (realistyczne, fantastyczne). Określenie gatunku lub rodzaju wypowiedzi ze względu na podmiot liryczny (bezpośrednia, pośrednia), formę (monolog, dialog, opis, apostrofa), tematykę (miłosna, patriotyczna, filozoficzno-refleksyjna itp.).
• Własne wnioski i refleksje.
Dziś zinterpretujemy wiersz Te słowa Stanisława Barańczaka:
Te słowa z mównic i te w rozmównicach,
te grubą nicią głosu zaszywane
w granatowy worek garnituru, i
tamte, rozbierane do naga z drelichu
przed osobistą zniewagą rewizji;
te, znane ze zbyt częstego słyszenia, i tamte
z trudem przypominane na zawsze zbyt rzadkich
widzeniach; te słowa, które łatwo
dają się cedzić przez sitko mikrofonu.
i tamte, które muszą przebić się przez kratę
z trudem o wiele większym; te,
wygłaszane z nieustraszonym bezwstydem, i tamte,
wyciszane ze wstydliwej obawy przed uchem
strażnika; te, mówione prosto
w suche oko kamery, i tamte, które mówiąc,
spuszcza się wzrok, bo trudno znieść kobiece łzy:
te słowa, które przerywane są na salach obrad
przez burzliwe, długo nie milknące owacje,
i tamte, w salach widzeń przerywane
interwencją czujnego zegara; te słowa,
te słowa znów zbyt długich i zbyt krótkich rozmów
są - wiem, że to niepojęte - słowami
jednego i tego samego języka
Te słowa z mównic i te w rozmównicach,
te grubą nicią głosu zaszywane
w granatowy worek garnituru, i
tamte, rozbierane do naga z drelichu
przed osobistą zniewagą rewizji;
te, znane ze zbyt częstego słyszenia, i tamte
z trudem przypominane na zawsze zbyt rzadkich
widzeniach; te słowa, które łatwo
dają się cedzić przez sitko mikrofonu.
i tamte, które muszą przebić się przez kratę
z trudem o wiele większym; te,
wygłaszane z nieustraszonym bezwstydem, i tamte,
wyciszane ze wstydliwej obawy przed uchem
strażnika; te, mówione prosto
w suche oko kamery, i tamte, które mówiąc,
spuszcza się wzrok, bo trudno znieść kobiece łzy:
te słowa, które przerywane są na salach obrad
przez burzliwe, długo nie milknące owacje,
i tamte, w salach widzeń przerywane
interwencją czujnego zegara; te słowa,
te słowa znów zbyt długich i zbyt krótkich rozmów
są - wiem, że to niepojęte - słowami
jednego i tego samego języka
Wiersz składa się z dwóch nierównych strof. Pierwsza stanowi prawie cały tekst, druga - dwa ostatnie wersy. Układ "dwójkowy" istnieje także w warstwie tematycznej: w skontrastowaniu - w strofie pierwszej - przeciwstawnych sytuacji: ideologicznych przemówień polityków PRL (zob. datę powstania tomiku na końcu opracowania) oraz rozmów z więziennych widzeń osób represjonowanych. Podmiot wykazuje zainteresowanie słowami wypowiadanymi w każdej z tych sytuacji, co nieustannie podkreśla używaniem zaimków wskazujących te oraz tamte. W strofie drugiej dokonuje podsumowania swoich spostrzeżeń i wyraża zdziwienie, że tak skrajnie różne słowa stanowią elementy jednego systemu (jednego i tego samego języka). Właśnie to zdziwienie, ta obserwacja może stanowić tezę interpretacyjną.
Podmiot liryczny snuje refleksję nad językiem, ściślej - nad słowem, będącym istotą języka i stanowiącym podstawę porozumienia (por. tytuł: Te słowa, czyli już bez podziału na "te" i "tamte"). Ujawnia się w strofie drugiej (wiem) i zaznacza swój emocjonalny stosunek do zagadnienia, nad którym prowadzi rozważania (wiem, że to niepojęte).
Jednak emocje piszącego ujawniają się już w strofie pierwszej, będącej tylko z pozoru beznamiętnym zestawieniem różnic między mową partyjnych dygnitarzy a więźniów (politycznych?). Gdzie je widzimy? Właśnie w konsekwentnym stosowaniu zasady kontrastu. Także w "oceniającej" metaforyce (o czym dokładniej za chwilę). Oto nacechowane uczuciowo kontrasty: suche oko - łzy; "zbyt częste słyszenie" - "rzadkie widzenia"; łatwo dają się cedzić - muszą przebić się (...) z trudem o wiele większym (samo słowo "trud" jest nacechowane semantycznie, a tu jeszcze zostało wzmocnione przez określenie "o wiele większym"); przerywane (...) przez owacje - przerywane interwencją (...) zegara (rzeczownik "interwencja" kojarzy się ponadto z dodatkowym rygorem, także z niespodziewanym wkroczeniem, przystąpieniem do "siłowego" działania!); zbyt długich i zbyt krótkich rozmów.
Jednak emocje piszącego ujawniają się już w strofie pierwszej, będącej tylko z pozoru beznamiętnym zestawieniem różnic między mową partyjnych dygnitarzy a więźniów (politycznych?). Gdzie je widzimy? Właśnie w konsekwentnym stosowaniu zasady kontrastu. Także w "oceniającej" metaforyce (o czym dokładniej za chwilę). Oto nacechowane uczuciowo kontrasty: suche oko - łzy; "zbyt częste słyszenie" - "rzadkie widzenia"; łatwo dają się cedzić - muszą przebić się (...) z trudem o wiele większym (samo słowo "trud" jest nacechowane semantycznie, a tu jeszcze zostało wzmocnione przez określenie "o wiele większym"); przerywane (...) przez owacje - przerywane interwencją (...) zegara (rzeczownik "interwencja" kojarzy się ponadto z dodatkowym rygorem, także z niespodziewanym wkroczeniem, przystąpieniem do "siłowego" działania!); zbyt długich i zbyt krótkich rozmów.
A co z metaforyką? Wypiszmy określenia związane z mową płynącą z partyjnych mównic i więziennych rozmównic. Najłatwiej byłoby skontrastować je w tabelce, ale ponieważ w pracy egzaminacyjnej tak postąpić nie możemy, także postaram się ująć je opisowo. Oto przykłady:
Mównica. (Słowa) grubą nicią głosu zaszywane / w (...) worek garnituru. Pierwsze skojarzenie to związek frazeologiczny "grubymi nićmi szyte", czyli "naciągane", nie w pełni prawdziwe, nieszczere. Zaś worek garnituru sugeruje bezkształtność, zatracenie cech szczególnych; jeśli człowieka ubierzemy w worek, zatraci zarys sylwetki. Podobnie - słowo: stanie się zimne, "urzędowe" (garnitur!), nieczułe.
Rozmównica. (Słowa) rozbierane do naga (...) przed osobistą zniewagą rewizji. To personifikacja. "Rozbieranie słów" może sugerować jednak więcej: rozbiór semantyczny (znaczeniowy), czyli powrót do podstawowych znaczeń, nie zniekształconych przez propagandę czy nowomowę. Pełne prawdy słowa (skazanego) mogą stanowić "osobistą zniewagę" rewidujących, przyzwyczajonych do "bezkształtnych" słów.
Mównica. (Słowa) które łatwo / dają się cedzić przez sitko mikrofonu. "Cedzić", czyli wypowiadać "wybiórczo", z intencją pomijania niektórych sensów. "Cedzić", więc - logicznie - pojawia się "sitko", ale mikrofon też je posiada, zatem nieszczerość mówców, ich swoistą słowną grę podmiot obnaża (także!) przy pomocy... gry słów, odkrywania ich wieloznaczności oraz nadawania nowych sensów związkom frazeologicznym.
(Słowa) wygłaszane z nieustraszonym bezwstydem - znowu personifikacja. Dlaczego "nieustraszony" bezwstyd? Może dlatego, że stale ponawiany, z pełną świadomością, iż się oszukuje, wprowadza w błąd?
(Słowa) mówione prosto / w suche oko kamery, czyli nie "prosto w oczy" człowieka, ale z pośrednictwem nieczułej, niezruszonej maszyny (suche oko, więc nie reagujące po ludzku, np. nie potrafiące rozpłakać się - co zaś umie osoba przybyła na widzenie, por. kobiece łzy).
Mównica. (Słowa) grubą nicią głosu zaszywane / w (...) worek garnituru. Pierwsze skojarzenie to związek frazeologiczny "grubymi nićmi szyte", czyli "naciągane", nie w pełni prawdziwe, nieszczere. Zaś worek garnituru sugeruje bezkształtność, zatracenie cech szczególnych; jeśli człowieka ubierzemy w worek, zatraci zarys sylwetki. Podobnie - słowo: stanie się zimne, "urzędowe" (garnitur!), nieczułe.
Rozmównica. (Słowa) rozbierane do naga (...) przed osobistą zniewagą rewizji. To personifikacja. "Rozbieranie słów" może sugerować jednak więcej: rozbiór semantyczny (znaczeniowy), czyli powrót do podstawowych znaczeń, nie zniekształconych przez propagandę czy nowomowę. Pełne prawdy słowa (skazanego) mogą stanowić "osobistą zniewagę" rewidujących, przyzwyczajonych do "bezkształtnych" słów.
Mównica. (Słowa) które łatwo / dają się cedzić przez sitko mikrofonu. "Cedzić", czyli wypowiadać "wybiórczo", z intencją pomijania niektórych sensów. "Cedzić", więc - logicznie - pojawia się "sitko", ale mikrofon też je posiada, zatem nieszczerość mówców, ich swoistą słowną grę podmiot obnaża (także!) przy pomocy... gry słów, odkrywania ich wieloznaczności oraz nadawania nowych sensów związkom frazeologicznym.
(Słowa) wygłaszane z nieustraszonym bezwstydem - znowu personifikacja. Dlaczego "nieustraszony" bezwstyd? Może dlatego, że stale ponawiany, z pełną świadomością, iż się oszukuje, wprowadza w błąd?
(Słowa) mówione prosto / w suche oko kamery, czyli nie "prosto w oczy" człowieka, ale z pośrednictwem nieczułej, niezruszonej maszyny (suche oko, więc nie reagujące po ludzku, np. nie potrafiące rozpłakać się - co zaś umie osoba przybyła na widzenie, por. kobiece łzy).
Ważny argument w obronie naszej tezy stanowią epitety. Kilka już wymieniliśmy. Popatrzmy też na ich zwielokrotnienie w stwierdzeniu burzliwe, długo nie milknące owacje zgotowane mówcy - w skontrastowaniu z "interweniującym czujnym zegarem", przerywającym i tak zbyt krótkie widzenie w rozmównicy.
Kolejnym elementem wzmacniającym tezę jest wersyfikacja tekstu. Zestawmy pierwszy wers utworu z ostatnią strofą. Co otrzymamy?
Te słowa z mównic i te w rozmównicach (...)
są (...) słowami
jednego i tego samego języka
Cała reszta jest argumentowaniem - przy pomocy kontrastów i środków stylistycznych, z których niektóre omówiliśmy, także poprzez "rozbijanie" utartych znaczeń w związkach frazeologicznych - że to niepojęte. W tym wypadku argumenty (element "opisowy", tzn. prezentujący słowa wypowiadane w dwu różnych miejscach) poprzedzają tezę, zawartą w drugiej strofie.
I jeszcze jeden argument wersyfikacyjny: przerzutnie. Jest ich pełno, a najbardziej rzuca się w oczy ta: zaszywane / w granatowy worek garnituru, i / tamte. Ileż razy uczono nas, że spójnika "i" nie zostawia się na końcu linijki? Właśnie! Spójnik łączący... najwyraźniej uwydatnia jedność języka w dwóch diametralnie różnych sytuacjach! Mnogość przerzutni upodabnia tekst - gdy czytamy go na głos - do prozy, sugerując opisowość. I tym większe stanowi oskarżenie - choć nie wprost wyrażone - wobec twórców tej absurdalnej rzeczywistości, w której język dzieli, choć powinien łączyć. Rzeczywistość, w której żyjemy, wyraża się w języku, więc demaskowanie go jest równoznaczne z demaskowaniem tej rzeczywistości. W ten sposób także język - mimowolnie - "osądza" ją.
Kolejnym elementem wzmacniającym tezę jest wersyfikacja tekstu. Zestawmy pierwszy wers utworu z ostatnią strofą. Co otrzymamy?
Te słowa z mównic i te w rozmównicach (...)
są (...) słowami
jednego i tego samego języka
Cała reszta jest argumentowaniem - przy pomocy kontrastów i środków stylistycznych, z których niektóre omówiliśmy, także poprzez "rozbijanie" utartych znaczeń w związkach frazeologicznych - że to niepojęte. W tym wypadku argumenty (element "opisowy", tzn. prezentujący słowa wypowiadane w dwu różnych miejscach) poprzedzają tezę, zawartą w drugiej strofie.
I jeszcze jeden argument wersyfikacyjny: przerzutnie. Jest ich pełno, a najbardziej rzuca się w oczy ta: zaszywane / w granatowy worek garnituru, i / tamte. Ileż razy uczono nas, że spójnika "i" nie zostawia się na końcu linijki? Właśnie! Spójnik łączący... najwyraźniej uwydatnia jedność języka w dwóch diametralnie różnych sytuacjach! Mnogość przerzutni upodabnia tekst - gdy czytamy go na głos - do prozy, sugerując opisowość. I tym większe stanowi oskarżenie - choć nie wprost wyrażone - wobec twórców tej absurdalnej rzeczywistości, w której język dzieli, choć powinien łączyć. Rzeczywistość, w której żyjemy, wyraża się w języku, więc demaskowanie go jest równoznaczne z demaskowaniem tej rzeczywistości. W ten sposób także język - mimowolnie - "osądza" ją.
Wiersz pochodzi z tomu Ja wiem, że to niesłuszne (1977). Tekst wg: Stanisław Barańczak, 159 wierszy. 1968-1988, Kraków 1991, s. 55
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz