Jan Kuchta (rocznik 1900) był naukowcem wszechstronnym. Pisał książki nie tylko pedagogiczne, ale także psychologiczne, socjologiczne, etnograficzne (tych najmniej). Oto dwie pozycje o tym samym tytule, ale znacznie różniące się objętością. Pierwsza liczy ponad 170 stron, druga – niecałe 60.
„Dziecko – włóczęga”. Pozycja wydana w warszawskim Wydawnictwie M. Arcta, około 1934 roku. Na stronie tytułowej go nie podano. Trafiła do naszych zbiorów z daleka. Aż ze Stanisławowa. Na okładce i stronie przedtytułowej ma stosowną pieczątkę. Ukazała się w cyklu „Dzieci trudne do wychowania”. Składa się z sześciu części, z których każda dzieli się na mniejsze całości. Są to (w oryginalnej pisowni):
I. Typy dzieci-włóczęgów.
II. „Próba podziału dzieci-włóczęgów na „typy” z puntu widzenia socjologji.
III. Organizacje dzieci-włóczęgów.
IV. Dążenia do kompensacji u dziecka-włóczęgi a postawa wychowawcza.
V. Instynkt włóczęgowski – jako jedna z przyczyn aspołeczności dziecka-włóczęgi. (Analiza możliwości ewolucji i przeobrażeń).
VI. Zabawy krakowskich „dzieci-włóczęgów” w porze zimowej.
W treści – dla każdego coś istotnego. Prezentuje zjawisko dziecięcego włóczęgostwa z różnych punków widzenia. Wnikliwa, interesująca (nawet dzisiaj) publikacja.
Jan Kuchta, Dziecko – włóczęga, Warszawa ok. 1934 (sygn. 6801).
„Dziecko włóczęga”, wydane również w latach 30. minionego wieku, w Lwowskiej Księgarni Towarzystwa Szkoły Ludowej. Reprezentuje ten sam cykl („Dzieci trudne do wychowania”) i zaczyna się tak samo. Pojawia się podział na włóczęgi: patologiczne, normalne (?!), romantyczne w okresie pokwitania, w późniejszym wieku pokwitania („przedsiębrane z chęci uwolnienia się z więzów społecznych, obcowania z przyrodą, romantycznej nadziei przygód”), których źródłem jest środowisko. Szczególnie te ostatnie wywierają spore wrażenie także na współczesnym czytelniku. Oto jeden z licznych przykładów:
„Stanisław T., lat 12 – bezdomny, nieletni włóczęga. Wygląda bardzo charakterystycznie. Włosy jego, nieznające nożyc, przybrały kształt słomianego chochoła. Nie nosi czapki, bo nie ma na zbytkowne części ubrania: zresztą niestrzyżona czupryna stanowi najlepsze i najbardziej higieniczne pokrycie głowy. Jeszcze dzisiejszej nocy (zima – 23. XII. – dzień wigilijny) chodził b o s o, bez szkody dla zdrowia. (…) Zimna nie odczuwa.”
Ta pozycja zawiera sporo opisów konkretnych włóczęgów. Brak w niej rozbudowanej teorii z warszawskiej edycji, ale jest cierpienie nazwanych z imienia osób. Cierpienie, które chwyta za gardło. Poraża. Na pewno warto do niej zajrzeć. Nawet po latach.
Jan Kuchta, Dziecko włóczęga, Lwów1936 (sygn. ZS 9997, 8942).
Ps. O literackich włóczęgach pisałyśmy TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz