piątek, 26 sierpnia 2022

Książki (nie)zapomniane - Na pole męskich zmagań wkroczyła femme fatale

Wielki historyczny fresk czy kolejna trudna do przebrnięcia pozycja z historii literatury? Powieść imponująca rozmachem scen batalistycznych czy epatująca okrucieństwem? Jej odbiór na przestrzeni lat był tak różnorodny, że warto podjąć trud samodzielnej lektury.

Tytułowa Salambo (Salammbô) z powieści GUSTAVE’A FLAUBERTA (1821-1880) to córka Hamilkara i kapłanka bogini Tanit. Kobieta fatalna. Nieszczęśliwa. Piękna i zła. Jej ojciec dowodził Kartagińczykami w pierwszej wojnie punickiej (III w. p.n.e.). Aby walczyć, władze musiały zatrudnić rzeszę najemników, którym teraz – po zakończeniu działań – nie mają czym zapłacić. Zaczynają się rozruchy. Wśród niezadowolonych prym wiedzie Libijczyk Matho. Wraz ze swym oddziałem wdziera się do ogrodu wodza i dostrzega śliczną dziewczynę…

W wysokich kręgach zapada decyzja o wyrzuceniu najemników poza mury miasta. Tam mają oczekiwać na należne im pieniądze. Żołdu jednak wciąż nie ma, a do zdesperowanych koczowników docierają wieści o zamordowaniu kilkuset ich towarzyszy. Niezadowolenie narasta. Najemnicy zaczynają oblegać miasto, a wśród nich prym wiedzie Spendiusz, Grek, były niewolnik, człowiek o podłym i przewrotnym charakterze. Wraz z Matho forsuje bramy Kartaginy, skąd ten drugi kradnie zaimf - magiczną zasłonę ze świątyni Tanit - przedmiot otoczony szczególną czcią.

Do Kartaginy powraca Hamilkar Barkas, dawny wódz najemników. Mieszkańcy usiłują nakłonić go do objęcia dowództwa w walce z rebeliantami. On nie chce zabijać swych dawnych podwładnych, bo popiera ich dążenia, ale ostatecznie ulega namowom. Zaczyna odnosić małe zwycięstwa. Wówczas na pole męskich zmagań wkracza femme fatale. Świadoma wrażenia, jakie wywiera, uwodzi Matha i wykrada mu zaimf, co podbudowuje morale broniących się Kartagińczyków. Niebawem w mieście pojawia się też Narr Hawas - Numidyjczyk, władca ościennego państwa i dotychczasowy sprzymierzeniec zbuntowanych, których porzucił w zamian za obietnicę małżeństwa z Salambo.

Walki o udręczone i głodujące miasto trwają. Dochodzi do krwawych scen dzieciobójstwa. To ofiary dla mściwego bożka Molocha, który – wedle obleganych – mógłby spojrzeć łaskawszym okiem i dać upragnione zwycięstwo. Kolejne krwawe bitwy nie przynoszą rozstrzygnięcia. Wreszcie udaje się zamknąć wśród skał spory oddział najemników, gdzie konają z głodu i pragnienia. Pojmany Spendiusz ginie śmiercią krzyżową. Podobnie Hannon -  wódz kartagiński. Teraz już łatwo dobić resztki buntowników. Jedynie Matho zostaje chwilowo pozostawiony przy życiu, gdyż zwycięzcy planują złożyć go bogom na ofiarę. Upokorzonego, poranionego przez wściekły tłum, prowadzą go przed oblicze Salambo i jej narzeczonego, Narr Hawasa, dla którego musiała (z woli ojca) porzucić posługę kapłanki. Matho wie, że nie jest jej obojętny. Ale kobieta nie wykorzystuje sposobności, by okazać łaskę. Ten, który ją kochał i do którego sama czuła słabość, jednak umiera. A ona obojętnie patrzy…
 
Czy to już koniec opowieści? Huczny ślub nad ciałami pokonanych? Nie. Bogini Tanit też jest mściwa. Nikt nie przypuszczał, że zainterweniuje natychmiast i w taki sposób…

Gustaw Falubert, Salambo, tłum. Wacław Rogowicz, wyd. 2, Warszawa 1978 (sygn. 83166, 150475).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz