piątek, 22 kwietnia 2016

Ile lat (prze)żył William Shakespeare?

No właśnie, ile lat żył? Umarł 23 kwietnia (1616 roku) - w dniu swoich kolejnych urodzin. Najprawdopodobniej, bo chociaż tak się najczęściej podaje, nie wiemy ze stuprocentową pewnością.


Trwa rok poświęcony temu wybitnemu pisarzowi. Oddajmy także nasz skromny hołd autorowi Makbeta. Ale jak? Najpierw myślałyśmy o przedstawieniu adaptacji filmowych jego dramatów (taką wystawkę prezentowałyśmy dwa lata temu na tablicy przed Czytelnią), ale powstało sporo opracowań tego zagadnienia, a nawet obszerna książka. Pozycje dostępne w PBW zestawiłyśmy w bibliografii na stronie internetowej (s. 63-65). Dlatego dzisiaj uczcimy go… nietypowo. Któż nie pamięta słynnego monologu Hamleta To be, or not to be…? Przeczytajmy wspólnie oryginał, klasyczne tłumaczenie Józefa Paszkowskiego, a na końcu – alfabeton Stanisława Barańczaka. Co to jest alfabeton?! Według tegoż tłumacza, to:
termin oznaczający zdanie, którym posługują się klienci sklepów z maszynami do pisania i/lub komputerami w celu sprawdzenia, czy wszystkie klawisze działają oraz czy przypadkiem projektant urządzenia nie zapomniał, osioł, przez gapiostwo o którejś z liter alfabetu.

Jeśli definicja jest niejasna i trochę… zabawna, po prostu przejdźmy do „translacji” słów duńskiego księcia, a zobaczymy, o co chodzi! Brzmi niepoważnie, ale ... No, właśnie! Przeczytajmy! Ps. Źródła tekstów w końcowej bibliografii.

The Tragedy of Hamlet, Prince of Denmark
(Act III, Scene 1)
Hamlet królewicz duński
(Akt III, Scena 1)
To be, or not to be - that is the question:
Whether'tis nobler in the mind to suffer
The slings and arrows of outrageous fortune
Or to take arms against a sea of troubles,
And by opposing end them. To die - to sleep -
No more; and by a sleep to say we end
The heartache, and the thousand natural shocks
That flesh is heir to. 'Tis a consummation
Devoutly to be wish'd. To die - to sleep.
To sleep - perchance to dream: ay, there's the rub!
For in that sleep of death what dreams may come
When we have shuffled off this mortal coil,
Must give us pause. There's the respect
That makes calamity of so long life.
For who would bear the whips and scorns of time,
Th' oppressor's wrong, the proud man's contumely,
The pangs of despis'd love, the law's delay,
The insolence of office, and the spurns
That patient merit of th' unworthy takes,
When he himself might his quietus make
With a bare bodkin? Who would these fardels bear,
To grunt and sweat under a weary life,
But that the dread of something after death -
The undiscover'd country, from whose bourn
No traveller returns - puzzles the will,
And makes us rather bear those ills we have
Than fly to others that we know not of?
Thus conscience does make cowards of us all,
And thus the native hue of resolution
Is sicklied o'er with the pale cast of thought,
And enterprises of great pith and moment
With this regard their currents turn awry
And lose the name of action.- Soft you now!
The fair Ophelia!- Nymph, in thy orisons
Be all my sins rememb'red.
Być albo nie być to wielkie pytanie.
Jestli w istocie szlachetniejszą rzeczą
Znosić pociski zawistnego losu
Czy też stawiwszy czoło morzu nędzy,
Przez opór wybrnąć z niego? - Umrzeć - Zasnąć -
I na tym koniec. - Gdybyśmy wiedzieli,
Że raz zasnąwszy, zakończym na zawsze
Boleści serca i owe tysiączne
Właściwe naszej naturze wstrząśnienia,
Kres taki byłby celem na tej ziemi
Najpożądańszym. Umrzeć - zasnąć. - Zasnąć!
Może śnić? - w tym sęk cały, jakie bowiem
W tym śnie śmiertelnym marzenia przyjść mogą,
Kiedy zrzucimy z siebie więzy ciała,
To zastanawia nas: i toć to czyni
Tak długowieczną niedolę; bo któż by
Ścierpiał pogardę i zniewagi świata,
Krzywdy ciemięzcy, obelgi dumnego,
Lekceważonej miłości męczarnie,
Odwłokę prawa, butę władz i owe
Upokorzenia, które nieustannie
Cichej zasługi stają się udziałem,
Gdyby od tego kawałkiem żelaza
Mógł się uwolnić? Któż by dźwigał ciężar
Nudnego życia i pocił się pod nim,
Gdyby obawa czegoś poza grobem,
Obawa tego obcego nam kraju,
Skąd nikt nie wraca, nie wątliła woli
I nie kazała nam pędzić dni raczej
W złem już wiadomym niż uchodząc przed nim
Popadać w inne, którego nie znamy.
Tak to rozwaga czyni nas tchórzami;
Przedsiębiorczości hoża cera blednie
Pod wpływem wahań i zamiary pełne
Jędrności, zbite z wytkniętej kolei,
Tracą nazwisko czynu. - Ha! co widzę?
Piękna Ofelia! - Nimfo, w modłach swoich
Pomnij o moich grzechach.

Stanisław Barańczak, Monolog Hamleta

wersja nowa, skomponowana alfabetycznie,
a przez to skuteczniejsza mnemotechnicznie
(Do użytku w teatrach polskich, które z powodu trudności
budżetowych zrezygnowały z etatu suflera)

Adamowi Poprawie z podziękowaniem
za inspirację oraz pierwszą linijkę

Akces? Absencja? Ach, amok antytez!
Być byle biernym, bezmyślnym bydlęciem,
Celem cynicznych ciosów Czasu — czy
Dać dowód dużo dojrzalszej dzielności:
Elektryzować etykę energią,
Forsować fosy fatalnej Fortuny?
Gdyby grób gasił gorycz — gdzieżby glątwa
Hakiem histerii, harpunem hańbiącej
I idiotycznej ironii istnienia
Jątrzyła jaźń! Jest jednakowoż jeden
Kruczek: ktoś kima, kryty kołdrą? — koszmar
Liżący ludzkie lica lodem lęku
Łatwo łachudrę łudzi, łomem łupie!
Marzenia można miewać milsze (miejmy
Nadzieje); niemniej, nikczemnej niedoli
Oczekujemy, otchłani okropieństw;
Paraliż przeczuć powstrzymuje przed
Ryzykiem. Rycząc „Rozbój!”, rżnąłbyś ręcznie
Sadło sobkostwa, szlachtował sztyletem
Świnię - świat, śnił! Śmiech świadomości: „Śmierć
To teren trupich tajemnic, ty tchórzu:
Uparciuch umie, umierając, utknąć
W wąskim wąwozie, wleźć weń; wyjść wszelako
Zeń zamierzając, zauważa zwykle
(Żałosny żłób), że żegnać życie - żal”.

Źródła tekstów:
Barańczak Stanisław, Pegaz zdębiał. Poezja nonsensu a życie codzienne. Wprowadzenie w prywatną teorię gatunków, wyd. 2 poszerz., Warszawa 2008, s. 15-16 (Sygnatura: 164594).
Shakespeare William, Hamlet królewicz duński, przeł. Józef Paszkowski, [wyd. 14], Warszawa 1986, s. 89-90 (Sygnatury: 114417, 116548).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz