piątek, 12 sierpnia 2022

Książki (nie)zapomniane - Saga o Lancelocie z Podola

Chyba tylko bardzo oczytany odbiorca zna to nazwisko. Zapewne nie jest obce mieszkańcom Wybrzeża, bo z tym regionem związał część swojego życia, chociaż pochodził z Podola (niektóre internetowe źródła podają wprawdzie Kołobrzeg, ale trzymajmy się wersji podanej przez samego pisarza). Dzieciństwo spędził w ZSRR. Do Polski wrócił dopiero w czasie "odwilży". Niełatwo mu było znaleźć się w nowej rzeczywistości. I chociaż praktycznie każde jego dzieło literackie (a pisze zarówno powieści, jak wiersze) było lokalnie nagradzane, nie zyskał ogólnopolskiego rozgłosu. Jego poezję krytycy porównywali do Zagajewskiego, Herberta i Miłosza, lecz nie ma go w podręcznikach. Dziś przedstawimy powieść "Lancelot" PIOTRA BEDNARSKIEGO (ur. 1938), który mógłby być nawet noblistą, gdyby... miał inne pochodzenie i biografię.

Był rolnikiem, drwalem, dokerem, rybakiem dalekomorskim i marynarzem. Pisał o tym - werystycznie i metaforycznie. Skłonność do metafizycznych uogólnień i uniwersalnych przenośni, łączących pokolenia i kręgi kulturowe, a właściwie cały wielowiekowy dorobek ludzki, to charakterystyczna cecha jego pisarstwa.

Nie inaczej jest w "Lancelocie". Bednarski wraca tu do początków XX stulecia i wielokulturowych Kresów, w głuchy zaporoski step, by sportretować swą babkę ze strony matki, Tatianę, Rosjankę, oraz dziadka ze strony ojca, wywodzącego się ze szlacheckiego rodu. Całość dzieli na dwie części. W pierwszej, zatytułowanej "Kądziel", śledzimy losy młodej Tatiany i dzieje jej romantycznej miłości do Michała Jurewicza. Niepostrzeżenie mała historia rodzinna rozwija się w ponadjednostkowe doświadczenie Losu. Ta część kończy się słowami:

"Tak, tak, mój drogi Lancelocie, rycerzu karlego stołu, mamy już kądziel, musimy ruszyć po miecz, aby to razem związać wieczystym rzemieniem: oraz to, że nie opuszczę cię aż do śmierci. Na koń i w drogę po nową  r y c e r s k ą  przygodę."

I oto następuje historia "Miecza". I znowu - wśród wielu barwnych porównań do wzorów kulturowych obecnych w ludzkiej świadomości od stuleci - śledzimy losy dziadka narratora. Jej zakończenie jest niemal kopią poprzedniego fragmentu:

"Tak więc (…) mamy już kądziel i miecz. Księga rodzaju skończona, drogi Lancelocie, rycerzu karlego stołu, odpocznij chwileczkę, odsapnij, a potem znowu koń i w drogę, po nową  rycerską  przygodę."

Przygoda już czeka. W następnej powieści ("Parsifal"), kontynuacji "Lancelota". Nawiązania do cyklu arturiańskiego to nie jedyne odniesienia do tradycji. Jest ich tu oszałamiająca mnogość. Refleksy mitologii, historii, sztuki są w powieści wszechobecne. Czasem starannie ukryte pod warstwą prozaicznych zdarzeń, nierzadko bardziej widoczne. To lektura dla koneserów literatury. Wymaga  maksymalnego skupienia uwagi, by odczytać jej naddane sensy. Pewnie dlatego, chociaż lokalnie doceniona, była i będzie pomijana przez szerokie grono krytyków i czytelników.


Bednarski Piotr, Lancelot, Poznań 1986 (sygnatura: 114973).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz