Boże Narodzenie już niebawem. Podzielmy się wierszem jak opłatkiem.
Cyprian Kamil Norwid, Opłatek
Jest w moim kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,
przy wzejściu pierwszej gwiazdki wieczornej na niebie,
ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny,
najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie.
Ten biały kruchy opłatek, pszenna kruszyna chleba,
a symbol wielkich rzeczy, symbol pokoju i chleba.
Na ziemię w noc wtuloną, Bóg schodzi jak przed wiekami.
Braćmi się znowu poczyńmy, przebaczmy krzywdy, gdy trzeba.
Podzielmy się opłatkiem, chlebem pokoju i nieba.
Cyprian Kamil Norwid, Opłatek
Jest w moim kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,
przy wzejściu pierwszej gwiazdki wieczornej na niebie,
ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny,
najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie.
Ten biały kruchy opłatek, pszenna kruszyna chleba,
a symbol wielkich rzeczy, symbol pokoju i chleba.
Na ziemię w noc wtuloną, Bóg schodzi jak przed wiekami.
Braćmi się znowu poczyńmy, przebaczmy krzywdy, gdy trzeba.
Podzielmy się opłatkiem, chlebem pokoju i nieba.
Jan Kasprowicz, Przy wigilijnym stole
Przy wigilijnym stole
Łamiąc opłatek święty,
Pomnijcie, że dzień ten radosny
W miłości jest poczęty;
Że, jako mówi wam wszystkim
Dawne, odwieczne orędzie,
Z pierwszą na niebie gwiazdą
Bóg w waszym domu zasiędzie.
Sercem go przyjąć gorącym,
Na ścieżaj otworzyć wrota -
Oto, co czynić wam każe
Miłość, największa cnota. (…)
Przy wigilijnym stole
Łamiąc opłatek święty,
Pomnijcie, że dzień ten radosny
W miłości jest poczęty;
Że, jako mówi wam wszystkim
Dawne, odwieczne orędzie,
Z pierwszą na niebie gwiazdą
Bóg w waszym domu zasiędzie.
Sercem go przyjąć gorącym,
Na ścieżaj otworzyć wrota -
Oto, co czynić wam każe
Miłość, największa cnota. (…)
Konstanty Ildefons Gałczyński, Podróż
A podobno jest gdzieś ulica
(lecz jak tam dojść? którędy?)
ulica zdradzonego dzieciństwa,
ulica Wielkiej Kolędy.
Na ulicy tej taki znajomy,
w kurzu z węgla, nie w rajskim ogrodzie,
stoi dom jak inne domy,
dom, w którym żeś się urodził.
Ten sam stróż stoi przy bramie.
Przed bramą ten sam kamień.
Pyta stróż: "gdzieś pan był tyle lat?"
"Wędrowałem przez głupi świat".
Więc na górę szybko po schodach.
Wchodzisz. Matka wciąż taka młoda.
Przy niej ojciec z czarnymi wąsami.
I dziadkowie. Wszyscy ci sami.
I brat, co miał okarynę.
Potem umarł na szkarlatynę.
Właśnie ojciec kiwa na matkę,
że już wzeszła Gwiazdka na niebie,
że czas się dzielić opłatkiem,
więc wszyscy podchodzą do siebie
i serca drżą uroczyście
jak na drzewie przy liściach liście.
Jest cicho. Choinka płonie.
Na szczycie cherubin fruwa.
Na oknach pelargonie
Blask świeczek złotem zasnuwa,
a z kąta, z ust brata, płynie
kolęda na okarynie:
LULAJŻE, JEZUNIU,
MOJA PEREŁKO,
LULAJŻE, JEZUNIU
ME PIEŚCIDELKO...
A podobno jest gdzieś ulica
(lecz jak tam dojść? którędy?)
ulica zdradzonego dzieciństwa,
ulica Wielkiej Kolędy.
Na ulicy tej taki znajomy,
w kurzu z węgla, nie w rajskim ogrodzie,
stoi dom jak inne domy,
dom, w którym żeś się urodził.
Ten sam stróż stoi przy bramie.
Przed bramą ten sam kamień.
Pyta stróż: "gdzieś pan był tyle lat?"
"Wędrowałem przez głupi świat".
Więc na górę szybko po schodach.
Wchodzisz. Matka wciąż taka młoda.
Przy niej ojciec z czarnymi wąsami.
I dziadkowie. Wszyscy ci sami.
I brat, co miał okarynę.
Potem umarł na szkarlatynę.
Właśnie ojciec kiwa na matkę,
że już wzeszła Gwiazdka na niebie,
że czas się dzielić opłatkiem,
więc wszyscy podchodzą do siebie
i serca drżą uroczyście
jak na drzewie przy liściach liście.
Jest cicho. Choinka płonie.
Na szczycie cherubin fruwa.
Na oknach pelargonie
Blask świeczek złotem zasnuwa,
a z kąta, z ust brata, płynie
kolęda na okarynie:
LULAJŻE, JEZUNIU,
MOJA PEREŁKO,
LULAJŻE, JEZUNIU
ME PIEŚCIDELKO...
Jan Twardowski, Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia?
Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia?
Dlaczego wpatrujemy się w gwiazdę na niebie?
Dlaczego śpiewamy kolędy?
Dlatego, żeby się uczyć miłości do Pana Jezusa.
Dlatego, żeby podawać sobie ręce.
Dlatego, żeby się uśmiechać do siebie.
Dlatego, żeby sobie przebaczać.
Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia?
Dlaczego wpatrujemy się w gwiazdę na niebie?
Dlaczego śpiewamy kolędy?
Dlatego, żeby się uczyć miłości do Pana Jezusa.
Dlatego, żeby podawać sobie ręce.
Dlatego, żeby się uśmiechać do siebie.
Dlatego, żeby sobie przebaczać.
Nie sposób w Boże Narodzenie zapomnieć o tych, którzy są daleko… Samotni… Cierpią… O tych, którzy byli… O naszej niełatwej historii. Prawda o Bożym Narodzeniu byłaby niepełna, gdyby zabrakło i takich wierszy…
Ernest Bryll, ***
Kiedy dziecko się rodzi i na świat przychodzi
Jest jak Bóg, co powietrzem nagle się zakrztusił
I poczuł, że ma ciało, że w ciemnościach brodzi
Że boi się człowiekiem być. I że być musi
Wokół radość. Kolędy szeleszczące złotko
Najbliżsi jak pasterze wpatrują się w Niego
I śmiech matki - bo dziecko przeciąga się słodko
A ono się układa do krzyża swojego
Ernest Bryll, ***
Kiedy dziecko się rodzi i na świat przychodzi
Jest jak Bóg, co powietrzem nagle się zakrztusił
I poczuł, że ma ciało, że w ciemnościach brodzi
Że boi się człowiekiem być. I że być musi
Wokół radość. Kolędy szeleszczące złotko
Najbliżsi jak pasterze wpatrują się w Niego
I śmiech matki - bo dziecko przeciąga się słodko
A ono się układa do krzyża swojego
Tadeusz Borowski, Kolęda obozowa
(…) Kołysała Panna Dziecię, kołysała do snu,
uśmiechała się pasterzom, ubogim i prostym,
uśmiechała się Panna, uśmiechała się czule,
i pieściła śpiące Dziecię, i śpiewała: lulaj.
I przybyli do stajenki, do Betlejemu,
Trzej Królowie, Monarchowie, Mędrcowie uczeni,
i przynieśli dary drogie, złoto i kadzidło,
i tkaniny, barwne bardzo jak motyle skrzydła,
i mówili Trzej Królowie: „O, Dziecino czysta,
niech cię skarby nasze bronią od ludzi zawistnych,
niech uciszą ludzką zbrodnię i ludzką nienawiść,
niech rozjaśnią ludzkie oczy napełnione łzami,
i rozjaśnij, Dziecię, ziemię i wszystko przestworze",
i prosili Trzej Królowie: „Bądź nam królem, Boże". (…)
I nadeszli do stajenki z daleka wędrowcy,
zza rzek siedmiu, zza gór siedmiu, z ziemi bardzo obcej,
i mówili przybyszowie: „O, Dziecino Święta,
darów ci nie przynosimy, puste mamy ręce,
bo nie mamy ani kraju, ani nawet pola,
i nie wiemy, jaka jutro będzie nasza dola,
ani nawet ręce Matki już nas nie utulą,
mamy serca pełne smutku, rozpaczy i bólu.
Więc ci nic nie przynosimy, śpij, Dziecino Boża,
niechaj ciebie ból i smutek, i rozpacz nic trwożą
i nic prosić nie będziemy, i już czas nam odejść,
tylko przyszliśmy zobaczyć, że się nam Bóg rodzi".
Tak mówili przybyszowie słowami prostemi
i odeszli do swej obcej i dalekiej ziemi!
I westchnęła Panna Święta, westchnęła boleśnie,
aż maleńkie Dziecko Boże zapłakało we śnie...
(…) Kołysała Panna Dziecię, kołysała do snu,
uśmiechała się pasterzom, ubogim i prostym,
uśmiechała się Panna, uśmiechała się czule,
i pieściła śpiące Dziecię, i śpiewała: lulaj.
I przybyli do stajenki, do Betlejemu,
Trzej Królowie, Monarchowie, Mędrcowie uczeni,
i przynieśli dary drogie, złoto i kadzidło,
i tkaniny, barwne bardzo jak motyle skrzydła,
i mówili Trzej Królowie: „O, Dziecino czysta,
niech cię skarby nasze bronią od ludzi zawistnych,
niech uciszą ludzką zbrodnię i ludzką nienawiść,
niech rozjaśnią ludzkie oczy napełnione łzami,
i rozjaśnij, Dziecię, ziemię i wszystko przestworze",
i prosili Trzej Królowie: „Bądź nam królem, Boże". (…)
I nadeszli do stajenki z daleka wędrowcy,
zza rzek siedmiu, zza gór siedmiu, z ziemi bardzo obcej,
i mówili przybyszowie: „O, Dziecino Święta,
darów ci nie przynosimy, puste mamy ręce,
bo nie mamy ani kraju, ani nawet pola,
i nie wiemy, jaka jutro będzie nasza dola,
ani nawet ręce Matki już nas nie utulą,
mamy serca pełne smutku, rozpaczy i bólu.
Więc ci nic nie przynosimy, śpij, Dziecino Boża,
niechaj ciebie ból i smutek, i rozpacz nic trwożą
i nic prosić nie będziemy, i już czas nam odejść,
tylko przyszliśmy zobaczyć, że się nam Bóg rodzi".
Tak mówili przybyszowie słowami prostemi
i odeszli do swej obcej i dalekiej ziemi!
I westchnęła Panna Święta, westchnęła boleśnie,
aż maleńkie Dziecko Boże zapłakało we śnie...
Stanisław Baliński, Kolęda warszawska 1939
O Matko, odłóż dzień narodzenia na inny czas,
Niechaj nie widzą oczy Stworzenia jak gnębią nas.
Niechaj się rodzi Syn najmilejszy wśród innych gwiazd,
Ale nie tutaj, nie w Najsmutniejszym Ze Wszystkich Miast
Bo w naszym mieście, które pamiętasz z dalekich dni…
Krzyże wyrosły, krzyże i cmentarz świeży od krwi.
Bo nasze dzieci pod szrapnelami padły bez tchu.
O Święta Mario, módl się za nami, lecz nie chodź tu…
A jeśli chcesz już narodzić w cieniu wojennych zgliszcz,
To lepiej zaraz po narodzeniu rzuć Go na Krzyż.
Pomimo trosk świata, które nie znikną w jedną noc… Pomimo wszystko:
Radosnych Świat Bożego Narodzenia!
Ps. Wszystkich zainteresowanych polskimi kolędami patriotycznymi zapraszamy TUTAJ i TUTAJ.
O Matko, odłóż dzień narodzenia na inny czas,
Niechaj nie widzą oczy Stworzenia jak gnębią nas.
Niechaj się rodzi Syn najmilejszy wśród innych gwiazd,
Ale nie tutaj, nie w Najsmutniejszym Ze Wszystkich Miast
Bo w naszym mieście, które pamiętasz z dalekich dni…
Krzyże wyrosły, krzyże i cmentarz świeży od krwi.
Bo nasze dzieci pod szrapnelami padły bez tchu.
O Święta Mario, módl się za nami, lecz nie chodź tu…
A jeśli chcesz już narodzić w cieniu wojennych zgliszcz,
To lepiej zaraz po narodzeniu rzuć Go na Krzyż.
Pomimo trosk świata, które nie znikną w jedną noc… Pomimo wszystko:
Radosnych Świat Bożego Narodzenia!
Ps. Wszystkich zainteresowanych polskimi kolędami patriotycznymi zapraszamy TUTAJ i TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz