piątek, 6 grudnia 2019

Książki (nie)zapomniane – Człowiek nie może przestać pragnąć

Człowiek pragnie wiedzieć, poznawać – jeżeli przestanie pragnąć, nie jest godzien miana człowieka. Słowa Fridtjöfa Nansena podsumowują treść tej książki, czyli czternastu rozdziałów z epopei zdobywania bieguna północnego Ziemi. Okrutny biegun ALINY (1907-1993) i CZESŁAWA (1904-1996) CENTKIEWICZÓW.

Najpierw był Willem Barents i jego dzielni towarzysze. Próbowali znaleźć północny szlak do Indii i Chin. Jego samego spotkała śmierć z wycieńczenia, a załogę uratowali syberyjscy łowcy fok.
W. Barents, źródło
Marzenie tragicznie zmarłego podchwycił Henry Hudson – surowy, budzący zawiść i lęk, doskonale znający morze. Właśnie on odkupił od Indian za kilka monet i butelkę whisky wysepkę New Amsterdam – późniejszy New York. Ale okoliczności śmierci okrutnika i ponuraka chyba na zawsze pozostaną tajemnicą. Wysadzony pewnego dnia za burtę przez zbuntowanych marynarzy, odpłynął po lodowatych wodach - wraz z przysposobionym na syna chłopcem - w nieznane…
H. Hudson, źródło
Drogi do bieguna nie znaleźli też Hendrik Kane, Francis Hall, George De Long. Wyprawa tego ostatniego – sfinansowana i niemal narzucona porucznikowi przez miliardera, Jamesa Gordona Bennetta – okazała się szczególnie tragiczna. Zatonięcie statku, wyczerpujący marsz po krze, wreszcie śmierć z głodu. Oto jej najkrótsze streszczenie. Ale pozostał pamiętnik, z którego można wyczytać, ile jej uczestnicy wycierpieli.
G. De Long, źródło
I oto na arenę zmagań o podbój mroźnej Północy wkroczył młody, szlachetny Wiking. Fridtjöf Nansen. Zrazu wyśmiany przez specjalistów, traktowany żartobliwie, stał się bohaterem i ulubieńcem tych samych ludzi, gdy jego „Fram” dzielnie dał odpór zewsząd nacierającym lodom, a on i wierny druh, Hjalmar Johansen, przez 15 miesięcy sforsowali tereny podbiegunowe, by zatrzymać się 300 kilometrów przed jeszcze dla nich nieosiągalnym celem (dziennik z podróży, spisany przez organizatora, przypomniałyśmy TUTAJ).
F. Nansen, źródło
Bezcenne notatki, obserwacje i pomiary poczynione przez tych dwojga zachęciły kolejnych śmiałków. Wielkiej przygody nie odmówił sobie Luigi Amadeo di Savoia, arystokrata, wziąwszy udział w wyprawie kpt. Umberto Cagniego. Wszyscy z trudem zawrócili, nie dotarłszy, gdzie chcieli.
Luigi Amadeo di Savoia, źródło
A potem był słynny lot balonem Szwedów pod wodzą Salomona Augusta Andréego. Dolecieli? Nie dolecieli? Nikt nie widział, nikt nie wie. Nie przeżyli. Ciało dowódcy znaleziono na dnie zamarzniętego strumienia.
S.A. Andree, źródło
I nastał 6 kwietnia 1909 roku. Inżynier Robert Edwin Peary (jego podobizna - na okładce książki) ogłosił światu, że zdobył biegun północny. Zawtórował mu Frederick Albert Cook, lekarz, stwierdzając, że dotarł tam już rok wcześniej. Polemika trwała do śmierci Peary’ego, a Cook nigdy nie znalazł rozstrzygających argumentów, by udowodnić, że na biegunie był, ani tych, że na nim nie był…

Wreszcie na podbój Północy wyruszył kolejny norweski (po Nansenie) twardziel. Roald Amundsen. Jako pierwszy przebył drogę łączącą Oceany Atlantycki i Spokojny tzw. Przejściem Północno-Zachodnim. W kolejną wyprawę w te rejony wybrał się wraz z Włochem, Umberto Nobile, który – gdy udało im się przelecieć sterowcem nad biegunem – sobie przypisał sukces. I usiłował analogicznego czynu dokonać jeszcze raz, ale zlekceważył ostrzeżenia meteorologiczne. Druga wyprawa zakończyła się klęską. Na pomoc wyruszył mu wówczas… Amundsen. Norweg zginął, a Włoch został odnaleziony przez załogę radzieckiego lodołamacza i ewakuował się jako pierwszy… (Tamtą historię przypomniałyśmy TUTAJ).
R. Amundsen, źródło
Były jeszcze inne ekspedycje. Próba przelotu w pobliżu bieguna, czyli zuchwały wyczyn Richarda Byrda i Floyda Bennetta, tragiczna wyprawa porucznika Gieorgija Siedowa, nieudane podejście kapitana Konstantina Badigina, daleka podróż Jewgienija Fiedorowa… I niespełnione marzenie George’a Huberta Wilkinsa, Australijczyka, który – zapewne zainspirowawszy się Verne’owskim bohaterem – zapragnął  przepłynąć „Nautilusem” pod biegunem. Nie zdążył. Następna wyprawa zabrała prochy zmarłego, by je tam rozrzucić.
R. Byrd, źródło
Od 1596 roku, czyli od wyprawy Barentsa, minęły wieki. Świetna pod względem stylistycznym i faktograficznym książka kończy się opisem dokonań śmiałków z połowy XX wieku. I to nie jest koniec epopei mroźnej Północy.

Ps. Równie frapującą książkę Centkiewiczów, Nie prowadziła ich Gwiazda Polarna, omówiłyśmy TUTAJ.

Centkiewiczowie Alina i Czesław, Okrutny biegun, wyd. 4, Warszawa 1979. ISBN 83-207-0014-0 (sygnatura: 85406).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz