piątek, 12 lutego 2016

Miłość to tylko oddech… ♥ Na marginesie Walentynek.


Św. Walenty – patron zakochanych i chorych na padaczkę. Zginął jako męczennik. I coś w tym jest. Pisarze często łączą miłość z cierpieniem (vide: Do trupa Jana Andrzeja Morsztyna, sonecik znany nam ze szkolnej edukacji). Ale dziś zapewne oczekujecie od nas tekstu pogodnego. Przedstawimy zatem niektóre piękne :) literackie wyznania miłosne z książek, które mamy w zbiorach. Jednak nie możemy zagwarantować, że wszystkie będą radosne.

Najpierw - najsławniejsze dzieła. A cóż jest bardziej znane niż... Romeo i Julia Williama Shakespeare'a? Przepraszamy, że to znowu ze smutnego utworu, ale cytat jest śliczny. Oto słowa Julii (akt II, sc. 2):

Wierna kochankom nocy, spuść zasłonę,
By się wznieść mogły oczy w dzień spuszczone
I w te objęcia niedostrzeżonego
Sprowadź, ach! sprowadź mi Romea mego!
Miłości świeci pod twą czarną krepą
Jej własna piękność, a jeśli jest ślepą,
Tym stosowniejszy mrok dla niej. 
(Tł.  Józef Paszkowski)


Co dalej? Dzieje Tristana i Izoldy Josepha Bédiera? Wszyscy znamy. Może zatem Love Story Ericha Segala? Niedawno wspominaliśmy ekranową wersję tejhistorii. W literackim ujęciu brzmi, jak nam się wydaje, trochę... mało wzruszająco:

- Słuchaj, Oliwer, czy ci powiedziałam, że cię kocham?
- Nie, Jen.
- A czemu nie spytałeś?
- Prawdę powiedziawszy, bałem się.
- Spytaj teraz.
- Kochasz mnie, Jenny?
Popatrzyła na mnie, a w jej odpowiedzi nie było nic wymijającego.
- A jak ci się zdaje?
- Tak. Chyba tak. (...)
- Oliwer?
- Tak?
- Ja nie kocham cię tylko ot tak sobie… O Boże, co teraz będzie?
- Ja cię bardzo kocham, Oliwer.
(Tłum. Anna Przedpełska-Trzeciakowska)


Teraz scena oświadczyn z Przeminęło z wiatrem Margaret Mitchell. Karol Hamilton i Scarlett w Dwunastu Dębach:

- Czy chce pani poślubić mnie wkrótce, panno Scarlett?
- Hm – powiedziała wygładzając fałdy sukni.

Znowu trochę nieromantycznie, prawda? A cóż dopiero dalej... Bohaterka, mając już za sobą dwa nieudane małżeństwa, słyszy od Rhetta Buttlera:

Mężem twoim był najpierw chłopiec, potem człowiek stary (…). Dlaczego nie miałabyś  spróbować małżeństwa z przystojnym młodym człowiekiem, który ma złą reputację i umie postępować z kobietami? Może to się okaże przyjemne?
- Jesteś ordynarny i zarozumiały. Zdaje mi się, że rozmowa zaszła już zbyt daleko. Jest… jest dość niesmaczna. (…)
- Nie marszcz się. Wyznacz datę, Scarlett. Ze względu na twoją opinię, nie nalegam na zbyt szybki ślub. (…)
- Nie powiedziałam jeszcze, że zgadzam się wyjść za ciebie. W takiej chwili nie wypada nawet rozmawiać o tych sprawach.
- Wytłumaczyłem ci, dlaczego o nich mówię. Jutro wyjeżdżam, a jestem zbyt namiętnym kochankiem, aby namiętność swoją powstrzymywać dłużej.
(Tł. Celina Wieniewska)



Tej pozycji nie mamy, ale zapewne wielu Czytelników już ją zna. Robi oszałamiającą karierę wśród młodzieży, chociaż nie tylko! Niedawno została sfilmowana. Gwiazd naszych wina Johna Greena. Cierpiąca na raka nastolatka, Hazel Grace, poznaje na spotkaniu grupy wsparcia chorego Augustusa Watersa. Miłość dwojga młodych i ich odwaga w stawianiu najtrudniejszych pytań w obliczu nieuchronnej śmierci jest zapewne tym, co przyciągnęło do książki rzesze wielbicieli. Augustus w dość nieoczekiwanych okolicznościach mówi do dziewczyny:

Zakochałem się w tobie i nie zamierzam sobie odmawiać prostej przyjemności wyznania prawdy. Kocham cię i wiem, ze miłość jest tylko wołaniem w próżni, a zapomnienia nie da się uniknąć, że wszyscy jesteśmy skazani i nadejdzie dzień, kiedy cały nasz wysiłek obróci się w pył, wiem, że słońce pochłonie jedyną ziemię, jaką mamy, a ja cię kocham.

A po jakimś czasie pisze do przyjaciela:

(...) trzymałem ją za rękę i próbowałem wyobrazić sobie świat bez nas, i może przez jedną sekundę byłem na tyle dobrym człowiekiem, by mieć nadzieję, że ona odejdzie i nigdy się nie dowie, że ja też mam niedługo umrzeć. Ale potem zapragnąłem mieć więcej czasu, żebyśmy się mogli zakochać. Moje życzenie chyba się spełniło. Zostawiłem po sobie bliznę. (...) Jestem takim szczęściarzem, że ją kocham (...). Nie masz wpływu na to, że ktoś cię zrani na tym świecie (...) ale masz coś do powiedzenia na temat tego, kim ta osoba będzie.
(Tł. Magda Białoń-Chalecka)
Przejdźmy na swojski, ojczysty grunt. Jeśli ktoś gustuje w tekście bardziej „poetyckim”, choć napisanym prozą, może zajrzeć do Pana Wołodyjowskiego Henryka Sienkiewicza. Tego utworu nie mogło zabraknąć, ponieważ Senat RP niedawno ogłosił, iż 2016 rok będzie poświęcony temu pisarzowi. Przypomnijmy więc słowa tytułowego bohatera - w kontekście miłości Ketlinga i Krzysi, która była najbliższa także jego sercu:

Tak miłować - rzekł - żeby dla siebie wszystkiego chcieć, nie sztuka. Trojgu nam się serce rozdziera - pomyślałem - niechże lepiej jedno przycierpi, a tamtym pociechę sprawi. Daj ci Boże, Krzysiu, szczęście z Ketlingiem... Amen... Daj ci Boże, Krzysiu, szczęście z Ketlingiem!... Mnie trocha boli, ale to nic... Daj ci Boże... Dalibóg, to nic!... Zmogłem się!...

Jak pamiętamy, świadkiem tej sceny była rezolutna Basia, która jeszcze tego samego dnia... oświadczyła się panu Michałowi. Tak to zostało w książce przedstawione:

- Czego waćpanna płaczesz? - zawołał żałośnie.
Basia podniosła główkę i (...) odpowiedziała mu ze łkaniem:
- Tak mi żal!... O dla Boga! o Jezu!... Pan Michał taki zacny, taki poczciwy!... O dla Boga!..
Wówczas on schwycił jej ręce i począł całować z wdzięczności i rozrzewnienia.
- Bóg ci zapłać! Bóg ci zapłać za serce! - rzekł. - Cicho, nie płacz!
Lecz Basia tym bardziej poczęła łkać i zanosić się. (…)
- Głupia Krzysia! Ja bym wolała jednego pana Michała niż dziesięciu Ketlingów! Ja pana Michała kocham z całej siły (...).
- Dla Boga! Basiu! - zawołał mały rycerz.(...)
- Basiu ! zechceszże ty mnie? - ozwał się mały rycerz.
- Tak! tak! tak! - odpowiedziała Basia.


A teraz "najlepsze"! Cóż za styl (wysnujmy wnioski samodzielnie, my tylko zwracamy nań uwagę)! I pomyśleć, ze to był kiedyś mega hit! Oto fragment z Trędowatej Heleny Mniszkówny. I ostrzegamy, że kto hołduje niektórym współcześnie lansowanym teoriom dotyczącym społecznych uwarunkowań kobiety i mężczyzny, może poczuć dyskomfort. Zresztą, oto cytat:

Stefcia czuła się opasaną okowami jego namiętnych ramion (…).
Stefcia wyjęczała rozdzierającą serce skargę:
- Kocham go do szaleństwa, bez pamięci! Jego być chcę, jego niewolnicą!
I nieco dalej - końcówka rozmowy Stefanii z Waldemarem:
Nagłym ruchem przytuliła się do niego, szczęśliwa, niemal nieprzytomna z rozkoszy:
- Kocham… tak… kocham! – wyszeptała z głębi udręczonej duszy. (…)
Cisnął ją do siebie, jej usta, oczy, włosy okrywał bezpamiętnymi pocałunkami.


Dla tych, którzy gustują w podobnej narracji, informacja, że także tę pozycję mamy w bibliotece!

I jeszcze przypomnienie powieści, którą prezentowałyśmy z okazji... Dnia Górnika. Prosimy, by nie karcić nas za powtórzenie. Ale to jest naprawdę najpiękniejsze wyznanie miłosne w książce socrealistycznej! Węgiel Aleksandra Ścibora-Rylskiego. Dyrektor kopalni, zmęczony walką z „elementem reakcyjnym” w zakładzie pracy, wraca do domu. Żona czyni mu wyrzuty, że poświęca jej niewiele uwagi. A on, z trudem podnosząc obolałą od trosk głowę, patrzy na nią z oddaniem i mówi to, co każda żona (dyrektora kopalni) chciałaby w takiej sytuacji usłyszeć: Kocham ciebie jak kopalnię!
Życzymy wszystkim, by byli kochani! Nawet bardziej... niż zakład pracy (na przykład kopalnia). I już na sam koniec zacytujemy fragment wiersza. Nie, to nie będzie Rozmowa liryczna Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, bo zapewne wszyscy ją znają. Przypomnimy autora, którego szczególnie lubi jedna z nas (i której poniższe słowa bardzo się podobają):

Miłość
To tylko oddech
Powietrzem żywi się
I dobrem

(Jonasz Kofta, Oddech)

źródło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz