Legendy, baśnie, ludowe podania skandynawskie, połączone w olśniewający sposób z etyką chrześcijańską, podane w sposób zwiewny, poetycki, chociaż zmierzający ku paraboli. Gösta Berling (Gösta Berling saga) SELMY LAGERLŐF (1858-1940).
Była druga dekada XIX stulecia. W malowniczej Värmlandii stał okazały dwór majorowej z Ekeby, która gościła u siebie kilkunastu nicponi i nierobów. Żywiła ich, pozwalała urządzać harce i swawole, a oni – niczym zalotnicy z eposu – marnotrawili czas i jej majątek. Nie byli jednak w pełni zdegenerowani. Serca mieli raczej wrażliwe. Najbardziej uroczym i najdzielniejszym z nich był Gösta Berling. Kochliwy upadły duchowny, wrażliwy na kobiece piękno i procenty w pucharze. Majorowa uratowała mu życie, gdy – będąc pod wpływem alkoholu – zapragnął śmierci. Przystał więc do wesołej kompanii i odtąd wspólnie trwonili dobra przez nią zgromadzone. A tych nie ubywało w sposób widoczny, bo wszyscy w okolicy wiedzieli, że kobieta trzymała ze Złym i obiecała mu – w zamian za majątek - każdego roku posyłać jedną duszę. Kawalerowie jej w tym pomagali.
Jednak wszystko wokół ubożało. Lata nieurodzaju sprowadziły na ludność głód. A podły Sintram – wyjątkowa niesympatyczna kreatura – także przy pomocy Złego (i rezydentów) wypędził majorową z jej włości. Działo się to w Noc Bożego Narodzenia. Czas miłości i pokoju został zmącony. Jedynie Gösta nie był zadowolony z tak niemiłosiernego uczynku towarzyszy, ale nie uczynił nic, by niesprawiedliwości przeszkodzić. I znowu życie jego i kawalerów płynęło beztrosko. Polowania, gra w karty, bale, romanse wypełniały im czas. Do chwili, gdy wygnana majorowa wróciła do Ekeby. Po to, by umrzeć…
Powieść ma dość luźną kompozycję. Wypełniają ją liczne przygody tytułowego bohatera i jego wesołych towarzyszy. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie aura nadzwyczajności i bajkowości w prowadzeniu narracji. Czy widzimy realistyczny świat? Nie. To tkanina stworzona z cudowności. Upersonifikowana przyroda prowadzi rozmowy, staje się bohaterem. Prześliczną krainę zaludniają duchy, zjawy, czarownice. Ludzie i istoty nadprzyrodzone wchodzą w interakcje, prowadzą dialogi, targują się ze sobą. A pejzaże i pory roku! Jakże porywające są te obrazy ze słów! Czarowna wiosna. Barwne lato. Surowa zima. Lubisz opisy krajobrazów? Nie? No to przeczytaj jeden fragment, a może polubisz:
"Źródła jeziora leżą daleko, na północy, a jest to piękna dla jeziora ojczyzna. Las i góry gromadzą mu nieustannie wodę, siklawy zaś i potoki wlewają się weń przez cały rok. Może się rozciągnąć na drobnym, białym piasku, przeglądają się w nim przylądki i wyspy, a wodniki i syreny harcują wesoło. Niebawem też jezioro rośnie i potężnieje. Tam, na północy, jest ono rzeźwe i radosne. Trzeba wiedzieć, jak wesołe jest letnim rankiem, gdy zaledwie obudzone lśni spod przysłony mgieł. Kryje się zrazu na chwilę, potem wypełza pomaleńku z jasnej osłony tak czarowne, że je rozpoznać trudno. Nagle odrzuca całe nakrycie i oto leży nagie, czyste, różowe i błyszczy w porannych promieniach. Jezioro nie poprzestaje jednak na wesołej igraszce. Toruje sobie drogę przez piaszczyste wzgórza ku południowi, zwęża się w wąską cieśninę i szuka sobie nowego królestwa. Znalazłszy je roztacza się zaraz i olbrzymieje, to wypełniając jakąś przepastną głąb, to zdobiąc rodzajną okolicę. Ale woda jest tu ciemniejsza, brzegi mniej urozmaicone, wiatry wieją ostrzej, jezioro nabiera surowszego charakteru, staje się wielkie i wspaniałe. Krążą po nim liczne statki i tratwy, i późno dopiero, przeważnie koło Bożego Narodzenia, ma czas ułożyć się pod lodem i śniegiem do snu zimowego. Często wpada w zły humor, miota pianę i wywraca łodzie żaglowe, czasem atoli leży w cichym rozmarzeniu i pozwala przeglądać się niebu."
Selma Lagerlőf, Gösta Berling, tłum. Franciszek Mirandola, Warszawa 1987. ISBN 8320538122 (sygnatura: 169883).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz