piątek, 20 lutego 2015

Książki (nie)zapomniane - Uśmiech, wzruszenie, nieśmiała łza…

Książki naszego dzieciństwa i młodości. Książki czytane w dorosłym życiu. Było ich (i jest) zapewne wiele. Rośniemy, niektóre odkładamy, by zwrócić się ku innym. Ale one także rosną… w nas. I wracamy do nich jak do przyjaciół. Bardziej doświadczeni, z bagażem życiowych sukcesów i porażek, bierzemy je ponownie do ręki.  Dlatego – po latach – czasem coś innego nas w nich zachwyca czy przykuwa uwagę.
Warto powracać. Dzisiejszym wpisem rozpoczynamy cykl, w którym od czasu do czasu chciałybyśmy zaprezentować tytuły, o których warto pamiętać. Zaproponujemy książki, które nas kiedyś ujęły – czy to ogólnie pojętą tematyką, czy też kreacją bohatera lub jakimś zdaniem, uogólniającym naszą ówczesną sytuację.
Powróćmy razem. Chcemy zachęcić do wypożyczania książek, które cierpliwie czekają na nowych Czytelników, by ich zainteresować, rozbawić lub wzruszyć, nawet – oczarować. Będziemy podróżować po miejscach możliwych do znalezienia na mapie, po okolicy bliższej lub dalszej, ale także – przeniesiemy się w świat baśni, może nawet na Księżyc… Przypomnimy powieści, opowiadania, dramaty, literaturę faktu.

Wszystkie książki, które zaproponujemy, są dostępne w naszych zbiorach.



Któż nie zna książek Bruna Ferrero z serii Krótkie opowiadania dla ducha i pochodzącego z jednej z nich uroczego Łańcucha i grzebienia?
Ubodzy, ale bardzo się kochający młodzi małżonkowie szukają dla siebie nawzajem prezentów na Boże Narodzenie. On marzy o łańcuszku do zegarka będącego rodzinną pamiątką, ona – o ozdobnych grzebieniach do swych długich włosów. Mąż sprzedaje zegarek, aby kupić grzebienie, a żona – piękne włosy, by kupić jego upragniony łańcuszek…
A jednak to opowiadanie w książce Ferrero jest tylko przytoczeniem, bo napisał je… O. Henry. Naprawdę nazywał się William Sydney Porter (1862-1910), a pseudonim przybrał sobie we więzieniu, w którym odbywał karę za defraudację.
Uśmiech, wzruszenie, nieśmiała łza… To wszystko pojawi się przy czytaniu opowiadań O. Henry’ego. Streszczone wyżej - w oryginale nosi tytuł The Gift of the Magi (Dar Trzech Króli); w polskim tłumaczeniu Kazimierza Piotrowskiego - Mirra, kadzidło i złoto, zaś w adaptacji Wandy Markowskiej (czyli w uproszczonej wersji dla uczniów i słuchaczy angielskich lektoratów) - The Gift of the Wise. Obie książki mamy w zbiorach. Możemy czytać, dyskretnie wyjmując co chwila chusteczkę, a zarazem uczyć się języka. Cóż za komfort!
O. Henry pokazuje zwykły-niezwykły świat. Zwyczajne są postaci (urzędnicy, kasjerki, kelnerzy, stróże prawa) i sytuacje (codzienność: praca, chwile odpoczynku, miłość). Niezwyczajna, niepowtarzalna, często zaskakująca jest historia każdego bohatera. Ci ludzie mają własny świat wewnętrzny, przeżycia, małe rany, które bardzo bolą…
Może jeszcze jakieś przykłady?
Oto Romans zapracowanego maklera (The Romance of a Busy Broker). Roztargniony urzędnik nieśmiało spogląda w stronę sekretarki swego szefa. Wreszcie – w krótkiej przerwie między licznymi obowiązkami – decyduje się na oświadczyny, by w odpowiedzi usłyszeć: „Harrey, czyżbyś zapomniał? Wczoraj (…) o godzinie ósmej wzięliśmy ślub w kościółku za rogiem”.
Mała waszyngtońska dzielnica jest miejscem akcji Ostatniego liścia (The Last Leaf). Chora, zniechęcona do życia dziewczyna – patrząc przez okno – liczy liście opadające z pobliskiego drzewa. Bo sobie wmówiła, że umrze, nim ostatni dosięgnie ziemi. Po nocnej wichurze znowu zagląda na podwórko. Dziwi się, ze ostatni liść nie opadł. I wracają jej siły, by walczyć o życie. A liść namalował stary człowiek, by ją wyrwać z apatii. Jednak przeziębił się i …umarł na zapalenie płuc.
Dwaj dżentelmeni w Święto Dziękczynienia. Markotny Pete – po sutym obiedzie – przysiada na ławce, by w spokoju przetrawić spożyte smakołyki. Jak co roku, spotyka Starego Dżentelmena, którego zwyczajem jest zapraszać Pete’a do restauracji, by w tym szczególnym dniu poczęstować go obfitym posiłkiem. Ale niebawem okaże się, że nic nie jest takie, jak się wydaje. Nawet ubóstwo i bogactwo są względne, ponieważ…
Nie zdradzimy nieoczekiwanego zakończenia. Nie zepsujemy radości czytania tego i innych opowiadań. Książka stoi na półce. Wystarczy po nią sięgnąć, by uśmiechnąć się, zamyślić czy wzruszyć…


O. Henry, A tear, a smile, a thrill, adapted by Wanda Rutkowska, Warszawa, Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, 1973. Sygnatura: 56907
O. Henry, Opowiadania, wyb. i przeł. Kazimierz Piotrowski, il. Zygmunt Zaradkiewicz, Warszawa, „Iskry”, 1980. ISBN 83-207-0365-4. Sygnatura: 92316

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz