Kilka dni z życia człowieka. Najważniejszych, bo ostatnich. Śmierć w starych dekoracjach TADEUSZA RÓŻEWICZA (1921-2014).
Bohater opowiadania (a jednocześnie narrator) to przeciętny, stary człowiek, ale bystry obserwator. Anonim. Quidam XX wieku. Pierwszy raz w życiu leci samolotem. Do obcego kraju, do Włoch, pełnego pamiątek z przeszłości swoistego muzeum świata. Zamierza odmienić życie konfrontując się z tym, co minęło. Dokonać rewizji hierarchii wartości. Ogląda największe dzieła sztuki i sklepowe wystawy. Bywa na placach i ulicach, gdzie przed wiekami tworzono Historię. Rozmyśla o stosunku przeszłości do teraźniejszości. O kruchości i trwałości. Zauważa ciągłość tradycji i kultury. Dochodzi do wniosku, że dorobek materialny i duchowy stanowi główny element ludzkiej wspólnoty.
Podchodzi do świata krytycznie. Przytłacza go współczesny n a d m i a r wszystkiego. Rzeczy. Dzieł. Słów. Próbuje zrozumieć swoją rolę w tym, co go otacza. I sens istnienia własnego i otaczających go ludzi. Ale sam się nieco od innych dystansuje. W narracji skupia się na własnych przeżyciach. W sobie ogniskuje niejako cały świat. Spotkanych w samolocie towarzyszy podróży pomija milczeniem lub niewielką wzmianką. Jak na przykład Jadziaka, planującego otwarcie pensjonatu i… zakup ortalionowego płaszcza.
Mozaika wrażeń doznanych pod niebem Italii nabiera wielkiego, zdawałoby się - nieprzemijającego sensu. Nawet wówczas, gdy pojedynczy człowiek przemija. I gdy odchodzą całe pokolenia. Końcowe zdania – epilog tej historii – zostały dopowiedziane przez innego narratora. Współczesnego Quidama znaleziono w starych dekoracjach operowych. Zmarł nieoczekiwanie. Jak wielu przed nim i po nim. Ale właśnie tacy ludzie tworzą Dzieje w ich zasadniczym zrębie. Bo śmierć jest codą w symfonii życia.
Bohater opowiadania (a jednocześnie narrator) to przeciętny, stary człowiek, ale bystry obserwator. Anonim. Quidam XX wieku. Pierwszy raz w życiu leci samolotem. Do obcego kraju, do Włoch, pełnego pamiątek z przeszłości swoistego muzeum świata. Zamierza odmienić życie konfrontując się z tym, co minęło. Dokonać rewizji hierarchii wartości. Ogląda największe dzieła sztuki i sklepowe wystawy. Bywa na placach i ulicach, gdzie przed wiekami tworzono Historię. Rozmyśla o stosunku przeszłości do teraźniejszości. O kruchości i trwałości. Zauważa ciągłość tradycji i kultury. Dochodzi do wniosku, że dorobek materialny i duchowy stanowi główny element ludzkiej wspólnoty.
Podchodzi do świata krytycznie. Przytłacza go współczesny n a d m i a r wszystkiego. Rzeczy. Dzieł. Słów. Próbuje zrozumieć swoją rolę w tym, co go otacza. I sens istnienia własnego i otaczających go ludzi. Ale sam się nieco od innych dystansuje. W narracji skupia się na własnych przeżyciach. W sobie ogniskuje niejako cały świat. Spotkanych w samolocie towarzyszy podróży pomija milczeniem lub niewielką wzmianką. Jak na przykład Jadziaka, planującego otwarcie pensjonatu i… zakup ortalionowego płaszcza.
Mozaika wrażeń doznanych pod niebem Italii nabiera wielkiego, zdawałoby się - nieprzemijającego sensu. Nawet wówczas, gdy pojedynczy człowiek przemija. I gdy odchodzą całe pokolenia. Końcowe zdania – epilog tej historii – zostały dopowiedziane przez innego narratora. Współczesnego Quidama znaleziono w starych dekoracjach operowych. Zmarł nieoczekiwanie. Jak wielu przed nim i po nim. Ale właśnie tacy ludzie tworzą Dzieje w ich zasadniczym zrębie. Bo śmierć jest codą w symfonii życia.
Różewicz Tadeusz, Śmierć w starych dekoracjach. Wydania z lat 1970-1980 (sygnatury: 52365, 63972, 90129).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz