poniedziałek, 15 lipca 2019

Wiedzą, kto wybił szyby

To było kilka lat temu. Jedna z pracownic księgowości zapytała z przerażeniem w głosie: Kto wybił szyby? Gdzie? I już pewnie w głowie obliczała, ile to będzie kosztowało. A skąd to pytanie? Otrzymała fakturę „za Wybite szyby”, czyli za książkę pod takim tytułem, której tematem jest praca amerykańskiej policji.

24 lipca przypada Święto Policji. Uczcimy je skromnie – zaprezentowaniem czterech pozycji z naszych zbiorów. Nie oznacza to, że tylko tyle ich mamy. To tylko przykłady. Zaczniemy – rzecz jasna – od Wybitych szyb. Następnie pokażemy bardzo obszerną monografię, po czym wrócimy na polskie podwórko, by przypomnieć – jako ciekawostki - dwa artykuły z historii Policji (wówczas – Milicji Obywatelskiej).
Kelling George L., Coles Catherine M., Wybite szyby. Jak zwalczyć przestępczość i przywrócić ład w najbliższym otoczeniu, przeł. Bolesław Ludwiczak, Poznań [2000]. ISBN 83-7278-005-6 (sygnatury: cz K XV-7/50, 156944-6)

Nadszedł czas, aby dokonać zasadniczej zmiany naszego sposobu myślenia i postrzegania przestępczości. Jeśli bowiem chcemy zrozumieć, jak podchodzą do tego zagadnienia mieszkańcy osiedli i ludzie interesu, musimy najpierw znaleźć dla niego nową, lepszą definicję - wykraczającą poza dotychczasowe założenia, którymi kierowali się politycy i stróże prawa. Jeżeli chcemy zmienić niekorzystną sytuację i poprawić jakość życia obywateli, konieczne jest postępowanie według strategii i założeń taktycznych uwzględniających ich potrzeby, wnioski i żądania. Aby osiągnąć te cele, najpierw należy zacząć poważnie traktować panoszące się coraz bardziej w naszych miastach zjawisko naruszania ładu i porządku.

Obraz działania policji w środowisku lokalnym, czyli przykłady praktycznej realizacji założenia, że wzrost „dużej” przestępczości jest konsekwencją braku reakcji na „małe” przewinienia, takie jak np. tytułowe chuligaństwo.
Hołyst Brunon, Policja na świecie, wyd. 2 zm. i rozszerz., Warszawa 2013. ISBN 978-83-7806-483-1 (sygnatura: cz  K XV-6/4 d)

Niektórzy historycy zapewniają, że gatunek ludzki - Homo sapiens - występował w Afryce lub w Azji przynajmniej 250 000 lat temu. Ponieważ pisemne dokumenty pochodzą dopiero z około 3200 r. p.n.e., jest oczywiste, że snucie domysłów musi odegrać istotną rolę w ustaleniu scenariusza, jak pierwszy „policjant" wykonywał swoje obowiązki. Można śmiało założyć, że w najwcześniejszych społecznościach ludzkich głowa rodziny była odpowiedzialna za utrzymanie dyscypliny w swojej grupie. Jeśli między członkami grupy dochodziło do sporu, przywódca wzywał zwaśnione strony, słuchał ich wypowiedzi oraz opinii świadków i wydawał orzeczenie.

Duży format. 1321 stron, czyli kolejne, rozszerzone wydanie znanej monografii. Kompendium wiedzy o policji: historia zawodu, szkolenie i doskonalenie zawodowe, administracja, misja, psychologia, style działania, rola w społeczeństwie. Ponadto – przegląd systemów organizacji i funkcjonowania policji w wybranych państwach i na wszystkich kontynentach (łącznie – w 92 państwach!).
Adamów Katarzyna, Pierwsza milicjantka Polski Ludowej, „Pamięć.pl” 2013, nr 7-8, s. 10-13

Warszawiacy znali ją jak jako Lodzię Milicjantkę. Stała się bohaterką wielu artykułów prasy codziennej i czasopism. Pokazywano ją sobie na ulicy, czytano o niej w gazetach, podziwiano ją w kinach w trakcie projekcji Polskiej Kroniki Filmowej. Zaskarbiła sobie sympatię mieszkańców stolicy i nie tylko. Niespodziewanie dla niej samej, Leokadia Krajewska (z domu Kubanowska) stała się ikoną PRL-owskiej „kobiety pracującej”.

Pani Leokadia urodziła się w 1928  roku w Wirowie, w pobliżu Sokołowa Podlaskiego. Jako trzylatka straciła ojca. Jej matka zabrała wówczas dzieci i przeniosła się do Warszawy. Pod koniec wojny nastolatka pracowała jako sanitariuszka w Polskim Czerwonym Krzyżu, a kwietniu 1945 roku, licząc lat siedemnaście, zwróciła się do Komendy Milicji Obywatelskiej m.st. Warszawy z podaniem o przyjęcie do pracy. Tak zaczęła się jej popularność wśród przechodniów i zmotoryzowanych, a śmiało można powiedzieć, że nawet sława. Uchodziła za wzór rzetelności zawodowej i zawsze potrafiła obdarować uśmiechem. Podziwiano także jej urodę. Do dziś mieszka w stolicy. Cały artykuł można przeczytać TUTAJ.
Marek Łucja, Rodzina milicyjna - wzorem rodziny socjalistycznej
„Pamięć.pl” 2013, nr 3, s. 28-31

Fikcyjny porucznik milicji Sławomir Borewicz w jednym z odcinków popularnego serialu 07 zgłoś się (1976–1987) wyznał, że zawarł ślub kościelny, a właściwie, że to na jego prośbę przyszła małżonka otrzymała zgodę kurii diecezjalnej na ślub z nim, osobą niewierzącą. W ten sposób zasugerował, że w rodzinach milicyjnych mogły współistnieć dwa przeciwstawne światopoglądy: materialistyczny (marksistowsko-leninowski) funkcjonariusza i idealistyczny (religijny) jego najbliższych. Rzeczywistość PRL była diametralnie odmienna. (…) Istotnie, nie sprecyzowano modelu rodziny socjalistycznej. Skupiono się na jednym aspekcie – na tym, aby była ona laicka, unikała praktyk religijnych oraz jakichkolwiek związków z Kościołem i wiarą. Działania tego typu prowadzono jednak nie tylko w środowisku milicyjnym i wojskowym. Władze PRL stawiały sobie za cel pełną laicyzację życia społecznego. Atrakcyjne laickie święta, obrzędy i obyczaje miały odciągać obywateli od kościelnych uroczystości i praktyk religijnych. Do udziału w świeckich rytuałach zachęcano prezentami i okolicznościowymi pamiątkami.

Szkic na temat obyczajowości tzw. rodziny socjalistycznej, a w tym przypadku - rodziny milicjanta(-ów). Cały tekst można znaleźć TUTAJ.
źródło
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz