OGRODY SZTUKI, OGRODY LITERATURY
Ogrody z liter i słów dla własnej zabawy będzie obsiewał i pisał, jeżeli zechce; będzie sobie kaplicę osobistych pamiątek budował, aby do niej chodził, kiedy starość niepamięć przyniesie; on sam i każdy, który za nim pójdzie śladami. Rozkosz będzie miał patrzeć, jak te kwiaty kwitną (…).
(Platon, Fajdros)
Inaczej świat malarze, inaczej miernicy
Konterfetować zwykli na małej tablicy:
Miernik wszytek krąg ziemski linijami kryśli,
Niewiele oczom, więcej pokazuje myśli;
Malarz, kraj do widoku obrawszy wesoły
Lub wirydarz pięknymi usadzony zioły,
Uczyni z niego lanczaft z uciesznym wejźrzeniem;
Tak ja swe kąty chciałem odrysować pieniem (…)
(Bartłomiej Zimorowicz, Obmowa - do Sielanek)
Ogrody z liter i słów dla własnej zabawy będzie obsiewał i pisał, jeżeli zechce; będzie sobie kaplicę osobistych pamiątek budował, aby do niej chodził, kiedy starość niepamięć przyniesie; on sam i każdy, który za nim pójdzie śladami. Rozkosz będzie miał patrzeć, jak te kwiaty kwitną (…).
(Platon, Fajdros)
Inaczej świat malarze, inaczej miernicy
Konterfetować zwykli na małej tablicy:
Miernik wszytek krąg ziemski linijami kryśli,
Niewiele oczom, więcej pokazuje myśli;
Malarz, kraj do widoku obrawszy wesoły
Lub wirydarz pięknymi usadzony zioły,
Uczyni z niego lanczaft z uciesznym wejźrzeniem;
Tak ja swe kąty chciałem odrysować pieniem (…)
(Bartłomiej Zimorowicz, Obmowa - do Sielanek)
źródło |
Przedmowa z przestrogą potrzebną do czytelnika.
Spytasz mię pono, czytelniku miły,
Czemum tę księgę nazwał Wirydarzem?
Pewne i słuszne przyczyny w tym były,
Ktore ja, jako będąc gospodarzem
Tego dziardynu, by cię nie trudniły,
Oznajmię. Wiedz, iż księga bakałarzem
Najlepszym bywa każdemu człowieku,
Tak w młodym, jako i dojrzałym wieku.
Z ksiąg bowiem pięknych obyczajów wzory
Wezmiesz, i wielkie do cnoty przykłady (…)
Jak w wirydarzach nie wszytko lilije,
Nie wszytko roże abo tulipany,
Nie wszytko narcyz, nie wszytko kassyje,
Ale i proste najdziesz majerany,
I z ktorych ciężki jakiś odor bije,
Mięty i ruty ujrzysz na przemiany,
Nuż brak podlejszy: choć przecie te wszytki
Mają skrytą moc i wielkie pożytki. (…)
(Jakub Teodor Trembecki, Wirydarz poetycki, z Przedmowy z przestrogą potrzebną do czytelnika)
Czym jest ta książka w moim pojęciu? Zbiorem szkiców. Sprawozdaniem z podróży. Pierwsza podróż realna po miastach, muzeach i ruinach. Druga - poprzez książki dotyczące widzianych miejsc. Te dwa widzenia, czy dwie metody, przeplatają się ze sobą. (…)
(Zbigniew Herbert, Barbarzyńca w ogrodzie)
Usuwam się ze świata, aby zbudować labirynt (...) nikt nie pomyślał, że książka i labirynt są jednym przedmiotem. Pawilon Przejrzystej Samotności wznosił się w środku jakiegoś, być może skomplikowanego, ogrodu (...). Niemal natychmiast zrozumiałem: ogrodem o rozwidlających się ścieżkach była chaotyczna powieść; zwrot "wielu przyszłościom, nie wszystkim" zasugerował mi obraz rozwidlania się w czasie, nie w przestrzeni. Ogród o rozwidlających się ścieżkach jest ogromną zagadką czy parabolą, której tematem jest czas (...).
(Jorge Luis Borges, Ogród o rozwidlających się ścieżkach, tłum. Andrzej Sobol-Jurczykowski)
Zgodne w radości są wszystkie instrumenty
Kiedy poeta wchodzi w ogród ziemi
(Czesław Miłosz, Do Tadeusza Różewicza poety)
Spytasz mię pono, czytelniku miły,
Czemum tę księgę nazwał Wirydarzem?
Pewne i słuszne przyczyny w tym były,
Ktore ja, jako będąc gospodarzem
Tego dziardynu, by cię nie trudniły,
Oznajmię. Wiedz, iż księga bakałarzem
Najlepszym bywa każdemu człowieku,
Tak w młodym, jako i dojrzałym wieku.
Z ksiąg bowiem pięknych obyczajów wzory
Wezmiesz, i wielkie do cnoty przykłady (…)
Jak w wirydarzach nie wszytko lilije,
Nie wszytko roże abo tulipany,
Nie wszytko narcyz, nie wszytko kassyje,
Ale i proste najdziesz majerany,
I z ktorych ciężki jakiś odor bije,
Mięty i ruty ujrzysz na przemiany,
Nuż brak podlejszy: choć przecie te wszytki
Mają skrytą moc i wielkie pożytki. (…)
(Jakub Teodor Trembecki, Wirydarz poetycki, z Przedmowy z przestrogą potrzebną do czytelnika)
Czym jest ta książka w moim pojęciu? Zbiorem szkiców. Sprawozdaniem z podróży. Pierwsza podróż realna po miastach, muzeach i ruinach. Druga - poprzez książki dotyczące widzianych miejsc. Te dwa widzenia, czy dwie metody, przeplatają się ze sobą. (…)
(Zbigniew Herbert, Barbarzyńca w ogrodzie)
Usuwam się ze świata, aby zbudować labirynt (...) nikt nie pomyślał, że książka i labirynt są jednym przedmiotem. Pawilon Przejrzystej Samotności wznosił się w środku jakiegoś, być może skomplikowanego, ogrodu (...). Niemal natychmiast zrozumiałem: ogrodem o rozwidlających się ścieżkach była chaotyczna powieść; zwrot "wielu przyszłościom, nie wszystkim" zasugerował mi obraz rozwidlania się w czasie, nie w przestrzeni. Ogród o rozwidlających się ścieżkach jest ogromną zagadką czy parabolą, której tematem jest czas (...).
(Jorge Luis Borges, Ogród o rozwidlających się ścieżkach, tłum. Andrzej Sobol-Jurczykowski)
Zgodne w radości są wszystkie instrumenty
Kiedy poeta wchodzi w ogród ziemi
(Czesław Miłosz, Do Tadeusza Różewicza poety)
źródło |
OGRODY NAUK
Ogród nauk jest moją prywatną księgą różności. Zawiera ona wypisy z różnych autorów, przekłady wierszy, krótkie noty itd.
(Czesław Miłosz, Ogród nauk - ze Wstępu)
OGRODY PODZIEMNE
(…) Zdało mu się, że płynie pełnymi żaglami na pięknym okręcie po gładkiej jak zwierciadło powierzchni morza; nad głową jego kłębiły się ciemne chmury. Ale gdy spojrzał w głąb toni, przekonał się, że to, co uważał za morze, było twardą, przezroczystą, błyszcząca masą. W blasku jej cały okręt rozpłynął się w cudowny sposób, tak że nagle stanął na kryształowej opoce, nad nim piętrzyło się migocące czarne sklepienie skaliste. To, co zrazu wydawało mu się chmurami, było skałą. Wiedziony nieznaną siłą szedł naprzód; ale w tej samej chwili wszystko dokoła niego poczęło się poruszać, jak kołyszące się fale wstawały z ziemi czarowne kwiaty i pnącze z błyszczącego metalu, z przepaścistych głębin wynurzały się kwiaty i liście, wiążąc się z sobą w wieńce i girlandy. Ziemia była tak przezroczysta, że Elis rozróżniał wyraźnie korzenie roślin. Wzrok jego sięgał coraz głębiej, wtem spostrzegł mnóstwo cudownych dziewiczych postaci, które obejmowały się pieszczotliwie białymi, lśniącymi rękoma, z ich serc wyrastały owe korzenie, owe kwiaty i rośliny. Kiedy dziewice uśmiechnęły się, słodki dźwięk rozlegał się pod skalnym sklepieniem, a czarowne kwiaty z błyszczącego materiału wystrzelały wyżej i wyżej w górę. (…)
(Ernst Theodor Amadeus Hoffmann, Kopalnie faluńskie)
Przejdziesz przez drzwi błyszczące, wykute ze stali,
na dziedziniec, oblany zapachem ogrodów
(Lucjan Szenwald, Kuchnia mojej matki)
Także np. De raptu Proserpinae Claudiusa Claudianusa, Sonety do Orfeusza Rainera Marii Rilkego.
Ogród nauk jest moją prywatną księgą różności. Zawiera ona wypisy z różnych autorów, przekłady wierszy, krótkie noty itd.
(Czesław Miłosz, Ogród nauk - ze Wstępu)
OGRODY PODZIEMNE
(…) Zdało mu się, że płynie pełnymi żaglami na pięknym okręcie po gładkiej jak zwierciadło powierzchni morza; nad głową jego kłębiły się ciemne chmury. Ale gdy spojrzał w głąb toni, przekonał się, że to, co uważał za morze, było twardą, przezroczystą, błyszcząca masą. W blasku jej cały okręt rozpłynął się w cudowny sposób, tak że nagle stanął na kryształowej opoce, nad nim piętrzyło się migocące czarne sklepienie skaliste. To, co zrazu wydawało mu się chmurami, było skałą. Wiedziony nieznaną siłą szedł naprzód; ale w tej samej chwili wszystko dokoła niego poczęło się poruszać, jak kołyszące się fale wstawały z ziemi czarowne kwiaty i pnącze z błyszczącego metalu, z przepaścistych głębin wynurzały się kwiaty i liście, wiążąc się z sobą w wieńce i girlandy. Ziemia była tak przezroczysta, że Elis rozróżniał wyraźnie korzenie roślin. Wzrok jego sięgał coraz głębiej, wtem spostrzegł mnóstwo cudownych dziewiczych postaci, które obejmowały się pieszczotliwie białymi, lśniącymi rękoma, z ich serc wyrastały owe korzenie, owe kwiaty i rośliny. Kiedy dziewice uśmiechnęły się, słodki dźwięk rozlegał się pod skalnym sklepieniem, a czarowne kwiaty z błyszczącego materiału wystrzelały wyżej i wyżej w górę. (…)
(Ernst Theodor Amadeus Hoffmann, Kopalnie faluńskie)
Przejdziesz przez drzwi błyszczące, wykute ze stali,
na dziedziniec, oblany zapachem ogrodów
(Lucjan Szenwald, Kuchnia mojej matki)
Także np. De raptu Proserpinae Claudiusa Claudianusa, Sonety do Orfeusza Rainera Marii Rilkego.
OGRODY BOTANICZNE
O tej porze w wielkim, tajemniczym Ogrodzie Botanicznym panowała cisza. Na sygnał dawany przed zamknięciem ogrodu spacerowicze opuszczali park. W środku pozostawali tylko włóczędzy, względnie tacy, jak nasza skulona i skradająca się od krzaka do krzaka, snująca wojenne plany trójka chłopców.
(Ferenc Molnar, Chłopcy z Placu Broni)
O tej porze w wielkim, tajemniczym Ogrodzie Botanicznym panowała cisza. Na sygnał dawany przed zamknięciem ogrodu spacerowicze opuszczali park. W środku pozostawali tylko włóczędzy, względnie tacy, jak nasza skulona i skradająca się od krzaka do krzaka, snująca wojenne plany trójka chłopców.
(Ferenc Molnar, Chłopcy z Placu Broni)
OGRODY MIEJSKIE
Nam (…) bądź rodowitym, bądź naturalizowanym Warszawiakom, wystarcza ta klatka bez dachu. Mamy w niej, co prawda, zakurzone i „połatane”, lecz zawsze dość zielone drzewa; mamy klomby, wprawdzie niekoniecznie czyste, ale wygodne i do naszych wyobrażeń o porządku nieźle zastosowane; nie brak też miejscami kwiatów różnobarwnych i trawników płowych, a przypominających niegoloną dziadowską brodę.
A ile tam alei kasztanami wysadzanych, ile gracowanych ulic, jaki obszar! … Wprawdzie na szerokość ogród nasz nie ma więcej, niż około 360 pensjonarskich kroków, lecz za to długi jest na 600 przeszło kroków tragicznych, takich, jakimi prowincjonalni artyści posługują się dla wywołania najwyższego efektu.
Oprócz budynków, nie mających wielkiego związku z galeriami sztuk pięknych, prócz cukierni i mleczarni, posiadamy w tym lubym zakątku namiot owocowy, pyszną altankę wód gazowych i resztki loteryjnych szałasów, wymowne świadectwo naszych filantropijnych uczuć. Szkoda jednak, żeśmy się już pozbyli strzelnicy i jeszcze nie doczekali choćby skromnej bawaryjki; szkoda również, że nad planem głównego wodotrysku pracowała jakaś gospodarska fantazja. Jak na największą ozdobę takiego ogrodu, nie dość było ustawić na ziemi dużą balię, w niej ogromną miskę, w tej kolosalną podstawkę do nafcianej lampy, a na wierzchu imponujących rozmiarów spodek. Jeżeli Warszawę, w braku popiołów i lawy, piasek kiedy zasypie, wątpimy, aby odległa potomność zadawała sobie dużo trudu nad odgrzebywaniem tego dzieła najnowszej sztuki.
(Bolesław Prus, Ogród Saski)
Ptaki świergotały nad głową, wiewiórka przebiegła przez aleję. Tu i tam, na ławkach, siedzieli mężczyźni, kobiety i dzieci. Między drzewami w promieniach słońca lśniła woda; skądś z daleka dochodziły krzyki bawiących się dzieci i dźwięki muzyki.
(Eleanor Hodgeman Porter, Pollyanna dorasta)
Także np. Lalka, Emancypantki Bolesława Prusa, W miejskim ogrodzie Bułata Okudżawy.
Nam (…) bądź rodowitym, bądź naturalizowanym Warszawiakom, wystarcza ta klatka bez dachu. Mamy w niej, co prawda, zakurzone i „połatane”, lecz zawsze dość zielone drzewa; mamy klomby, wprawdzie niekoniecznie czyste, ale wygodne i do naszych wyobrażeń o porządku nieźle zastosowane; nie brak też miejscami kwiatów różnobarwnych i trawników płowych, a przypominających niegoloną dziadowską brodę.
A ile tam alei kasztanami wysadzanych, ile gracowanych ulic, jaki obszar! … Wprawdzie na szerokość ogród nasz nie ma więcej, niż około 360 pensjonarskich kroków, lecz za to długi jest na 600 przeszło kroków tragicznych, takich, jakimi prowincjonalni artyści posługują się dla wywołania najwyższego efektu.
Oprócz budynków, nie mających wielkiego związku z galeriami sztuk pięknych, prócz cukierni i mleczarni, posiadamy w tym lubym zakątku namiot owocowy, pyszną altankę wód gazowych i resztki loteryjnych szałasów, wymowne świadectwo naszych filantropijnych uczuć. Szkoda jednak, żeśmy się już pozbyli strzelnicy i jeszcze nie doczekali choćby skromnej bawaryjki; szkoda również, że nad planem głównego wodotrysku pracowała jakaś gospodarska fantazja. Jak na największą ozdobę takiego ogrodu, nie dość było ustawić na ziemi dużą balię, w niej ogromną miskę, w tej kolosalną podstawkę do nafcianej lampy, a na wierzchu imponujących rozmiarów spodek. Jeżeli Warszawę, w braku popiołów i lawy, piasek kiedy zasypie, wątpimy, aby odległa potomność zadawała sobie dużo trudu nad odgrzebywaniem tego dzieła najnowszej sztuki.
(Bolesław Prus, Ogród Saski)
Ptaki świergotały nad głową, wiewiórka przebiegła przez aleję. Tu i tam, na ławkach, siedzieli mężczyźni, kobiety i dzieci. Między drzewami w promieniach słońca lśniła woda; skądś z daleka dochodziły krzyki bawiących się dzieci i dźwięki muzyki.
(Eleanor Hodgeman Porter, Pollyanna dorasta)
Także np. Lalka, Emancypantki Bolesława Prusa, W miejskim ogrodzie Bułata Okudżawy.
źródło |
OGRODY JORDANOWSKIE
Założenia parkowe lub ogrodowe, przeznaczone do gier, zabaw, wypoczynku, jak również dydaktyki dla dzieci i młodzieży; nazwa od nazwiska ich twórcy H[enryka] Jordana, którego staraniem i kosztem urządzono 1887 w Krakowie pierwszy tego rodzaju ogród na ziemiach pol.; inicjatywa Jordana szybko upowszechniła się w wielu innych miastach; w Warszawie podjęło ją 1899 Warsz. Tow. Higieniczne, korzystając z fundacji przemysłowca W.E. Raua (tzw. ogrody Raua); zakładano je także w innych miastach, m.in. w Płocku (1901), Lublinie i Kaliszu (1908); 1934 powstało w Warszawie Tow. Ogrodów Jordanowskich o ogólnokrajowym zasięgu działania; po II wojnie świat. ogrody jordanowskie rozwijały się pod opieką terenowych jednostek administracji oświat. jako samodzielne ogrody lub jako składniki dużych parków publicznych.
(wg Wielkiej Encyklopedii PWN, t. 13)
Założenia parkowe lub ogrodowe, przeznaczone do gier, zabaw, wypoczynku, jak również dydaktyki dla dzieci i młodzieży; nazwa od nazwiska ich twórcy H[enryka] Jordana, którego staraniem i kosztem urządzono 1887 w Krakowie pierwszy tego rodzaju ogród na ziemiach pol.; inicjatywa Jordana szybko upowszechniła się w wielu innych miastach; w Warszawie podjęło ją 1899 Warsz. Tow. Higieniczne, korzystając z fundacji przemysłowca W.E. Raua (tzw. ogrody Raua); zakładano je także w innych miastach, m.in. w Płocku (1901), Lublinie i Kaliszu (1908); 1934 powstało w Warszawie Tow. Ogrodów Jordanowskich o ogólnokrajowym zasięgu działania; po II wojnie świat. ogrody jordanowskie rozwijały się pod opieką terenowych jednostek administracji oświat. jako samodzielne ogrody lub jako składniki dużych parków publicznych.
(wg Wielkiej Encyklopedii PWN, t. 13)
źródło |
Ciąg dalszy - 20 lipca (w poniedziałek). W piątek będą Książki (nie)zapomniane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz