piątek, 2 grudnia 2022

Książki (nie)zapomniane – Brodząc w „ciernistych zaroślach czasu”

Myślał, że posiadanie władzy nad czasem i przestrzenią uszczęśliwiłoby go. Sądził, że ponowne zobaczenie ukochanej matki, chociaż zmarła, oznaczałoby znalezienie się w niebie. I stało się, jak chciał. Ale wtedy ani nie był szczęśliwy, ani nie przechadzał się po błękitnych pastwiskach… Tę postać wykreował LUIGI SANTUCCI (1918-1999).  „Orfeusz w raju” (Orfeo in Paradiso)  może być tylko w marzeniu. Naprawdę ciągle przebywa na ziemskim padole, a rzeczywistość, którą widzi, sprawia mu ból.

Orfeo ma 35 lat i nie radzi sobie z depresją po śmierci ukochanej matki, Ewy Grillo. Postanawia popełnić samobójstwo. Gdy chce skoczyć z balkonu mediolańskiej katedry, zostaje chwilowo powstrzymany przez rozmownego nieznajomego. Kim jest tajemniczy Monsieur des Oiseaux, człowiek o nazwisku pełnym ptaków? Niejaką wskazówkę (ale nie pewność!)  mamy w motcie do rozdziału: „Wtedy postawił Go na narożniku świątyni…”. Orfeusz – zmęczony dialogiem i pokonany elokwencją tamtego – godzi się na propozycję. Skoczy i… powróci do przeszłości. Odzyska utracony czas.  

Ostatnie lata XIX stulecia. Za niespełna rok narodzi się Ewa. Oto wreszcie przychodzi na świat. Śliczne niemowlę. Orfeo często ją widuje. Jest świadkiem jej dorastania. Wkracza w grono jej znajomych. Ponieważ z opowiadań matki zna te osoby, wie też, jaka przyszłość je czeka. Dzięki tej wiedzy, którą się z nimi czasem dzieli, uchodzi niemal za jasnowidza. Często konwersuje z opiekunką Ewy. Zawiera znajomość z Fausto Gomezem – jedyną miłością matki. Widzi zaloty kapitana Rocca. Uczestniczy w wielu historycznych wydarzeniach. Wreszcie we śnie dostrzega Leandra pragnącego rzucić się w dół z tej samej katedry, na której sam niedawno stał. Mężczyzna ma dość ciągłych kłótni z poślubioną kilka lat temu Ewą… A Monsieur des Oiseaux dyskretnie czuwa. Pisze listy do Orfea i wspiera go finansowo. Radzi, by był jedynie obserwatorem przeszłości i pod żadnym pozorem w nią nie ingerował.

I oto nadchodzi moment przełomowy. Spotkanie, które odmieni Orfea. Oto Don Pasqua. Ksiądz i zielarz mówi, że „słowa uzdrawiają, podobnie jak zioła”. Poznaje tajemnicę człowieka zabłąkanego w czasie przeszłym. Wie, że pragnienie stałego towarzyszenia zmarłej matce i niemożność pogodzenia się z jej odejściem są ukrytą postacią egoizmu: „Wiesz ty, co się traci? Tylko to, co nie jest nasze”. Bo nasze jest to, „co posiadamy tylko przez miłość”. Takiej „własności” nie zniszczy samolubstwo. Ani czas.

Monsieur des Oiseaux ostrzega przed znajomością z duchownym. Ale traci władzę. Orfeo przestaje go słuchać. Podejmuje walkę z wewnętrznym (?) wrogiem. Z egoizmem. Zaczyna rozumieć najważniejsze: „Miłość drwi sobie z czasu, z jego nieustannej grabieży. Miłość prawdziwa jest przewidywaniem rozłąki. (…) Tylko fałszywa miłość potrzebuje ostrzeżeń przed rozstaniem, przed tym, co nazywamy utratą”. I wreszcie zdobywa się na bezinteresowność wobec matki – odradza jej małżeństwo ze swym przyszłym ojcem. Z nim Ewa na pewno nie będzie szczęśliwa. Teraz nie będzie musiała ponownie przechodzić przez „cierniste zarośla czasu”, które już raz przemierzyła…

Ale Orfeo jednak się narodził. Ewa nie posłuchała? Tak głęboka ingerencja w przeszłość okazała się niemożliwa? Kim naprawdę w przeszłości był Orfeo – tylko widzem czy także protagonistą? Czy pozostał w czasie przeszłym? A może cała ta powieść jest tylko zapisem stanu (chorej) wyobraźni mężczyzny… I jeszcze jeden trop – narzucający się przez sam tytuł: dokąd by nas doprowadziło przeczytanie utworu w konfrontacji z mitem orfickim i w nawiązaniu do „Orfeusza i Eurydyki” Glucka (a także „Orfeusza w piekle” Offenbacha)?

Luigi Santucci, Orfeusz w raju, przeł. Barbara Sieroszewska, Warszawa 1973 (sygnatura: 57243).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz