To kolejna książka, której ważnym "bohaterem" jest morze. Przypomina sagę. Wyróżnia ją surowy, ascetyczny styl i precyzyjna (pod względem formalnym) budowa. Trzy krótkie części: Dzieci, Ludzie dorośli oraz Dwaj, którzy pozostali. Każda liczy po sześć rozdziałów. Bracia z Olsöya Olava DUUNA (1876-1939).
Bohaterowie powieści są gwałtowni jak północny wiatr, zdecydowani niczym kamienne wybrzeża Olsöya, wytrwali jak surowa skandynawska przyroda.
Zofia przybywa na tytułową wysepkę. Jörgen, gospodarz, mąż chorej kobiety i ojciec dwójki małych chłopców, Johana i Jägera, prosi, by zajęła się podupadającym gospodarstwem. Żona umiera, a Zofia zostaje. Rodzi Arnego i Zabulona. Gdy bezlitosne morze zabiera Jörgena, przyjmuje parobka, Kala. Nie mija rok, a bracia witają na świecie siostrzyczkę, Jörginę. Kal zrobił swoje, więc zostaje odprawiony.
Mijają lata, wypełnione codzienną walką z groźnym żywiołem. Zofia powoli traci zdrowie. Trafia do szpitala. Umiera po operacji.
Bracia są już dorośli. Johan żeni się z Joanną, a po jego śmierci kobietę poślubia Jäger. Gdy i on podupada na zdrowiu, żywotna Joanna patrzy już w kierunku Zabulona... Kiedy (...) się do niej uśmiechnął, czuła się bogata. Ale serce młodego mężczyzny jest niespokojne i nieposkromione jak morze. Niepokorne. Nieprzewidywalne. Kocha, lecz sobie z miłością nie radzi. Bracia wsiadają pewnego dnia do łodzi. Zrywa się sztorm. Arne przeżyje. Zabulon - nie. Wybrał samobójstwo?
Morze burzyło się, nigdy jeszcze nie widzieli takiej fali (...). Potężne bałwany rzucały się na nich, jeden groźniejszy od drugiego, a kiedy Arne po najgorszym otworzył oczy, Zabulona nie było.
Literatura skandynawska często podejmuje temat surowej egzystencji ludzi Północy. Ich bezwzględnego trwania. Na przekór potędze przyrody. Chyba tylko w literaturze tego kręgu geograficznego można znaleźć taką mnogość opisów zmienności morza. No, może poza zjawiskiem osobnym, jakim było pisarstwo Josepha Conrada. Przeczytajmy kilka jako swoisty suplement do tej prostej opowieści o mieszkańcach skalistej wysepki:
Następnego dnia znów zaatakowali morze, i tym razem okazało się uległe. Każdy z nich wiedział, że jest ono ich twardym przeznaczeniem, że są mu przypisani, póki nie wyłamią się spod jego władzy, a na to brakowało im jeszcze odwagi. Ostatecznie zresztą i tak morze wyjdzie z tej walki pokonane.
Morze szumiało teraz bardziej głucho. Nagle niebo jakby pękło i buchnął z niego śnieg. Wyspy, morze i wszystko dokoła zatonęło w śniegu.
I piękna animizacja:
Morze szumiało już raczej z wściekłości niż pod wpływem naprawdę gwałtownej siły.
Bohaterowie powieści są gwałtowni jak północny wiatr, zdecydowani niczym kamienne wybrzeża Olsöya, wytrwali jak surowa skandynawska przyroda.
Zofia przybywa na tytułową wysepkę. Jörgen, gospodarz, mąż chorej kobiety i ojciec dwójki małych chłopców, Johana i Jägera, prosi, by zajęła się podupadającym gospodarstwem. Żona umiera, a Zofia zostaje. Rodzi Arnego i Zabulona. Gdy bezlitosne morze zabiera Jörgena, przyjmuje parobka, Kala. Nie mija rok, a bracia witają na świecie siostrzyczkę, Jörginę. Kal zrobił swoje, więc zostaje odprawiony.
Mijają lata, wypełnione codzienną walką z groźnym żywiołem. Zofia powoli traci zdrowie. Trafia do szpitala. Umiera po operacji.
Bracia są już dorośli. Johan żeni się z Joanną, a po jego śmierci kobietę poślubia Jäger. Gdy i on podupada na zdrowiu, żywotna Joanna patrzy już w kierunku Zabulona... Kiedy (...) się do niej uśmiechnął, czuła się bogata. Ale serce młodego mężczyzny jest niespokojne i nieposkromione jak morze. Niepokorne. Nieprzewidywalne. Kocha, lecz sobie z miłością nie radzi. Bracia wsiadają pewnego dnia do łodzi. Zrywa się sztorm. Arne przeżyje. Zabulon - nie. Wybrał samobójstwo?
Morze burzyło się, nigdy jeszcze nie widzieli takiej fali (...). Potężne bałwany rzucały się na nich, jeden groźniejszy od drugiego, a kiedy Arne po najgorszym otworzył oczy, Zabulona nie było.
Literatura skandynawska często podejmuje temat surowej egzystencji ludzi Północy. Ich bezwzględnego trwania. Na przekór potędze przyrody. Chyba tylko w literaturze tego kręgu geograficznego można znaleźć taką mnogość opisów zmienności morza. No, może poza zjawiskiem osobnym, jakim było pisarstwo Josepha Conrada. Przeczytajmy kilka jako swoisty suplement do tej prostej opowieści o mieszkańcach skalistej wysepki:
Następnego dnia znów zaatakowali morze, i tym razem okazało się uległe. Każdy z nich wiedział, że jest ono ich twardym przeznaczeniem, że są mu przypisani, póki nie wyłamią się spod jego władzy, a na to brakowało im jeszcze odwagi. Ostatecznie zresztą i tak morze wyjdzie z tej walki pokonane.
Morze szumiało teraz bardziej głucho. Nagle niebo jakby pękło i buchnął z niego śnieg. Wyspy, morze i wszystko dokoła zatonęło w śniegu.
I piękna animizacja:
Morze szumiało już raczej z wściekłości niż pod wpływem naprawdę gwałtownej siły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz