wtorek, 8 grudnia 2015

Wielbłąd, lew, słoń, aparatura do pędzenia bimbru, dwieście wiader wódki, czyli prezenty w minionych wiekach (i obecnie).

Miłość uzewnętrznia się w sposób naturalny i spontaniczny w dawaniu – stwierdził Wallace D. Wattles (1860-1911) w Naukowej metodzie wzbogacania się. Tak, wokół "teorii prezentów" narosła spora literatura przedmiotu. Poradniki savoir-vivre'u również podpowiadają, co, komu, kiedy, w jaki sposób wręczać. Krócej piszą o tym, jak przyjmować. A już naprawdę sporadycznie przeczytamy coś z dziedziny - powiedzmy - "psychologii przyjmowania". A przecież, jak uczy potoczne doświadczenie życiowe, jest to trudniejsze niż branie. Aby jednak nie moralizować, zachęcamy do samodzielnego przemyślenia kwestii, a teraz przytoczymy, w historycznym ujęciu, kilka przykładów nietypowych prezentów, jakimi kiedyś obdarowywali się władcy i inni bardzo zamożni ludzie, chociaż nie tylko oni.

To, że prezenty dla dzieci nie są wymysłem "przedświętomikołajowym", ale mają starszą proweniencję, zapewne wiemy. Jeśli nie, przypomnimy. Ich genezy szukamy w starorzymskich Saturnaliach, przypadających między 17 a 23 grudnia według kalendarza juliańskiego. Obchodzono je odwracając naturalny porządek społeczny, jak np. czasem w trakcie naszych "Dni Szkoły", gdy uczniowie chwilowo pełnią rolę nauczycieli. Otóż wówczas niewolnicy wcielali się w rolę władców, a dzieci (zamiast dorosłych, co było na co dzień oczywiste) otrzymywały prezenty.
W epoce średniowiecza i później jeden z częstszych upominków stanowiły zwierzęta. Władysław Jagiełło przesłał cesarzowi Zygmuntowi Luksemburskiemu, uczestnikowi soboru w Konstancji, spreparowanego tura. Pierwotnie miały to być trzy żywe zwierzęta, ale padły w Krakowie. Obdarowany tak się jednak ucieszył, że nie zachował go dla siebie, ale... przesłał królowi Anglii. Natomiast Jagiełło otrzymał od Dżalal ad-Dina, chana Złotej Ordy i lennika wielkiego księcia litewskiego (Witolda), okazałego wielbłąda. Ten sam polski władca był również adresatem oryginalnego daru od władz Florencji, czyli pary lwów wraz z instrukcją, jak o nie dbać. Minęło trochę czasu - i król szczycił się największą lwiarnią w tej części Europy, którą trzymano w specjalnych pomieszczeniach przy murach Wawelu.
W okresie renesansu do popularnych podarków - szczególnie w kontaktach posłów Rzeczypospolitej z Moskwą - oprócz tradycyjnych zwierząt, np. koni czy ptactwa łownego, dołączyły karety.


Jeśli już o wschodnim sąsiedzie mowa, angielska królowa - Elżbieta I - zapewne zainspirowała się pomysłem mieszkańców Florencji, bo posłała taki sam dar (lwy) Iwanowi Groźnemu, który umieścił je w przykremlowskiej fosie. Z kolei Borys Godunow otrzymał od szacha perskiego, Abbasa I, pięknego słonia. Jednak zwierzę nie dotarło do Moskwy, bo po śmierci swego opiekuna... nie ruszyło się sprzed jego mogiły. Do cara trafiły więc tylko ciosy elefanta, ale ten jednak wysoko ocenił prezent, bo hojnie się odwdzięczył, wysyłając szachowi niedźwiedzia, psa i sukę gończą oraz... 200 wiader czystej wódki, a także aparaturę do pędzenia bimbru (te ostatnie nawet dwukrotnie, gdyż poselstwo zostało okradzione w drodze i wróciło po "duplikat").


W dobie baroku, a potem oświecenia, poselstwa Rzeczypospolitej wręczały carom bursztyn i kamienie szlachetne, naczynia z jaspisu i kryształu, lecz najbardziej znany z tych czasów jest prezent króla pruskiego, Fryderyka Wilhelma, dla Piotra I - Bursztynowa Komnata, czyli wystrój sali o wymiarach 10,5 m na 11,5 m, którą w czasie II wojny światowej Niemcy wywieźli z Carskiego Sioła do Królewca, gdzie ślad po niej zaginął.


Przenieśmy się w czasie do XX stulecia. Polskie (i nie tylko!) zakłady pracy przygotowały liczne prezenty dla Stalina z okazji 70. rocznicy jego urodzin. Na przykład w Łodzi wykonano aparat telefoniczny o korpusie w kształcie globu ziemskiego, a słuchawka i trąbka przybrały kształt sierpa i młota. Z tej samej okazji wódz otrzymał od komunistów toskańskich kopię antycznej wazy zdobionej... scenami erotycznymi. Gdy wystawiano ją przed narodem na ekspozycji w Moskwie, przykryto niektóre miejsca specjalnie udrapowaną wstążką.


Równie często obdarowywanym wodzem był Kim Ir Sen. Biuletyn Ambasady Korei Północnej w Polsce informuje, że przyjął ponad 165 920 prezentów z zagranicy. Napływały także po jego śmierci! Są wystawione na widok publiczny w specjalnym gmachu. W kwietniu 2012 roku, w stulecie urodzin, jego następca... obdarował swój naród. Każdy obywatel otrzymał 2 kg ryżu, 1 litr oleju sojowego oraz 2 kg wieprzowiny.


Wróćmy na nasze podwórka. Co współcześnie dajemy swoim bliskim? Krawaty, skarpetki, rękawiczki, szaliki, filmy, coś z elektroniki, drobiazgi wykonane własnoręcznie. Bogatsi - biżuterię. Także pieniądze. A co dzieciom? Słodycze, zabawki, gry. Dla obu grup - mamy nadzieję - książki. Ale zapewne wszyscy zgodzimy się z opinią, że nawet najmniejszy upominek, choćby tylko cukierek, ucieszy bardziej od najwystawniejszego daru, jeśli otrzymamy go od kogoś, kogo kochamy.


BIBLIOGRAFIA (artykuły, które posłużyły do powyższego opracowania oraz inna literatura przedmiotu dostępna w PBW):
Banasiak-Parzych Beata, Świąteczne podarunki, czyli sztuka dawania i brania, "Charaktery" 2015, nr 12, s. 110-111.
Bohun Tomasz, Dary dla i od carów, "Mówią Wieki" 2013, nr 12, s. 16-18.
Brzostek Błażej, Tort dla Stalina, "Mówią Wieki" 2013, nr 12, s. 19-21.
Jaworski Rafał, Biurko dla prezydenta, "Mówią Wieki" 2013, nr 12, s. 18-19.
Jaworski Rafał, Krótka historia pluszowego misia, "Mówią Wieki" 2013, nr 12, s. 22-24.
Jaworski Rafał, Tur, wielbłąd i róg jednorożca. Podarki królewskie w czasach Jagiellonów, "Mówią Wieki" 2013, nr 12, s. 15-16.
Krawczyk Maciej, Wielkie obdarowywanie, "Mówią Wieki" 2013, nr 12, s. 14-15.
Markiewicz Piotr, Gra w prezenty, "Charaktery" 2010, nr 12, s. 120-121.
Melka Marta, Umiar pod choinką, "Charaktery" 2010, nr 12, s. 116-118.
Nowakowska Magdalena, Sekrety świątecznych podarków, "Charaktery" 2013, nr 1, dodatek s. (VI-VII).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz