piątek, 24 sierpnia 2018

Cyberwypalenie, profilowanie kryminalne, zapachy (z) przeszłości, komunikacja międzypokoleniowa i dwa fascynujące obrazki z historii. Prasówka z aktualnych czasopism

Sylwia Galanciak, Marek Siwicki, Cyberwypalenie. Syreni śpiew wśród cyfrowych pokus, „Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze” 2018, nr 2, s. 2, s. 3-10

Non stop jesteśmy online. (…) W coraz większym stopniu przenosimy swoje życie do Internetu, w jego przestrzeni pracujemy, budujemy relacje społeczne, załatwiamy codzienne sprawy, szukamy pasji. Jakże często nie towarzyszy temu jednak pogłębiona refleksja na temat sposobu, w jaki ta przestrzeń na nas oddziałuje.

Czym jest cyberwypalenie? W jaki sposób nam zagraża? Artykuł stanowi wprowadzenie do dyskusji na temat nowego zjawiska związanego z obecnością człowieka w skomplikowanej przestrzeni Internetu.

Gołębiowski Jan, Na tropie przestępcy, rozm. przepr. Daria Grabda, „Charaktery” 2018, nr 5, s. 54-57

W latach 1940-1956 nowojorska policja próbowała ustalić, kim jest „Szalony zamachowiec” (Mad Bomber), który podłożył ponad sto ładunków wybuchowych w Nowym Jorku. Policja, mimo olbrzymiej ilości materiału dowodowego z miejsca przestępstwa, oraz listów, które zamachowiec przysyłał do prasy, nie była w stanie ustalić sprawcy. W 1956 roku poprosiła o pomoc psychiatrę Jamesa Brussela, który, opierając się na przedstawionych danych, przygotował profil przestępcy.

Jak skończyła się ta historia? Złapaniem zamachowca, który… wyglądał dokładnie tak, jak psycholog go opisał. Nosił nawet – jak przewidział Brussel – dwurzędową marynarkę! Autor książek o profilowaniu kryminalnym wprowadza w arkana tego interesującego zajęcia.

Sabiniewicz Agnieszka, Zapachy przeszłości, il. Sławomir Chrystow, „Charaktery” 2018, nr 5, s. 64-65

Pewien starszy mężczyzna (…) opowiadał, jak idąc z wnuczkiem przez sosnowy las, doświadczył nagłego przypływu wspomnień z dzieciństwa. Stanęły mu przed oczami obrazy zabaw z kolegami wśród sosen, odczuwał ponownie radość i podniecenie, które mu wówczas towarzyszyły.  Jak to możliwe, że zapachy potrafią przywołać dawno zapomniane obrazy z dzieciństwa?

Badania nad pamięcią węchową sięgają początków XX stulecia. O fascynujących ustaleniach naukowców oraz o wpływie tego rodzaju pamięci na nasze zdrowie – w artykule.

Kazimierczak Maria, Komunikacja międzypokoleniowa, „Meritum” 2018, nr 1, s. 21-27

Kontekst wzajemnych oddziaływań ludzi na siebie ma szczególne znaczenie w porozumiewaniu się. Postrzeganie rzeczywistości, sposób wyrażania siebie, a także system wartości może być różny dla osób żyjących w różnych kontekstach społecznych, kulturowych i historycznych. Takie różnice mogą być źródłem trudności w porozumieniu.

To oczywistość. O wartości artykułu stanowią jednak nie tyle uogólnienia, ile rzetelne zestawienie i charakterystyka pokoleń (w socjologicznym sensie) – zagadnienia często poszukiwanego przez naszych Użytkowników. Wymienia cechy: The Silent Generation, czyli tzw. budowniczych (ur. w latach 1922-1944), Baby Boomers (ur. 1945-1964), Generacji X (ur. 1945-1980), Generacji Y, tzw. millennials (ur. 1981-1994) i Generacji Z (ur. Po 1995 r.).

Korczyński Piotr, Prawdziwa historia Maćka Chełmickiego, „Mówią Wieki” 2018, nr 5, s. 57-59

16 stycznia 1945 roku Armia Czerwona zajęła Ostrowiec w czasie błyskawicznej ofensywy zimowej. Lokalni dowódcy AK z części swych żołnierzy samorzutnie zorganizowali milicję porządkową, której zadaniem było zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom miasta. Do jednego z patroli należał żołnierz z oddziału por. Wincentego Tomasika „Potoka”, plut. Stanisław Kosicki „Bohun”. Mimo młodego wieku (urodził się w 1926 roku) był doświadczonym partyzantem, w 1944 roku odznaczonym za dokonania bojowe Krzyżem walecznych i Srebrnym Krzyżem Zasługi.

Pamiętamy Popiół i diament Jerzego Andrzejewskiego oraz film Andrzeja Wajdy? Otóż Maciek Chełmicki, a raczej jego „pierwowzór”, czyli plut. Stanisław Kosicki, nie umarł na „śmietniku historii”. „Przypadkowo” uratował rodzinę z Ostrowca, podpisując tym samym na siebie wyrok śmierci. Gdy w Kielcach oczekiwał na egzekucję, nieoczekiwanie został uwolniony (wraz z 374 innymi więźniami) przez oddział Antoniego Hedy „Szarego”. Wyjechał na Wybrzeże. Jego życie nie należało do łatwych. Pamiętano o jego przeszłości. Doczekał się jednak – w latach 90. minionego wieku – uznania tamtego wyroku za nieważny. Zmarł w r. 1997.

Kowalski Waldemar, Na ratunek św. Wojciechowi. Niezwykła misja sierżanta Wehrmachtu, „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” 2018, nr 1/2, s. 135-141

Lipiec 1941 r. Dwudziestosześcioletni sierżant Wehrmachtu niepostrzeżenie wywozi z Gniezna niewielką paczkę, a w niej drewnianą trumienkę z zawartością cenniejszą niż skarb. Dzięki mundurowi nie wzbudza podejrzeń. Wprawdzie nie wygląda na człowieka gotowego do bohaterstwa najwyższej próby, ale pozory mylą – ryzykuje życie, bo za czyn, którego właśnie się dopuszcza, grozi natychmiastowe rozstrzelanie. Tych kilka godzin zapamięta na zawsze.

Niemiecki żołnierz, a po wojnie organista, bo zawsze marzył, by – jak jego ojciec – pracować w tym zawodzie, w czasie II wojny światowej uratował bezcenne dla Polaków relikwie św. Wojciecha. Wywiózł je w bezpieczne (jak myślał) miejsce, ale nie wiedział, że jest inwigilowany… przez swoich. A jednak relikwie ocalały. W jaki sposób? To historia jak z filmu sensacyjnego. Może on kiedyś powstanie? Urban Thelen zmarł w 2008 r., dożywszy 93 lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz