piątek, 14 stycznia 2022

Książki (nie)zapomniane - Człowiek, który uciekał

Wynurzył się nieoczekiwanie z mrocznej przeszłości i skierował niepewne kroki ku szwajcarskim górom. Człowiek przez lata bezimienny. Jakby zstąpił na wzniesienia i łąki tej malowniczej krainy z kart Nędzników Hugo. Ciągle w drodze, w lekkim pośpiechu. Zbieg (Le déserteur) JEANA GIONO (1895-1970).

Był stworzony do ucieczki, do ucieczki przede wszystkim (…) I nic nie mogło go zatrzymać, dopóki w jakimś miejscu nie natrafiłby na możliwość innej ucieczki, ucieczki w głąb.

Niemałym wyczynem w jego czasach (połowa XIX stulecia) było sforsowanie Alp. A jednak je pokonał. Nie pochłonęły go wzburzone wodospady. Nie zasypały pomrukujące skały. Nie wyrządził mu większej krzywdy porywisty wiatr szaleńczo tańczący pośród głazów. W dolinach i na drogach czaili się zbójcy. Przeżył. W oberżach okradano gości, a nierzadko zabijano. Omijał te miejsca.

Pory roku zmieniały się. Upływał czas. Zbieg zapragnął komuś zaufać, gdzieś osiąść. Za dużo było samotności, pokrytych lodem gór, niepewnych dróg. I w malutkiej miejscowości, zagubionej w malowniczym krajobrazie, wyznał sołtysowi swoje nazwisko i narodowość. Także to, że przeraźliwie boi się żandarmów.

Nadciągnęła kolejna zima. Dalej już nie poszedł. Pozostał w wiosce. Zaczął malować portrety jej mieszkańców ucharakteryzowane na świętych. Znał się też na weterynarii i zielarstwie. Pomagał ludziom. Odtąd prowadził osiadły tryb życia, ale wciąż uciekał, chociaż już jakoś… wewnętrznie. Żandarmi dawno o nim zapomnieli. I zatrzymał się dopiero, aby umrzeć. Jego trumna, zrazu ciężka, po chwili stała się leciutka. Sygnaturka kościółka sama się rozdzwoniła. Zmęczony Valjean odpoczął. Nie Valjean, lecz Karol Fryderyk Brun.

Czym jest to przedziwne, uhaftowane liryzmem opowiadanie? Parabolą? Żywotem, którego nie zmieściła Legenda aurea Jakuba de Voragine? Baśnią? Otacza je zwiewne piękno. Unosi się nad nim obłoczek Tajemnicy. I płynie ponad Alpami – jak piórko – wyżej i wyżej… Co płynie? Ta historia czy wyzwolona dusza Zbiega, który już nie musi uciekać?

Jean Giono, Zbieg, w: tegoż, Zbieg [i inne opowiadania], przeł. Maria Książek, Kraków 1988, s. 5-75 (sygnatura: 129848).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz